Juliusz Iwanicki – Excellentia Universitas – spojrzenie oczami ucznia na Alma Mater

„Kultura i Historia” nr 10/2006

Juliusz Iwanicki
Excellentia Universitas – spojrzenie oczami ucznia na Alma Mater

Nadając nazwę mojej prelekcji, świadomie użyłem dwóch wyrażeń łacińskich. W filozofii cywilizacji często twierdzi się, że nasz kraj wraz z zachodnią częścią kontynentu należy do tak zwanej cywilizacji łacińskiej.1 Jeżeli zgodzić się z tą powszechnie znaną tezą, to jesteśmy w pełni uprawomocnieni do używania języka łacińskiego. Refleksja, iż należymy do kręgu kultury łacińskiej wydaje się współcześnie nieco trywialna, a być może nawet niemodna w świetle popularności postmodernizmu jako formacji intelektualnej. Mimo to sądzę, że jest dobrym, konserwatywnym odruchem pielęgnowanie łaciny, która niewątpliwie od samego początku była związana z ideą europejskiego uniwersytetu. Ten rzymski język obecnie bywa używany raczej w wąskim kręgu, ściśle rzecz biorąc, głównie w obszarze akademickim. Można zauważyć dość istotną konstatację, na temat kondycji łaciny na dzisiejszym uniwersytecie – stała się ona mimowolnie językiem elitarnym. Nawet na kierunkach humanistycznych nie uczy się często tego języka. Jeśli już istnieje możliwość jego nauki, to z moich obserwacji na Uniwersytecie Adama Mickiewicza wynika, iż łacina nie cieszy się popularnością wśród studentów (wyłączając oczywiście kierunki filologiczne). Nie chciałbym tu szczegółowo wnikać w przyczyny takiego stanu rzeczy, gdyż to temat na osobne wystąpienie. Chciałbym tu tylko zwrócić uwagę na pewien paradoks takiej sytuacji. Łacina ma współcześnie charakter elitarny, a uniwersytet przekształcił się w instytucję na wskroś masową. Jeszcze stulecie temu te relacje były odwrotne – łacina była powszechnie nauczana już w gimnazjach, a uniwersytety miały bardziej elitarny charakter niż współcześnie. [2] Nie chciałbym z tego wyprowadzać jakiś daleko idących wniosków, ale bardziej zwrócić uwagę na przemianę etosu akademickiego – w kontekście tematu tej konferencji. Do problemu elitarności wrócę jeszcze w dalszej części prelekcji.

Chcąc podzielić się refleksjami i obserwacjami na temat uniwersytetu, chciałbym przede wszystkim wykorzystać własne doświadczenie ze studiów MISH w Poznaniu oraz oprzeć się na publikacjach mojego obecnego opiekuna naukowego profesora Zbigniewa Drozdowicza. „Excellentia Universitas” to tytuł jednej z jego prac, poświęconej życiu i typologii różnych zjawisk w obrębie uniwersytetu. Sam zwrot można przetłumaczyć jako „znakomity uniwersytet”. Należy tu od razu wyjaśnić, że zwrot ten nie jest wcale jakąś przyszywaną etykietką mojej uczelni, ale świadomym uogólnieniem, używając terminologii Maxa Webera, swoistym „typem idealnym” [3]. Używając tej nazwy, trzeba być świadom pewnej idealizacji, jaką często stosuje się na gruncie filozofii nauki [4]. Sam autor pisze, iż:

W prezentowanym zbiorze szkiców niektóre z (…) tradycyjnych elementów uniwersyteckiego życia zostaną przedstawione, inne zaledwie zasygnalizowane. (…) więcej bowiem chciałbym powiedzieć o współczesności, a nawet dniu dzisiejszym Uniwersytetu (…) w szczególności nie chcę specjalnie się rozwodzić nad jego ciemniejszymi stronami, stąd właśnie taki, a nie inny tytuł całości (Excellentia Universitas – J.I) [5]

Chciałbym tu jednak nie poprzestać na konkluzjach mojego tutora. W dalszej części prelekcji spróbuję poruszyć niełatwe zagadnienie także i owych ciemnych stron uniwersytetu. Sądzę, że jest to swoista luka w tej ciekawej książce. Według mego sądu, nie można poprzestać tylko na omówieniu jasnych stron życia uniwersyteckiego. Aby wiedzieć jaki jest „znakomity uniwersytet”, trzeba także wiedzieć czym „znakomity uniwersytet” być nie może. Używając języka logiki, spróbuję zastosować tu proste przykłady argumentacji dowodowej „nie-wprost”. Spostrzeżenia Drozdowicza opierają się na specyficznej klasyfikacji różnorakich osób i sytuacji, jakie zdarzają się na co dzień w murach polskiej uczelni. Można tu wskazać na następujące cztery „dziedziny”:

1) Homines Universitatis
2) Dissertationes Universitatis
3) Discursiones Universitatis
4) Educatio Universitatis

(1) Pierwsza z tych dziedzin to homines universitatis – czyli w tłumaczeniu „ludzie uniwersytetu”. Autor zaznacza w rozdziale, że mamy tu do czynienia ze społecznością shierarchizowaną i mocno zróżnicowaną, co obrazują już same podziały na stopnie naukowe. Pojawia się tu także uwaga o elitarności uniwersytetu. Cytując Drozdowicza:

(…) Uniwersytet (…) nie był bowiem , nie jest i mam nadzieję, że nigdy nie będzie czymś egalitarnym. Był i jest czymś elitarnym, a elity, które skupia i które stanowią o jego sile – a pośrednio o sile społeczeństw, w centrum których on się znajduje – wyłaniane są w wyniku starannej i surowej selekcji. [6]

Sam nie mam wątpliwości, co do drugiej części tego fragmentu, mianowicie owej surowej selekcji, jaką każdy adept nauki na drodze uniwersyteckiej ma do przejścia. Jest także prawdą, fakt iż obecnie średnio na kilkuset profesorów w typowej uczelni państwowej, przypadają dziesiątki tysięcy studentów. Zjawisko powszechnego pędu do kształcenia we współczesnej Polsce przykuwa uwagę wielu badaczy.

Trwa u nas boom edukacyjny. W okresie od 1994 roku do 2010 roku będziemy mieć łącznie 3,5 milionów absolwentów szkół wyższych, półtora razy więcej niż w okresie całego PRL. 7

Chciałbym tu postawić problem jakości owych elit, jakie niewątpliwe od zawsze w środowisku akademickim się skupiały. Czy rzeczywiście w naszym kraju stanowią one o sile społeczeństwa polskiego? Od co najmniej kilku lat pisze się o alarmująco słabym stanie polskich uniwersytetów na arenie międzynarodowej nauki. Jednocześnie wiele znanych postaci polskiej nauki robiło i robi kariery za granicą, niekiedy z bardzo dużymi sukcesami.8 W kontekście tej sytuacji uważam, że elity akademickie w Polsce mogłyby by być silniejsze i bardziej wpływowe, gdyby zmienił się taki stan rzeczy.

(2) Druga z dziedzin poruszanych w książce nazywa się dissertationes universitatis.
W tłumaczeniu oznacza to oczywiście rozprawy uniwersyteckie, które dzielą się na przeróżne formy pisemne i naukowe. Również tu mamy do czynienia z szerokim uchwyceniem zagadnienia oraz swoistą gradualizacją – autor zaczyna od opisywania referatów studenckich, a kończy na rozprawach profesorskich. Przechodząc w tym rozdziale od razu do moich własnych przemyśleń – sądzę, że na słabości  współczesnego uniwersytetu wpływa między innymi system ocenienia prac poprzez osoby wszelakiego autoramentu. Doprowadza to do różnych, nieprzejrzystych sytuacji. Zdarzają się sytuacje, kiedy przez lata pracownik naukowy, aby nie drażnić różnych autorytetów, ukrywa swoje prawdziwe poglądy naukowe lub pisze nadmiernie licząc się z opinia potencjalnych recenzantów.  Odwołując się do opinii autora książki:

(…) pewna część Profesorów ujawnia po otrzymaniu tytułu swoje nowe oblicze (…) odważnego polemisty, który nie waha się rzucić na szalę – w imię racji naukowych – całej swojej wiedzy , całego swojego autorytetu, całej swojej pasji uczonego i powiedzieć całkiem otwarcie i do końca, że mylą się nawet najwięksi Te rozprawy polemiczne (…) nie przyczyniają się również do integracji ani własnego środowiska  uniwersyteckiego, ani też środowisk różnych Uniwersytetów; przeciwnie – niejednokrotnie prowadzą  do pogłębiania się istniejących już podziałów, antagonizmów i uprzedzeń (…) Mają one jednak co najmniej jedną wielką zaletę – zmuszają do ponownego rozważenia spraw wydawałoby się już do końca rozważonych. [9]

Pytania i problemy jakie bym chciał tu naświetlić są następujące: czy musi być tak, że za cenę własnego rozwoju i kariery pracownik naukowy musi oportunistycznie ukrywać część swoich autentycznych przemyśleń? Czy możliwe jest bardziej przejrzysta praca uniwersytetu, gdzie jego pracownicy mogą bardziej otwarcie wyrażać swoje poglądy? Uważam, iż uniwersytet polski może mieć przed sobą lepsze perspektywy rozwoju, przede wszystkim jeśli pozbędzie się częściowo „wasalnych” stosunków jakie na nim panują. Nie sądzę, iżby miało się to odbyć ze szkodą dla etosu elitarności. Przypuszczam, że bardziej atrakcyjna współcześnie pozostaje wizja uczelni otwartej, a nie hermetycznej. Pracownicy naukowi wyższego stopnia, powinni raczej stymulować w rozwoju młodsze pokolenie, a nie stanowić dla nich barykadę dla wolności wyrażania konstruktywnej krytyki.

Odrębną kwestią jaką chciałbym poruszyć na temat kondycji współczesnego uniwersytetu przy problematyce rozpraw uniwersyteckich, jest problem ich mnogości. Wiadomo już od kilkunastu lat o następujących faktach:

– Na całym świecie zwiększyła się ogólna liczba ośrodków akademickich – Drozdowicz pisze w innej swojej pozycji „Uczelnie, uczenie, uczeni” o ciągłym niezaspokojeniu potrzeb rzeszy studentów w Polsce:

W ostatnich kilku latach środowiskowe aspiracje uniwersyteckie zaspokojone wprawdzie zostały w Białymstoku, Olsztynie, Rzeszowie i Zielonej Górze, ale daje to na dzień dzisiejszy w sumie siedemnaście uniwersytetów w niemal 40-milionowym kraju; dla przykładu, w niedużo większej Francji jest ich około trzystu. [10]

– Także w skali międzynarodowej zwiększyła się ilość ludzi nauki. Idzie to w parze
z ogromną ilością wszelkiego rodzaju publikacji i rozpraw. Nawet człowiek po kursie szybkiego czytania, który poświęca niemal cały swój wolny czas na lekturę książek, nie ogarnia nawet sporego procenta wszystkich ważnych tekstów. Mogę to powiedzieć na przykładzie dziedziny, którą szczególnie się zajmuję – filozofii. Na pierwszym roku MISH, kiedy chodziłem na wykłady z filozofii starożytnej, dowiedziałem się od prowadzącego zajęcia, następującej rzeczy o Sokratesie. Mianowicie opublikowano już na świecie w języku angielskim, ponad 2500 prac na temat jego osoby (jako ciekawostkę podaję, iż minęło także mniej więcej 2500 lat od czasów złotego wieku Aten). Jest to przytłaczająca ilość, której nie ogarnia nawet wąsko wyspecjalizowany specjalista z tej dziedziny. Dlatego w świetle tych problemów, sądzę, że bardzo potrzebna współczesnym ludziom uniwersytetu jest wysoce rozwinięta umiejętność selekcji materiału nad którym pracują. Bez tego trudno mówić o pozytywnej przyszłości uniwersytetu.

(3) Ostatnie dziedziny badań nad uniwersytetem mojego tutora jakie chciałbym zaprezentować i skomentować, to discursiones universitatis i educatio universitatis. Chodzi oczywiście o dyskusje uniwersyteckie i edukację uniwersytecką. Jeśli chodzi o pierwszą materię tych badań, to nie zgadzam się z pewnym poglądem, jaki wyraził Drozdowicz:

(…) nietaktem jest (…) nadużywanie języka własnej dziedziny naukowej – bo oczekiwanie od (…) humanisty, że będzie w pełni rozumiał znaczenie takich pojęć jak algorytm, entropia, oscylacja, translacja itp jest równie niedorzeczne jak oczekiwanie od (…) przyrodnika, że będzie z łatwością się poruszał wśród takich pojęć jak anakruza, ekwiwokacja, ochlokracja, transcendentalizacja [11]

Mamy tu do czynienia z poglądem, głoszącym zasadniczy rozdział humanistyki od przyrodoznawstwa. Uważam, że pewnego rodzaju kategoryzacje czy tak zwane specjalizacje, czasem nie sprzyjają rozwojowi nauki. Jeszcze sto lat temu było nie do pomyślenia, żeby wykształcony humanista zupełnie nie orientował się w ówczesnym stanie nauk przyrodniczych i nie potrafił podyskutować o nowinkach w świecie techniki. Niestety nastąpiła stopniowa parcelacja nauk oraz wytworzyła się mocna linia demarkacyjna wytworzona pomiędzy uczelniami humanistycznymi a technicznymi (w Poznaniu z różnych powodów od kilku lat studenci uniwersytetu Adama Mickiewicza i politechniki poznańskiej organizują osobno juwenalia). Uważam to za kolejne źródło przyczyn, hamujących rozwój uniwersytetów. Dobrą inicjatywą w obrębie Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych na UAM są zajęcia z modułów przyrodniczych organizowane przez wykładowców odpowiednich wydziałów. Sądzę, że niepotrzebnym stereotypem jest podtrzymywanie mitu o niemożliwości dialogu pomiędzy naukami humanistycznymi a naukami przyrodniczo-matematycznymi. Przykładem może też być poznański ośrodek filozoficzny, gdzie każdy student filozofii musi przejść przez dwuletni kurs logiczny – złożony z logiki matematycznej, semantyki logicznej i metodologii. Po drodze może także zaliczyć szereg różnych przedmiotów związanych z przyrodoznawstwem. Bardzo modną i żywą dziedziną badań jest kognitywistyka, która jak dotąd jako kierunek studiów jest prowadzona w Polsce, tylko na Uniwersytecie Adama Mickiewicza.

PRZYPISY

[1]

Feliks Koneczny: Państwo i prawo w cywilizacji łacińskiej, Wydawnictwo Antyk, Komorów 1997

[2]

http://pl.wikipedia.org/wiki/Gimnazjum

[3]

Jan Such, Małgorzata Szcześniak: Filozofia nauki, Poznań, Wydawnictwo UAM 2000, s.14

[4]

ibidem

[5]

Zbigniew Drozdowicz: Excellentia Universitas. Szkice o uniwersytecie, Wydawnictwo Fundacji Humaniora 1995, s.6

[6]

ibidem, s.12

[7]

„Polityka”,  Nr 19 (2553), 13 maja 2006, s.6

[8]

„Czy uda się uniknąć naukowej emigracji?. Uzdrawianie uczelni” w „Życie”, 2004, 12 lutego, Numer 25

[9]

ibidem, s.64

[10]

Zbigniew Drozdowicz: Uczelnie, uczenie, uczeni, Poznań, Wydawnictwo Kurpisz 2003, s.79

[11]

„Excellentia Universitas”, s. 83

——————————————————————————————–
Materiał udostępniany na zasadach licencji
Creative Commons 2.5 Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne

——————————————————————————————–