Sidey Myoo – Zapośredniczone emocje (z cyklu „Immersyjne refleksje”)

Istnieje przekonanie, że związki międzyludzkie i ekspresja emocji, które powstają w wyniku kontaktu elektronicznego, nie są prawdziwe, że są pozbawione szczerości, i że takie kontakty są mniej znaczące niż te, nawiązywane w świecie fizycznym, a co za tym idzie, że nie można mówić o zaufaniu i uczuciach w sieci. Uważa się, że najlepiej spotkać się z kimś w świecie fizycznym, porozmawiać, zabawić się. Często jednak wymaga to takiego trudu, że łatwiej jest z tego zrezygnować. Zalogowanie do sieci nie wymaga takiego wysiłku, a np. rozmowa może zawierać wzajemnie odczuwane emocje – człowiek czasem wybiera zapośredniczenie niż spotkanie face to face.

Do świata elektronicznego, takiego jak Second Life, droga prowadzi poprzez komputer. Zmienia to sposób kontaktu i czasem nadaje mu znaczenie związków emocjonalnych. Dawniej uważałem, że to poczucie anonimowości w rzeczywistości elektronicznej powoduje uwalnianie emocji człowieka i poszerzanie jego ekspresji, ale z czasem zacząłem rozumieć, że to właśnie środowisko elektroniczne wyzwala w człowieku takie nastawienie oraz reakcje, i że nie jest to wyłącznie związane z anonimowością, ale z wykorzystaniem możliwości, jaką jest zaistnienie w świecie elektronicznym. Wchodząc do sieci, bez jakichś szczególnych powodów, np. zawodowych, jest prawdopodobne, że człowiek oczekuje emocjonalnego kontaktu, podobnego do towarzyskiego spotkania w świecie fizycznym. Dochodzi do tego niespotykana w świecie fizycznym łatwość i ciągłość kontaktu, która może wyzwalać przywiązanie lub poczucie bezpieczeństwa. Codzienność elektronicznego kontaktu oraz to, że osoby mogą spotkać się w sieci w każdej chwili, niezależnie od przestrzeni fizycznej sprawia, że tworzą się pomiędzy osobami bliskie relacje. Znajomość z sieci czasami tak ukierunkowuje emocje, że poczucie czyjej obecności w sieci staje się samo w sobie ważne i służy budowaniu bliskości.

Myślę, że odczuwanie i wyrażanie emocji w świecie elektronicznym, nie musi być odmienne od tego, ze świata fizycznego. Bierze się to z tego, że emocje pojawiają się w rzeczywistości elektronicznej dość szybko, a poziom komunikacji w łatwy sposób staje się zabarwiony emocjonalnie – emocjonalne zaistnienie człowieka w rzeczywistości elektronicznej jest rodzajem wypełniania tej przestrzeni, a czasami również wynika z marzeń ze świata fizycznego. W świecie fizycznym taki związek jest wspaniałym dobrem i wartością, choć niełatwo jest na niego trafić, gdyż związek taki wynika czasem z niewielkiej, w stosunku do rzeczywistości elektronicznej, ilość możliwych kontaktów, co powoduje ograniczenia i czasem niemożność spotkania „drugiej połówki”. Ponadto, niekoniecznie łatwo jest w ogóle człowiekowi stworzyć wokół siebie wartościowy, duchowo-emocjonalny świat, co również sprawia, że ograniczenia mają znaczenie – tutaj fizyczna czasoprzestrzeń ma mniejsze możliwości.

Przypominam sobie, jak spotkałem kiedyś w Second Life kobietę, która przeżyła w tym elektronicznym świecie dziewięć miesięcy, wraz z powstałą tam swoją rodziną. Nie potrafiłem wtedy zrozumieć jej ostatniej wypowiedzi, na końcu opowieści: „jestem bezdomna”, po tym jak powiedziała mi, że jej związek i rodzina rozpadły się w Second Life. Przecież siedziała wtedy przed komputerem w swoim fizycznym domu, w którym miała męża. Second Life i odnalezione w nim emocje były dla niej rzeczywiste i wtedy najważniejsze, zwłaszcza, że potwierdzało to pewne wyznanie, że dziecko elektroniczne w rodzinie w Second Life – bot, było jedynym rodzajem macierzyństwa, jakiego, nie z własnej winy, wtedy mogła i chciała doświadczyć.

Wkraczając w świat elektroniczny, ktoś może uwolnić swoje ja – ten świat temu sprzyja. Czasami dochodzi do tego skrytość człowieka w świecie fizycznym, który „odżywa”, gdy wtapia się w świat elektroniczny. Emocje powstające w rzeczywistości elektronicznej, tak w przypadku związków międzyludzkich, jak i wynikające z autoekspresji, nie muszą mieć swojego odzwierciedlenia w świecie fizycznym, nierzadko pozostają jedynie dla kontaktu elektronicznego. Człowiek nie musi tak samo uzewnętrzniać się w świecie fizycznym, jak czyni to w świecie elektronicznym. Z kolei uczucia tworzące związek międzyludzki, rozwijające się w świecie elektronicznym, nie muszą pojawić się pomiędzy osobami wtedy, gdy poznają się one w świecie fizycznym. Spotkanie w świecie fizycznym może wręcz zmienić wartościowanie i zaburzyć świat wzajemnych emocji, ze względu na zewnętrzność „biologicznego awatara”.

Myślę, że nie ma różnicy w intensywności odczuwania emocji w świecie elektronicznym lub fizycznym, różni je rzeczywistość, w jakiej powstają. W Second Life jest wiele z człowieka, powiedziałbym, z jego „emocjonalnej części”, a przy tym jest to najważniejszy sposób wyrażania się tam człowieka. Wejście do rzeczywistości elektronicznej, swoiste przejście i „narodzenie się” w niej, jest spotkaniem opartym na tym, co płynie z wnętrza człowieka – czasem również może to być spotkanie z samym sobą, może być odkrywaniem siebie, lub nieznaną ze świata fizycznego drogą, jaką człowiek podąża w elektronicznym świecie.