Katarzyna Staniuk, Tadeusz Morawski – „Kobyła ma mały bok, czyli o polskich palindromach”-recenzja

„Kobyła ma mały bok” – pod tym intrygującym tytułem kryje się niewielkie opracowanie autorstwa Tadeusza Morawskiego dotyczące polskich palindromów. Palindromy to wyrazy, zdania, sentencje (a nawet całe wiersze), które można czytać od przodu lub od tyłu a ich treść, niezależnie od wybranego kierunku, pozostaje dokładnie taka sama. Owa „kobyła o małym boku” jest najbardziej znanym polskim palindromem, pochodzącym jeszcze z XIX wieku.

Omawiana tutaj niewielka broszurka o równie niewielkim nakładzie zasługuje na uwagę nie tylko ze względu na ciekawy tytuł. Autor, choć posiada tytuł profesora, nie napisał pracy stricte naukowej. Można powiedzieć, że jest to raczej dzieło miłośnika gier i zabaw słownych, próbującego zarazić swoją pasją innych. Kilka słów o samym autorze. Tadeusz Morawski to polski naukowiec, którego zainteresowania badawcze koncentrują się na radioelektronice oraz technice mikrofalowej. Napisał wiele książek i monografii naukowych, jest wiodącym w kraju autorem podręczników dla studentów kierunku „elektronika i telekomunikacja”. To dość osobliwe, że człowiek o podobnym dorobku, próbuje swych sił w nowej dziedzinie i w dodatku sytuującej się tak daleko od jego pierwotnych zainteresowań. Palindromami profesor Morawski zajmuje się co prawda hobbystycznie, ale nie mniej gorliwie niż tym, co tyczy się jego zawodu. Dowód? Tadeusz Morawski nie tylko układa palindromy i je publikuje, ale także wygłasza odczyty, pisze artykuły oraz gromadzi książki i druki ich dotyczące. Założył też własną stronę internetową, oczywiście poświęconą palindromom (www.palindromy.pl), o czym pisze w wyżej wspomnianej broszurce.

Opracowanie Morawskiego jest próbą uporządkowania wiedzy o palindromach oraz krótkim przeglądem ich historii. Autor koncentruje się głównie na polskich palindromach, choć cytuje też palindromy czeskie, chorwackie, rosyjskie i angielskie. Już na początku Morawski zaznajamia czytelników z etymologią słowa palindrom (z gr. palin-wracać, dromos-droga). Dalej dowiadujemy się, że choć dzisiaj palindromy są rodzajem zabawy słowem, to dawniej miały znaczenie religijne i magiczne. Autor przygląda się historii polskiego palindromu. Wskazuje na prekursorów, następnie podaje precyzyjną datę powstania najstarszego polskiego palindromu (1644 r.) autorstwa ks. Wojciecha Waśniowskiego. Dochodząc do wieku XX, Morawski przywołuje sylwetki dwóch znanych Polaków również lubiących bawić się materią języka. Pierwszy z nich to Julian Tuwim, który w 1950 roku wydał książkę „Pegaz dęba”. Słynne dzieło Tuwima miało charakter dokumentacyjny, zawierało opis różnych gier słownych (m.in. palindromów). Drugi z nich to Stanisław Barańczak – mistrz poezji lingwistycznej, który w swej pracy „Pegaz zdębiał” (wydanej w 1995 r.) oddaje hołd Tuwimowi. „Pegaz zdębiał” Barańczaka jest podsumowaniem wszystkich słownych zabaw autora. Te dwie wybitne osobowości, będące kontynuatorami nieco zapomnianych gier słownych, są dla Morawskiego swoistymi punktami odniesienia.

Morawski podaje też nazwiska innych współczesnych twórców palindromów, np. Edmunda Johna czy Józefa Godzica. Słusznie przy tym zauważa, że palindromy powstają albo w środowisku hobbystów (John, Godzic), albo literatów (Tuwim, Barańczak).

W ostatniej części opracowania „Kobyła ma mały bok” autor chyba najdobitniej pokazuje, jak plastycznym tworzywem jest język. Niczym iluzjonista bawiący publiczność kolejnymi sztuczkami odsłania „palindromowy potencjał” języka polskiego. Znajdujemy tu więc: długie palindromy (palindromadery), wiersze-palindromy, historyjki palindromowe, palindromy niesymetryczne (czytane wspak dają inną treść), palindromy arcymagiczne (o czterech kierunkach czytania), palindromy dwuwymiarowe. Morawski nie tylko zachwyca się obiektem swojej pasji, ale stara się też ową pasję popularyzować. Do tego ma m.in. służyć założona przez niego strona internetowa skupiająca wokół siebie miłośników palindromów, będąca przestrzenią wymiany i spotkań.

Opracowanie „Kobyła ma mały bok” jest rzeczowym przedstawieniem historii oraz podstawowych informacji o palindromach. Jednocześnie autor nie stroni w nim od języka zdradzającego emocjonalne zaangażowanie („…i tak mam radość, że ludzie się tym bawią”). Ciepło wypowiada się o osobach, które, dzieląc z nim pasję, odwiedzają jego stronę internetową. „Kobyła ma mały bok” (wydana w 2008 roku) to nie jedyna pozycja o palindromach autorstwa Morawskiego. Już wcześniej ukazały się: „Gór ech chce róg”, „Zagwiżdż i w gaz”, „Zaradny dynda raz”, „Żartem dano nadmetraż”. W 2009 roku wyszły dwie kolejne książki: „Raz czart-raz czar” oraz „Aga naga” – antologia erotyki w polskich palindromach.

W jednym z wywiadów zapytano Morawskiego, kompetentnego naukowca, o algorytm na tworzenie palindromów (w jednej ze swych książek umieścił takowy). Przyznał, że algorytmy bywają pomocne, jednak najważniejsza jest kreatywność twórcy, jego gotowość do wznoszenia nowych, śmiałych konstrukcji językowych.

Hobby językowe Morawskiego, choć oryginalne, wpisuje się w szereg podobnych działań wyznaczających współczesne podejście do języka. Odkrywcze manipulowanie słowem to domena zarówno neolingwistów ( np. Jarosław Lipszyc, Maria Cyranowicz), jak i zwykłych ludzi. Aby się o tym przekonać, warto wejść na stronę www.schroniskodlaslow.pl. Znajdziemy tam mnóstwo zamieszczanych przez internautów słów, które dzięki subtelnemu przestawieniu kilku głosek lub dodaniu jakiejś zyskują całkiem nowe znaczenie (np. łańcud to szereg cudownych zdarzeń, a naczelink to uosobienie skomplikowanego systemu odsyłaczy, istota biurokracji).

Proponowana przez Morawskiego zabawa słowem, bo do tego w istocie sprowadza się recenzowana tu broszurka, wprowadza nową jakość, ma w sobie coś ludycznego, ożywczego. Prezentowaną twórczością autor daje czytelnikom znak: czerpcie z przebogatego magazynu języka i bawcie się.

Katarzyna Staniuk