Beata Krokocka, Przemiany obrzędowości rodzinnej w Księstwie Łowickim na przykładzie wesela

Beata Krokocka

Przemiany obrzędowości rodzinnej
w Księstwie Łowickim na przykładzie wesela

Obrzędowość rodzinna związana jest

z najważniejszymi etapami ludzkiego życia,

wpisuje ona doświadczenia jednostki

w świat relacji społecznych.

Obrzędy rodzinne można sprowadzić

do dwóch podstawowych czynności

– włączania do społeczności lub wykluczania z niej.

Abstrakt

Celem artykułu jest ukazanie na przykładzie wesela zmian, jakie zachodzą na obszarze dawnego Księstwa Łowickiego w obrzędowości rodzinnej, począwszy od wieku XIX po dzień dzisiejszy. Zawarcie związku małżeńskiego było i jest wydarzeniem ważnym nie tylko dla dwojga młodych ludzi, ale także dla ich rodzin i całej grupy. Obrzędowość weselna podlega przy tym ciągłym przeobrażeniom wskutek dokonujących się zmian w systemie ekonomiczno-społecznym wsi. Miejskie wzory ścierają się tu z tradycyjną kulturą ludową i dawną obyczajowością, wywierając wpływ na lokalną obrzędowość rodzinną. Mimo tego nadal żywa jest tu pamięć dawnych wesel, które, jak podkreślają rozmówcy: „nie są już tak huczne, jak kiedyś, jednak ciągle mają swój urok księżacki w urządzaniu ich na bogato ‘wystawnie’”.

Abstract

The goal of this article is to presesnt changes taking place in the area of former Principality of Łowicz and concerning family rituals of the inhabitants based on an example of a wedding reception, starting from the 19th century up to the present. A marital union was and still is an important event not only for the couple involved, but also for their family and others from the community. It is commonly known, however, that a marital union is a subject of constant changes taking place because of changing economical and social environment of the country. City patterns clash with traditional folk culture and past customs, thus, having influence on the local family customs. Despite this fact, the memories of wedding ceremonies from the past still remain among the local people who emphasise that: „ wedding ceremonies of the present are not as grand as those from the past, but they still keep their regional (‘księżacki’) charm by being lavishly organised.

Obecny obszar powiatu łowickiego, leżący w północno-wschodniej części województwa łódzkiego, nie jest równoznaczny z dawnym tzw. Księstwem Łowickim, to jest obszarem podarowanym przez przedstawicieli książąt piastowskich arcybiskupom gnieźnieńskim.

Odmienne warunki polityczne i ekonomiczno-społeczne sprawiły, że teren ten zamieszkiwała „odrębna grupa etniczna tak zwanych Księżaków łowickich, wyróżniających się od swych sąsiadów gwarą, zwyczajami, obrzędami rodzinnymi, strojem, sztuką, budownictwem, urządzeniem wnętrza mieszkalnego oraz muzyką, pieśnią i tańcem”[1]Halina Świderska, badaczka tego regionu, tak pisała o jego mieszkańcach: „Księżacy, od dawna osiedleni tu zwartą masą wsi, odznaczają się ogromną jednolitością obyczajów, jako też zachowaniem odrębnego stroju. Większa ich zamożność, wypływająca z lepszych warunków socjalnych w przeszłości oraz z większej niż u sąsiadów pracowitości, wytworzyła pogardę i odsunięcie się od tak zwanych ślachcioży. Małżeństwa zawierane są tylko wśród swoich, najczęściej w tej samej parafii – ba, w Złakowie Borowym za chlubę uważa sobie matka, jeśli wyda córkę za mąż lub ożeni syna w swojej wsi[2]

Do dzisiaj wśród mieszkańców omawianego regionu istnieje wyraźne poczucie odrębności. Mieszkańcy historycznego terenu Księstwa Łowickiego mówią o miejscu swego zamieszkania: „Rzeczpospolita Łowicka”, podkreślając w rozmowie swe pochodzenie z dziada, pradziada. Słynne tu księżackie powiedzenie: „Pniok, krzok i ptok” oddaje stosunek mieszkańców do ludzi „swoich” i „obcych”. Pani Janina Moskwa[3] (lat 83, mieszkanka Bełchowa) tak oto tłumaczy te słowa: „Pniok to osoba pochodząca z Łowickiego, mieszkająca tu od pokoleń, jak jo! Krzok to ten, kto przybył tu jakiś cos temu i osiadł, założył rodzinę, a ptok, to ktoś ze świata, osoba zupełnie świeża na tym terenie, ktoś gorszy, kto nie zasługuje na uwagę, bo i sam uwagi nam nie poświęca.”

Obrzędowość rodzinna przejawia się dziś szczególnie w uroczystościach weselnych. Nadal żywa jest tu pamięć dawnych wesel, które, jak podkreślają rozmówcy: „nie są już tak huczne, jak kiedyś, jednak ciągle mają swój urok księżacki w urządzaniu ich na bogato ‘wystawnie’”.

Tradycyjne wesele łowickie trwało zawsze kilka dni i składało się z wielu aktów, kolejno po sobie następujących: zaloty, zapowiedzi, dziewosłęby, zdawiny, sprosiny, rozpleciny, ślub, obiad, przenosiny, poprawiny, osiedliny. Było ono czymś w rodzaju widowiska, w którym uczestnicy mieli ściśle określone role i w odpowiedniej chwili tańczyli, śpiewali, występowali z oracjami łączącymi się z akcją obrzędu. Badaczka zwyczajów ludowych tego terenu, Anna Świątkowska, tak opisuje wesele w wieku XIX: „Wesela odbywały się w domu panny młodej i w karczmie. W sobotę, w pierwszy dzień weselny, goście przyjmowani byli w domu. Drugiego dnia, w niedzielę, wracając po ślubie z kościoła, wstępowano do karczmy, gdzie posilano się tym, co gospodynie przynosiły ze swoich domów oraz bawiono się, tańcząc i śpiewając. Rodzice panny młodej nie uczestniczyli w zabawie w karczmie. Pod wieczór przychodził ojciec panny młodej lub ktoś inny godny weselnego domu i zapraszał wszystkich na obiad. Dalszy ciąg uczty był w domu panny młodej. Na trzeci dzień dziewosłęb przyjmował wszystkich gości u siebie. Pod wieczór goście szli na zabawę do karczmy, a następnie na specjalne zaproszenie wracano do domu panny młodej na kolację i tańce. Czwartego i piątego dnia przyjmowała gości weselnych starościna zwana tu niewiastą i ktoś z krewnych państwa młodych. Wieczorem każdego dnia uczta odbywała się u panny młodej, gdzie podawane było śniadanie, a potem były przewoziny do pana młodego, u którego było zakończenie wesela”.

W początkach wieku XX wesela nie odbywały się już w karczmach, lecz tylko w domu panny młodej. Często, ze względu na dużą ilość zaproszonych gości, wynajmowano dodatkowo u sąsiadów jedną z izb. Po zakończeniu jedzenia zbierano stoły i ławy, by wygospodarować miejsce do tańca. Gdy zbliżała się pora następnego posiłku, drużbowie ponownie wnosili stoły dla gości.

W latach pięćdziesiątych XX wieku wesela urządzano w okresie do żniw. Nadal były one bardzo „bogate” (wystawne), uczestniczyło w nich często 200 osób i więcej. Ponieważ ilość gości była znaczna, trudno ich było pomieścić w jednym domu. Stąd przeniesienie organizacji wesel do stodół i remiz strażackich, które odpowiednio dekorowano kwiatami i dywanami. Dekoracja sal należała do druhen oraz panny młodej. Rodzina panny młodej (tak jest i dzisiaj, jeśli ilość gości ze strony pana młodego i pani młodej jest zbliżona) odpowiedzialna była także za wynajem sali, jedzenie i zatrudnienie „dobrej” kucharki. Do pana młodego i jego rodziny należało opłacenie orkiestry, ślubu oraz zakup wódki i butów dla panny młodej.

Na badanym obszarze zaszły zmiany w sposobie przygotowywania i urządzania wesela. Wiążą się one z przeobrażeniami obyczajowymi, wpływem kultury miejskiej, oddziaływaniem obrzędowości dużych miast: Warszawy i Łodzi. Obecnie, nie tylko na eksplorowanym terenie, wiele elementów zostało wyeliminowanych, np. dawne zwyczaje matrymonialne polegające na wysyłaniu swatów po rękę panny do domu jej rodziców. Uległa przemianie także sama współczesna koncepcja małżeństwa, która różni się znacznie od tradycyjnej. W wielu przypadkach jednak do dziś znane są i praktykowane dawne zwyczaje weselne.

Małżeństwo poprzedzane jest na ogół okresem bliższego poznania się dwojga ludzi. Powszechnie uważa się małżeństwo za sprawę miłości. Decyzja o zawarciu związku należy dzisiaj do młodych. W pierwszym rzędzie bierze się pod uwagę walory osobiste kandydata. Ceni się również wykształcenie, brak nałogów, pracowitość, miłą powierzchowność. „No jak by pani sobie wyobrażała żeby moja córeczka miała jakiego kostropatego ‘brzydkiego’ sobie wybrać, skoro sama jak z obrazka? No chyba, że majętny, to wiadomo, że już jakieś mankamenty drobne to musi mieć’ (Jadwiga lat 78, wieś: Jacochów).

Swoboda wyboru młodych nie jest dziś ograniczana przez wolę rodziców, którzy dysponują jedynie głosem doradczym. Wprawdzie minęły czasy, kiedy rodzice odrzucali decyzję dzieci, jeżeli małżeństwo godziło w podstawowe interesy rodzinne, ale i współcześnie zabiega się o to, aby przez związek dziecka połączyć się z rodziną o wysokim prestiżu społecznym. „Moja Aneczka to ma szczęście, na Księstwie znalazła sobie narzeczonego, żeby tylko się to utrzymało, to by i dobrze było, bo to majętne ludzie i pracowite” (Franciszka lat 69, wieś: Mokra Prawa).

Dawny obrzęd zaręczyn, obchodzony w licznym gronie rodzinno-sąsiedzkim, składający się z oświadczyn oraz umowy małżeńskiej dotyczącej majątku i uczty weselnej, uległ dziś znacznym przeobrażeniom. Podczas przyjęcia zaręczynowego dochodziło do wzajemnej prezentacji obu rodzin, które niebawem miały się spokrewnić. Ważny jego element stanowiło pokazanie się dziewczyny od jak najlepszej strony. Powinna ona zaprezentować się jako urodziwa, dobrze ubrana panna, umiejąca odpowiednio się zachować wobec aktualnych i przyszłych członków rodziny. Zaręczyny były nie tylko obietnicą szybkiego małżeństwa, ale rozpoczynały czas, w którym narzeczeni powinni się lepiej poznać, mogli pozostawać dłużej sam na sam. Nie można było zerwać zaręczyn bez wyraźnego powodu.

Współcześnie dla młodych ludzi instytucja narzeczeństwa często nie ma już tak dużego znaczenia, jak kilka dziesięcioleci wstecz. Decyzję o zawarciu małżeństwa podejmują młodzi, informując o tym swoich rodziców, którzy wyznaczają datę zaręczyn. Odbywają się one w domu dziewczyny w gronie rodziców obydwu stron oraz w obecności młodych. W czasie uroczystego obiadu kawaler prosi o rękę panny i wręcza jej pierścionek, teściowi daje butelkę wódki lub szampana, zaś przyszłej teściowej – bukiet kwiatów. Sam fakt zaręczyn nie tyle oznacza rozpoczęcie fazy wzajemnego poznawania się, ale ma związek z ustaleniem daty ślubu odległej o kilka miesięcy. Najważniejszym punktem staje się więc omówienie przez zainteresowanych warunków dotyczących ślubu oraz uczty weselnej: miejsca wesela, liczby zaproszonych gości, urządzenia odpowiednio wystawnej ceremonii ślubnej i hucznego wesela.

Obecnie, według tradycyjnych norm obyczajowych, kawaler, a właściwie jego rodzice, zobowiązują się do pokrycia wydatków weselnych obejmujących opłaty za: zapowiedzi, ślub, samochód dla młodej pary, orkiestrę, kamerzystę video, fotografa, zakup obrączek, bukietu ślubnego oraz alkoholu i napojów na ucztę weselną. Kawaler sam kupuje sobie garnitur i buty. Rodzice panny młodej ponoszą koszty uczty weselnej, m.in. wynajęcia sali, kucharki, obsługi, zakupu żywności oraz stroju ślubnego.

W społeczności wiejskiej Łowickiego ślub bez wesela, ze względów obyczajowych i prestiżowych, jest sytuacją nieaprobowaną społecznie. Wystawność wesel stała się wzorem obowiązującym i sankcjonowanym obyczajowo. Pragnienie prestiżu oraz chęć zaimponowania otoczeniu sprawia, że największym uznaniem cieszą się wesela z dużą liczbą zaproszonych gości. Rodzice-gospodarze często wręcz się zapożyczają, byle tradycji stało się zadość i by dzięki temu na długo pozostać w ludzkiej pamięci. Zdecydowanie inny jest stosunek młodych do kwestii wystawności wesela. Ci ostatni gotowi są zrezygnować z „przyjęcia na bogato” na rzecz wymarzonej podróży poślubnej, np. za granice kraju. Rodzice jednak chcą się „pokazać” – zarówno wobec rodziny własnej, jak i nowej. Wystawne wesele jest bowiem manifestacją dostatku, mimo że zdarza się, iż po ślubie sami młodzi muszą spłacać długi zaciągnięte w celu organizacji efektownej uczty.

Nadal powszechnie utrzymało się błogosławieństwo rodzicielskie udzielane młodej parze przed wyjazdem do ślubu. Stanowi ono podniosły, a bardzo często także rzewny moment ceremonii weselnej. Po nim młodzi, przy dźwiękach orkiestry weselnej, wiezieni są do kościoła samochodem przystrojonym w balony i kwiaty. Po uroczystym nabożeństwie młodzi przyjmują życzenia, kwiaty i prezenty od gości. Obsypani monetami muszą je starannie pozbierać, by zapewnić sobie w domu dostatek. Starym przesądem jest także, by panna młoda miała na sobie wszystkie rzeczy nowe, poza jedną pożyczoną, jedną starą i jedną niebieską, co ma stanowić dla niej dobrą wróżbę. Oboje młodzi wkładają do butów pieniądze, by zawsze się ich „trzymały”.

Istnieje wiele przesądów związanych z samą chwilą ślubu. Do najpopularniejszych należą: deptany – kto pierwszy nadepnie partnera po zakończeniu ceremonii, ten przez całe życie będzie go trzymał „pod pantoflem”; świeca – goście weselni w trakcie ślubu obserwują płomień świec palących się na ołtarzu, z czego wnioskują potem o długości życia małżonków; zgaśnięcie którejś z nich wróży rychłą śmierć; strony – przeciągnięcie współmałżonka na swoją stronę w drodze do ołtarza oznacza dominację w życiu rodzinnym.

Po ślubie młodzi wraz z gośćmi weselnymi jadą na salę weselną, gdzie na progu witani są solą i chlebem oraz wódką i wodą, co nakazuje wielopokoleniowa tradycja. Taki poczęstunek ma znaczenie magiczne, zapewnia bowiem nowożeńcom dostatek na każdy dzień ich związku. Matka panny młodej zwraca się do niej z pytaniem :

“Co wolisz: chleb, sól czy pana młodego?”

ta zaś odpowiada :

“Chleb, sól i pana młodego, żeby pracował na niego”.

Po powitaniu pan młody przenosi żonę przez próg na salę weselną, a zaproszeni goście udają się za nimi i zajmują miejsca za stołem. Państwo młodzi mają przygotowane miejsce pod obrazem świętym, obok nich siedzą świadkowie, natomiast pozostali goście siadają według własnego uznania.

Ucztowanie przerywane jest zabawą taneczną urządzaną w sali obok oraz zabawą przy stołach. Kulminacyjny punkt wesela stanowią nadal oczepiny, które obecnie straciły swój inicjacyjny charakter. Współcześnie zwyczaj ten został uproszczony do elementu zabawy obfitującej w przyśpiewki, która odbywa się zwykle tuż po północy. Orkiestra weselna lub uczestnicy wesela, śpiewając młodej parze, dokonują symbolicznych oczepin:

“Dobry wieczór państwu, proszę się nie gniewać,
Bo ja do wianeczka będę teraz śpiewać.
Jacyś dziwni goście mi się tutaj zdają,
Dobry wieczór mówię, nie odpowiadają.
Dobry wieczór mówię, ale nie każdemu,
Tylko pani młodej i panu młodemu.
Myślałaś Ty młoda, że bierzesz anioła,
Przypatrzcie się ludzie, jaka to pierdoła.
Przepraszam Cię młody, żem tak zaśpiewała,
Gdybyś przyszedł do mnie, sama bym cię chciała.
U pana młodego podłoga z marmuru,
A na stole stoi pełen garnek żuru.
Myślałeś ty młody, że bierzesz liliję,
Ty żeś se spaskudził całą familiję.
Po szerokim stawie pływają łabędzie,
Nasza młoda pyta, co z jej wiankiem będzie?
Bo wianek ruciany, różami utkany,
Będziesz go płakała, jak rodzonej mamy.

Piękna panno młoda, różany kwiateczku,
Pokaż ty się jeszcze raz w swoim wianeczku.
Nie będę ja tobie wianeczka zdejmować,
Bo cię młody musi w piętę pocałować.
Jedna z twych druhenek, Twoich koleżanek,
Za chwilę ci będzie odpinała wianek .
Odpięła ci spinkę, druga odejść nie chce,
Bo od Ciebie młoda, wianek odejść nie chce.
Odpięła ci wianek, a przypina kwiatka,
Boś ty nie panienka, ale już mężatka.
Przypięła ci kwiatka z bukietu ślubnego,
Żebyś dobra była dla mężulka swego.
Życzę ci też jeszcze wszystkiego dobrego,
Byś zawsze kochała mężulka swojego.
Żebyś była dobra, szczerze go kochała,
Wobec wszystkich gości go pocałowała.
Żebyś była dobra i o niego dbała,
Zawsze na niedzielę 6 jaj gotowała.
Policz teraz młoda wszystkie dziury w desce,
Tylu fajnych chłopców żałuje Cię jeszcze.
A ty panie młody musisz o tym wiedzieć,
Chcesz mieć dobrą żonę, przy kieliszku nie siedź.
Stało się tak, stało, już tak być musi,
Nie będziesz wyglądać z okna u mamusi.
Zasłoń młoda okno dwoma zasłonami,
Żeby mąż nie widział dziewczyn za oknami.
Bo gdyby je widział, smutno by mu było,
Minęły te czasy, gdy się wolnym było.
Szczęśliwa ta stuła, co ręce wiązała,
Szczęśliwa to para, co dziś ślubowała”.

Na zakończenie

Zawarcie związku małżeńskiego było i jest po dziś dzień wydarzeniem ważnym nie tylko dla dwojga młodych ludzi, ale także dla ich rodzin i całej grupy. Obrzędowość weselna podlega jednak ciągłym przeobrażeniom wskutek dokonujących się zmian w systemie ekonomiczno-społecznym wsi. Miejskie wzory ścierają się tu z tradycyjną kulturą ludową i dawną obyczajowością, wywierając istotny wpływ na lokalną obrzędowość rodzinną.

Wykorzystana literatura przedmiotu:

Chmielińska Aniela, Księżacy (Łowiczanie), Kraków 1925 r.
Gloger Zygmunt, Obrzęd weselny polski z pieśniami i przemowami, Warszawa 1901 r.
Ogrodowska Barbara, Zwyczaje, obrzędy i tradycje w Polsce. Mały słownik, Warszawa 2001r.
Świątkowscy Anna i Henryk, Łowicka sztuka ludowa, Warszawa 1996 r.

Przypisy:
[1]A., H. Świątkowscy, Łowicka sztuka ludowa, Warszawa 1996, s. 4.
[2]Tamże, s. 3.
[3]Materiał pochodzi od osób rdzennie wywodzących się z terenu Łowickiego, mówiących dziś potoczną polszczyzną na podłożu gwarowym, dlatego też zarejestrowane wypowiedzi zawierają liczne elementy gwarowe.