Robert Piłat – Jasność jako własność pojęć i jako wartość poznawcza

Kultura i Historia nr 3/2002

Robert Piłat
Jasność jako własność pojęć i jako wartość poznawcza

Tekst oryginalnie opublikowany [w:]
A. Motycka (red.) “Wartości poznawcze”, Warszawa 2001.
Publikacja za zgodą autora.

W polskiej literaturze filozoficznej przybyło ostatnio rozważań o jasności. Uwagę zwracają teksty zamieszczone w dwóch niedawno wydanych pracach zbiorowych [1] poświęconych relacjom pomiędzy logiką, językiem i myśleniem. Zainteresowanie autorów wynika po części ze wciąż nierozwiązanych problemów analitycznych związanych z pojęciem jasności a po części ze względów praktycznych związanych z postulatem jasności w mowie, myśleniu i pisaniu. W poniższym artykule chcę pokazać, że podstawą rolę w orzekaniu o jasności i niejasności odgrywają własności pojęć. Będę bronił poglądu, że semantyczne kryterium jasności na gruncie danego języka jest niewystarczające. Potrzebne są dodatkowe kryteria płynące z odpowiedniej teorii pojęć i ogólnej teorii reprezentacji poznawczej.

Pojęcie jasności

Pojęcie jasności jest kłopotliwe, ponieważ zawiera pewna normę dla innych pojęć, zdań, myśli, itd. Podczas gdy nie wiadomo do końca, co znaczy jasność i czy zawsze znaczy to samo. Inaczej mówiąc pojęcie jasności nie jest jasne. Czy mamy tu do czynienia z interesującym filozoficznie, czy tylko z błahą zabawą językową? Nie jest to w każdym razie banalny przypadek typu: Pojęcie kwadratu nie jest kwadratowe, ponieważ, kto zna znaczenie słowa „kwadratowy” nie zastosuje pojęcia kwadratowości do pojęć, natomiast słowo „jasność” można w zgodzie z językiem stosować do pojęć, w tym do samego pojęcia jasności. W istocie zastawiona tu pułapka jest stosunkowo łatwa do uniknięcia, jeśli zgodzić się na dyrektywę znaczeniową Fregego i rozróżniać starannie pojęcia od przedmiotów.

Pojęcie pewnego x można rozumieć jako zdanie o formie P(x). Jeśli przedmiotem podstawionym za zmienną x jest w danym przypadku to samo pojęcie, to pojęcie tego pojęcia nie ma tych samych własności, co pojęcie, o którym stwierdza to, co zawarte jest w treści owego pojęcia. Zdaniem Fregego pojęcie, o którym się coś stwierdza nie jest już pojęciem, lecz przedmiotem. W dalszym ciągu tego artykułu będzie jeszcze mowa o tym rozróżnieniu Obecna uwaga ma tylko pokazać zagadkowość pojęcia jasności i potrzebę wykroczenia w jego analizie poza bezpośrednie intuicje.

Naturalnym punktem wyjścia do rozważań o jasności jest uświadomienie sobie typowych kontekstów w jakich pojawia się słowo „jasność”. Oto niektóre z nich:

– X wyraża się jasno – (1) wypowiada dokładnie to, co ma na myśli;
(2) używa jednoznacznych wyrażeń lub wyjaśnia, które ze znaczeńwyrażenia
wieloznacznego ma na myśli.

– X ma jasność, co do tego, co mówi – X wie, co ma na myśli.

– Z jest zdaniem jasnym – rozróżnia w zbiorze sądów lub w zbiorze stanów
rzeczy.

– To, co mówi X jest jasne – X posługuje się zdefiniowanymi pojęciami i znaczeniami
słów.

– Z jest zdaniem jasnym pod względem logicznym – można wskazać formę
logiczną Z.

– Pojęcie P jest jasne – to jest właśnie ów kłopotliwy przypadek, któremu chcę
poświęcić więcej uwagi.

Jasność jest więc orzekana o zdaniach, myślach, wypowiedziach, aktach komunikacji i pojęciach.

Historycznie rzecz biorąc dwa poglądy w kwestii jasności wywarły największy wpływ na dzisiejszy stan dyskusji. Pierwszym są przekonania Kartezjusza dotyczące ontologicznych i epistemologicznych uwarunkowań jasności poznania.

To pierwsze mam na myśli kiedy twierdzi, że jasność niektórych treści poznawczych (idei) pochodzi ze szczególnego dopasowania przedmiotu i władzy poznawczej. Kartezjusz odwołuje się do istnienia bytowego związku, pomiędzy dwiema częściami rzeczywistości. Jedną z tych części jest pewien ogół przedmiotów, drugą obecna w człowieku władza służąca do ich poznawania. Jedno pasuje do drugiego na mocy struktury świata. Myśl tę wyraża znany fragment: „Bóg jest w najwyższym stopniu prawdomówny (…) A stąd wynika, że przyrodzone światło rozumu, czyli zdolność poznawania dana nam przez Boga, nie może nigdy uchwycić żadnego przedmiotu, który by nie był prawdziwy, o ile tylko został uchwycony przez nią samą, tzn. O ile ujęty został jasno i wyraśnie” [2]. Jasność można więc nazwać subiektywnym doznaniem towarzyszącym zachodzeniu obiektywnego związku przedmiotu i władzy. Błąd poznawczy należy zatem tłumaczyć jako wynik ingerencji innej zdolności umysłu niż zdolność poznawcza (Kartezjusz miał na myśli wolę).

To drugie wyraża dobrze następujący fragment: „Natomiast nigdy nie przyjmiemy fałszu za prawdę, jeśli udzielać będziemy zgody tylko na to, co jasno i wyraźnie ujmujemy. I chociaż nie opiera się to na żadnym dowodzie, to jednak tak wyciśnięte zostało w duszach wszystkich ludzi, że ilekroć coś jasno ujmujemy, tylekroć samorzutnie się na coś godzimy i żadną miarą nie moglibyśmy wątpić, czy to jest prawdziwe”. Kartezjusz sądzi, że błędy poznawcze biorą się stąd , że treści ujęte niejasno i niewyraźnie powierzamy pamięci, sądząc później, że kiedyś ujęliśmy je należycie. Różnice pomiędzy tym rozumieniem jasności a rozumieniem ontologicznym są dwie: (1) przejście od obiektywnych warunków jasności do jej subiektywnego odczuwania jest zapośredniczone przez właściwie działającą pamięć; (2) nieadekwatne, subiektywne jasności poczucie oddziałuje zwrotnie na sytuacje poznawczą, sprawiając, że nie może już powstać odpowiednie poczucie adekwatne ś inaczej mówiąc, warstwa refleksyjna modyfikuje bezpośrednie poznanie. Epistemologiczny charakter tego pojęcia jasności wyraża się zatem w tym, że do jej osiągnięcia potrzebna jest prawidłowa struktura poznawcza podmiotu (pamięć i refleksja), a nie tylko prawidłowe związanie pewnego określonego aktu poznawczego z przynależnym przedmiotem.

Słuszne w poglądzie Kartezjusza wydaje mi się zwrócenie uwagi na epistemologiczne podstawy jasności, niesłuszne zaś przekonanie natury ontologicznej, że w każdej sytuacje poznawczej zachodzi rzeczowe dopasowanie pewnej dyspozycji podmiotu i pewnego przedmiotu. Podzielając Kartezjańskie dążenie do sformułowania epistemologii zawierającej pojęcie jasności, chcę zwrócić uwagę na zależność jasności zdań i wypowiedzi od jasności pojęć i właściwej konstrukcji modeli umysłowych.

Drugim historycznie ważnym źródłem dyskusji o jasności jest klasyczny tekst Twardowskiego [3], w którym związał on ze sobą nawzajem jasność myśli i jasność stylu wypowiadania się. Twardowski konstatuje, że wiele osób jest skłonnych uznawać niejasność wysłowienia za oznakę głębi myślowej, podczas gdy, jego zdaniem, świadczy ona o niejasności myślowej. Właściwie założenie rozumowania Twardowskiego nie jest to poprawne, ponieważ słuszne skądinąd spostrzeżenie, że ludzie mają skłonność do uważania niektórych niejasnych tekstów za głębokie nie pociąga za sobą stwierdzenia, że uważają oni te teksty za głębokie ponieważ są niejasne. Tym niemniej uwagi Twardowskiego dały początek interesującej dyskusji o jasności odkrywając intrygujący związek pomiędzy jasnością wysłowienia a jasnością myślenia.

Jasność zdań i innych wypowiedzi

Jasność zdań ma aspekt syntaktyczny i semantyczny. Ten pierwszy sprowadza się do problemu dwuznaczności syntaktycznych. Niejasne syntaktycznie jest takie zdanie, którego składnia przypisuje jakiemuś jego składnikowi więcej niż jedną rolę. Trudniejsze są kwestie semantyczne. Jasność dotyczy tu stosunku zdań do sądów w sensie logicznym. Niejasnym są zdania, co do których nie można powiedzieć, jakie sądy logiczne wyrażają. Interesująca dyskusja na ten temat istnieje w naszej literaturze filozoficznej. W swoim czasie Nowak [4] zaproponował następujące określenie jasności (dla idealnego podmiotu znającego doskonale logikę, składnię i semantykę swojego języka oraz posiadającego nieograniczoną pamięć i motywowanego wyłącznie poznawczo): Zdanie Z języka J jest jasne na gruncie języka J i systemu wiedzy W wtw , gdy racjonalny podmiot języka J i dysponujący wiedzą W potrafi wskazać sądy logiczne p1, p2, …., pk, o których przyjmie, że zdanie Z głosi, że p1, lub że zdanie Z głosi, że p2 lub że zdanie Z głosi, że pk. W nowszym studium Nowakowa [5] proponuje modyfikacje tego ujęcia tak, by nie zawierało kłopotliwej z pewnych względów relatywizacji do wiedzy podmiotu. Autorka proponuje, by jasność zdań atomowych o formie R(a1 …. am) rozumieć jako taką ich własność, że: 1) podmiot potrafi jednoznacznie zidentyfikować denotat każdego terminu jednostkowego w tym zdaniu (zdolność rozdzielcza zdania w zbiorze stanów rzeczy); 2) podmiot potrafi wskazać co najwyżej k relacji R1 … Rk jako denotację predykatu R; Ponadto jasne są zdania będące negacją lub koniunkcją zdań jasnych. Wydaje mi się, że definicja podana przez Nowakową jest rzeczywiście wystarczająca dla zdań atomowych i ich logicznych derywatów. Pozostają jednak liczne problemy ze zdaniami nie należącymi do tych kategorii, a także do wypowiedzi wielozdaniowych i innych bytów o własnościach semantycznych jak pojęcia, symbole, znaki, gesty, itd. Ponadto warunek (1) podany przez Nowakową formalnie prawidłowy w stosunku do zdań atomowych i na gruncie przyjętych założeń odnośnie idealnego podmiotu, jest za silny w stosunku do innych typów zdań, w szczególności zdań metajęzykowych. Wyklucza on mianowicie sytuacje, kiedy zdanie jest jasne, pomimo iż zawiera pewne wyrażenie niejasne, jak na przykład definicje mające właśnie za zadanie rozjaśnienie przytoczonego w definicji wyrażenia. Ponadto nie bardzo wiadomo, w jaki sposób należałoby zmodyfikować warunek (1) w celu dostosowania kryterium jasności do pytań. Tymczasem jasność pytań jest dla poznania równie ważna jak jasność zdań oznajmujących. Sądzę, że próby rozwiązania tym problemów rodzą w końcu konieczność sformułowania poznawczych warunków jasności, na wzór tych, które próbował sformułować Kartezjusz, lecz, co oczywiste, w bogatszym i precyzyjniejszym języku. Zanim przejdę do tej kwestii sformułuję kilka zwięzłych uwag na temat aksjologicznego aspektu jasności.

Jasność w systemie wartości poznawczych

Jasność jest bez wątpienia wartością poznawczą. Trzeba jednak zapytać, jakie jest źródło owej naszej wysokiej na ogół oceny jasności (Sławna opinia Anatola France’a o Guy de Montpassancie: „Jego proza ma trzy wielkie zalety: jasność, jasność, jasność”). Dlaczego nawet autorzy osławieni z powodu ciemnego stylu, nie twierdzą, że mętność jest czymś pożądanym, lecz tylko utrzymują, że jest ceną płaconą za wyrażenie pewnych skomplikowanych intuicji poznawczych?

Wydaje się przede wszystkim, że jasność nie jest samodzielną wartością poznawczą, lecz tkwi w systemie innych wartości, które wszystkie są w jakiś sposób ustosunkowane do wartości naczelnej, jaką jest prawda. Rozważmy przykład: na podstawie kryteriów sformułowanych przez Nowakową można pokusić zdefiniowanie wypowiedzi precyzyjnej. Wypowiedź precyzyjna powinna się składać ze zdań jasnych w sensie Nowakowej Z1, …, Zk, a ponadto denotacje terminów R1, …., Rk oraz (a1k, …, amk) w poszczególnych składowych powinna być taka, by wzajemnie ograniczać liczbę możliwych denotatów predykatów R1, …, Rk oraz wszystkich terminów jednostkowych. Precyzja wypowiedzi ma z kolei funkcje pomocniczą w stosunku do procedury ich uzasadniania, jako że ograniczenie zakresu predykacji i oznaczania jest istotnym czynnikiem ułatwiającym sprawdzanie prawdziwości zdań. W ten sposób rysuje się zrozumiała współzależność cechująca cztery różne wartości poznawcze: jasność, precyzyjność, uzasadnienie, prawdziwość. Problemem spornym jest natomiast to, czy wartość naczelna i pierwotna, jaką jest prawda, jest nią tylko w porządku aksjologicznym, czy również epistemicznym. Czy prawdziwość zdań, sądów itd. nadbudowuje się nad takimi własnościami zdań i wypowiedzi jak precyzyjność i, wysoki stopień uzasadnienia i jasność, czy też raczej zdaniom i wypowiedziom można przypisywać te wszystkie własności tylko wówczas gdy są prawdziwe.

Radykalny pogląd w tej sprawie wypowiada, jak wiadomo Quine, głosząc tzw. dyskwotacyjną teorię prawdy. Pogląd ten polega głosi, że żadne inne pojecie używane do opisu czynności myślowych i poznawczych, takie jak znaczenie, reprezentacja, pojęcie, itd. nie może posłużyć do wyjaśnienia tego czym jest prawda. W argumentacji Quine’a pojawia się charakterystyczne użycie określenia „jasny”. Jak pisze w Z punktu widzenia logiki, dysponujemy ogólnym paradygmatem, mianowicie (T) „——–„ jest prawdziwe-w-L, wtedy i tylko wtedy, gdy ——- , ‘który pomimo, że nie jest definicją prawdy, służy do nadania „prawdziwe-w-L” jasności co najmniej takiej, jaka cechuje poszczególne wyrażenia języka L. do których stosujemy te zwroty. Przypisanie prawdziwości określonemu zdaniu „śnieg jest biały” jest jasne dla nas dokładnie w takim stopniu, w jakim jasne jest przypisanie białości śniegowi’ [6]. W przekonaniu Quine’a „bezcudzysłowowa cecha prawdy sprawia, że prawda jest o tyle jaśniejszym pojęciem niż znaczenie”. Porównując teorię znaczenia z teorią oznaczania Quine mówi, że konstytuują one „dwie dziedziny tak z gruntu odmienne, że w ogóle nie zasługują na wspólne miano. Pierwsza dotyczy tak grząskich tematów jak synonimiczność, znaczenie i analityczność. Pojęcia rozpatrywane przez tą ostatnią, do których należy prawda,, są natomiast ‘o wiele mniej mgliste i tajemnicze’ ” [7]. Albowiem chociaż ‘prawdziwy-w-L’ dla zmiennej L nie jest definiowalne, „to, co mamy wystarczy, aby wyposażyć zwrot ‘prawdziwy-w-L’ w taki stopień jasności, abyśmy bez niechęci posługiwali się tym zwrotem” [8]. Odmawiając wartości wyjaśnieniom opierającym się na bytach mentalnych, jak pojęcia i znaczenia, Quine używa jednocześnie pojęcia jasności, które odnosi się właśnie do tego rodzaju bytów mentalnych.

Wolny od podobnej niekonsekwencji jest pogląd Davidsona, który podobnie jak Quine, uznaje prawdę za pojęcie pierwotne, odmiennie jednak niż Quine, widzi potrzebę podania teorii znaczenia dla danego języka na podstawie teorii prawdy dla tego języka. Inaczej mówiąc nie uważa pojęcia znaczenia za beznadziejnie mętne i zagmatwane. Dlatego nie podtrzymuje bezkwotacyjnej teorii prawdy, lecz szuka teorii prawdy opartej (1) na składni danego języka, (2) świadectwach empirycznych, (3) ogólnym założeniu zwanym zasadą życzliwości. Taka teoria prawdy pozwoliłaby przejść od prawdziwych przekonań innych ludzi do znaczeń używanych przez nich wyrażeń. Teoria Davidsona napotyka jednak na inne trudności związane szczególnie z prawomocnością zasady życzliwości oraz niezdeterminowaniami związanymi z tzw. radykalnym przekładem.

Usytuowanie prawdy wobec innych wartości poznawczych jest istotne dla analizy pojęcia jasności. W argumentacji Quine’a pojęcie to wygląda na zupełnie nieugruntowane i intuicyjne. W koncepcji Davidsona, pomimo, że nie analizuje on wprost tego pojęcia istnieją przesłanki do jego analizy. Implikacje zdań niejasnych mogą bowiem wchodzić w kolizję z dyrektywami sformułowanymi w teorii prawdy dla danego języka. Zatem wiele przemawia za tym, by silniej związać pojęcie prawdy z innymi pojęciami epistemologicznymi, w tym z jasnością. Quine nie daje tu żadnych wskazówek, Davidson umiarkowane. Obaj rezygnują z „kartezjańskiej” epistemologii, jednak skutkiem ubocznym tej postawy jest czysto potoczne nie poddane żadnej krytycznej refleksji używanie takich pojęć jak jasność.

Semantyczny i poznawczy aspekt jasności

Jasność orzekamy nie tylko o zdaniach, lecz także o wypowiedziach wielozdaniowych. Tu jednak powstają nowe trudności: Czy mogą istnieć (1) niejasne wypowiedzi złożone z jasnych zdań i (2) jasne wypowiedzi złożone ze zdań niejasnych? Wydaje się, że może zachodzić jedno i drugie. Zachodzi przypadek (2), ponieważ zdania niejasne uzyskują wyjaśnienie w innych zdaniach; stopień jasności wypowiedzi może być większy niż stopień jasności zdania. Wniosek ten wynika z definicji zaproponowanej przez Nowakową, ponieważ jeśli kryterium stanowi rozdzielczość zdań w zbiorze stanów rzeczy, co z kolei zakłada identyfikację denotatów, to wszystkie dodatkowe środki tej identyfikacji powinny wzmacniać jasność wyjściowego zdania, nawet jeśli zdania pomocnicze zawierają z kolei inne terminy, których denotatów nie potrafimy jednoznacznie wskazać. Zachodzi (1), ponieważ są pewne granice długości zdań w językach niesformalizowanych, przy których sama składnia jest źródłem niejasności. Jest tak dlatego, że rozróżnienie składni i semantyki nie jest absolutne. Wielu lingwistów reprezentujących coraz bardziej wpływowy nurt gramatyki kognitywnej (R. Langacker, G. Lakoff) utrzymuje, że każdej części słów i zdań (spójniki, końcówki liczby mnogiej, końcówki fleksyjne, partykuły) należy przypisywać interpretację w pewnym pojęciowym modelu. Interpretacje te są często łatwe do przeprowadzenia (czynimy to automatycznie), lecz przy dłuższych konstrukcjach zdaniowych mogą się stać przyczyną niejasności. Wszelkie interpretacje są bowiem kontekstowe. Bogatszy kontekst zakładany przez dłuższe wypowiedzi sprawia, że zwiększa się niejednoznaczność interpretacji.

Wniosek z powyższych spostrzeżeń wydaje się następujący: Nie można podać wszechstronnej definicji jasności zdań i wypowiedzi, jeśli pominie się warunki poznawcze i konteksty użycia owych zdań i wypowiedzi. Tu jednak powracają zarzuty, jakie Nowakowa sformułowała w stosunku do wszelkich definicji jasności relatywizujących tę własność do wiedzy podmiotu. Otóż, argumentuje Nowakowa, jeśli jasność zależy od wiedzy podmiotu, to nie sposób uniknąć strategii obronnej autora lub mówcy niejasnego, który winą za niejasny komunikat obarcza niedostatki wiedzy odbiorcy. Co prawda Nowakowa właściwie wybrnęła z powyższej trudności w swojej definicji jasności zdań atomowych, jednak inne typy jasności nie dadzą się już zdefiniować czysto semantycznie (czyli w kategoriach relacji pomiędzy zdaniem a zbiorem stanów rzeczy) z pominięciem warunków poznawczych. Chodzi o to, by od semantycznych kryteriów sformułowanych dla idealnego podmiotu poznawczego (co praktycznie oznacza wyeliminowanie kryteriów poznawczych) przejść do kryteriów sformułowanych dla rzeczywistych podmiotów, a w każdym razie podmiotów, co do których przyjmujemy coraz mniejszą liczbę arbitralnych
założeń.

Jasność jako naoczność

Powyżej zastanawiałem się nad jasnością wielozdaniowych wypowiedzi. Podobnie kłopotliwe jest pojęcie jasności myśli. Odwracając zależność wskazaną przez Twardowskiego, jasnymi można nazwać myśli, które można jasno wyrazić. Rzecz sprowadzałaby się wówczas do kryteriów jasności wypowiedzi i nie nastręczała dodatkowych trudności. Można jednak posłużyć się innym kryterium i uznać za jasne myśli, które są odczuwane jako jasne przez żywiący je podmiot. Kryterium to, z pozoru najbardziej zawodne ze wszystkich, odgrywa jednak ważną rolę w metodzie Kartezjusza. Coś analogicznego wyraża również sławne zdanie św. Augustyna: „Czymże więc jest czas? Jeśli nikt mnie o to nie pyta, wiem. Jeśli pytającemu usiłuję wytłumaczyć, nie wiem”. Otóż poczucie, że się wie nie jest bez znaczenia dla poznania i argumentacji (cały wywód św. Augustyna o czasie opiera się przecież na różnicy pomiędzy zniewalającym poczuciem jasności pojęcia czasu a jego interpretacyjną niejasnością) i stanowi często podstawę dla dokładniejszych eksplikacji.

Pouczająca jest tu metoda testowania prawomocność teorii lingwistycznych. Lingwiści odwołują się do intuicji syntaktycznych i semantycznych użytkowników języka, przy czym jako kryterialne ważne są jedynie dostatecznie jasne, czyli różnicujące intuicje użytkowników. Jasność zakłada się tu implicite, jako że w chwili zadawania pytania „Czy uważasz to zdanie za poprawnie zbudowane zdanie języka polskiego?” lingwistę nie interesuje, czy dany użytkownik języka np. polskiego zna gramatykę własnego języka. Kiedy jednak formułuje pewne rozróżnienia w teorii gramatycznej, np. nową regułę derywacji i zwraca się osoby mówiącej po polsku z pytaniem o poprawność wyrażenia derywowanego, to zakłada, że kompetencja owej osoby jest dobrym testem jego derywacji. Lingwista korzysta bezpośrednio z poczucia osoby badanej, a nie z jej wiedzy językowej, ponieważ sformułowanie hipotez dotyczących tej wiedzy jest właśnie zadaniem lingwisty. W szczególności istnieją teorie lingwistyczne, które sprzeciwiają się nazywaniu kompetencji językowej jakimś typem wiedzy. Korzystanie z poczucia jasności przy rozróżnieniach gramatycznych i semantycznych nie przesadza zatem o tym, czy poczucie jasności da się zredukować do jakiejś porcji wiedzy.

Ogólnie biorąc, niezależnie od tego, jak trudno uchwycić kryteria kierujące poczuciem jasności, bez wątpienia odsyłają one do jakiejś wiedzy podmiotu posiadającego to poczucie. Ponieważ problemu z całą pewnością nie da się rozwiązać przy pomocy kartezjańskiego odwołania się do „przyrodzonego światła rozumu”, musimy szukać innych sposobów określenia podstawy, na której opiera się poczucie pewności. Sięgnijmy w tym celu do rozróżnień poczynionych przez Husserla w Badaniach logicznych, a konkretnie do Husserlowskiego pojęcia naoczności.

Husserlowi, jak wiadomo, przyświecał podobny ideał poznawczy, co Kartezjuszowi. Miejsce wyróżnionej ś prócz samej prawdy ś wartości poznawczej zajmuje u twórcy fenomenologii oczywistość i apodyktyczność (w miejsce Kartezjuszowych norm jasności i wyraźności). W dziewiątym paragrafie drugiego tomu Badań Husserl rozróżnia pomiędzy aktami nadającymi znaczenie wyrażeniu a odpowiednimi aktami naoczności. „Konkretny fenomen ożywionego sensem wyrażenia dzieli się z jednej strony na fenomen fizyczny, w którym konstytuuje się fizyczna strona wyrażenia, a z drugiej akty, które nadają mu znaczenie i ewentualnie naoczną pełnię, i w której konstytuuje się odniesienie do wyrażonej przedmiotowości. (…) Przykładowo, nazwa we wszystkich okolicznościach nazywa swój przedmiot, mianowicie o ile go domniemuje. Poprzestaje jednak na samym tylko domniemaniu,, gdy przedmiot nie jest naocznie obecny, a tym samym nie jest też obecny jako nazwany (tj. jako domniemany). Gdy pusta początkowo intencja znaczeniowa wypełnia się, to realizuje się odniesienie przedmiotowe, nazywanie staje się świadomym odniesieniem nazwy do tego, co nazwane” [9]. Jednym z najważniejszych problemów dalszych badań Husserla stało się pokazanie związku pomiędzy tymi dwoma aktami.

Husserl sądził, że metoda fenomenologiczna pozwoli sformułować ogólne prawa rządzące relacją pomiędzy obiema stronami przeżyć. Tym samym ujęte w fenomenologicznym reżimie składowe doświadczenia upodobniłyby się do stanów rzeczy, o których mówi przytoczona wcześniej definicja Nowakowej. Zdanie jest jasne kiedy odnosi się do przedmiotów na mocy odpowiednich aktów wypełniających. Ktoś, kto chce wypowiadać się jasno musi nie tylko wiedzieć co znaczą słowa, czyli umieć podać jego interpretację, lecz uzmysłowić sobie i przekazać słuchaczom przepis na osiągnięcie możliwie pełnej naoczności (zmysłowej lub kategorialnej) wypełniającej intencję nadającą znaczenie. Na skutek tego wymagania, wypowiedzi ludzi mają nader często charakter serii dopowiedzeń do zarysowanych w danym zdaniu (niekoniecznie pierwszym w porządku wypowiedzi) intencji znaczeniowych. Dopowiedzenia te mają na celu wzbudzenie maksymalnie rozbudowanej i szczegółowej naoczności wypełniającej owa intencję. Wiadomo jednak, że długie i skrupulatne dookreślanie tego, co się chce powiedzieć, daje często efekt przeciwny. Nowe zdania objaśniające wnoszę swoje własne niepewności semantyczne i w rezultacie zmniejszają jasność całej wypowiedzi. W praktyce dążymy do ograniczenia praktyki dopowiadania, próbując osiągnąć jasność środkami zwięzłymi. Z drugiej strony sama tylko zwięzłość nie jest receptą na jasność. Wypowiedzi zwięzłe są bardzo często wysoce niejasne, głównie za sprawą wieloznaczności i nieostrości występujących w nich terminów.

Wiele więc wskazuje na to, że jasność wypowiedzi jest sztuką, przez co rozumiem umiejętność ważenia dwóch wielkości nie podlegających kwantyfikacji. Powołanie się na sztukę jasnego mówienia i myślenia jest praktycznie wystarczające i zresztą nieuniknione. Nie wystarczy jednak jako wyjaśnienie filozoficzne, potrzebne tym bardziej, że zarzut niejasności pada najczęściej właśnie w dyskusjach filozoficznych. Filozoficzne pytanie brzmi więc: Jakie własności myślenia i mowy oraz jakie relacje łączące myślenie, język i rzeczywistość odpowiadają za jasność i niejasność?

Jasność pojęciowa

Sądzę, że podstawową przyczyną niejasności zdań, wypowiedzi i myśli jest niejasność pojęciowa. Chociaż wyrażenie „jasne pojęcie” może być i jest prawomocnie używane w stosunku do pojęć, to jednak niełatwo powiedzieć, co to jest jasne pojęcie. Trudność wiąże się z bardziej podstawowa niepewnością co do samej natury pojęć. Przyjrzyjmy się przykładowym słownikowym definicjom: (1) Pojęcie jest składnikiem myśli posiadającym własności semantyczne i dającym się wielokrotnie używać. Odwołujemy się do pojęć w celu wyjaśnienia takich własności fenomenów intencjonalnych jak systematyczność i produktywność. Do pojęć odwołujemy się przy wyjaśnianiu: reprezentacji, obrazów, słów, stereotypów, własności zdolności rozumowania, funkcji matematycznych itd. (Stanford Encyclopaedia of Philosophy). (2) Pojęcia to elementy, z których zbudowane są myśli o charakterze sądów. Pojęcia są przez to narzędziem rozumienia świata, są używane do interpretacji bieżącego doświadczenia przez zaklasyfikowanie go jako doświadczenie pewnego rodzaju, co nadaje mu związek z posiadaną już wiedzą. … Pojęcia są elementem budowy reprezentacji wiedzy. Często uważa się, że pojęcia dostarczają podstawy dla znaczenia rzeczowników, czasowników i przymiotników. Są istotne dla rozumowań. W behawioryzmie odpowiadają klasom bodźców. Pojęcia w sensie filozoficznym niezależne od indywidualnych ludzkich umysłów. Pojęcia w sensie psychologicznym są formami reprezentacji w poszczególnych umysłach. (MIT Encyclopaedia of Cognitive Science).

Jak widać, słownikowe definicje nie są bardzo oświecające; sprowadzają się właściwie do określeń funkcjonalnych: pojęcia są narzędziami myślenia i reprezentacji świata. Frege, w klasycznej, i jak sądzę, wciąż wartościowej koncepcji, określił pojęcia jako myśli działające jak funkcje, czyli pewne sądy ogólne z miejscem niewypełnionym. Pojęcia, zdaniem Fregego, mogą być również przedmiotem orzekania i wówczas przestają być pojęciami zamieniając się w swoiste przedmioty abstrakcyjne. Z tego rozróżnienia bierze się owo zdanie Fregego: „… pojęcia mogą podpadać pod pojęcia wyższe, lecz nie należy mylić tego ze wzajemną podrzędnością pojęć. Kerry (…) daje taki oto przykład: ‘pojęcie «koń» jest pojęciem łatwo przyswajalnym’, sądząc, że pojęcie ‘koń’ jest tu przedmiotem, mianowicie jednym z przedmiotów podpadających pod pojęcie ‘pojęcia łatwo przyswajalnego’. Całkiem słusznie! Albowiem słowa ‘pojęcie «koń»’ oznaczają pewien przedmiot, a tym samym nie oznaczają żadnego pojęcia w moim sensie” [10]. Mówiąc o pojęciach używamy innych pojęć traktując te pierwsze jak przedmioty. Te drugie użyte są jednak jako pojęcia. Cała nasza wiedza o świecie jest pojęciowa. System pojęć cechuje ta sama kłopotliwa uniwersalność, co język. Cokolwiek da się uchwycić poznawczo jest podporządkowane jakiemuś pojęciu. Chcąc się dowiedzieć, co to za pojęcie, czyli poznać jego własności, związki z pojęciami itd. musimy je ująć jako pewien przedmiot. W szczególności nie można poznać relacji denotowanej przez wyrażenie „pojęcie x” inaczej jak tylko używając wyrażenia „pojęcie pojęcia x” przez używa się słowa „pojęcie” w dwóch sensach. Z kolei samą zmienną w powyższej formie zdaniowe mogą zastępować nazwy przedmiotów, np. „koń”, które to nazwy są zrozumiałe tylko wówczas, gdy ujmowane są przy pomocy innego pojęcia, na przykład pojęcia koń. Dwoistość przedmiotu i pojęcia, charakterystyczna dla każdego przytomnego kontaktu z rzeczywistością może łatwo nasunąć wniosek, że pojęcia są jasne tylko wówczas, gdy są w sposób wyczerpujący wyrażone przy pomocy innych pojęć. Wówczas jednak ś zgodnie z rozróżnieniem Fregego – nie są w ścisłym sensie pojęciami, lecz raczej przedmiotami ś mianowicie przedmiotami innych pojęć. Jasność tych interpretujących pojęć jest stwierdzana w kolejnych pojęciach i w ten sposób dochodzimy do holistycznej wizji poznania.

Holizm tego rodzaju jest raczej jałowy. Nie jest w stanie rzucić światła na żadne istotne pytanie epistemologiczne, a w szczególności na problem jasności pojęć. Potrzebujemy węższej lecz bardziej konstruktywnej teorii pojęć i związków pomiędzy pojęciami. Najprostszym i najstarszym podejściem do problemu jest związanie jasności pojęć z poprawnością definicji. Jasnymi są te pojęcia, które można poprawnie zdefiniować przy pomocy innych pojęć. Definiowanie wiąże się jednak ze znanymi trudnościami. Po pierwsze, jest wiele rodzajów definicji, które różnią się pomiędzy sobą ze względu na stopień rozjaśnienia pojęć definiowanych. Po drugie definiowanie sprawdza się tylko na gruncie danego języka, a właściwie tylko fragmentów tego języka. Podając kryteria jasności via kryteria dobrej definicji ograniczone do danego języka rezygnujemy z ogólnych kryteriów jasności, co sprawia, że jasność przestaje być wartością poznawczą, stając się inną nazwą sprawności językowej. Po trzecie, wiążąc jasność pojęć z definiowaniem a zatem z językiem nie jesteśmy w stanie powiedzieć nic o jasności myślenia. Definiowalność rozchodzi się więc w istotnych punktach z jasnością. Jest tak przypuszczalnie dlatego, że jasność pojęć związana jest nie tylko z innymi pojęciami, lecz także z naocznością. Uznaje to również Twardowski określając pojęcia przez odwołanie się zarówno do wyobrażeń jak do sądów [11].

Naoczność ogranicza konieczność podawania rozbudowanych definicji przez to, że pozwala identyfikować denotat wyrażenia przez odwołanie się do pewnego modelu, nie zaś do unikalnego związku treściowego łączącego odpowiednie pojęcie z innymi pojęciami. Model, o którym tu mowa ma przy tym intrygujące własności. Z jednej strony działa on zawsze in concreto, w przeciwnym razie nie byłby naocznością. Z drugiej strony musi mieć naturę ogólną, pozwalając na rozpoznawanie przedmiotów. Modele naocznościowe, jak sugeruje Johnson-Laird w klasycznej już pracy [12] pozwalają ludziom na dokonywanie niektórych rozumowań i rozumienie szeregu relacji i pojęć właśnie. Jasność pojęć, którymi się posługujemy zależy w dużej mierze od własności modeli naocznościowych (modeli umysłowych w terminologii Johnsona-Lairda), którymi się posługujemy.

W innej pracy [13] próbowałem pokazać, że modele umysłowe wiążą się ze sobą w obrębie indywidualnego umysłu tworząc całość stanowiąca indywidualny model świata ś podobnie jak pojęcia składają się na strukturę pojęciową danego indywiduum, zaś przekonania na jego system przekonań. Wszystkie trzy wymienione tu całości są dynamiczne i niedomknięte, tym niemniej przejawiają lokalnie “w granicach danej domeny poznawczej i funkcjonalnej” dostateczną spójność. Ponieważ związki pomiędzy pojęciami w oczywisty sposób nie mówią wszystkiego o naturze i dynamice pojęć, Wydaje mi się, że pojęcia są w swej istocie fragmentami osobistych modeli świata, co jest rzecz jasna tezą trudną do uzasadnienia w tym miejscu i trudną do uzasadnienia w ogóle. Nie jest to zresztą potrzebne, ponieważ chodzi tu jedynie o podkreślenie związku pomiędzy jasnością pojęć a odpowiednią konstrukcją modeli umysłowych i osobistych modeli świata.

Czy taki związek pomiędzy pojęciem a własnościami indywidualnego umysłu nie stoi w sprzeczności z publicznym charakterem pojęć i odpowiednio wspólnymi dyrektywami odnoszącymi się do jasności pojęciowej myśli i wypowiedzi? Wydaje mi się, że kolizja nie zachodzi, chociaż uzasadnienie tego przekonania wymaga poczynienia nowych założeń. Po pierwsze, nasze naocznościowe modele powstają w znaczniej części na bazie wcześniejszej wiedzy, czyli przy wykorzystaniu istniejących już intersubiektywnie dostępnych zasobów. Po drugie, zwiększająca się integracja i uwewnętrznienie (związane z ogólnym rozwojem osoby) osobistego modelu świata jest właśnie warunkiem większej sprawności poznawczej, w tym korzystania z różnych źródeł informacji. Mówiąc po prostu, im bardziej zintegrowany jest osobisty model świata, tym większy realizm i intersubiektywna dostępność indywidualnych wyników poznawczych, w tym również pojęć. Jasność pojęciowa „a zatem jasność myślenia„ wiąże się więc z dynamiką indywidualnego modelu świata. Rozwój tego modelu idzie jednocześnie w kierunku integracji i otwarcia na świat i inne modele.

Wydaje się, ze taki model działania umysłu uzyskuje obecnie coraz mocniejsze podstawy neurofizjologiczne [14]. Wiele badań wskazuje na to, że dojrzewanie ludzkiego mózgu (rozwój pamięci, gotowości do przyjmowania informacji, itd.) wymaga od samego początku korzystania z zasobów poznawczych i emocjonalnych innych ludzi ś przede wszystkim rodziców. Opanowanie języka sprawia, że dalszy rozwój osobistego modelu świata może w dużej mierze przebiegać autonomicznie, jednak, poza przypadkami poważnych zaburzeń, osobiste modele świata każdego człowieka kształtują się w pewnej synchronizacji z modelami świata innych ludzi.

Konkluzja

W świetle powyższych uwag jasność myślenia jest własnością indywidualnego umysłu, która nie da się całkowicie sprowadzić do zasad posługiwania się intersubiektywnie dostępnymi zasobami pojęciowymi i językowymi. Próbowałem uzasadnić to przekonanie przy pomocy następujących kroków myślowych: (1) O jasności zdań orzekamy nie tylko przy użyciu kryteriów semantycznych, lecz także poznawczych; (2) Kryteria jasności zdań ś zarówno semantyczne jak poznawcze – nie są wystarczające dla orzekania o jasności wypowiedzi wielozdaniowych i o jasności myślenia; (3) Jasność myślenia opiera sie na jasności pojęć; (4) jasność pojęć zawiera zarówno komponent językowy jak naoczny; (5) Naoczny komponent pojęć ma postać odpowiednich modeli umysłowych; (6) Własności modeli umysłowych wiążą się z dojrzewaniem indywidualnych umysłów a ściśle mówiąc z rozwojem osobistych modeli świata.

Czy zarysowane w tym artykule rozumowanie jest jasne? Oczywiście, na pierwszy rzut oka widać, że użyłem szeregu wyrażeń i pojęć niejasnych, jak chociażby pojęcie osobistego modelu świata. Niejasności te nie kryją żadnej głębi myślowej, lecz stanowią oznakę nierozwiązanych problemów ś w tym wypadku, braku dopracowanych i spójnych teorii modeli umysłowych i osobistego modelu świata. Twardowski miał z rację przestrzegając przed braniem niejasność wywodu za skomplikowany charakter jego przedmiotu. Niejasność wywodu jest oznaką nierozwiązanego problemu poznawczego, nie zaś udanego poznania zawiłego przedmiotu. Natrafiamy tu na interesująca kolizje pomiędzy epistemologicznym a aksjologicznym statusem jasności. Zgodnie z powyższymi rozważaniami istnieje poznawczy związek pomiędzy jasnością pojęć a jasnością zdań i wypowiedzi, a także innymi powiązanymi własnościami. Ponieważ jednak jasność jest wartością podrzędną w stosunku do prawdy, bywamy zmuszeni do poświęcania wartości niższej dla widoków sięgnięcia po wyższą. Widoki te są bowiem często iluzoryczne. Dalsza praca epistemologicznymi podstawami jasność oraz innych wartości poznawczych może pokazać w jaki sposób dokonujemy szacowania tego ryzyko oraz kiedy i do jakiego stopnia kompromisy dotyczące różnych wartości poznawczych sprzyjają realizacji naczelnej wartości, jaką jest prawda, kiedy zaś przeciw tej wartości wykraczają.

PRZYPISY

[1]
”Filozofia i logika. W stronę Jana Woleńskiego”, red. J. Hartman, Kraków 2000; „Język współczesnej humanistyki”, red. J. Pelc, Warszawa 2000.

[2]
R. Descartes, „Zasady filozofii”, Warszawa 1960, s. 19.

[3]
K. Twardowski, „O jasnym i niejasnym stylu filozoficznym”, w: „Pisma wybrane”,
Warszawa 1965.

[4]
L. Nowak, „Kilka uwag o postulacie jasności i pojęciu analizy językowej”, w:
„Studia semiotyczne”, red. J. Pelc, Wrocław 1970.

[5]
I. Nowakowa, „O pojęciu jasności”, w: „Filozofia i logika. W stronę Jana
Woleńskiego”, red. J. Hartman, Kraków 2000, s. 257.

[6]
W. O. Quine, „Z punktu widzenia logiki”, tłum. B. Stanosz,
Warszawa 1969, s. 188.

[7]
Tamże, s. 178.

[8]
Tamże, s. 188-189.

[9]
E. Husserl, „Badania logiczne”, tom. II, tłum. J. Sidorek, Warszawa 2000, s. 49.

[10]
G. Frege, „Pojęcie i przedmiot”, w: „Pisma semantyczne”, tłum. B. Wolniewicz,
Warszawa 1977, s. 49.

[11]
K. Twardowski, „Natura pojęć”, w: „Psychologia w szkole lwowsko-warszawskiej”,
Warszawa 19##

[12]
P. Johnson-Laird, “Mental Models: Towards a Cognitive Science of Language,
Inference, and Consciousness”, Cambridge 1983.

[13]
R. Piłat, „Umysł jako model świata”, Warszawa 1999.

[14]
D. J. Siegel, “The Developing Mind”, New York 1999, ss. 301-339.

——————————————————————————————–
Materiał udostępniany na zasadach licencji
Creative Commons 2.5 Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne

——————————————————————————————–