Dominika Czarnecka – „Ostatnie starcie Estończyków z żołnierzem Armii Radzieckiej” – czyli o kulisach sporu wokół Pomnika Wyzwolicieli Tallina 1991 – 2007

Abstrakt:

Konflikt między Estonią a Federacją Rosyjską z 2007 r. odbił się głośnym echem na arenie międzynarodowej. Przez kilka dni trwały manifestacje i starcia, zarówno w Tallinie, jak i w innych miastach Estonii, przede wszystkim we wschodniej części kraju, zdominowanej przez mniejszość rosyjską. Do historii przejdą zapewne protesty przed estońską ambasadą w Moskwie. Bezpośrednią przyczyną sporu było przeniesienie na cmentarz wojskowy z centrum Tallina pomnika oraz grobów poległych żołnierzy Armii Czerwonej. Przeniesienie tzw. „Brązowego Żołnierza” oraz ekshumowanych szczątków odbyło się z zachowaniem należnego zmarłym szacunku. Nie powstrzymało to jednak ani obrońców pomnika przed starciami z policją, niszczeniem mienia, manifestacjami , ani władz na Kremlu by na arenie międzynarodowej domagać się potępienia władz estońskich, przywrócenia stanu poprzedniego, wreszcie przed wprowadzeniem różnorodnych sankcji i utrudnień wobec „estońskich faszystów”.  Artykuł poza przedstawieniem przebiegu konfliktu z 2007 r. ma na celu pogłębioną analizę opartą na powiązaniu sporu o symbol w postaci pomnika z trudnymi estońsko – radzieckimi/rosyjskimi relacjami i różnicami w pamięciach historycznych stron. Zwraca również uwagę na problemy Estonii, m.in. etniczne i zmiany zachodzące od 1991 r., czyli odzyskania przez kraj niepodległości po tzw. „drugiej okupacji radzieckiej”.

Abstract:

The conflict between Estonia and Russia in 2007 was widely commented in the international political arena. Manifestations and clashes were continued for a few days not only in Tallinn but also in other Estonian cities, especially in eastern part of the country where the Russian minority was predominant. Protests in front of the Estonian Embassy in Moscow probably will go down in history. The main cause of dispute was the relocation of monument and graves of the Soviet soldiers from the city centre to military graveyard in Tallinn.
The relocation of so called “Brown Soldier” and exhumed remains was done with proper respect for dead. But it did not prevent defenders of the monument from clashes with police, devastation of property, manifestations. It also did not prevent the authorities in Kremlin form condemning of Estonian authorities and imposing sanctions against “the Estonian fascists”. This article presents the conflict in 2007. Apart from that it also tries to analyze links between the dispute about the monument as a symbol and difficult Estonian – Soviet/Russian relations and differences in historical memories of two sides. It also pays attention to problems of the Republic of Estonia, i.e. ethnical and changes in Estonia from 1991 – form regaining independence after “the second Soviet occupation”.

Estończycy są jednym narodów, które przebyły długą drogę ku niepodległości. Kiedy ją wreszcie uzyskali w 1918 r., okazało się, że ich radość miała trwać nieproporcjonalnie krótko w stosunku do wysiłku włożonego w wyzwolenie się spod obcej dominacji[1]. Podczas II wojny światowej Estonia, pomijając krótki okres okupacji niemieckiej, znalazła się w radzieckiej strefie wpływów. W 1944 r. Estończycy po raz drugi w przeciągu kilku lat włączeni zostali siłą w skład Związku Radzieckiego, którego przywódcy faktycznie decydowali o losach kraju i jego obywateli. Okres ten nazwany został przez Estończyków „drugą okupacją radziecką”[2]. Odzyskanie niepodległości przez Estończyków nastąpiło w 1991 r. i było związane z upadkiem całego imperium radzieckiego. Estonia, obok Litwy i Łotwy, najwcześniej spośród wszystkich republik radzieckich, rozpoczęła walkę o niepodległość[3]. Po jej uzyskaniu państwa bałtyckie obrały zdecydowany kurs w kierunku Europy[4]. Estonia, w odróżnieniu od Litwy i Łotwy, uniknęła rozlewu krwi w drodze ku przywróceniu niepodległości na początku lat 90-tych XX w. Odzyskanie pełnej suwerenności, nie rozwiązało oczywiście wszystkich problemów narodu estońskiego, co więcej nowe władze stanęły w obliczu zupełnie odmiennych wyzwań. Jednym z ważniejszych był spór o wycofanie żołnierzy byłej Armii Czerwonej (AC), później Armii Federacji Rosyjskiej z Estonii. Po przeszło dwóch latach rządów koalicji partii prawicowych udało się ostatecznie doprowadzić do opuszczenia Estonii przez Armię Rosyjską 31.08.1994 r. Rokowania w tej kwestii toczyły się od 1991 r. ONZ i USA namawiały Estończyków do ustępstw wobec Rosji za cenę pozbycia się wojsk rosyjskich z terenów nadbałtyckich.  Rząd w Tallinie,
w przeciwieństwie do prezydenta, opowiedział się za twardym stanowiskiem w negocjacjach: żądał bezwarunkowego wycofania wojsk do 31.08.1994 r.; uznania, że Estonia od 1944 r. była krajem okupowanym; nie zgadzał się na równe traktowanie wszystkich emerytów wojskowych; automatyczne obywatelstwo przewidywał tylko dla posiadających obywatelstwo przed 16.06.1941 r. i ich potomków; karty pobytu miały być trwałą regulacją statusu stałych mieszkańców nie posiadających obywatelstwa. Ponieważ rokowania nie dawały rezultatów, 21.07.1994 r. Jelcyn oświadczył, że Rosja nie wycofa wojsk z Estonii do 31.08.1994 r. Jednocześnie do Moskwy zaprosił prezydenta Estonii, którym był wówczas Lennart Meri. 26.07.1994 r. prezydenci podpisali 3 porozumienia – 2 o statusie rosyjskich emerytów wojskowych i 1 o wycofaniu wojsk. Dodatkowo 30.07.1994 r. została podpisana umowa o bazie w Paldiski. Na jej mocy do końca września 1995 r. żołnierze rosyjscy rozebrali reaktory atomowe w byłej bazie okrętów podwodnych[5]. A jednak pomimo trudności, przez kolejnych kilkanaście lat od odzyskania przez Estończyków niepodległości nie doszło do żadnych poważniejszych starć, które pociągnęłyby za sobą ofiary w ludziach. Przez cały okres po odzyskaniu niepodległości ważnym zagadnieniem dla Estończyków, rzutującym w części na relacje estońsko–rosyjskie była analiza historii radzieckiej polityki wobec Estonii. Dowodem na to stało się powołanie w 1992 r. przez parlament estoński Estonian State Commission on Examination of the Policies of Repression. Celem Komisji było przeprowadzenie naukowego „śledztwa” na temat wszystkich strat i szkód spowodowanych przez radzieckiego i niemieckiego okupanta. Efekty badań zostały opublikowane w książce zatytułowanej The White Book. Losses inflicted on the Estonian nation by occupation regimes 1940 – 1991. Przeanalizowano w niej straty osobowe Estonii, szkody ekonomiczne, zniszczenia środowiska naturalnego, negatywny wpływ okupacji na kulturę estońską i zdrowie obywateli. Znacznie obszerniejsza część publikacji dotyczy okresu okupacji radzieckiej, która trwała nieporównywalnie dłużej niż niemiecka[6].

Przełomem okazał się rok 2007, który przerwał bezkrwawą „passę” i doprowadził do niekontrolowanego wybuchu skrajnie negatywnych zachowań i konfliktu estońsko–rosyjskiego, który zyskał rangę międzynarodową (wcześniejsze zamieszki uliczne w Tallinie, w których odnotowano ofiary śmiertelne, miały miejsce w 1918 r.). Bezpośrednią przyczyną sporu stała się decyzja władz w Tallinie o przeniesieniu z centrum miasta na cmentarz wojskowy grobów żołnierzy Armii Czerwonej i towarzyszącego im pomnika wdzięczności, oficjalnie nazywanego pomnikiem Wyzwolicieli Tallina lub pomnikiem Bojownika Wyzwoliciela, potocznie zaś „Brązowym Żołnierzem”. Monument zaprojektowany przez estońskiego rzeźbiarza Enna Roosa[7] został odsłonięty w Tallinie 22.09.1947 r., w trzecią rocznicę wkroczenia wojsk radzieckich do miasta[8]. Pełne założenie pomnikowe składało się z dwóch części: monumentalnej struktury w formie ściany wykonanej z dolomitu, zaprojektowanej przez architekta Arnolda Alasa i prawie dwumetrowej rzeźby z brązu, przedstawiającej figurę żołnierza w mundurze Armii Czerwonej. Pomnik stanął na Wzgórzu Św. Antoniego Tőnismäe w centrum Tallina, przy zbiorowej mogile kilkunastu żołnierzy radzieckich poległych w 1944 r. Monument usytuowano w małym parku, w miejscu, które w czasach radzieckich nazywane było placem Wyzwolicieli. Szczątki żołnierzy Armii Czerwonej zostały tam pochowane 12.04.1945 r. celach propagandowych, po dokonaniu wcześniejszej ekshumacji z innego miejsca.

Pomnik w Tallinie był jednym z wielu podobnych, stawianych po zakończeniu II wojny światowej czerwonoarmistom w ramach tzw. „akcji pomnikowej”. Pomniki wdzięczności stały się jednym z najbardziej widocznych powojennych symboli propagandy komunistycznej w przestrzeni miejskiej. Lokalizowano je w centralnych punktach miast. Dzięki takiemu położeniu pod pomnikami mogły gromadzić się tłumy mieszkańców podczas rocznic i obchodów świąt państwowych. Na tle pomników zawsze uwidaczniała się również aktywność lokalnych władz. Monumenty nierzadko stawiane były obok mogił poległych żołnierzy Armii Czerwonej. Szacunek, którym w europejskim kręgu cywilizacyjnym obdarzano zmarłych i ich prochy sprawiał, że owe pomniki w praktyce stawały się nietykalne. Tymczasem przy ich wznoszeniu nie chodziło tylko i wyłącznie o upamiętnienie poległych,
w takim przypadku zupełnie wystarczające byłyby upamiętnienia na cmentarzach, ale o uzasadnianie i utwierdzanie komunistycznej dyktatury oraz propagowanie komunistycznej wizji świata i historii. Wystawianie podobnych monumentów, chociażby żołnierzom armii narodowowyzwoleńczych było niedopuszczalne, a wszelkie inicjatywy tego rodzaju dławiono w zarodku. Pomniki wystawiano nie tylko we wszystkich republikach związkowych, ale również w krajach tzw. „byłego obozu socjalistycznego”, takich jak chociażby Polska, Czechosłowacja, NRD. Monumenty miały za zadanie przypominać o wyzwolicielskiej misji Armii Czerwonej w całej Europie Środkowo-Wschodniej, o pokonaniu hitleryzmu, wreszcie o poświęceniu i krwi przelanej za „wolność” narodów. Owa „krew” oddana przez żołnierzy, miała, zdaniem Stalina, uzasadniać wszystkie posunięcia władz radzieckich, gdyż jak mówiło głoszone przez Generalissimusa hasło: „za krew nie ma zapłaty”; warto dodać, że dowództwo AC szafowało nią hojnie[9].

Widoczne napięcie na linii Tallin – Moskwa w związku z „Brązowym Żołnierzem”, zaczęło zaznaczać się już w styczniu 2007 r., pomimo, że konflikt osiągnął kulminację kilka miesięcy później, na przełomie kwietnia i maja. Bezpośrednim zarzewiem zamieszek stało się przeniesienie pomnika i prochów czerwonoarmistów z centrum Tallina na cmentarz wojskowy. Decyzja o demontażu monumentu została usankcjonowana na mocy ustawy, która wywołała oburzenie Moskwy i rosyjskiej mniejszości w Estonii. W połowie lutego parlament estoński przyjął ustawę, która umożliwiła demontaż „zakazanych budowli”, czyli takich, które gloryfikowały sowiecką okupację Estonii[10]. Ustawa objęła swym zasięgiem także pomnik żołnierzy radzieckich w centrum Tallina[11]. Przeszła ona jednak minimalną większością głosów: za ustawą opowiedziało się 46 deputowanych, przeciwko niej było 44 posłów. Z tego powodu niektórzy twierdzili, że sprawa pomnika i innych drażliwych kwestii związanych z trudną przeszłością Estonii w czasach istnienia ZSRR, została wykorzystana celem zbicia określonego kapitału politycznego (04.03.2007 r. odbyły się bowiem w Estonii wybory do parlamentu). Takie opinie wypowiadał m.in. ówczesny prezydent Estonii, Toomas Hendrik Ilves, który ostatecznie zawetował ustawę, stwierdzając, że naruszyła ona konstytucję. Jednocześnie zaznaczył, że jego weto nie miało nic wspólnego z głośnymi już wówczas protestami Moskwy[12]. De facto o losach kontrowersyjnej ustawy zadecydował nowy parlament, którego skład został wyłoniony 04.03.2007 r., albowiem po wniesieniu prezydenckiego weta, parlament, który uchwalił ustawę, zakończył swe urzędowanie i nie mógł już przegłosować jego odrzucenia[13]. To na podstawie ustawy o likwidacji „zakazanych budowli” premier  Estonii Andrus Ansip[14] zapowiedział, że uchwalone przepisy zostaną zastosowane do „Brązowego Żołnierza”[15]. Niektóre oficjalne argumenty za usunięciem pomnika, którymi posługiwało się Estońskie MSZ, wydawały się mało przekonywające. Tłumaczono, że „względy przyzwoitości” nie pozwalają, aby w centrum Tallina ludzie pochowani byli w nieoznaczonych grobach, na których, co gorsze, odbywają się publiczne spotkania. Nieodpowiednia lokalizacja miała powodować, że po domniemanych miejscach pochówku stąpali przechodnie. O wiele bardziej wiarygodny wydawał się inny powód.
W pobliżu mogił nierzadko odbywały się wiece, podczas których niejednokrotnie demonstrowany był wrogi stosunek do państwa estońskiego, zaś reżim komunistyczny był wychwalany. Dla poparcia swych działań estońskie ministerstwo przytoczyło przykłady podobnych akcji w innych państwach Europy Wschodniej (np. na Węgrzech na początku lat 90. czy w Republice Czeskiej)[16]. Jednak można sądzić, że polityczne motywy usunięcia pomnika były podstawowe i nie pozbawione uzasadnienia. Estonia w istocie miała przez cały okres swojej drugiej niepodległości problemy z aktywnością polityczną Rosji, wspierającej różnymi sposobami nie tylko mniejszość rosyjską, ale także te siły polityczne w Estonii, które uznała za bliskie sobie[17].

Już w styczniu, a więc jeszcze przed uchwaleniem ustawy, przeciwko planom usunięcia pomnika ku czci żołnierzy radzieckich, rozpoczęły się manifestacje zarówno w samej Estonii, jak i przed estońską ambasadą w stolicy Rosji. Władze w Moskwie zagroziły władzom Estonii „poważnymi konsekwencjami w stosunkach pomiędzy Rosją a Estonią”, jeżeli te drugie nie powstrzymają się od działań. Groźba została sformułowana w postaci noty protestacyjnej, którą rosyjskie MSZ przesłało do ambasady Estonii w Moskwie[18]. Pomimo tego rozpoczęcie rozbiórki pomnika zostało zaplanowane na 25 kwietnia. Prawdopodobnie jednak nikt, nawet sami inicjatorzy akcji, nie spodziewali się, że zapowiadane konsekwencje będą aż tak drastyczne. A jednak, jak stwierdził Jacek Komar z „Tygodnika Powszechnego”: „(…) bez pomocy Moskwy lont pod beczką prochu, która wybuchła (…) w Tallinie,
nie zostałby zapalony”[19]. W ogłoszonym terminie dokonano zdemontowania pomnika, jednakże cała akcja została przeprowadzona w nocy (z czwartku na piątek – z 26 na 27.04.2007 r.) – wielu uznało takie przeniesienie za sposób „niecywilizowany”. Nie udało się uniknąć zajść. Już wieczorem w Tallinie doszło do starć z policją. Demonstranci usiłowali przerwać kordon policyjny wokół pomnika. Zamieszki sprowokowali przedstawiciele rosyjskiej mniejszości. W ich wyniku jedna osoba zginęła, 44 zostały ranne, a ponad 300 zatrzymała policja. Dmitriego Ganina, który został dźgnięty nożem na jednej z ulic podczas protestu, pomimo przewiezienia do szpitala nie udało się uratować. Zginął w niewyjaśnionych do końca okolicznościach. Na tym się jednak nie skończyło. Następnej nocy w pobliżu miejsca, gdzie stał pomnik, odbyły się wielogodzinne demonstracje z udziałem setek osób. Dane dotyczące liczy zatrzymanych i poszkodowanych różniły się w zależności od agencji prasowych, (np. francuska agencja AFP: 74 osoby poszkodowane, około 600 osób zatrzymanych). Podczas demonstracji uczestnicy powiewali rosyjskimi flagami, w policję rzucali kamieniami i butelkami. Funkcjonariusze używali armatek wodnych, gazów łzawiących i gumowych pocisków, co w efekcie przypominało uliczną „wojnę”. Podobne zajścia miały miejsce również w innych miastach Estonii, szczególnie we wschodniej części kraju, gdzie odsetek ludności rosyjskojęzycznej jest bardzo wysoki np. w Johvi. Tam także tłuczono szyby i dewastowano cudze mienie. Trzecia noc zamieszek z soboty na niedzielę była już spokojniejsza niż poprzednie, aczkolwiek w kilku różnych miastach zatrzymano około 200 osób. Tym razem nie doszło do plądrowania sklepów. W sobotnim orędziu telewizyjnym premier Andrus Ansip prosił o zachowanie spokoju i ubolewał z powodu zachowania demonstrantów. Ostatecznie kilkudniowy bilans starć w Estonii określono na: jedna osoba zabita, 156 rannych i ponad 1000 zatrzymanych[20]. Niektóre media rosyjskie rozsiewały plotki, że w Tallinie zginęła więcej niż jedna osoba. Zamieszki trwały nie tylko w Estonii, ale również w Rosji. Szczególnie niebezpieczną formę zaczęły przybierać w Moskwie, w pobliżu siedziby estońskiego przedstawicielstwa. Ponieważ, jak uzasadniali estońscy dyplomaci, nie był zagwarantowany odpowiedni stopień bezpieczeństwa, konsulat Estonii w stolicy Rosji został zamknięty „na pewien czas”. Decyzję skomentował Michaił Kamynin, rzecznik rosyjskiego MSZ, który za wszystko, co się stało, obwiniał stronę estońską. Manifestacje, choć znacznie mniejsze, odbywały się także przed estońskimi konsulatami w Petersburgu i Pskowie, aczkolwiek te placówki pozostały otwarte[21]. Na skutek zajść już w piątek rano rząd w Tallinie na posiedzeniu kryzysowym zdecydował o natychmiastowym usunięciu pomnika z centrum i utajnieniu miejsca, w którym monument został zmagazynowany[22]. Władze Estonii nie ograniczyły się wyłącznie do demontażu pomnika, albowiem po jego usunięciu rozpoczęła się ekshumacja leżących w pobliżu monumentu prochów kilkunastu żołnierzy radzieckich, które również zdecydowano się przenieść na cmentarz wojskowy. Działania zostały poprzedzone odprawieniem uroczystego nabożeństwa w intencji pochowanych. Ullar Labo, dyrektor Krajowego Biura Lekarzy Sądowych poinformował, że w centrum Tallina odnaleziono 12 żołnierskich trumien.

Na reakcję Moskwy nie trzeba było długo czekać. Zarówno przedstawiciele Dumy Państwowej (izby niższej parlamentu rosyjskiego), jak i Rady Federacji (izby wyższej), jednomyślnie zażądali od prezydenta Władimira Putina podjęcia „zdecydowanych kroków” przeciw bałtyckiemu krajowi; dokładniej chodziło im o zerwanie stosunków dyplomatycznych z Estonią. Kolejny wniosek, z którym wystąpiła Duma Państwowa,
jak podała agencja RIA Nowostki, dotyczył zastosowania wobec Estonii sankcji gospodarczych. Podobne apele kierowały na Kreml również inne instytucje i organizacje. Siergiej Ławrow, minister spraw zagranicznych Rosji skomentował, że Rosja w odpowiedzi na usunięcie pomnika powinna „zareagować bez histerii, lecz podjąć poważne kroki, które by odzwierciedlały prawdziwy stosunek Rosji” do tego, co się stało. Tym samym potwierdził słuszność zgłoszonych żądań, aczkolwiek nie sformułował wówczas, jaki kształt przybiorą zapowiadane „poważne kroki”; prawdopodobnie same władze w Moskwie nie były jeszcze do końca zdecydowane, jakie środki zastosować. Tymczasem W. Putin już drugiego dnia po usunięciu pomnika, wyrażał w rozmowie telefonicznej z Angelą Merkel, „głębokie zaniepokojenie” zajściami w Tallinie. W tym samym czasie Estonia oskarżała Rosję o wzniecanie napięć pomiędzy Tallinem a Moskwą. Kanclerz Niemiec apelowała o jak najszybsze opanowanie sytuacji i wezwała o zachowanie umiaru po obu stronach[23]. Polityka Rosji polegała z jednej strony na komunikacji z przywódcami krajów Unii Europejskiej (UE) na temat sytuacji wewnętrznej w Estonii i ukazywaniu oblicza „zaniepokojonej” Rosji gotowej do podjęcia dialogu, ale jednocześnie zdecydowanie broniącej czci swych żołnierzy oraz obywateli za granicą. Z drugiej strony poprzez zewnętrzne konsultacje i nagłaśnianie sporu, starano się przedstawić Estonię, która była już członkiem Unii Europejskiej jako państwo wciąż słabe, niestabilne, nie potrafiące samodzielnie rozwiązać własnych problemów i dyskryminujące mniejszość rosyjską. Wydaje się, że Rosja postanowiła wypróbować ideę europejskiej „jedności” i zobaczyć, jak „stare” mocarstwa zareagują na działania Moskwy wobec niewielkiego i stosunkowo nowego członka Wspólnoty. Bardzo szybko zareagował Lech Kaczyński. Prezydent Polski w rozmowie telefonicznej przekazał T. H. Ilvesowi wyrazy solidarności z władzami estońskimi w związku z wydarzeniami w Estonii, zaś polskie MSZ wyraziło głębokie zaniepokojenie z powodu zajść w Tallinie: „Estonia nie powinna pozostać osamotniona, a wsparcie ze strony państw Unii Europejskiej byłoby dobrym przykładem na przyszłość i mogłoby się przyczynić do złagodzenia napięcia[24]. Tymczasem na wezwania rosyjskich dyplomatów niemal natychmiast odpowiedzieli niektórzy przedstawiciele rosyjskiego biznesu. Czołowa sieć sklepów spożywczych w Rosji – „Siedmoj Kontynent” (Siódmy kontynent) zapowiedziała skorygowanie asortymentu w sklepach sieci i wycofanie w ciągu dwóch dni wszystkich towarów wyprodukowanych w Estonii. Do bojkotu towarów z Estonii, ale również z Polski – za udzielone Estonii poparcie, wzywał Jurij Łużkow, burmistrz Moskwy i jeden z liderów rządzącej partii Jedna Rosja. Podczas manifestacji zorganizowanej przez Jedną Rosję i oficjalną Federację Niezależnych Związków Zawodowych Rosji z okazji Święta Pracy, Łużkow wzywał przedsiębiorców do bojkotu „wszystkiego, co jest związane z Estonią”. Burmistrz Moskwy krzyczał: „(…) zerwijcie kontakty z Estonią. Pokazała ona swoją najgorszą, można nawet powiedzieć, faszystowską twarz! (…) Za to, co czynią wobec świętej dla wszystkich cywilizowanych ludzi pamięci o naszym żołnierzu; wobec pomnika i żołnierskich grobów, w wandalski sposób rozebranych i zniszczonych”[25]. Podobne sygnały wysyłał Siergiej Iwanow, rosyjski wicepremier, który oprócz zachęcania do bojkotu estońskich towarów, wzywał również do rezygnacji z wyjazdów turystycznych do Estonii. Ostatecznie na apel Iwanowa zareagowało kilkanaście rosyjskich sieci handlowych. Wśród nich były m.in. Kopiejka i Okej. Nie wszystkie jednak odpowiedziały na wezwania polityków. Do bojkotu nie przyłączyła się m.in. największa w Rosji sieć supermarketów Pieriekriostok i Piatieroczka. Pomimo, że w 2007 r. według danych Estońskiej Agencji Inwestycji Zagranicznych, Rosja znajdowała się na 4 miejscu odbiorców estońskiego eksportu, bojkot ogłoszony przez sieci handlowe nie mógł w żaden sposób poważnie zagrozić nadbałtyckiej republice. Wycofane z półek produkty stanowiły niewielką część eksportowanych przez Estonię towarów. Również jeśli chodzi o turystykę, to większość Rosjan przyjeżdżała do Estonii w odwiedziny do znajomych. Na skutek konfliktu zawieszone zostały jednak niektóre wspólne projekty inwestycyjne. Dla Estończyków uciążliwe okazały się dodatkowe kontrole jakości i sanitarne, prowadzone przez Rosjan na granicy dla produktów spożywczych i alkoholów przywożonych z Estonii. Federacja Rosyjska posłużyła się dodatkowo szantażem energetycznym wobec Estonii. Ostatecznie jednak do żadnych realnych działań w tym zakresie nie doszło[26].

Dantejskie sceny rozgrywały się pod siedzibą ambasady Estonii w Moskwie.
Po zdemontowaniu pomnika w Tallinie, członkowie prokremlowskich ugrupowań młodzieżowych zaczęli pikiety przed budynkiem ambasady, uniemożliwiając działanie placówki. Najaktywniejsi byli członkowie młodzieżówki „Nasi”[27], ale obok nich występowali przedstawiciele „Młodej Gwardii” – młodzieżowe skrzydło partii Jedna Rosja i „Młodej Rosji” – młodzieżówka Sprawiedliwej Rosji. Wasilij Jakimienko, przywódca „Naszych” (na co dzień urzędnik kremlowskich służb prasowych), ogłosił bezterminową blokadę ambasady. Przez kilka dni w samym centrum Moskwy odbywały się pikiety przed budynkiem, liczące po kilkaset osób za dnia i po kilkadziesiąt w nocy. Jakimienko zażądał od rządu Estonii, aby ten do 01.05.2007 r. wyznaczył datę przywrócenia pomnika na dawne miejsce. W przypadku niespełnienia żądań, zagroził demontażem budynku estońskiej ambasady. „Naszyści” rozstawili przed ambasadą około setki namiotów i rozlepiali listy gończe za „faszystowską ambasador”. Milicja biernie przyglądała się wyczynom młodzieży. Niektórzy młodzi Rosjanie, poprzebierani w mundury Armii Czerwonej, wymachiwali flagami swych ugrupowań, z głośników puszczali pieśni wojskowe z okresu II wojny światowej, skandowali hasła: „Faszyzm nie przejdzie!”, „Rosyjski Tallinie! Jesteśmy z tobą!”, „Ręce precz od radzieckiego żołnierza!”[28]. Manifestanci obrzucali budynek kamieniami, na ścianach malowali graffiti – jeden z napisów miał głosić: „Doszliśmy do Berlina, dojdziemy też do Tallina” i zablokowali dostęp do budowli. Około 20 Estończyków zostało niejako zakładnikami, gdyż nie byli w stanie wydostać się z placówki przez kilka dni. Franek Persidski, sekretarz ambasady poinformował, że demonstranci zablokowali także dojazd do placówki. Jakimienko oskarżył Brukselę o to, że nie powstrzymała Tallina, bo w rzeczywistości UE poparła działania władz w Tallinie, i Estonię o to, że „po kościach idzie do Unii”. „Naszyści” starali się uniemożliwić Marinie Kaljurand – ambasador Estonii, konferencję prasową w redakcji tygodnika „Argumenty i Fakty”, która ostatecznie doszła do skutku, chociaż z opóźnieniem. Członkowie młodzieżówki zablokowali wszystkie wejścia do redakcji, wdarli się na salę i rozpylili gaz pieprzowy. Kaljurand oskarżyła Kreml o to, że nie zagwarantował bezpieczeństwa ambasadzie, a tym samym naruszył konwencje międzynarodowe. Stwierdziła jednocześnie, że działania, które miały miejsce, działy się za cichym przyzwoleniem władz. W oświadczeniu ministra spraw zagranicznych Estonii pojawiło się stwierdzenie, że każdy uczestnik oblężenia estońskiej ambasady w Moskwie otrzymywał od Kremla od 550 do 1000 rubli dziennie za swoją aktywność[29]. Kreml odparł zarzuty, twierdząc, że starał się robić wszystko, aby nie dochodziło do incydentów,
że wzmocnił ochronę placówki. Oprócz zwykłych funkcjonariuszy, między demonstrantami a budynkiem ambasady rozstawione zostały siły milicji specjalnych. Nie zapobiegli oni jednak sprofanowaniu estońskiej flagi. Aktywiści organizacji młodzieżowych wtargnęli na teren ambasady i zerwali z masztu przed budynkiem estońską flagę państwową. Po 20 minutach pracownicy ambasady wciągnęli na maszt nową flagę. Demonstranci obrzucili budynek pomidorami i farbą. Próbowali także wrzucić na teren ambasady świńską głowę, ale zostali powstrzymani przez milicjantów. „Naszyści” przez pomyłkę zaatakowali samochód ambasadora Szwecji w Rosji, Johana Molandera. Władze szwedzkie w Sztokholmie wystąpiły w tej sprawie z oficjalnym protestem[30]. Do członków ugrupowania „Nasi” przyłączyli się z czasem młodzi aktywiści z nacjonalistycznej Liberalno–Demokratycznej Partii Rosji Władimira Żyrinowskiego i skrajnie prawicowego Ruchu Przeciwko Nielegalnej Imigracji Aleksandra Biełowa. Po kilku dniach protestów przed ambasadą Estonii w Moskwie władze estońskie zarządziły ewakuację rodzin estońskich dyplomatów[31]. W związku z wydarzeniami przed ambasadą Estonii w Moskwie, estońskie MSZ wystosowało do Rosji notę dyplomatyczną, w której wyraziło oburzenie i sprzeciw wobec ataków. W nocie wezwano Rosję do wypełnienia obowiązku zapewnienia estońskim dyplomatom akredytowanym w Moskwie bezpieczeństwa i swobody poruszania się. Prezydent Estonii T. H. Ilves wezwał Rosję do zachowania się w sposób „cywilizowany”: „Jest zwyczajem w Europie,
że nieporozumienia rozwiązywane są przez dyplomatów i polityków, a nie na ulicach i poprzez ataki komputerowe. Zwracam się do Rosji, sąsiada Estonii, z jasnym przesłaniem – starajcie się pozostać cywilizowanymi”[32]. Urmas Paet, minister spraw zagranicznych Estonii zapowiedział, że Estonia wystąpi do UE o podjęcie niezbędnych kroków wobec Federacji Rosyjskiej, z powodu naruszenia przez nią międzynarodowych zobowiązań w dziedzinie ochrony przedstawicieli dyplomatycznych. Tak też się stało. Agencja Interfax podała, że U. Paet i Frank – Walter Steinmeier, szefowie dyplomacji Estonii i Niemiec rozmawiali telefonicznie (Niemcy przewodniczyli w tym czasie UE). Unia Europejska obiecała pomóc Estonii w normalizacji sytuacji wokół ambasady w Moskwie. Andrus Ansip ogłosił, że jego kraj oczekuje od UE jednoznacznej oceny napaści ze strony Rosji. Komisja Europejska (KE) zaapelowała do władz rosyjskich o wypełnianie zobowiązań wynikających z konwencji międzynarodowych i podzieliła zaniepokojenie w sprawie narastającej przemocy przed ambasadą Estonii w Moskwie. Christine Hohmann, rzeczniczka KE zapowiedziała,
że wspólnie z niemieckim przewodnictwem UE, Komisja oficjalnie przedstawi takie stanowisko rosyjskiemu MSZ. Komisja opowiedziała się za rozwiązaniem konfliktu
„w drodze dialogu” zarówno na linii Estonia – Rosja, jak i UE – Rosja, gdyż jak ogłoszono, współpraca leży we wspólnym interesie stron[33]. Początkowo na apele Estonii, UE, NATO i USA o zapewnienie bezpieczeństwa ambasadzie estońskiej w Moskwie, Rosja odpowiadała, że wszelkie działania manifestantów mieściły się w ramach protestu społeczeństwa obywatelskiego[34]. Po jakimś czasie rosyjskie MSZ zadeklarowało, że Rosja będzie wywiązywać się z obowiązków wynikających z konwencji wiedeńskiej o stosunkach dyplomatycznych, jednakże Konstantin Kosaczow, przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Dumy Państwowej stwierdził, że władze Estonii nie powinny wciągać UE w estońsko–rosyjski spór o pomnik żołnierzy radzieckich w Tallinie, bo same sprowokowały konflikt. Kosaczow oznajmił, że władze estońskie powinny ponieść odpowiedzialność za przeniesienie monumentu: „Rosja niejednokrotnie ostrzegała stronę estońską, iż zburzenie pomnika będzie miało negatywne skutki. (…) Władze Estonii, jak na to wygląda, nie przewidziały skali i charakteru następstw swojej decyzji o demontażu Brązowego Żołnierza. Teraz są zakłopotane i próbują przestawić wskazówki zegarka, obarczając Rosję winą za pogorszenie relacji dwustronnych”. Rosyjskie MSZ wezwało również europejskie instytucje do dokonania obiektywnej oceny działań władz estońskich wobec pomnika Wyzwolicieli Tallina i stanęło w obronie prokremlowskich organizacji młodzieżowych, których członkowie oblegali ambasadę Estonii w Moskwie: „Niezmiennie uważamy, że wzrost napięcia i taka reakcja społeczeństwa obywatelskiego w Rosji sprowokowane zostały działaniami strony estońskiej (…)”[35]. S. Ławrow w rozmowie telefonicznej ze swym niemieckim odpowiednikiem F. W. Steinmeierem wyraził, zgodnie z rosyjskimi doniesieniami:
„(…) zdumienie z powodu braku należytej reakcji UE na postępowanie Tallina, które jest sprzeczne z europejskimi wartościami i kulturą”. Ostatecznie większość deputowanych w europarlamencie w Brukseli opowiedziała się w konflikcie rosyjsko–estońskim po stronie Estonii i skrytykowała postępowanie Rosji. Jedność krajów UE, która została wystawiona na próbę, przetrwała. Brian Crowley, przewodniczący frakcji konserwatywnej w Parlamencie Europejskim powiedział: „Musimy sprawić, że Rosja będzie tak samo traktowała wszystkie państwa Unii”. Podobną opinię wygłosił Graham Watson, przywódca liberałów oraz Daniel Cohn – Bendit, szef Zielonych[36]. W tych samych dniach „Komsomolskaja Prawda” określiła zamieszki w Tallinie mianem „nowego Stalingradu”: „Ludzie zrozumieli, że przekroczono granice, trzeba się bić na śmierć i życie, jak w Stalingradzie”[37]. Na podstawie takich stwierdzeń trudno nie wywnioskować, że linii rosyjskiego dziennika nie chodziło o uspokojenie nastrojów społecznych w Estonii i Rosji, ale wręcz przeciwnie, o podsycanie niezadowolenia i niepokojów, w co doskonale wpisywała się słowna retoryka nawiązująca do II wojny światowej. Gazeta posunęła się nawet o krok dalej i nie wykluczyła, że następstwem konfliktu będzie utworzenie „rosyjskojęzycznej autonomii” na północnym wschodzie Estonii[38]: „Niewykluczone, że 10 lat temu nie wystarczyłoby im woli walki, jednak teraz czasy są inne. Rosjanie znów poczuli siłę. I nie należy oczekiwać poprawności politycznej w tych protestach. (…) tę falę gniewu trudno będzie powstrzymać. (…) Kraj stanął w obliczu rozłamu, przy czym najbardziej niebezpiecznego – etnicznego. (…) Wiele zależeć będzie od stanowiska Moskwy. (…) Dobrze, że nie milczymy. Jednak teraz potrzebne są nie zwyczajowe gromy i pioruny. Trzeba poważnie zastanowić się, jak pomóc ludowi rosyjskiemu w Estonii obronić jego Stalingrad”. Wypowiedzi dziennika nie tylko otwarcie popierały zachowania rosyjskojęzycznych demonstrantów w Estonii, ale wręcz zachęcały do dalszej walki; co więcej dziennik uzurpował sobie prawo ingerencji w wewnętrzne sprawy suwerennego państwa, wysuwając groźby pod jego adresem. W odrębnych artykułach gazeta atakowała politykę Unii Europejskiej wobec wydarzeń w Tallinie: „Od UE oczekiwano potępienia hien cmentarnych, a doczekano się zrozumienia. (…) Po demontażu Brązowego Żołnierza i zamieszkach ulicznych w Tallinie nasi politycy odwoływali się do Europy. Jakoby tylko ona jest w stanie powstrzymać te bachanalia. Na reakcję nie trzeba było długo czekać. W niedzielę koordynator polityki zagranicznej UE Javier Solana zadzwonił do prezydenta Estonii Toomasa Hendrika Ilvesa, by przekazać mu wyrazy zrozumienia i poparcia. (…)
to właśnie Solana stał na czele NATO, gdy lotnictwo sojuszu bombardowało Jugosławię. Wtedy bronił jednak albańskiej mniejszości, a teraz – jak na to wychodzi – estońskiej większości. Ot, standardy (…) nie wszyscy politycy Europy podzielają poglądy Solany”. Gazeta wymieniła tu byłego kanclerza Niemiec – Gerharda Schroedera, według którego, jak napisała „Komsomolskaja Prawda”: „demontaż Brązowego Żołnierza obraża Rosjan, poległych w walce z faszyzmem”[39]. Z wypowiedzi prokremlowskich dziennikarzy jasno wynikało, że Rosja zabiegała o poparcie swego stanowiska w Europie, licząc, że zasada unijnej jedności zostanie złamana w imię dobrych relacji z Kremlem. Kiedy UE opowiedziała się w większości po stronie małego państwa – członka Wspólnoty, kwestionując tym samym dalsze utrzymywanie rosyjskiej strefy wpływów w rejonie republik nadbałtyckich, Rosja odpowiedziała zdecydowanym atakiem. Kiedy sytuacja wokół ambasady Estonii w Moskwie stawała się coraz bardziej niepokojąca, w centrum Tallina prokremlowska młodzież również nie ustawała w działaniu. Jej członkowie już na kilka miesięcy przed demontażem „Brązowego Żołnierza” zorganizowali tzw. Straż Nocną, której przedstawiciele nieustannie czuwali pod pomnikiem. Działacze Straży rozdawali ulotki, w których wzywali ludzi do składania zeznań o krwawej rozprawie estońskiej policji z Rosjanami i wysyłania ich do Rady Europy i Komisji Europejskiej. Andriej Riabkow ze Straży Nocnej komentował: „Narobiliśmy szumu i dobrze. Już myślałem, że ojczyzna o nas zapomniała. Teraz Kreml upomni się o nas (…)”. Trudno się dziwić, że tego rodzaju wypowiedzi zrodziły niepokój i negatywne nastawienie Estończyków. Władimir Labiedź, członek Straży, krzyczał do zebranych, że władze estońskie to „Przestępczy reżim. Krwawi zabójcy”. To o nim rosyjskie media miały rozpowszechniać plotki, że umarł na zawał, patrząc na demontaż pomnika. Kiedy w Tallinie trwały zamieszki, do stolicy Estonii przyjechała Delegacja Dumy Państwowej z Rosji, aby przedstawić władzom estońskim stanowisko Moskwy wobec rozbiórki pomnika. Tuż przed przyjazdem Nikołaj Kowalow, członek delegacji, przewodniczący komisji ds. weteranów, obarczył estońskie władze odpowiedzialnością za zaistniałą sytuację: „Uważamy, że rząd powinien podać się do dymisji. Oczywiste jest,
że rząd sprowokował kryzys i nie poradził sobie z zajściami, w wyniku których zginął człowiek”, potępił też w imieniu delegacji „estoński ekstremizm”[40]. Kowalow, były szef Federalnej Służby Bezpieczeństwa zapowiedział również, że delegacja Dumy będzie domagać się przywrócenia pomnika na dawne miejsce. Poinformował, że Rosja nie uznała decyzji podjętej przez władze Estonii i całkowicie ją potępiła. Jednocześnie Rosjanie zapewnili, że Federacja Rosyjska nie miała zamiaru zrywać stosunków dyplomatycznych z Estonią. Gen. Kowalow zaznaczył, że domagały się tego jedynie pewne skrajne siły w parlamencie rosyjskim. Delegacje rozmawiały również na temat sytuacji przed ambasadą estońską w Moskwie. Do zbliżenia stanowisk ostatecznie nie doszło. Na następny dzień ustalono datę spotkania z przedstawicielami rządu. Jednakże zarówno U. Peat, jak i pozostali członkowie estońskiego rządu, odwołali zaplanowane spotkania. Paet uzasadniał, że nie będzie rozmawiał z delegacją, której członkowie usiłowali ingerować w wewnętrzne sprawy Estonii i „rozsiewają kłamstwa”. Zasugerował, że celem rosyjskich deputowanych „nie jest prezentacja właściwego obrazu sytuacji, lecz raczej kampania wyborcza w Rosji”. Władze Estonii zostały w sporze z Rosją poparte przez NATO. Sojusz uznał za „niedopuszczalne” zagrożenie bezpieczeństwa estońskich dyplomatów w Moskwie i zaapelował do Rosji o wypełnianie zobowiązań konwencji wiedeńskiej oraz o rozwiązanie sporu między krajami na drodze dyplomatycznej. Jaap de Hoop Scheffer, sekretarz generalny NATO w rozmowie telefonicznej z prezydentem Estonii wyraził zaniepokojenie postawą Rosji i powiedział,
że „(…) przeniesienie nagrobka czy pomnika z czasów II wojny światowej jest wewnętrzną sprawą Estonii”. S. Ławrow skrytykował działania NATO i UE. Oskarżył je o „pobłażliwość wobec prób szydzenia z pamięci o poległych w walce z faszyzmem i pisania historii od nowa”. Natomiast Władimir Czyżow, ambasador Rosji w UE zapowiedział, że jeśli władze estońskie publicznie nie przeproszą jego kraju za przeniesienie pomnika i szczątków poległych żołnierzy radzieckich „to może to doprowadzić do poważnych i długotrwałych następstw w relacjach między Moskwą i Brukselą (…)”.

Już trzeciego dnia po usunięciu pomnika Jaak Aaviksoo, minister obrony Estonii poinformował, że uroczystość odsłonięcia pomnika Wyzwolicieli Tallina na cmentarzu wojskowym nastąpi 8 maja (celowo postanowiono dokonać tego przed 9 maja – tego dnia Rosja obchodzi rocznicę zakończenia II wojny światowej – tzw. Dzień Zwycięstwa,
w odróżnieniu od pozostałych państw europejskich, w których uroczystości odbywają się dzień wcześniej). Premier zapowiedział jednocześnie, że na ceremonię oprócz przedstawicieli władz Estonii, zaproszeni zostaną przedstawiciele państw – członków koalicji antyhitlerowskiej – Rosji, USA, Wielkiej Brytanii i Francji. Ethel Halliste, rzeczniczka estońskiego MSZ zdementowała pogłoski o tym, że pomnik „Brązowego Żołnierza” miał jakoby zostać uszkodzony lub pocięty na kawałki. Usunięty z czwartku na piątek pomnik Wyzwolicieli Tallina stanął na cmentarzu wojskowym w poniedziałek wieczorem. Figura została ustawiona na specjalnym postumencie, a wcześniej wyczyszczona. By zapobiec kolejnym zamieszkom, władze Estonii wprowadziły od 30 kwietnia zakaz zgromadzeń oraz zakaz sprzedaży alkoholu w Tallinie i okolicach. Początkowo zakaz miał obowiązywać do 3 maja, ale na skutek zajść, został przedłużony do 9 maja włącznie. Dokładnie po tygodniu demonstracji i pikiet przed ambasadą estońską w Moskwie „naszyści” zdjęli blokadę placówki, uzasadniając to wyjazdem M. Kaljurand ze stolicy Rosji. Jednocześnie zapowiedzieli, że nadal będą domagać się od władz estońskich przeprosin za usunięcie pomnika. Tego samego dnia konsulat Estonii w Moskwie wznowił pracę[41]. W efekcie sporu o charakterze międzynarodowym Rosja postanowiła jeszcze w maju 2007 r. wydać dekret o ochronie rosyjskich grobów i miejsc pamięci za granicą[42].

Zgodnie z zapowiedziami, 8 maja odbyły się uroczystości na cmentarzu wojskowym w Tallinie. Z okazji 62 rocznicy zakończenia II wojny światowej A. Ansip złożył na cmentarzu wieniec dla uczczenia ofiar konfliktu u stóp figury Brązowego Żołnierza, zapalił także znicz pod mogiłą Estończyków wcielonych podczas wojny do armii niemieckiej.
W ceremonii nie uczestniczyli ani przedstawiciele organizacji ludności rosyjskojęzycznej w Estonii, ani dyplomaci rosyjskiej ambasady. Maksim Kozłow, attache prasowy ambasady poinformował: „(…) pracownicy ambasady Rosji w Estonii będą świętować 9 maja zakończenie drugiej wojny światowej zgodnie z wieloletnią tradycją i złożą kwiaty w różnych miejscach upamiętniających tych, którzy walczyli po stronie koalicji antyhitlerowskiej”. Zapowiedział, że w Tallinie kwiaty zostaną położone m.in. pod pomnikiem. Kilka incydentów miało miejsce w dniu uroczystości na cmentarzu. 08.05.2007 r. rosyjskie koleje zawiesiły bezpośrednie połączenie pasażerskie między Petersburgiem i Tallinem, wprowadzone zaledwie kilka tygodni wcześniej. Oficjalnie decyzja została uzasadniona nierentownością linii[43]. 09.05.2007 r. Rosja wprowadziła poważne ograniczenia w ruchu drogowym przez most na rzece Narwie, na trasie łączącej Estonię z Rosją. W oficjalnym uzasadnieniu podano, że przyczyną ograniczeń był zły stan przeprawy[44]. Rosyjskie media nadal szeroko relacjonowały spór wokół pomnika. Krytykowały polskich polityków, którzy nie tylko,
że poparli Estonię w konflikcie, ale i głośno opowiedzieli się za demontażem radzieckich pomników w Polsce. W sprawie wypowiedział się Aleksij II, patriarcha Rosji i Wszechrusi, który podobne inicjatywy nazwał „obrażaniem pamięci poległych żołnierzy”[45]. Tego dnia odbyła się również pikieta w Wilnie, której celem było zamanifestowanie solidarności z Estończykami. Brał w niej udział m.in. Gediminas Kirkilas, premier Litwy[46]. Kilka dni po zamieszkach w Tallinie, rozpoczęły się zmasowane ataki cybernetyczne na strony estońskich instytucji rządowych i prywatnych. J. Aaviksoo oświadczył, że do ataków zostało użytych ponad milion komputerów na całym świecie. Poinformował także, że o związek z atakami, Estonia podejrzewała władze rosyjskie, aczkolwiek nie znaleziono na to wystarczających dowodów. W internecie były rozpowszechniane instrukcje w języku rosyjskim, na temat tego, jak zablokować działanie stron internetowych instytucji estońskich[47]. Władze na Kremlu po wydarzeniach w Tallinie zaostrzyły procedurę wydawania Estończykom wiz do Rosji[48].

Konflikt, do którego doszło w 2007 r. nie był ani błahy, ani prosty do wyjaśnienia. Spór wiązał się ze skomplikowaną i długą historią stosunków estońsko–radzieckich/rosyjskich. Decyzja władz estońskich o przeniesieniu pomnika ku czci żołnierzy radzieckich w Tallinie była w rezultacie bodźcem, który doprowadził do eksplozji napięcia i ujawnienia różnic i niezadowolenia na różnych, wzajemnie się przecinających poziomach[49]. Zresztą w całym byłym „obozie państw socjalistycznych” spory i konflikty przy demontażu pomników radzieckich nie były rzadkością. Do bardziej znanych przykładów należał casus toruński z 1997 r[50]. Na decyzję suwerennych władz estońskich bardzo szybko zareagowała Federacja Rosyjska, strona bezpośrednio zainteresowana w sprawie, gdyż Rosja mieni się,
co do zasady, sukcesorem ZSRR[51]. W nocie protestacyjnej, którą rosyjskie MSZ przekazało ambasadzie Estonii w Moskwie na kilka dni przed wyznaczonym terminem demontażu figury „Brązowego Żołnierza” strona rosyjska wysunęła następujące argumenty: (przeniesienie pomnika) „ma na celu rewizję roli krajów koalicji antyhitlerowskiej w II wojnie światowej i nie tylko stoi w sprzeczności z normami prawa międzynarodowego, lecz także z podstawowymi zasadami moralności”. Siergiej Mironow, przewodniczący Rady Federacji, zwracając się z wnioskiem do prezydenta o zerwanie stosunków dyplomatycznych z Estonią, stwierdził, że działania władz estońskich opierały się na „szydzeniu z martwych i naigrywaniu się ze zwycięstwa w II wojnie światowej”. Konstantin Kosaczow, przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Dumy ocenił postępowanie Estonii jako „barbarzyństwo” i „bluźnierstwo”, dodając jednocześnie, że „nie ma ono żadnego uzasadnienia moralnego i politycznego”. S. Ławrow powiedział po zdarzeniach w Tallinie: „Pamięć o zwycięstwie nie przygasa. Pamięć ta jest dla nas święta. Nie możemy nie oburzać się z powodu prób szydzenia z tej pamięci, profanowania jej, pisania od nowa historii (…)”[52]. Problem Rosjan polega jednakże na tym, że de facto uznają oni jedynie tą wersję historii, którą sami napisali i którą zaakceptowały władze. Zmierzenie się z twardymi dowodami zbrodni, które były udziałem radzieckich bohaterów i przywódców, uznawane jest automatycznie za atak na rosyjskie świętości i pamięć, nie podlega więc żadnej konstruktywnej dyskusji[53]. Siergiej Kowaliow, radziecki dysydent, były rosyjski rzecznik praw człowieka stwierdził, że postawa Rosji w sporze wokół tallińskiego pomnika okazała się „szczytem zakłamania i podwójnych standardów”[54]. Jego zdaniem problem Rosjan polega na nieznajomości takich pojęć jak „wina narodowa”, czy „historyczna”. Kowaliow ostro skrytykował Moskwę, twierdząc w mocnych słowach: „Rosja protestuje, bo rządzą nami spadkobiercy epoki stalinowskiej, którzy nie przeprosili za to, że Związek Radziecki przekształcił Europę Środkowo–Wschodnią w obóz koncentracyjny. Im nie mieści się w głowie, że Estonia nie została wyzwolona przez Stalina, ale brutalnie podbita”[55]. Mart Laar, były premier Estonii, na pytanie, czy jego zdaniem Rosjanie rzeczywiście wierzą w to, że Armia Czerwona „wyzwoliła” ludy bałtyckie,
a przyłączenie Litwy, Łotwy i Estonii do ZSRR nastąpiło na wyraźną prośbę tych państw, odpowiedział: „Niektórzy tak. Nie chcą się przyznać, bo wiedzą, jakie skutki przyniosła rewolucja. Ale dla Estonii to nie jest najważniejszy problem. Znamy naszą historię bardzo dobrze, jesteśmy niepodlegli, nie chcemy żyć przeszłością. Martwi mnie jedynie nastawienie samych Rosjan. Jeżeli naród nie chce zdać sobie sprawy ze swojej historii, to nie może również budować przyszłości, ponieważ żyje w próżni. Właśnie to obserwuję w Rosji. Rosjanie mają kompleks przeszłości, który sprawia, że nie chcą przeprosić za swoje winy”[56]. Decyzję władz estońskich poparł Komitet Katyński, który w swym oświadczeniu wyraził oburzenie wobec gróźb Rosji dotyczących zerwania stosunków dyplomatycznych z Estonią. Komitet stwierdził, że niepodległa Estonia ma prawo usuwać monumenty czerwonego imperium, gdyż Estonia, podobnie jak Polska, przez pół wieku „doświadczyła okupacji radzieckiej, a sowieckie pomniki były i są świadectwem zniewolenia i kłamstwa, szowinizmu wielkoruskiego. (…) Radzieckie pomniki lansowały i podbudowywały sowiecką wersję kłamstwa, przedstawiając Armię Czerwoną jako wyzwolicielkę ludów”[57]. Poparcia Estonii udzielił także premier Jarosław Kaczyński. W Programie Pierwszym Polskiego Radia argumentował, że nikt nie ma prawa narzucać niepodległemu państwu, jakie pomniki mają znajdować się na jego terytorium. Stwierdził, że to władze każdego państwa mają prawo decydować w tej materii, a rezygnacja z tej zasady w imię taktyki międzynarodowej byłaby faktycznie rezygnacją z suwerenności[58]. W Polsce w ocenach sporu pojawiały się także inne opinie, stwierdzające, że władze estońskie mogły uniknąć burd, bijatyk, dewastacji mienia, gdyby zdobyły się na nieco bardziej elastyczną politykę[59].

Spór o pomnik Wyzwolicieli Tallina odsłonił również inny problem: zadawniony konflikt etniczny na terytorium Estonii[60]. Na ulicach starli się z jednej strony obrońcy monumentu – przede wszystkim członkowie rosyjskiej mniejszości, dla których był on jednoznacznym symbolem wyzwolenia, bohaterstwa i okupionego wielkimi ofiarami zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami i jego przeciwnicy – większość estońska, dla której pomnik, jeśli w ogóle, to tylko po części mógł być symbolem wyzwolenia, na pewno zaś był symbolem ucisku narodowościowego i niewoli w l. 1940 – 1941 i 1944 – 1991. Premier
A. Ansip określił monument jednoznacznie jako „symbol sowieckiej okupacji”. Władze radzieckie już w 1940 r. podstępem zniszczyły instytucje demokratyczne i niepodległość kraju[61]; nie stroniły od stosowania terroru wobec Estończyków[62]. Przeprowadzane akcje, których celem było zdławienie dążeń niepodległościowych i uczynienie z Estonii radzieckiej „kolonii” do dziś pozostaje ważnym elementem pamięci zbiorowej narodu. Jaak Aaviksoo stwierdził, że pomnik nie tylko upamiętniał poległych żołnierzy, ale i pół wieku okupacji,
z którą związane były „zbrodnie przeciwko ludzkości porównywalne do tych popełnionych przez nazistów”[63]. Podobnie wypowiadał się estoński publicysta Heikki Tann, którego zdaniem „(…) pomnik był najważniejszym znakiem radzieckich wywózek, morderstw i rusyfikacji. Dlatego wolna Estonia musiała go usunąć”[64]. Jewgienij Golikow (Rosjanin, w l. 1991 – 1992 ambasador Estonii w Rosji, w 1992 r. za szczególne zasługi uzyskał estońskie obywatelstwo) przyznał, że jego zdaniem: „W 1940 r., gdy wojska radzieckie wkroczyły do Estonii, mieliśmy rzeczywiście do czynienia z okupacją. Jednak trzeba pamiętać, że ofiarą masowych represji padli nie tylko Estończycy, ale także mieszkający w Estonii Rosjanie,
z których wielu miało niesłuszne pochodzenie klasowe. (…) Ludność rosyjskojęzyczna zaczęła napływać do Estonii masowo od początku lat 60. wraz z rozwojem wielkiego przemysłu. (…) Stworzono swego rodzaju getto – ludność rosyjskojęzyczna pracowała, mieszkała i wypoczywała w swoim kręgu. (…) Proces separacji Estończyków i ludności rosyjskojęzycznej rozpoczął się jeszcze w okresie radzieckim”. Pomimo tego w 1990 r. większość ludności rosyjskojęzycznej w kraju opowiedziała się w referendum za niepodległością Estonii: „Idea demokracji, która nas połączyła w okresie pierestrojki, po utworzeniu niepodległego państwa szybko została zastąpiona przez ideę narodową. (…) wpaja się mieszkańcom przeświadczenie, że Estończycy mają moralną przewagę, są lepsi od ludności rosyjskojęzycznej. (…) Spośród około 1,4 mln mieszkańców Estonii nie-Estończycy stanowią około 400 tys. 120 tys. nadal nie ma obywatelstwa”[65]. Dla rosyjskiej mniejszości w Estonii (nie jest to struktura monolityczna) usunięcie „Brązowego Żołnierza” było pojmowane w kategoriach zamachu na pamięć „po ojcach” oraz po radzieckim zwycięstwie nad hitlerowskimi Niemcami. Rosjanie nie godzili się z tym, że „ich” pomnik można pojmować w kategoriach symbolu radzieckiej okupacji Estonii. Wszelkie sugestie na ten temat utożsamiali z nacjonalistyczną propagandą. Z drugiej strony przedstawiciele rosyjskiej mniejszości w Estonii usunięcie pomnika potraktowali jako atak na nich, na ich obecność w kraju, w którym czują się dyskryminowani[66]. Pomnik był materialnym symbolem, o który m.in. budowana była ich tożsamość. Przypominał o przeszłości, kiedy to Rosjanie byli elitą nadbałtyckiej republiki związkowej, kiedy jako mniejszość faktycznie dominowali nad estońską większością; pojawiła się nostalgia za przeszłością. Potwierdzeniem może być wypowiedź Dimitrija Lintera, jednego z obrońców pomnika, który stwierdził, że z jednej strony dla Rosjan „Brązowy Żołnierz” był wyrazem „hołdu dla radzieckich ofiar walki z faszystowskimi Niemcami”. Drugiej strony przyznał, że pomnik był także „pamiątką po czasach, gdy Rosjanie mogli się czuć w Estonii jak u siebie”[67]. W rzeczywistości Rosjanie nigdy nie próbowali zrozumieć stanowiska, pretensji i sytuacji, w jakiej za sprawą ZSRR znaleźli się Estończycy. Dobitnie świadczyć może o tym wypowiedź Kseni Rykowcowej (Rosjanki, nauczycielki mieszkającej w Estonii), która popierała demonstracje: „Estończycy zawsze byli albo pod Duńczykami, albo pod Szwedami, albo pod Rosjanami lub Niemcami. Nikt z Rosjan nie miał wrażenia, że robi tu zamach na jakąś wielką niepodległość”[68]. Faktem jest jednak, że Estonia była niepodległym państwem, które zostało podbite, a nie wyzwolone przez ZSRR, zaś kategorie „małości” i „wielkości” zupełnie nie przystają do pojęcia „niepodległości”. Niestety takie argumenty zdają się nie docierać do wielu Rosjan. W 2007 r. mniejszość rosyjska uznała, że usunięcie pomnika miało na celu upokorzenie jej przedstawicieli i pokazanie przez władze estońskie, że miejsce Rosjan nie jest w Estonii,
ale w Rosji. Wielu z nich w związku z wydarzeniami wokół pomnika w Tallinie zadawało pytanie: „Jaki to symbol okupacji, jeśli za wzór żołnierza posłużył (rzeźbiarzowi) Estończyk – sierżant armii radzieckiej?”[69]. Niesprawiedliwe byłoby jednak nie zauważyć, że nie wszyscy estońscy Rosjanie poparli demonstracje. Wielu Rosjan mieszkających w Estonii, nie chce wracać do Rosji, pomimo tego, że jak stwierdził Jurij Morozow (Rosjanin mieszkający od lat w Estonii): „(…) Estończycy pokazują nam, że nie jesteśmy u siebie”. Przyznał on jednak również, że to przede wszystkim rosyjskie media zaczęły mocno nagłaśniać spór o pomnik, pod którym pół roku wcześniej pobiła się grupka rosyjskich i estońskich nacjonalistów. Według J. Morozowa „Demontaż pomnika zabolał. Mój dziadek zginął na wojnie.
Ale dlaczego Rosja wstawia się za rzezimieszkami? Dlaczego mówi światu, że Rosjanie wywracający samochody i tłukący szyby to patrioci?”[70]. Zdaniem rosyjskich historyków i socjologów zwycięstwo Armii Czerwonej nad hitlerowskimi Niemcami w czasie II wojny światowej postrzegane jest przez większość Rosjan jako swego rodzaju świętość, jako najważniejsze wydarzenie w całej historii kraju, jako fundament narodowej mitologii, ale i jako usprawiedliwienie wszelkich win i zbrodni: „To zwycięstwo to dla Rosjan cała ich historia. Wytłumaczenie wszystkich niepowodzeń, usprawiedliwienie zbrodni, które były przed nimi i porażek, które ponosimy dziś. To rzecz święta dla nas wszystkich. Nic i nigdy go Rosjanom nie zastąpi (…)”. Lew Gudkow, dyrektor Ośrodka Jurija Lewady stwierdził, że jest ono niczym „(…) wielka bryła betonu, którym zalano przejście do tego, co było wcześniej”[71]. 9 maja – Dzień Zwycięstwa – jest dziś w Rosji największym narodowym świętem[72]. Tego dnia w 2007 r. prezydent Rosji W. Putin w przemowie na placu Czerwonym w Moskwie potępił „próby pomniejszania zasług tych, którzy podarowali przyszłość naszemu krajowi oraz planecie”, mówił o „nieuprawnionych próbach rewizji wyników II wojny światowej” oraz o tym, że „Ci, którzy bezczeszczą pomniki bohaterów wojny, znieważają własny naród, sieją waśń oraz nieufność między ludźmi i państwami”[73]. W świetle toczącego się konfliktu rosyjsko–estońskiego W. Putin wypowiadając takie słowa, dał swym obywatelom jasny przekaz, że w rosyjskiej ocenie historii wszystko pozostało bez zmian, że Wojna Ojczyźniana nadal jest świętością bez skazy, którą tylko „odszczepieńcy” ważą się podważać i brukać. Wielkie zwycięstwo nad faszyzmem pozostaje największym osiągnięciem i dumą współczesnej Rosji. Mit ten podtrzymuje wiarę w siłę państwa, pomimo dowodów na wielopoziomowy kryzys. Opór władz rosyjskich przed jakąkolwiek rewindykacją stanowiska na temat przeszłości wiąże się prawdopodobnie również z obawami przed żądaniami reparacji. Zdaniem Siergieja Markiedonowa z Instytutu Analiz Politycznych i Wojennych, dla Rosjan Dzień Zwycięstwa jest możliwością zamanifestowania patriotyzmu, pamięci i jedności narodowej[74]. Zupełnie odmienną, od chociażby estońskiej, interpretację wydarzeń z czasów II wojny światowej, za którą opowiada się Rosja, potwierdza wypowiedź Natalii Lebiediew, rosyjskiej historyczki: „Nie powinni ruszać radzieckich mogił. Kości są święte. Zwycięstwo nad Hitlerem to największa rzecz, którą mogą się szczycić Rosjanie. Czym zawinili Estonii Rosjanie, którzy tam zginęli? (…) Jeśli nie zaczniemy dostrzegać różnicy między Stalinem,
a żołnierzami przynoszącymi wolność od Hitlera, to nigdzie nie dojdziemy”. Według Rosjanki najlepszym wyjściem byłoby pozostawienie pomnika i postawienie obok niego tablicy upamiętniającej estońskie ofiary Stalina, aby w ten sposób „(…) dać świadectwo prawdzie, ale nikogo nie ranić”[75]. Rosyjską ocenę wydarzeń i wysuwane przez Rosjan poparły władze Białorusi: „My nie rozróżniamy narodowości żołnierzy Armii Czerwonej. Na Białorusi świętym dniem jest dzień zwycięstwa w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej. (…) To dla nas sprawa głębokich uczuć i chcemy, aby nasi partnerzy podejmując jakiekolwiek działania wzięli to pod uwagę! Ci żołnierze, którzy polegli w boju, walczyli, tak jak to dobrze mówią Polacy, o wolność waszą i naszą. Nie są winni wydarzeń, jakie nastąpiły przed i po tej okrutnej wojnie”[76]. Niezwykłą wartość zwycięstwa nad faszyzmem, jaką ma ono dla zwykłych Rosjan, podkreślił W. Radziwinowicz z „Gazety Wyborczej”. Jego zdaniem Rosjanie mieli prawo protestować przeciwko przeniesieniu pomnika i mieli w tym „dużo moralnej racji”. Według Radziwinowicza Federacja Rosyjska ostatecznie poniosła klęskę w konflikcie o pomnik. Bezpośrednią tego przyczyną była nieumiejętność mądrego protestowania. Drugim, wydaje się, że o wiele poważniejszym problemem, było potwierdzenie na bazie zaistniałych wydarzeń, że Moskwa nigdy nie zrezygnowała ze swych wpływów w strefie nadbałtyckiej[77].

Wypowiedzi Estończyków także nie były pozbawione emocji. Ponieważ przez dziesięciolecia musieli oni czekać na odzyskanie suwerenności, ponieważ w rzeczywistości stali się we własnym kraju obywatelami drugiej kategorii, ponieważ przez lata walczyli z rusyfikacją i ponieśli olbrzymie szkody, zarówno moralne, jak i materialne za sprawą Związku Radzieckiego, mieli prawo oczekiwać i wprowadzać zmiany, kiedy wreszcie stało się to możliwe. Pamięć o doznanych krzywdach jest wśród Estończyków wciąż żywa, również o tych doznanych od żołnierzy Armii Czerwonej. Świadczyć może o tym wypowiedź Toomasa Kiverika (Estończyk, informatyk), który zdecydowanie poparł usunięcie pomnika, pomimo, że spodziewał się, że decyzja taka wywoła wielką awanturę: „Jesteśmy zbyt małym narodem, by wspaniałomyślnie przemilczać momenty, w których groziło nam wynarodowienie. Musimy o tym przypominać, ku przestrodze na przyszłość. (…) Nas była zaledwie garstka (…) Pomimo to przeszkadzaliśmy. Chcieli nas zrusyfikować”[78]. Nie należy zapominać, że bezpośrednie sąsiedztwo Federacji Rosyjskiej, sukcesorki ZSRR, ma niewątpliwie duży wpływ na wzajemne relacje, również etniczne, wewnątrz nadbałtyckiej republiki. Działa tu strach przed tym, że Rosjanie mogą w przyszłości znów zagrozić małemu państwu o ważnym położeniu geopolitycznym. Mniejszość rosyjska, która dominuje nad ludnością estońską we wschodnich częściach kraju, postrzegana bywa przez Estończyków jako „narzędzie”, którym w przyszłości może posłużyć się Kreml. T. Kiverik stwierdził: „Estonia to teraz niepodległy kraj, a nie rosyjski satelita. Myślę, że wielu Rosjan ma nadzieję, że nasza niepodległość jest tymczasowa. Mówią, że jeśli Moskwa przestanie korzystać z naszych portów to zbankrutujemy. Straszą nas Kremlem”[79]. Jeszcze inni twierdzili: „Jaka jest różnica między Armią Czerwoną a wojskami hitlerowskimi? To takie samo zło, tylko w innych mundurach (…). Różnica polega na tym, że Niemcy wstydzą się swej niechlubnej przeszłości, a Rosjanie się nią szczycą”[80]. Spór, jaki wybuchł w związku z demontażem „Brązowego Żołnierza” okazał się doskonałą ilustracją tego, w jaki sposób Moskwa podsyciła i wykorzystała niezadowolenie rosyjskiej mniejszości, żeby zdyskredytować władze w Tallinie i dobitnie przypomnieć o swej obecności po drugiej stronie wspólnej granicy. Profesor Rein Raud, rektor Uniwersytetu w Tallinie zauważył, że Rosjanie w większości posiadali tylko jeden punkt odniesienia. Według badań socjologicznych aż 85% mieszkających w Estonii Rosjan, miało w Armii Czerwonej kogoś bliskiego. W efekcie większość Rosjan od lat sprzeciwiała się usunięciu pomnika. Estończycy byli natomiast w całkowicie odmiennej sytuacji. Część z nich została wcielona do Armii Czerwonej, część do armii niemieckiej, te zaś walczyły przeciwko sobie[81]. Zdaniem Rauda pomimo,
że przeniesienie pomnika było przez władze rozważane od lat, ostatecznie zabrakło czasu na poinformowanie społeczeństwa o podjętej decyzji z odpowiednim wyprzedzeniem. Nie dano wystarczająco dużo czasu ani Estończykom, ani Rosjanom na wypowiedzenie się i oswojenie z decyzją. W konflikcie o pomnik wyszło również na jaw, że podejmowana od lat próba zintegrowania Rosjan, szczególnie na wschodzie kraju, gdzie stanowią większość,
ze społeczeństwem estońskim zakończyła się totalnym niepowodzeniem[82]. Według profesora wśród różnych pomysłów na to, co zrobić z „Brązowym Żołnierzem”, na pewno nie wybrano najlepszej opcji. Zdaniem rektora o wiele bardziej sensowna była propozycja stworzenia zespołu pamięci ofiar wojny w centrum Tallina. Postawienie obok „Brązowego Żołnierza” pomnika ofiar Holocaustu, spowodowałoby, że w oczach Estończyków zupełnie zmieniłaby się wymowa monumentu, a tym samym konflikt, do którego doszło, być może w ogóle nie miałby miejsca[83]. Mart Helme, ambasador Estonii w Rosji w latach 1996 – 1999 stwierdził,
że główny problem Rosjan polega na tym, że nie mogą pogodzić się z faktem odzyskania przez Estończyków niepodległości. W konflikcie o pomnik władze w Tallinie nie miały z kim nawiązać dialogu w kraju, gdyż z jednej strony mniejszość rosyjską reprezentowali chuligani i wandale, z drugiej zaś organizacje Nocny Patrol i Partia Konstytucyjna, które oprócz tego,
że były „marionetkami” Rosji, to w dodatku miały bardzo małe poparcie wśród samej mniejszości. Według bowiem Helme większość estońskich Rosjan nie uczestniczyła w demonstracjach, a ci, którzy protestowali, to była tak naprawdę garstka, chociaż trzeba przyznać, że jej głos, szczególnie dzięki mediom, stał się daleko słyszalny. Valle – Sten Maiste, eseistka, redaktorka tygodnika kulturalnego Sirp stwierdziła, że nie tylko należy przyznać rację Helme, ale i podkreślić, że zaistniały konflikt miał dla Federacji Rosyjskiej znaczenie czysto polityczne i wiązał się z mocarstwowymi i gospodarczymi interesami Rosji. Dziennikarka przyznała, że kolejny problem polega na tym, iż „(…) w podświadomości zbiorowej Rosjan Estończycy to wciąż faszyści”. Według niej jednak do eksplozji napięcia przyczyniła się także będąca w koalicji rządzącej partia – Związek Ojczyźniany[84]. Od lat wprowadzała ona do polityki „nacjonalistyczny rewanżyzm” i „zbijała kapitał polityczny na kontrowersjach wokół pomnika”. Dzięki temu znacznie ułatwiła zadanie Rosji. Maiste przyznała, że w Estonii brakuje silnego społeczeństwa obywatelskiego, solidarnego, otwartego na głos wszystkich mieszkańców kraju. Według posła z ramienia Partii Centrum, Michaiłą Stalnuchina, Rosjanie w Estonii są dyskryminowani[85]. Około ¼ mieszkańców kraju posługuje się tylko językiem rosyjskim, a mimo to, nie została dla nich stworzona żadna wiarygodna przestrzeń informacyjna[86]. Tym samym estońscy Rosjanie zostali „skazani” na informacje opisujące rzeczywistość zgodnie z wytycznymi Moskwy. Estończyków zaś rozwścieczały rozpowszechniane przez Rosjan opowieści „o patriotach bijących się pod pomnikiem”. Według Władimira Wajngorta, ekonomisty z Tallina, polityka historyczna Estończyków[87] jest nie tylko ważnym spoiwem narodowym. Zdaniem Wajngorta: „Estońska prawica zdołała skanalizować niezadowolenie społeczne przez utrzymywanie napięcia na tle narodowym”[88].

Pojawiło się jeszcze inne ważne pytanie: dlaczego władze estońskie podjęły decyzję o demontażu pomnika dopiero w 2007 r.? Czy nieakceptowanego przez Estończyków symbolu radzieckiej okupacji w centrum stolicy nie można było usunąć wcześniej, na początku lat 90.? Być może wtedy, ze względu na sytuację w Europie, cała akcja nie miałaby tak dramatycznego przebiegu? Faktem jest, że w Estonii po odzyskaniu niepodległości w 1991 r. nie została przeprowadzona, w odróżnieniu od wielu innych państw, dekomunizacja[89]. Według T. Kiverika najbardziej racjonalnym uzasadnieniem wydawały się starania Estonii o wejście do NATO i UE: „Moskwa opowiadała, że jesteśmy rusofobiami i nie należy nas przyjmować. Myślę, że nasze władze wcześniej świadomie nie dawały jej pretekstu do kolejnych oszczerstw”. Później osądzenie przez społeczeństwo byłych komunistów nie było możliwe ze względu na pozycję Arnolda Rüütela[90]. Zdaniem Estończyka Toomasa przyczyną eskalacji konfliktu dopiero po 16 latach od odzyskania niepodległości był fakt, że „(…) po obu stronach dorosło pokolenie niepamiętające ZSRR – to oni się biją. W przeszłości widzą wszystko wyraźnie, czarno–biało”[91]. Według niektórych opinii pomnik ku czci żołnierzy radzieckich utrzymał się przez tak długi czas, ponieważ do 2007 r. nie wzbudzał zbyt wiele uwagi. Jedni omijali go szerokim łukiem, inni składali pod nim kwiaty i zapalali znicze,
ale nie zachowywali się w sposób prowokacyjny. Sytuacja zaczęła ulegać zmianie już od połowy 2006 r. Doszło wtedy do starcia pomiędzy osobami niosącymi flagę ZSRR, a osobami trzymającymi flagę Republiki Estonii. Zamieszki wywołali ci pierwsi, właśnie w pobliżu pomnika Bojownika Wyzwoliciela. Interweniowała policja. W efekcie zajść z 09.05.2006 r. doszło do spolaryzowania społeczeństwa, a pod pomnikiem coraz głośniej i częściej agitowano przeciwko państwu estońskiemu. Pojawiła się potrzeba ostatecznego rozwiązania sprawy pomnika. Spór został rozstrzygnięty, pomnik i szczątki żołnierzy radzieckich przeniesione na cmentarz, ale problemy, wzajemne pretensje, napięcie na linii Moskwa – Tallin są nadal żywe i nic nie zapowiada, że w najbliższym czasie sytuacja ulegnie poprawie. Konflikt o pomnik Wyzwolicieli Tallina w 2007 r. ujawnił, że Rosjanie i Estończycy nie pojmują wzajemnych argumentów. Co więcej, nigdy nie chcieli i nie zamierzali się wzajemnie wysłuchać, a tym bardziej zrozumieć. Dla każdej ze stron jej argumenty były jednie słuszne i niepodważalne. Warto na koniec przytoczyć fragment wypowiedzi
J. Łotmana z początku lat 90., która w 2007 r. w tle estońsko–rosyjskiego sporu w dużej części nadal pozostawała aktualna: „W Estonii, jak myślę, życie nas wszystkich –
i Estończyków, i Rosjan – zależeć będzie w znacznej mierze od tego, na ile nauczymy się rozumieć siebie nawzajem. (…) Wszystko zależy od punktu odniesienia… Jeżeli punktem odniesienia uczynić ideał, to wiele nam brakuje. Ale jeśli mierzyć z drugiego końca, to mamy jeszcze wiele do stracenia”[92].

Przypisy:



1 Lewandowski, 2002, 137 – 182. Przez wieki w Estonii nie istniała żadna forma państwowości. Rządziła tu albo administracja niemiecka, albo szwedzka, później zaś rosyjska. Świadomość narodowa Estończyków zaczęła budzić się stosunkowo późno, bo dopiero w XIX w., jednakże na początku XX w. ruch narodowy był już wyraźne ukształtowany, zarówno pod względem programowym, jak i organizacyjnym. Przełomem stał się rok 1918, kiedy to Estonia ogłosiła swą niepodległość. Był to pierwszy raz w historii, gdy stała się niezależnym bytem państwowym. Jednakże aż do zawieszenia broni z Rosją Radziecką, które weszło w życie 03.01.1920 r., Estończycy walczyli przeciw żołnierzom Armii Czerwonej. Okres ten znany jest pod nazwą Estońskiej Wojny Wyzwoleńczej. 02.02.1920 r. bolszewicy podpisali z Estonią traktat pokojowy w Tartu. Na jego mocy Rosja Radziecka „uznawała bezwarunkowo niepodległość i samodzielność Państwa Estońskiego i zrzekała się dobrowolnie na wieczne czasy wszelkich praw suwerena nad narodem i krajem”. Rada Najwyższa Ententy uznała de iure niepodległość państw bałtyckich dopiero 26.01.1921 r.

[2] Tenże, 2002, 199 – 203; Maryański, 1993, 74. 04.05.1932 r. ZSRR podpisał z Estonią układ o nieagresji (przedłużony do 31.12.1945). W 1938 r. państwa bałtyckie ogłosiły deklarację o neutralności. 07.06.1939 r. Estonia podpisała pakt o nieagresji z Niemcami. Według tajnego protokołu do paktu Ribbentrop – Mołotow z 23.08.1939 r. Estonia znalazła się w radzieckiej strefie wpływów. W 1940 r. ZSRR wbrew zawartym umowom dokonał aneksji części Estonii. Do Federacji Rosyjskiej wcielone zostały terytoria przygraniczne: okręg administracyjny Petseri i tzw. rejon iwanogrodzki. Łącznie ZSRR wcielił 2334 km. W l. 1940 – 1941 i 1944 – 1991 Estonia znajdowała się pod okupacją radziecką Krótka przerwa związana była z okupacją niemiecką.

[3] Lewandowski, 2002, 261 – 269; tenże, 2001, 224 – 228; Przybyła, 1995, 14. Tzw. „drugie odrodzenie estońskie” zapoczątkowane zostało pod koniec 1986 r. W 1987 r. był to już masowy społeczny ruch protestu. 17.06.1988 r. rozpoczęła się tzw. tallińska „śpiewająca rewolucja”. Jednym z jej sukcesów było przywrócenie w republice barw narodowych. W styczniu 1989 r. estońskiemu nadany został status języka państwowego. 12.11.1989 r. Rada Najwyższa ESRR (Estońska Socjalistyczna Republika Radziecka) uznała, że latem 1940 r. ZSRR dokonał agresji na Estonię, a wybory z 1940 r. nie były wolne. W efekcie, uchwały parlamentu o przyłączeniu Estonii do ZSRR nie miały mocy prawnej. Od 30.03.1990 r., czyli od dnia uchwalenia ustawy „O statusie państwowym Estonii”, rozpoczął się „okres przejściowy” w drodze do przywrócenia pełnej niepodległości. W maju zniesiono symbolikę ESRR i przywrócono nazwę Republika Estońska oraz symbole z okresu niepodległości. Ruchy proradzieckie w kraju domagały się anulowania ustawy „O statusie państwowym Estonii”, autonomii lub secesji rejonu Kohtla-Järve i dwu dzielnic Tallina; ZSRR zagroził blokadą gospodarczą i stanem wyjątkowym. Gorbaczow dekretem z 14.05.1990 r. unieważnił ustawę „O statusie państwowym Estonii”, po odrzuceniu propozycji przyznania Estonii specjalnego statusu w ramach radzieckiej konfederacji. Układ zawarty w styczniu 1991 r. w Tallinie między Estonią a Rosją zawierał wzajemne uznanie suwerenności obu państw. 20.08.1991 r. Rada Najwyższa Republiki Estońskiej uchwaliła przywrócenie państwu niepodległości de facto i de iure. 06.09.1991 r. ZSRR uznał Estonię za niepodległe państwo.

[4] Przybyła, 1995, 22 – 27; Lewandowski, 2001, 254; www.eesti.pl (serwis: Estonia onLine). Kurs prozachodni prowadziły wszystkie koalicje rządowe od 20.09.1992 r. – pierwszych wolnych wyborów do Riigikogu (parlament estoński). 13.05.1993 r. Estonia została przyjęta do Rady Europy. Od 29.03.2004 r. Estonia jest pełnoprawnym członkiem NATO, od 01.05.2004 r. członkiem UE.

[5] Przybyła, 1995, 9, 12 – 14; Lewandowski, 2001, 253. Innym ważnym problemem w stosunkach estońsko-rosyjskich była sprawa granicy. Władze Estonii żądały uznania granicy wytyczonej na mocy układu z Tartu z 02.02.1920 r., ale nie uzyskały poparcia międzynarodowego.  Wykorzystując sprzyjającą sytuację, prezydent Jelcyn podpisał 18.06.1994 r. dekret, który wytyczał jednostronnie granicę estońsko–rosyjską, obowiązującą 24.08.1991 r. W praktyce na mocy dekretu granica przebiegała zgodnie z podziałem, jaki obowiązywał między ESRR a Rosyjską Federacją SRR. W efekcie Estonia przez lata nie miała traktatu granicznego z Rosją. 18.05.2005 r. Siergiej Ławrow i Urmas Paet podpisali w Moskwie umowy graniczne. Rosjanie przystąpili do porozumienia, ponieważ chodziło im o ustalenie granicy pomiędzy UE i NATO z Rosją. 20.05.2005 r. parlament estoński ratyfikował traktat, ale dołączył do niego preambułę, w której znalazł się zapis, nazywający układ z Tartu „wciąż ważnym”. Według ekspertów prawa międzynarodowego zapis ten mógł być odczytany jako zapowiedź przyszłej rewizji granic. W efekcie Rosja w czerwcu 2005 r. wycofała się z podpisanego traktatu, stanowisko to poparł rząd rosyjski; portal informacyjny Głos z Litwy, www.pogon.lt; Bielecki, 27.06.2005, http://wyborcza.pl.

[6] Estonian State Commission on Examination of the Policies of Repression, 2005, 1 – 176.

[7] Enn Roos (1908 – 1990) – estoński rzeźbiarz radziecki. Rzeźba „Brązowy Żołnierz” (została wykonana z brązu, stąd jej potoczna nazwa), uznawana jest za największe dokonanie artysty; www.arthistoryarchive.com.

[8] Lewandowski, 2001, 161 – 162. Pierwsze oddziały 8. Estońskiego Korpusu Strzelców AC dotarły do Tallina 21.09.1944 r. Następnego dnia miasto opanowali żołnierze AC. Opór czerwonoarmistom stawiały jedynie niewielkie grupy na przedmieściach, by umożliwić ewakuację tysiącom uchodźców cywilnych. W rezultacie operacji tallińskiej AC zajęła całą kontynentalną część Estonii.

[9] Golon, 1996, 601, przypis 1. Ustalono, co może być nieznacznie zawyżone, że na 1 poległego żołnierza Wehrmachtu przypadało 14 poległych czerwonoarmistów. Merridale, 2007, 16. Straty AC podczas II wojny obliczano na około 8 mln żołnierzy. Liczba ta przekroczyła łączną liczbę zabitych żołnierzy po obu stronach, alianckiej i niemieckiej, podczas I wojny. Straty brytyjskich i amerykańskich sił zbrojnych w l. 1939 – 1945 w obu wypadkach nie przekroczyły ćwierci miliona.

[10] Sozański, 1995, 93 – 119. Zwłaszcza przed rozpoczęciem „zimnej wojny” ZSRR zabiegał o uznanie inkorporacji państw bałtyckich de iure na arenie międzynarodowej. Jakkolwiek reakcja państw zachodnich była raczej chłodna, to większość krajów europejskich milcząco zaakceptowała sytuację. USA były jednym z nielicznych państw, które oficjalnie zadeklarowały, że nie uznają inkorporacji państw bałtyckich  za legalną (de facto była to aneksja –  inkorporacja przy użyciu siły, wbrew woli państwa, które jest inkorporowane, co czyni taki akt sprzecznym z normami prawa międzynarodowego).

[11]10.01.2007 r. parlament estoński uchwalił ustawę o Ochronie Grobów Wojennych. Na jej podstawie MON powołał Komisję Grobów Wojskowych. Jej zadaniem stało się zbadanie bezpieczeństwa miejsc pochówku żołnierzy, którzy zginęli podczas działań wojennych i przedstawienie propozycji, co do możliwości ponownego pochówku ich szczątków. 09.03.2007 r. komisja opowiedziała się za przeniesieniem szczątków z Tőnismäe na cmentarz garnizonowy w Tallinie; www.eesti.pl.

[12] T. H. Ilves – prezydent Estonii zaprzysiężony 09.10.2006 r.; dwukrotnie pełnił funkcję ministra spraw zagranicznych; był deputowanym do Riigikogu. W Parlamencie Europejskim stał na czele estońskiej frakcji socjaldemokratów i pełnił tam funkcję wiceprzewodniczącego Komisji Spraw Zagranicznych; depesze redakcyjne z 15, 23.02.2007, http://wyborcza.pl; www.konsulat-estonii.pl.

[12] Do marca 2007 r. koalicję centrolewicową w jednoizbowym parlamencie estońskim tworzyły 3 partie: Estońska Partia Centrum (KE), Estońska Partia Reform (ER) oraz Estoński Związek Ludowy (Rahvaliit). Po wyborach z 04.03.2007 r. koalicję utworzyły: ER, Związek „Ojczyzny” i „Republiki” oraz socjaldemokraci; depesze redakcyjne z 04, 05.03. i 04.04.2007, http://wyborcza.pl; www.eesti.pl.

[13] Do marca 2007 r. koalicję centrolewicową w jednoizbowym parlamencie estońskim tworzyły 3 partie: Estońska Partia Centrum (KE), Estońska Partia Reform (ER) oraz Estoński Związek Ludowy (Rahvaliit). Po wyborach z 04.03.2007 r. koalicję utworzyły: ER, Związek „Ojczyzny” i „Republiki” oraz socjaldemokraci; depesze redakcyjne z 04, 05.03. i 04.04.2007, http://wyborcza.pl; www.eesti.pl.

[14] A. Ansip – karierę polityczną rozpoczął w 1998 r., kiedy startując z ramienia ER został wybrany na prezydenta Tartu. W 2004 r. został szefem ER. W 2005 r., podobnie jak w 2007 r.,  jako premier stanął na czele koalicji rządzącej. Estońska Partia Reform (ER) – ugrupowanie o liberalnej orientacji programowej. Partię utworzył w 1994 r. Siim Kallas; www.eesti.pl; www.estonica.org.

[15] Bielecki, 2007, 12; Przybyła, 1995, 7. W 2007 r. w samej Estonii, przeniesieniu „Brązowego Żołnierza” na cmentarz sprzeciwił się Edgar Savisaar, lider KE. Partia była podstawowym oparciem dla pierwszego rządu w niepodległej Estonii, którym od stycznia 1992 r. kierował E. Savisaar. KE cieszy się stosunkowo wysokim poparciem mniejszości rosyjskiej w Estonii; to populistyczna partia polityczna, działająca od 1991 r.,  jedna z głównych sił politycznych w Estonii. Wywodzi się z umiarkowanego odłamu estońskiego ruchu niepodległościowego, Frontu Ludowego. Partia współrządziła w 1995 r., a następnie w l. 2002 – 2003 i 2005 – 2007; www.wikipedia.org; www.estonica.org.

[16] Nota Estońskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych w tłumaczeniu Sz. Witaszka; www.eesti.pl.

[17] Rybczyński, 2011, 13. Przykładem aktywności politycznej Rosji, która starała się pozyskać sprzyjające jej siły polityczne w Estonii, może być wykryta pod koniec 2010 r. afera wokół E. Savisaara, który potajemnie dogadał się z Rosjanami, że ci wspomogą jego partię sumą 1,5 mln euro na kampanię w wyborach parlamentarnych zaplanowanych na marzec 2011 r.  W zamian Savisaar  miał, po spodziewanym zwycięstwie, odwdzięczyć się ustępstwami politycznymi. Lider Partii Centrum zażądał od Rosjan także 1,5 mln euro na budowę cerkwi, co miało pozyskać mu głosy prawosławnych wyborców. Ostatecznie, ze względu na interwencję estońskich służb, pieniądze na partię nie dotarły, a sprawa budowy cerkwi została zalegalizowana.

[18] Depesza PAP z 23.04.2007, http://wiadomosci.wp.pl.

[19] J. Komar, Iskra poszła z Moskwy [w:] „Tygodnik powszechny”, nr 19/2007, s. 6.

[20] Depesze PAP z 28 – 30.04.2007, tamże; T. Bielecki, Nowy Stalingrad w Estonii [w:] „Gazeta Wyborcza”, nr 102.5410, 02 – 03.05.2007, s. 12.

[21] Depesze PAP z 28.04. i 02.05.2007, http://wiadomosci.wp.pl.

[22] Bielecki, 2007, 1.

[23] Depesze PAP z 27 – 30.04.2007, http://wiadomosci.wp.pl.

[24] Depesza IAR z 29.04.2007, tamże.

[25] Pisalnik, 2007, A6; depesze PAP z 28.04. i 01.05.2007, http://wiadomosci.wp.pl.

[26] Zasuń, Kuszlewicz, 2007, 27. Po zaostrzeniu się konfliktu, w Rosji pojawiły się znaczki, wzywające do bojkotu estońskich towarów: lewa połowa znaczka przedstawiała pomnik „Brązowego Żołnierza”, prawa flagę Estonii ujętą w czerwone, przekreślone koło, co przypominało drogowy znak zakazu. Pod ilustracją figurował napis w języku rosyjskim: „Nie kupuję estońskich towarów. Jestem przeciw faszyzmowi”.

[27] „Nasi” to ugrupowanie młodzieżowe fanatycznie wspierające Kreml. Oficjalnie określone zostało jako demokratyczny, antyfaszystowski ruch młodzieżowy utworzony w 2005 r. W rzeczywistości nacjonalistyczna młodzieżówka wspierała partię Jedna Rosja. Za swoich głównych przeciwników „naszyści”  (termin ten mieli stworzyć rzekomo przeciwnicy Naszych) uznali członków ruchu obywatelskiego „Inna Rosja”; wpis z 22.08.2007, www.wiadomosci24.pl.

[28] Depesza PAP z 28.04.2007, http://wiadomosci.wp.pl; Bielecki, 2007, 10.

[29] Z oświadczenia ministra spraw zagranicznych Estonii w tłumaczeniu Sz. Witaszka, www.eesti.pl.

[30] Pisalnik, Zuchowicz, 2007, A6.

[31] Depesza PAP z 28.04. – 03.05.2007, http://wiadomosci.wp.pl.

[32] Depesza wys, PAP, IAR z 02.05.2007, http://wiadomości.gazeta.pl.

[33] Depesze PAP z 30.04. – 02.05.2007, http://wiadomosci.wp.pl.

[34] Gazeta Wyborcza, Nr 103.5411 z 04.05.2007, s. 10.

[35] Depesze PAP z 02.05.2007, http://wiadomosci.wp.pl.

[36] Bielecki, 2007, 10.

[37] Tenże, 2007, 12.

[38] Lewandowski, 201, 252. Już w 1991 r. proradzieccy politycy rosyjscy we Wschodniej Wironii próbowali oderwać część Estonii i przyłączyć  ją do Rosji. W lipcu 1993 r. przeprowadzili referendum w sprawie autonomii narodowo–terytorialnej Wschodniej Wironii. W sierpniu postanowieniem Sądu Państwowego referendum zostało uznane za nielegalne.

[39] Depesze PAP z 30.04.2007, http://wiadomosci.wp.pl.

[40] Bielecki, 2007, 12.

[41] Depesze PAP z 29.04. – 04.05.2007, http://wiadomosci.wp.pl.

[42] Depesza PAP z 07.05.2007, tamże. Dziennik „Kommiersant”, powołując się na informacje uzyskane od gen. Aleksandra Kirilina z Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej, poinformował, że w 7 krajach zostaną uruchomione specjalne przedstawicielstwa resortu obrony, które będą opiekować się grobami i miejscami pamięci w 14 krajach. Niektóre ośrodki miały na mocy zapowiadanego dekretu koordynować pracę w kilku państwach. Za najważniejsze uznano przedstawicielstwa w tzw. krajach „trudnych” – takich, gdzie jest najwięcej grobów lub tam, gdzie występują największe wybuchy społecznego niezadowolenia. Według danych Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej, za granicą spoczywa około 9 mln radzieckich żołnierzy, z czego około 95% na terenach państw, które miała objąć zapowiadana  inicjatywa rosyjska.

[43] Depesza PAP z 08.05.2007, http://wiadomosci.wp.pl; Bielecki, 2007, 12.

[44] Bruksela krytykuje Rosję, w: Gazeta Wyborcza, nr 108.5416 z 10.05.2007, 10.

[45] Pisalnik, Narbutt, 2007, A6.

[46] Bielecki, 2007, 12.

[47] Pierwsze oznaki świadczące o planowanych atakach na estońską cyberprzestrzeń zauważono tuż po przegłosowaniu ustawy umożliwiającej demontaż „zakazanych budowli”. Już następnego dnia rozesłany został fałszywy list elektroniczny, którego autor podawał się za premiera A. Ansipa. List zawierał skierowany do parlamentarzystów estońskich apel o sprzeciwienie się demontażowi pomnika w Tallinie. Wzywał także do przeprowadzenia w tej kwestii ogólnonarodowego referendum. Kiedy w kwietniu Estończycy przystąpili do demontażu „Brązowego Żołnierza” wojna cybernetyczna rozpoczęła się na dobre. Estończycy z pomocą informatyków z krajów UE przez miesiąc odpierali ataki w cyberprzestrzeni. Rząd rosyjski zaprzeczył jakiemukolwiek zaangażowaniu w ataki. Jednak zdaniem Estończyków adres jednego z komputerów biorących udział w atakach, należał do urzędnika administracji W. Putina; wpis z 18.05.2007, www.money.pl/archiwum; Landler, Markoff, 2007, http://wyborcza.pl.

[48] Pilawski, 2007, 32.

[49] Komar, 2007, 6. Efraim Zuroff, szef zajmującego się ściganiem nazistów Centrum Wiesenthala, napisał o konflikcie wokół pomnika jako o wierzchołku góry lodowej, który tak naprawdę jest symbolem „o wiele bardziej fundamentalnej walki o tożsamość historyczną i narodową”. Zwracał uwagę, że w trwającej od 1991 r. debacie wokół okupacji sowieckiej i nazistowskiej, Estończycy podkreślają przede wszystkim swoje cierpienia w okresie sowieckim i próbują interpretować współpracę z Niemcami jako walkę o niedopuszczenie powrotu komunistów radzieckich do władzy i o niepodległość kraju.

[50] Golon, niepublikowany maszynopis.

[51] Istnieją dowody świadczące, że władzom rosyjskim nie zależało na pokojowym rozwiązaniu konfliktu wokół „Brązowego Żołnierza”. Przykładem może być pomoc w 2006 r. Ambasady Federacji Rosyjskiej w powstaniu propagandowego filmu Estonia!! Na Rozdrożu Historii. Prezentował on zniekształconą wersję historii Estonii i oskarżał Estończyków o faszyzm. Innym tropem mogą być doniesienia estońskich służb bezpieczeństwa o spotkaniach w Tallinie Siergieja Owertszenko z Ambasady Federacji Rosyjskiej z D. Linterem, przywódcą Nocnego Patrolu; z raportu Międzynarodowego Ośrodka Studiów Obronnych w Tallinie, www.eesti.pl.

[52] Depesze PAP z 23.04. – 07.05.2007, http://wiadomosci.wp.pl.

[53] Wersję historii bardzo podobną do tej, jaką wcześniej akceptował ZSRR, zaczął przywracać w Rosji W. Putin, gdy w 2000 r. wygrał wybory prezydenckie. Wskrzesił również liczne symbole ZSRR.

[54] Rosjanie bronią grobów u siebie, w: Gazeta Wyborcza, nr 102.5410, 02 – 03.05.2007, 12; Bielecki, 2007, 10. S. Kowaliow nawiązał do wydarzeń, jakie w 2007 r. rozgrywały się w podmoskiewskich Chimkach. Mieszkańcy miasta zorganizowali wiec w obronie sprofanowanych szczątków i mogiły 6 radzieckich lotników. Milicja rozpędziła protestujących, a kilka osób pobiła. Siergiej Markow, politolog i doradca Kremla w radiu Echo Moskwy na pytanie, dlaczego Rosja tak głośno protestuje w Tallinie, a jednocześnie godzi się z profanacją na terenie własnego państwa, stwierdził lakonicznie: „To wynik naszej głupoty i złodziejstwa. A do głupoty i złodziejstwa w Rosji się przyzwyczailiśmy”. Takie postawienie sprawy, było jawnym przyznaniem się do stosowania podwójnych standardów i przyznaniem, że „pamięć i szacunek” dla poległych bohaterów jest narzędziem wykorzystywanym przez władze w Moskwie do prowadzenia konkretnych rozgrywek politycznych.

[55] Kowaliow, 2007, 2.

[56] Fragment wywiadu przeprowadzonego przez P. Manowieckiego z Martem Laarem; www.eesti.pl.

[57] Depesza PAP z 28.04.2007, http://wiadomości.wp.pl.

[58] Depesza IAR z 08.05.2007, tamże.

[59] Wojciechowski, 2007, 2.

[60] Committee for free Estonia, 1961, 24. Ostatni cenzus przeprowadzono w niepodległej Estonii w 1934 r. Zgodnie z nim w Estonii mieszkało wówczas 1 126 413 osób, z czego Estończycy stanowili 88,1%, Rosjanie 8,2%, przedstawiciele innych narodowości 3,7%. Na skutek polityki władz radzieckich doszło do całkowitej zmiany proporcji i składu narodowościowego w kraju. Według cenzusu z 1959 r. Estonię zamieszkiwało 1 197 000 osób, z czego Estończycy stanowili 73% populacji, Rosjanie 21,7%, przedstawiciele innych narodowości 5,3%. W 1989 r. Estończycy stanowili 61,5% populacji, Rosjanie 30,3%, pozostałe narodowości 8,2%.

[61] Tamże, 19 – 26; Estonian State Commission on Examination of the Policies of Repression, 2005, 9 – 14. W 1940 r. rozpoczęła się radziecka okupacja Estonii. Władze radzieckie starały się nadać sowietyzacji pozory legalności. Formalnie marionetkowy rząd pod kierunkiem Żdanova głosił, że pracuje nad zachowaniem niepodległości kraju, jednakże de facto wszystkie działania zmierzały do jej zniszczenia. Wybory parlamentarne odbyły się w atmosferze terroru i prześladowań. 21.07.1940 uchwalono zmianę nazwy państwa na ESRR, 22.07.1940 r. ustawę o przyłączeniu Estonii do ZSRR na prawach republiki związkowej, dzień później powszechną nacjonalizację. Na „prośbę” Estonii władze radzieckie oficjalnie zgodziły się na jej „przyjęcie” do ZSRR 06.08.1940r.

[62] Committee for free Estonia, 1961, 5, 23 – 26; Estonian State Commission on Examination of the Policies of Repression, 2005, 16 – 46. Szacuje się, że radziecki terror pozbawił życie około 8% estońskiej populacji. Pierwsze masowe aresztowania rozpoczęły się w nocy z 13/14.06.1941 r. Po wycofaniu się AC latem 1941 r. z kraju, Estończycy utworzyli specjalny komitet, którego celem było przeprowadzenie śledztwa nad zbrodniami radzieckimi dokonanymi podczas roku okupacji. Z danych opracowanych przez komitet wynikało, że: 1) aresztowano 7926 osoby; 2) deportowano do ZSRR 10 205 osób; 3) liczbę zaginionych oszacowano na 1101 osób. Totalna strata wynikająca z przekształcenia armii estońskiej, wyniosła w tym okresie 59 967 osób, czyli około 5% populacji kraju. Według najnowszych badań opisanych w „The White Book” oblicza się, że całkowite straty w ludziach na terenie Estonii podczas pierwszego roku okupacji sowieckiej, sięgnęły około 48 tys. Powrót AC w 1944 r. był dla Estończyków powtórzeniem wcześniejszego horroru. W 1944 r. około 65 tys. osób uciekło na Zachód (J. Lewandowski podaje liczbę około 70 tys., podobnie „The White Book”). Setki osób zginęły na skutek utonięcia przeładowanych uchodźcami łodzi, inne zostały zabite przez celowe działania załóg radzieckich samolotów i statków. Oblicza się, że na około 10 tys. aresztowanych w l. 1944 – 1945 ocalała i do Estonii powróciła około 1/3.  Kolejna „wielka deportacja” miała miejsce 25.03.1949 r. – objęła 20,072. Destrukcyjne działania AC dotknęły nie tylko ludzi, np. w dniach 06 – 07.03.1944 r. Sowieci totalnie zniszczyli miasto Narwę, choć jego zniszczenie nie miało żadnego strategicznego uzasadnienia.

[63] Depesza PAP z 30.04.2007, http://wiadomości.wp.pl.

[64] Bielecki, 2007, 1.

[65] Pilawski, 2008, 21 – 23.

[66] Przybyła, 1995, 9, 18 – 19; Lewandowski, 2001, 252. Do 1995 r. mniejszość rosyjska w Estonii, stanowiąca ponad 30% populacji kraju, pozbawiona była reprezentacji w Riigikogu. W 1995 r. powstała koalicja partii mniejszości rosyjskiej o nazwie Nasz Dom – Estonia. W wyborach parlamentarnych w 1995 r. koalicja weszła do Riigikogu, uzyskując 6 z ogólnej liczby 101 mandatów. Podobnie było w 1999 r.

[67] Bielecki, 2007, 1.

[68] Tenże, 2007, 2; Pilawski, 2007, 32. Dla Estończyków najważniejszym spoiwem narodowościowym jest język estoński (od drugiej połowy XIX w. ważnym spoiwem jest również śpiew). Wielu Rosjan określa ironicznie estońską niepodległość jako „niepodległość lingwistyczną”.

[69] Kauppala, 2007, 10; Komar, 2007, 6.

[70] Bielecki, 2007, 12.

[71] Radziwinowicz, 2007, 20.

[72] Tamże; Merridale, 2007, 359 – 394. Paradoksalnie mit „wielkiego zwycięstwa” nie został utrwalony przez Stalina. Generalissimus nie chciał mieć konkurencji ani ze strony poległych, ani tym bardziej żywych bohaterów. Swoim współpracownikom już w l. 40. przekazywał, że „wojna skończyła się ostatecznie”. Wódz zagarnął zasługę zwycięstwa dla siebie. W czasach Stalina 9 maja przestał być dniem wolnym od pracy; z ulic „usunięto” inwalidów wojennych; przerwano poszukiwania szczątków niepochowanych żołnierzy radzieckich. W 1948 r. wszelkie publiczne wspomnienia o wojnie zostały dekretem Stalina zakazane.

[73] Bielecki, 2007, 10.

[74] Tamże.

[75] Bielecki, 2007, 1.

[76] Oficjalna strona Ambasady Republiki Białorusi w RP, www.belembassy.org.

[77] Radziwinowicz, 2007, 10.

[78] Bielecki, 2007, 2.

[79] Tamże.

[80] Narbutt, 2007, A7.

[81] Committee for free Estonia, 1961, 23. W czerwcu 1941 r. wybuchła wojna między III Rzeszą i ZSRR. Już w dwa miesiące później do Estonii wkroczyły wojska niemieckie. Niemcy byli witani przez większość Estończyków jako wyzwoliciele od terroru sowieckiego. W planach niemieckich nie było jednak mowy o niepodległej Estonii; iluzje Estończyków zostały szybko rozwiane. Dla większości Estończyków, w porównaniu z Niemcami, wrogiem numer jeden pozostawał jednak ZSRR. Był to główny powód, dla którego tysiące Estończyków wstępowało do specjalnych estońskich oddziałów w armii niemieckiej, aby walczyć z Sowietami o wolność kraju. Wojska niemieckie zostały ostatecznie pokonane, a na ich miejsce w 1944 r. ponownie wkroczyła Armia Czerwona. Z tych wydarzeń wywodzi się geneza stereotypowych porównań i kojarzenia Estończyków przez Rosjan z faszyzmem, co uwidoczniło się w konflikcie o pomnik w 2007 r. J. Lewandowski, Estonia, s. 151. Liczbę obywateli Estonii – ofiar terroru hitlerowskiego – szacuje się na 5 – 7 tysięcy. Około 15 tysięcy osób zostało wywiezionych na roboty przymusowe w głąb III Rzeszy.

[82] Szabłowski, 2007, 13 – 15; S. Przybyła, 1995, 23 – 24; Darski, 1995, 138 – 139, 181. W 2005 r. zespół badaczy z Tallina podsumował próby zintegrowania społeczeństwa w Estonii. Okazało się, że grubo ponad połowa Estończyków nie akceptuje rosyjskiego sposobu życia. Co trzeci mieszkaniec Estonii jest rosyjskojęzyczny, a co szósty nie ma estońskiego obywatelstwa. Na wschodzie kraju jest najgorzej. 97% mieszkańców Narwy to Rosjanie, z których według badań, ponad 60% nie zna nawet słowa po estońsku.

[83] Komar, 2007, 12.

[84] Valle – Sten Maiste chodziło de facto o centroprawicowy Związek „Ojczyzny” i „Republiki” (Isamaa ja Res Publica Liit). Partia powstała na skutek ostatecznego zjednoczenia w lipcu 2006 r. dwóch formacji: Związek Ojczyźniany i Res Publica. Związek Ojczyźniany działał w Estonii w latach 1995 – 2006, partia polityczna o profilu konserwatywnym i chadeckim; http://pl.wikipedia.org.

[85] Przybyła, 1995, 13; depesza redakcyjna z 08.12.2006, http://wyborcza.pl. Od początku istnienia niepodległej Estonii niemal wszystkie decyzje władz w Tallinie, dotyczące mniejszości rosyjskiej były krytykowane przez Kreml. Z drugiej strony polityka Estonii w tym zakresie była twarda. Przykładem było wprowadzenie restrykcyjnej ustawy o obywatelstwie. W l. 90. obserwatorzy Rady Europy ds. mniejszości narodowych wielokrotnie informowali o łamaniu praw mniejszości w Estonii; podobnie Amnesty International.

[86] Być Rosjaninem w Estonii, w: Gazeta Wyborcza, nr 116.5424 z 19-20.05.2007, 24.

[87] Pilawski, 2008, 20 – 23. Refleksje na temat estońskiej polityki historycznej zostały w artykule powiązane z wydanym w Estonii albumem Estoński Legion w słowach i zdjęciach Marta Laara. Książka usprawiedliwiała służbę Estończyków po stronie Hitlera. Estoński Legion w republice nadbałtyckiej wystawiany był na półkach bestsellerów, w Niemczech sąd w Dreźnie zastanawiał się, czy skonfiskowane na granicy egzemplarze nie są karalną propagandą faszyzmu.

[88] Pilawski, 2007, 33.

[89] Darski, 2001, 180. Najważniejsze dla estońskiego ruchu narodowego było odzyskanie niepodległości. Gdyby narodowi komuniści udzielili wówczas poparcia Moskwie, a było takie zagrożenie, mogłoby to poważnie zagrozić rodzącej się estońskiej niepodległości, a nawet całkowicie zniweczyć nadzieje na jej odzyskanie. Opozycja antykomunistyczna nie czuła się na tyle silna, aby podjąć takie  ryzyko. Antykomuniści uznali, że jedynie jedność sił narodowych, nawet w połączeniu z narodowymi komunistami, pozwoli realnie na walkę o odzyskanie niepodległości, a nie kolejny układ związkowy, który proponowała Moskwa. Ceną jednak wspólnego frontu była rezygnacja z dekomunizacji i lustracji.

[90] Bahovski, 2007, 10 – 11. A. Rüütel w 1983 r. został przewodniczącym Rady Najwyższej ESRR. Był więc z jednej strony znaczącym komunistą, z drugiej jednak miał zasługi w odzyskaniu przez Estonię niepodległości. W latach 2001 – 2007 sprawował funkcję prezydenta Estonii. Trudno było zatem osądzić byłych komunistów, skoro prezydentem pozostawał były przewodniczący prezydium Rady Najwyższej. W ostatnich latach jednym z głównych celów polityki zagranicznej Estonii było doprowadzenie do potępienia w Europie zbrodni komunistycznych. Dałoby to Estonii silniejsze argumenty przeciw Rosji.

[91] Bielecki, 2007, 1.

[92] Łotman, 2007, 11.

Bibliografia:

Committee for free Estonia; 1961, Estonia: Independent and a Soviet colony, Nowy Jork: Committee for free Estonia.
Darski, Józef; 1995, Estonia: historia, współczesność, konflikty narodowe, Warszawa: Instytut Polityczny.
Estonian State Commission on Examination of the Policies of Repression; 2005, The White Book. Losses inflicted on the Estonian nation by occupation regimes 1940 – 1991, Tallin: Estonian Encyclopaedia Publishers.
Golon, Mirosław; Pomnik wdzięczności Armii Czerwonej w Toruniu 1946 – 1997, Toruń: niepublikowany maszynopis.
Lewandowski, Jan; 2001, Estonia, Warszawa: TRIO.
Tenże; 2002, Historia Estonii, Wrocław: Zakład Narodowy im. Ossolińskich.
Maryański, Andrzej; 1993, Litwa, Łotwa, Estonia, Warszawa: PWN.
Merridale, Catherine; 2007, Wojna Iwana. Armia Czerwona 1939 – 1945, Poznań: Dom Wydawniczy Rebis.
Przybyła, Sylwester; 1995, Zmiany na estońskiej scenie politycznej po wyborach parlamentarnych, Toruń: Wyd. Adam Marszałek.
Sozański, Jarosław; 1995, International legal status of Lithuania, Latvia and Estonia In the years 1918 – 1994, Ryga: PP “Poligrafists”.

Artykuł w pracy zbiorowej:

Golon, Mirosław; 1996, Symbole wdzięczności czy uległości? Pomniki Wdzięczności Armii Czerwonej – przyczynek do dziejów propagandy komunistycznej w Polsce po drugiej wojnie światowej; w: Z. Karpus, D. Michaluk, T. Kempa (red.), Europa Orientalis. Polska i jej wschodni sąsiedzi. Księga pamiątkowa prof. S. Alexandrowicza, Toruń: Wyd. UMK,
s. 601-618.

Czasopisma:

Bahovski, Erkki; 2007, Nasze trzy pytania. Estonia i przeszłość komunistyczna: wiele kwestii jeszcze bez odpowiedzi, w: Tygodnik Powszechny, nr 27, s. 10 – 11.
Bielecki, Tomasz; 2007, Kto się bije w Tallinie, w: Gazeta Wyborcza,  nr 101.5409, s. 1.
Tenże; 2007, Rosja świętuje zwycięstwo, w: Gazeta Wyborcza, nr 108.5416, s. 10.
Tenże; 2007, Rosjanie przeciw Estonii, w: Gazeta Wyborcza, nr 101.5409, s. 10.
Tenże; 2007, Brązowy Żołnierz już na cmentarzu, w: Gazeta Wyborcza, nr 107.5415, s. 12.
Tenże; 2007, Rosjanie bojkotujcie towary z Estonii, w: Gazeta Wyborcza, nr 81.5389, s. 12.
Tenże; 2007, Nowy Stalingrad w Estonii, w: Gazeta Wyborcza, nr 102.5410, s. 12.
Tenże; 2007, Rosja karci Europę, w: Gazeta Wyborcza, nr 103.5411, s. 10.
Tenże; 2007, Nocna bitwa o historię, w: Gazeta Wyborcza, nr 100.5408, s. 1.
Tenże; 2005, Rosja nie godzi się na podpisanie traktatu granicznego z Estonią, 27.06.2005, http://wyborcza.pl.
Kauppala, Pekka; 2007, Niezwykłe losy „Brązowego Estończyka”, w: Tygodnik Powszechny, nr 27, s. 10.
Komar Jacek; 2007, Hugo Boss miesza w Tallinie, w: Gazeta Wyborcza, nr 107.5415, s. 12.
Tenże; 2007, Iskra poszła z Moskwy, w: Tygodnik Powszechny, nr 19, s. 6.
Kowaliow, Siergiej; 2007, Rosyjski szczyt zakłamania, w: Gazeta Wyborcza, nr 102.5410, s.2.
Landler Mark, Markoff John; 2007, Estonia leczy rany po swojej pierwszej cyberwojnie, 31.05.2007, http://wyborcza.pl.
Łotman, Jurij; 2007, Przeżyjemy, gdy będziemy mądrzy, w: Tygodnik Powszechny, nr 27,
s. 11.
Pilawski, Krzysztof; 2008, Duch Hitlera: estońska polityka historyczna, w: Przegląd, nr 51,
s. 20 – 23.
Tenże; 2008, Mam inną pamięć, w: Przegląd, nr 51, s. 21 – 23.
Tenże; 2007, Jeden kraj, wiele historii, w: Przegląd, nr 48, s. 32.
Pisalnik Andrzej, Narbutt Maja; 2007, Aleksy II potępia Polsk ę i Estonię, w: Rzeczpospolita, nr 107, s. A6.
Tenże; 2007, Rosja straszy Polskę sankcjami, w: Rzeczpospolita, nr 102, s. A6.
Tenże, Zuchowicz Katarzyna; 2007, Pani ambasador wraca do kraju, w: Rzeczpospolita,
nr 103, s. A6.
Radziwinowicz, Wacław; 2007, Wojna wszystko wybaczy, w: Gazeta Wyborcza,
nr 107.5415, s. 20.
Rybczyński, Antoni; 2011, Lider opozycji agentem wpływu Rosji, w: Gazeta Polska, 05.01.2011, s. 13.
Szabłowski, Witold; 2007, Herbatka z okupantem, w: Gazeta Wyborcza. Duży format,
nr 19.1730, s. 13
Wojciechowski, Marcin; 2007, Nie walczmy z pomnikami, w: Gazeta Wyborcza, nr 102.5410, s. 2.
Zasuń Rafał, Kuszlewicz Eryka; 2007, Zemsta na estońskich szprotkach i likierze, w: Gazeta Wyborcza, nr 104.5412, s. 27.

Netgrafia:

www.money.pl
www.wiadomosci24.pl
www.eesti.pl
www.pogon.lt
www.arthistoryarchive.com
www.konsulat-estonii.pl
www.estonica.org
www.wikipedia.org
http://wiadomosci.wp.pl
http://wyborcza.pl