Piotr Maroń – Kryzys uniwersytetu?

„Kultura i Historia” nr 10/2006

Piotr Maroń
Kryzys uniwersytetu?

Postawiony w temacie znak zapytania wskazuje nam od razu, iż fakt kryzysu uniwersytetu nie będzie w mojej pracy założeniem a priori. Dlaczego bowiem miałoby tak być? Dlaczego bezrefleksyjnie przyjmować, że mamy dziś do czynienia z kryzysem uniwersytetu? Wydaje mi się, że powszechność komunikowania o kryzysie w niemal wszystkich dziedzinach naszego życia to powód niewystarczający. Moje rozważania dotyczące odpowiedzi na zadane pytanie ogniskować będą wokół propozycji konstruktywistyczno-systemowych konceptualizowanych w tekstach takich badaczy jak Humberto Maturana, Fransisco Varela – propozycje z punktu widzenia neurobiologii oraz myślicieli z niemieckiego kręgu kulturowego. Mam tu na myśli przede wszystkim teorię systemów socjalnych Niklasa Luhmanna, który szeroko odwoływał się do koncepcji Maturany i Vareli oraz Michaela Fleischera.

1.Teoria systemów z punktu widzenia neurobiologii.

Maturana i Varela nigdy nie rozciągnęli swoich koncepcji dotyczących systemu nerwowego człowieka na rozpatrywanie systemów poza ludzkich. Przybliżenie ich koncepcji ważne jest z tego względu, iż wprowadzili oni termin autopoiesis, który między innymi przez Luhmanna zaadoptowany został do opisywania systemów socjalnych. Maturana i Varela przedstawiaja ideę autopoiesis następująco: „systemy autopojetyczne sa systemami operacyjnie zamknietymi, które reprodukują się same w cyrkularnej organizacji, tworząc w okreslonej jednostce elementy, z których się składają, w sieci produkcji za pomocą tych elementów, z któryc się składają.”(Maturana, Varela) Istotną własnością systemów autopojetycznych jest pojęcie samoreferencji, które rozumiane może być jako „taki modus organizacji systemu, wedle którego wszystkie wewnątrzsystemowe procesy wynikają z innych wewnątrzsystemowych procesów, inaczej mówiąc systemem samoreferencyjnym nazwiemy taki, który reaguje na swoje własne stany i odnosi się do własnych doświadczeń.”

2.Teoria systemów socjalnych Niklasa Luhmanna.

Starając się przybliżyć niezwykle skomplikowaną teorię systemów socjalnych Ważne jest tu wskazanie, że ‘samoreferencyjność’ nie jest jedynym mechanizmem cechującym system. Trzeba podkreślić że: „Istnieją systemy samoreferencyjne” oraz „istnieją systemy ze zdolnością wytwarzania odniesień do siebie samych oraz do dyferencjacji tych odniesień wobec odniesień do ich środowiska.” (cyt. za: Fleischer 2001, 163) Równie istotne jest przytoczenie lumannowskiego pojęcia ‘obserwacji’, które definiowane jest następująco: „operacja posługująca się rozróżnieniami w celu określenia czegoś (…) Obserwacja prowadzi do poznania, kiedy i jeśli powoduje powstawanie rezultatów wykorzystywanych w systemie.” (cyt. za: Fleischer 2001, 165) Luhmann wprowadza również pojęcie obserwatora drugiego stopnia. Jest ono podstawowe przy opisywaniu systemu, w tym wypadku uniwersytetu jako subsystemu edukacji, lecz odznaczającego się dużo bardziej skomplikowaną siecią komunikacji, niż na przykład szkoła. Otóż obserwator drugiego stopnia patrzy na uniwersytet nie jako uczestnik komunikacji w nim zachodzących, lecz może zastanawiać się jak obserwator pierwszego stopnia obserwuje. Stąd wnioskuję, że problem dla obserwatora pierwszego stopnia (uczestnika systemu), nie jest problemem dla obserwatora drugiego stopnia i odwrotnie, problem dla obserwatora drugiego stopnia nie musi być problemem dla obserwatora pierwszego stopnia. Wgląd w to złożone zagadnie ułatwi perspektywa konstruktywistyczno-systemowa, wedle której nie ma możliwości poznawczego dotarcia do realności; obserwator nie odwzorowuje ani nie reprezentuje świata zewnętrznego wewnątrz systemu, obserwacja to proces konstruowania, postrzeganie jest własnym dokonaniem obserwatora, który dokonuje rozróżnień w środowisku, przy czym pozostaje niesprawdzalne, czy środowisko rozróżnienia te „samo w sobie” posiada (Schmidt 1992, 429). Rozróżnienia konstytuowane są wewnątrzsystemowo a zatem obserwacja odbywa się wedle ogólnego ukierunkowania systemu, z którego się obserwuje (Luhmann). Logiczne wydaje się postawienie pytania kto obserwuje uniwersytet tak by widzieć jego kryzys? Jakich systemów są uczestnikami i jakie w nich zajmują miejsca rozmaici obserwatorzy?

3.Dlaczego uniwersytet nie jest w kryzysie?

Odpowiedź na to pytanie była już dotychczas pokrótce formułowana. Kryzys uniwersytetu nie ma miejsca, ponieważ uniwersytet, jako subsystem systemu edukacji dąży do własnej reprodukcji, jest podatny tylko na zmiany zachodzące w nim samym, czyli tym samym jest odporny na działania ludzkie. Klarownie widać to na przykładzie płaszczyzny komunikacyjnej jaką jest wykład uniwersytecki. Jak wiadomo w czasach, kiedy pierwsze uniwersytety powstawały dostęp do książek był możliwy tylko dla nielicznych członków społeczeństw zachodnich. Ci, którzy dostępu do książek nie mieli skazani byli na ich słuchanie, właśnie w czasie wykładów uniwersyteckich. Warto więc zauważyć, że dziś, kiedy, publikacje ze wszystkich dziedzin wiedzy są szeroko dostępne, forma wykładu uniwersyteckiego nie wydaje się być zagrożona. A przecież wraz z umasowieniem się kręgu czytelników funkcja czytanie książki (czym wykład uniwersytecki w przeważającej wiekzośći jest) traci rację bytu. Tak się jednak nie dzieje. Dlaczego? Ano dlatego, że system funkcyjny, jakim jest uniwersytet jest odporny na wszelkie zmiany. Wyraźnie zaznaczył to Dominik Lewińskiw swojej analizie szkoły jako subsystemu systemu edukacyjnego. Pisze Lewiński: „Gwarantowana przez system polityczny reprodukowalność edukacji całkowicie zmieniła sposoby regulacji stosunków między systemem edukacji a otoczeniem, stabilność spowodowała jakby skokowy przyrost samoreferencji w systemie a mówiąc dokładniej, od tej pory edukacja mogła wobec siebie pozwolić na wysoce wyselekcjonowane reguły interakcji z relewantnymi środowiskami, jako system coraz bardziej „zamykała się” na bodźce ze środowiska, reagując tylko a te, na które z mocy przebiegu swych wewnętrznych procesów zechciała reagować.” Uniwersytet jest niedostępny całościowej obserwacji obserwatora pierwszego stopnia. Adoptując tok rozumowania Lewińskiego o szkole do uniwersytetu rzecz można tak: uniwersytet „jest dla innych systemów (w tym osobowych) czarną skrzynka, mogą one zasadniczo jedynie obserwować regularność jej zachowania i wnioskować z nich o jej wewnątrzsystemowych procesach transformacji.” Widać stąd więc wyraźnie, że uniwersytet nie może być w kryzysie, gdyż jako system jest on całkowicie pochłonięty dążeniem do zabezpieczenia własnej autonomii wobec innych systemów. Można to zresztą zaobserwować gdy popatrzymy na rok rocznie zwiększającą się liczbę chętnych, którzy chcą przekroczyć uniwersyteckie progi. Rosnąca liczba chętnych to tylko dowód na to, że uniwersytet ma się w świetnej kondycji, nic mu nie zagraża. W tym miejscu jestem świadom zarzutów, jakie można wskazać, chcąc, mimo wszystko, kryzys uniwersytetu widzieć, jako realny problem do rozwiązania. Jednym z nich będzie na pewno teza mówiąca, iż uniwersytet nie spełnia już swoich podstawowych funkcji: wyczerpały się relacje mistrz-uczeń; postępuje jedynie produkcja magistrów, brak humanistycznych dyskusji; studia stały się tylko chęcią zdobycia odpowiednich dokumentów czy wreszcie – o czym będzie mowa szerzej – permanetne wskazywanie, iż Polskie uniwersytety są na szarym końcu w rankingach w porównaniu z zachodnimi. Postawione wyżej zarzuty można odnieść do – tak zwanej – idei uniwersytetu. Lecz gdy przyjrzeć się bliżej, czym owa idea miałaby być, jak miałaby być realizowana. Łatwo tu dostrzec, iż każda taka idea uniwersytetu otwartego, miejsca swobodnej dyskusji na wzór akademii platońskiej powiązana jest z ideologią tego, kto taką a nie inna ideą stara się wypromować. Mówiąc inaczej Konstrukcja „kryzysu” jako stanu odbiegającego od jakiejś bliżej nie określonej normy jest sprzężona z orientacją filozoficzną myśliciela, który kryzys taki w tym lub innym miejscu upatruje. Nie będę tu wdawał się w dyskusje nad statusem naukowości twierdzeń filozoficznych, lecz powołam się tylko na koncepcje Josefa Mitterera, który klarownie wskazał, iż filozofia to gruncie rzeczy dyskurs oparty na chęci przekonania odbiorcy do takiej a nie innej wizji świata. Wnioskując z tego można powiedziec, że każda z punktu widzenia każdej jednej koncepcji „idealnego” uniwersytetu, koncepcja o innej konstrukcji „ideału” legitymizuje nas do mówienia o kryzysie. Na przykład: gdy weźmiemy pod uwagę, że komunikacja zachodząca wewnątrz uniwersytetu ma nauczyć jej uczestników umiejętności, które będą mogły być wykorzystane w późniejszej pracy zarobkowej, to tak skonstruowany uniwersytet będzie w głębokim kryzysie dla kogoś, kto oczekuje od uniwersytetu możliwości rozwoju duchowego czy swobodnej wymiany myśli luźno powiązanej z perspektywą zdobycia konkretnych, praktycznych umiejętności.

4.Dlaczego jesteśmy świadkami kryzysu uniwersytetu?

Z pośród wszystkich systemów będących w stanie obserwować uniwersytet najbardziej relewantny wydaje się być system medialny oraz dyskurs naukowy, w którym motyw kryzysu jest najpopularniejszy. Najpierw chciałbym się zająć problemem mediów. Otóż – idąc za Luhmannem – nowoczesne społeczeństwo właśnie na nie scedowało większość zadań obserwacji międzysytemowej, całościową konstrukcję rzeczywistości, uczyniło z systemu medialnego instrument dla integracji i produkcji wspólnej aktualności. (Luhmann) Od razu trzeba podkreślić, że uniwersytet bardzo szeroko jest obserwowany ze strony systemu medialnego. Świadczy o tym choćby znaczna liczba publikacji na temat kryzysu uniwersytetu. I rzeczywiście w obrębie systemu medialnego uniwersytet jest w kryzysie, który najczęściej dotyczy kondycji naszych, krajowych uniwersytetów wobec światowej czołówki. Jednak znowu rzuca się w oczy pytanie: jak mierzyć prestiż uczelni? Jakimi wytycznymi się kierować przy ustalanie hierarchii? Odpowiedź jest krótka: niewiadomo. Nie mamy możliwości naukowego sprawdzenia czy jeden uniwersytet jest lepszy od drugiego, tylko media informują nas o tym, który uniwersytet jest lepszy, a który gorszy.
Wspominając o obiegu naukowym, jako jednym z głównych źródeł komunikujących o kryzysie uniwersytetu mam na myśli „motyw” kryzysu obecny w komunikacji od zawsze. Wydaje mi się, że podstawowym źródłem dla produkcji takiego rodzaju tekstów jest olbrzymia moc legitymizacyjna konstruktu „kryzysu”. Komunikowanie o kryzysie jest bowiem prawie zawsze gwarantem wejścia danego tekstu w dyskurs naukowy. „Kryzys” jest ponadto bardzo płodną płaszczyzną do komunikowania, niezwykle łatwo dająca się reprodukować w obiegu. Dlatego też jest konstrukt kryzysu stale obecny w naszym systemie kultury.

BIBLIOGRAFIA

Fleischer M, Teoria kultury i komunikacji, Wrocław 2002

Maturana H., Ontology of observing. The biological foundations of self consciousness and of the physical domain of existence, tłum seminaryjne

Schmidt S. J., Medien, Kultur: Medienkultur, [w:] Kognition und Gesselschaft. Der Diskurs des Radikalen Konstruktivismus, Schmidt S. J. (red), Frankfurt/M 1992.

——————————————————————————————–
Materiał udostępniany na zasadach licencji
Creative Commons 2.5 Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne

——————————————————————————————–