Rafał Stobiecki – Historia narodowa wobec historii imperialnej. Z dziejów polsko-rosyjskich sporów historiograficznych w XIX i XX wieku[1].

I. Miejsce sporu, główni bohaterowie, ramy chronologiczne

Przez lata historycy przyczyniali się przede wszystkim do wzmacniania poczucia tożsamości grup i społeczeństw ludzkich, niekiedy do ich antagonizowania w kategoriach „my” i „oni”. Współczesny świat wymaga czego innego. Stawia przed historykiem inne cele. Winien on raczej pośredniczyć w dialogu między odmiennymi kulturami, pokazywać występujące między nimi różnice i podobieństwa. Czyniąc to musi być jednak świadomy towarzyszących mu ograniczeń, akceptować nie dającą się  zniwelować odmienność i inność kulturowych doświadczeń.  Ta nowa rola historyka  nie kodyfikatora wielkości danej kultury, narodu, rasy czy klasy, ale raczej  tłumacza i mediatora między nimi wydaje się cennym drogowskazem na drodze prowadzącej  do przywrócenia wiedzy o przeszłości jej społecznego znaczenia.

Jak trudne jest to zadanie  pokazuje niniejszy tekst. Jest on próbą zderzenia ze sobą dwóch dyskursów historiograficznych  na temat jednego terytorium, będącego  przez lata obszarem  spornym między Polakami i Rosjanami. To dwaj główni aktorzy. Ale przecież pamiętać należy, że spór polsko-rosyjski toczył się niejako ponad głowami większości mieszkańców interesujących mnie ziem – Białorusinów, Litwinów, Ukraińców czy Łotyszy.  Z czasem, mniej więcej od przełomu XIX i XX wieku swoje miejsce w nim próbowały zaznaczyć zatem także inne historiografie narodowe – przede wszystkim ukraińska i litewska[2]. Stworzyło to sytuację, w której w odniesieniu do tego samego obszaru nakładały się na siebie różne opowieści historyczne,  zwykle pozostając w konflikcie, tylko niekiedy ze sobą korespondujące. Z perspektywy głównych aktorów – historyków  polskich i rosyjskich, przynajmniej przez większość czasu, było to starcie strony silniejszej – historiografii rosyjskiej, wspartej  pomocą  własnego państwa i jego  infrastrukturą i słabszej – historiografii polskiej, reprezentującej interesy narodu pod zaborami. Z tego punktu widzenia, ale także innych przyczyn, była to zatem konfrontacja  historiografii narodowej i dziejopisarstwa  imperialnego, choć to ostatnie, co najmniej od połowy XIX wieku, odwoływało się także do retoryki nacjonalistycznej[3]. Czy też jeśli chcielibyśmy pozostać mimo wszystko w konwencji  etnocentrycznej, można ją interpretować w kategoriach rywalizacji imperialistycznego, agresywnego nacjonalizmu rosyjskiego i obronnego, skoncentrowanego na zachowaniu tradycji i tożsamości nacjonalizmu polskiego.

Spotkanie  z  Innym było zawsze  i jest do chwili obecnej silnie zakodowane w  kulturze, można zaryzykować tezę, że należy ono do najbardziej fundamentalnych doświadczeń ludzkiej egzystencji. Jak wielokrotnie podkreślano,  to właśnie dzięki  Innemu możemy przecież zdefiniować siebie. Jednym  wielu miejsc spotkania z Innym były przez lata obszary leżące na uboczu głównych centrów kulturowych, w swego rodzaju zaścianku Europy. Z geograficznego punktu widzenia od północy ich granicą była linia wybrzeży Bałtyku,  na południu, czy raczej południowym zachodzie linię graniczną  stanowiły rzeki Dniestr i Zbrucz. Na zachodzie  od innych terytoriów oddzielała ten obszar  linia rzek Bug i Niemen,  na wschodzie zaś linia Dniepru. Ziemie te należały do zlewisk Morza Czarnego i Morza Bałtyckiego. Stąd też pojawiająca się niekiedy w dyskursie politycznym nazwa Międzymorza. Większość stanowiły rozległe niziny, na północy przerywane pasmem wzgórz morenowych. Na południowym zachodzie tereny były pagórkowate i wyżynne, klimat zróżnicowany. Na południu ciepły, suchy, o dużym nasłonecznieniu, w części środkowej i północnej umiarkowany, w części północno-wschodniej zdecydowanie chłodniejszy, kontynentalny. Różnorodność klimatu i środowiska geograficznego, gleb i roślinności doprowadziła do uformowania się kilku wyraźnie odmiennych regionów. Miała też wpływ na typy antropologiczne, temperament i mentalność mieszkańców tych obszarów.

Dla losów interesujących mnie obszarów przełomowe znaczenie miały rozbiory Rzeczypospolitej w II połowie XVIII stulecia. W 1795 r. na mocy decyzji trzech mocarstw – Austrii, Prus i Rosji Rzeczpospolita zniknęła z mapy Europy, natomiast  jej tereny wschodnie dostały się pod władanie rosyjskie. W rezultacie I rozbioru /1772/ Rosja zagarnęła 93 tys. km2 i 1,3 mln. ludności / są to dane szacunkowe/, na podstawie drugiego /1793/ było to odpowiednio 250 tys. km2  i ponad 3 mln ludności, wreszcie na mocy III rozbioru /1795/ pod panowanie rosyjskie przeszło 120 tys. km2 i 1,2 mln ludności. W sumie zatem imperium rosyjskie przyłączyło 463 tys. km2 i ponad 5,5 mln ludności. Zabór rosyjski  objął ok. 63% powierzchni dawnego państwa polsko-litewskiego.

Cechą charakterystyczną ziem wschodnich d. Rzeczypospolitej, a od 1795 r. obszarów będących częścią imperium Romanowych była ich wielokulturowość. Na czym polegała?  Zamieszkała tam ludność miała w niewielkim stopniu wykształcone poczucie świadomości narodowej. Z dzisiejszego punktu widzenia, w kwestiach identyfikacji narodowej istniało na tym obszarze wiele możliwości. Od bezrefleksyjnego indyferentyzmu do postaw świadomych, od poczucia odrębności lokalnej do narodowej. W przypadku  spolonizowanej szlachty – narodu politycznego, dominowały postawy określane mianem gente Ruthenus natione Polonus lub gente Lithuanus natione Polonus. W przypadku ludności chłopskiej, charakterystycznym zjawiskiem było istnienie ludności, która sama siebie określała mianem „tutejszych” czy „miejscowych”.   Sytuacja ta zaczęła ulegać zmianie w II połowie XIX pod wpływem  narodzin ruchów narodowych – litewskich i ukraińskich, które wyrastały jako sprzeciw wobec narzucanej części mieszkańców z jednej strony polskości, z drugiej rosyjskości[4]. Ludność przynależała do różnych wyznań. Początkowo zdecydowanie dominowały: grekokatolicyzm, rzymski katolicyzm, prawosławie i judaizm. Jednak w 1839 r. władze rosyjskie doprowadziły do kasaty Kościoła unickiego. W rezultacie tego kroku zdecydowaną przewagę uzyskało prawosławie, szczególnie na południowym zachodzie. Religia była na wspomnianych obszarach niezwykle ważnym elementem identyfikacji. Wspomniani przedstawiciele ludności tutejszej na pytanie kim jesteś ? odpowiadali: „jestem z narodu katolickiego” albo „jestem z narodu prawosławnego”. Wreszcie obszary te były niezwykłą mozaiką językową. Według szacunkowych danych z ok. 1900 r. jedynie 15-20% ludności posługiwało się językiem literackim: polskim, ukraińskim, rosyjskim, litewskim, łotewskim. Reszta porozumiewała się gwarami ludowymi w tym przejściowymi: białorusko-ukraińską, polsko-białoruską, ukraińsko-polską, litewsko-białoruską. Wielu mieszkańców na co dzień i od święta używało różnych języków. Inaczej mówili w domu, inaczej w karczmie, jeszcze innego języka używali w świątyni.

Od przełomu XVIII i XIX wieku historia  interesujących mnie obszarów  została, używając określenia XX-wiecznego polskiego publicysty i krytyka – Jerzego Stempowskiego „spuszczona z łańcucha”. Kluczowe znaczenie miało w tym kontekście kilka wydarzeń. Pierwszym z nich  były wspomniane już rozbiory Rzeczypospolitej. Zadecydowały one o końcu tego ciekawego eksperymentu polityczno-ustrojowego jakim była Rzeczpospolita Obojga Narodów, a jednocześnie wprowadziły niejako Rosję do Europy. Kontynuacją tego ostatniego procesu stały się epopeja napoleońska i decyzje  Kongresu w Wiedniu w 1815 r. Przesunęły one granice imperium Romanowych jeszcze dalej na zachód. Drugim była I wojna światowa, która zadecydowała o upadku Rosji carskiej, rewolucji  i odrodzeniu  państwa polskiego.  Po jej zakończeniu   ogromne obszary na wschodzie stały się  miejscem rywalizacji kilku powstających tam państw. Decydującą rolę w tych walkach odgrywały jednak Polska i bolszewicka Rosja. W wyniku konfliktu z lat 1919-1920, na mocy traktatu ryskiego z marca 1921 r.  ziemie sporne  zostały podzielone między  bolszewicką Rosję i II Rzeczpospolitą. Nowa granica między Polską a ZSRR biegła mniej więcej wzdłuż linii II rozbioru Rzeczypospolitej z 1793 r. Obie strony z różnych zresztą powodów, zignorowały narodowe aspiracje Ukraińców i Białorusinów. Litwinom udało się odbudować własną państwowość, ale bez miasta Wilna – historycznej stolicy Wielkiego Księstwa Litewskiego, które stało się częścią państwa polskiego. Wreszcie trzecim decydującym wydarzeniem był wybuch II wojny światowej i leżący u jej genezy, zawarty 23 sierpnia 1939 układ Ribbentrop-Mołotow wraz z dołączonym do niego tajnym protokołem rozgraniczającym strefy wpływów. Granica radziecka przesunęła się na linię Bugu / w okresie II wojny światowej zaczęto powszechnie  używać terminu linia Curzona /.Tereny te zostały włączone do Białoruskiej i Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej, natomiast Wilno bolszewicy przekazali, jak się miało okazać na krótko, Litwie.  Dla Rosjan było to zbliżenie się do granic z 1914 r. i potwierdzenie mocarstwowych aspiracji ZSRR pod rządami Stalina. Dla Polaków wspomniany układ stał się symbolem IV rozbioru Polski. Potwierdzeniem tych zmian były decyzje konferencji w Jałcie, ostatecznie sankcjonujące przesunięcie granic ZSRR do linii Bugu i pozbawiające Polskę,  blisko połowę jej terytorium według stanu z września 1939 r. Wreszcie ostatnie zmiany  dokonały się u schyłku ubiegłego stulecia kiedy to po rozwiązaniu ZSRR /1991/ tereny będące przedmiotem wielowiekowej rywalizacji polsko-rosyjskiej weszły w skład niepodległej Łotwy, Litwy, Białorusi i Ukrainy. Tak w wielkim skrócie przedstawiały się polityczne losy obszarów będących przedmiotem niniejszego szkicu. One też chcąc nie chcąc, przynajmniej symbolicznie, wyznaczają chronologiczne ramy podjętej analizy dwóch dyskursów historiograficznych.

II. Przedmiot sporu – uwagi semantyczne

Jeżeli odrzucimy nawet poglądy radykalnych zwolenników postmodernizmu, twierdzących, że wszelka rzeczywistość ma charakter językowy, to przecież nie sposób dzisiaj zakwestionować tezy, że to właśnie na poziomie semantycznym można w sposób wyraźny zaobserwować konflikty przenoszone potem na inne dziedziny życia. W tej niejako pierwotnej sferze ujawniają się w sposób niekiedy najbardziej spektakularny stereotypy, uprzedzenia, szczególnie te o charakterze etnocentrycznym. Nie inaczej było i w przypadku interesujących mnie obszarów, leżących, w pewnym uproszczeniu i  na rubieżach Europy i gdzieś  między, w tym przypadku między  Polską i Rosją.

Polacy owe ziemie d. Rzeczypospolitej, będące częścią zaboru rosyjskiego nazywali różnie. Początkowo dominowała nazwa Ziemie Zabrane lub Prowincje Zabrane. W określeniu tym wyraźnie dostrzec można nie tylko emocjonalny kontekst, ale także polskie aspiracje do wspomnianych obszarów. Nazwa sugerowała  ich przyszły powrót do macierzy. Rzadziej mówiono o ziemiach Wielkiego Księstwa Litewskiego i Rusi w znaczeniu Ukrainy. W połowie lat 30-tych XIX stulecia zaczyna się także upowszechniać inne słowo Kresy, obowiązkowo pisane z dużej litery. Z czasem zaczyna ono zdecydowanie dominować nad innymi. W epoce porozbiorowej  kategoria Kresów posiadała stosunkowo stały zakres znaczeniowy. Tym mianem określano najczęściej pozostały poza Królestwem Polskim obszar zaboru rosyjskiego lub też tereny leżące na wschód od zwartego obszaru zaludnienia polskiego. Z czasem nabrało ono treści silnie ideologicznych, podkreślających polskie prawo do panowania na tych rozległych  obszarach w imieniu słabiej rozwiniętych narodów „kresowych”. Miało zatem wydźwięk zarówno antyrosyjski, jak i antyukraiński czy antylitewski. W latach międzywojennych Kresy były synonimem ziem znajdujących się na skraju państwa polskiego, ale pozostających jego integralną częścią. Związane to było m. in. z dominacją w oficjalnym dyskursie koncepcji Polski Jagiellońskiej, podkreślającej centralne miejsce odrodzonego państwa  w Europie Środkowo-Wschodniej oraz polskie aspiracje terytorialne na wschodzie. W tym samym czasie w odniesieniu do interesujących mnie obszarów zaczęły  pojawiać się obowiązujące do dzisiaj nazwy Litwa, Białoruś, Ukraina, w znaczeniu państwa – narodu czyli ojczyzny ideologicznej.

Po 1945 r. pojęcie Kresy niejako wchłonęło  tereny, których wcześniej do nich nie zaliczano. Nastąpiło przesunięcie przestrzeni Kresów do linii wyznaczonej przez decyzje konferencji w Jałcie i Poczdamie. W tym kontekście np. Lwów stał się miastem kresowym. Oznaczało to początek długiej mentalnej przemiany, która zaowocowała z czasem, ostatecznym pogodzeniem się Polaków z utratą  tej części ich dawnego państwa i terytorium narodowego, która znajdują się na wschód od linii Bugu. Jednocześnie po II wojnie światowej, słowo Kresy praktycznie zniknęło z oficjalnego dyskursu politycznego i historycznego w kraju, jako mające wyraźną wymowę antyradziecką i antyrosyjską. Było to związane z  krytyką i stopniową marginalizacją idei Polski Jagiellońskiej, na której miejsce pojawiła się koncepcja Polski Piastowskiej, przesuwająca centrum ziem polskich ze wschodu na zachód,  o silnym ostrzu antyniemieckim. Pojęcia Kresy używano  jedynie w środowiskach emigracyjnych. Obecnie nazwa ta pozbawiona większości treści ideologicznych funkcjonuje jako “równoważnik nazwy geograficznej, zakresem swym obejmujący kilka regionów, kilka krain, kilka nawet obszarów etnicznych, uznanych jednak za obszar polskiej swojskości” [5].

Wspomniane określenia  były nie do zaakceptowania dla strony rosyjskiej. To co dla Polaków było Ziemiami Zabranymi dla Rosjan stało się synonimem Ziem Odzyskanych. W stosunku do ziem d. Rzeczypospolitej podkreślano, że ich przyłączenie było częścią państwowotwórczego programu „zbierania ziem ruskich”. Pojęcie kresów wschodnich  zastępowano określeniem zachodnich rubieży. Było rzeczą charakterystyczną, że także  w języku rosyjskim nie stosowano jednej nazwy dotyczącej interesujących mnie obszarów. Oficjalnie obowiązywała nomenklatura: Kraj Północno-Zachodni na określenie Litwy i Białorusi i Kraj Południowo-Zachodni w znaczeniu Kijowszczyzny. Używano także określenia  niejako łączącego dwa poprzednie  – Kraj Zachodni. Nazywano te tereny również guberniami zachodnimi lub też guberniami litewskimi, ruskimi i białoruskimi, co jednak z czasem, po 1840 r.  zostało zakazane, albowiem podkreślało ich nierosyjski charakter.

Obok tego nazewnictwa  odnoszącego się  przede wszystkim do sfery administracyjnej, XIX wiek przyniósł narodziny koncepcji legitymizujących  rozwój imperium rosyjskiego. Wyrastały  one z historycznego  utożsamienia dwóch kategorii Rusi i Rosji[6]. W Rusi Kijowskiej politycy i historycy zaczęli dostrzegać kolebkę współczesnej – XIX-wiecznej państwowości rosyjskiej. Pojawiają się zatem wizje potrójnej Rosji / Rusi / obejmującej swoim obszarem Wielką Rosję czyli w pewnym uproszczeniu Wielkie Księstwo Moskiewskie, Małą Rosję  na określenie Ukrainy oraz Białą Rosję  w znaczeniu Białorusi. Ta potrójna Rosja /Ruś/ „stawała się w marzeniach panslawistów jedną i tą samą ojczyzną, która w przyszłości objąć miała wszystkich innych Słowian”[7]. Obok tej wizji obowiązywała inna w dużym stopniu z nią korespondująca, którą można nazwać dualistyczną. Mam na myśli podział na Rosję /Ruś / Wschodnią i Zachodnią. Ta ostatnia była, zdaniem myślicieli rosyjskich, częścią ziem ruskich, które od XIV do XVIII w. były zniewolone przez państwo obce.

Po rewolucji 1917 r. mimo zmian w oficjalnej nomenklaturze – powstanie „siostrzanych” radzieckich republik – litewskiej, białoruskiej i ukraińskiej, w mocy pozostała większość XIX-wiecznych argumentów przy pomocy których uzasadniano radzieckie / rosyjskie / prawo do  panowania nad wspomnianymi obszarami. W tym sensie ZSRR przejął w dużym stopniu, szczególnie od okresu jedynowładztwa Stalina, mocarstwową retorykę Rosji Romanowych. W latach następnych różne nurty rosyjskiej myśli politycznej, zarówno te krajowe, jak i emigracyjne podkreślały np. trwały, oparty na kulturowej, historycznej i politycznej jedności związek Rosji i Ukrainy. Nie tak dawne wydarzenia na Ukrainie / pomarańczowa rewolucja z 2004 r.  / i reakcja na nie w Rosji pokazują, że ten sposób myślenia nie jest jeszcze całkiem passé.

Wspomniane uwagi dowodzą, że obszar ten był inaczej nazywany w zależności od tego kto ? kiedy ? i co ? o nim mówił. Nie ulega wątpliwości, że taka sytuacja musiała być i de facto była zarzewiem wieloletniego konfliktu  który podzielił Polaków i Rosjan.

III. W kręgu dyskusji historiograficznych

Zagadnienie wzajemnego przenikania i nakładania się na siebie różnych opowieści historycznych dotyczących tego samego obszaru, może być z pewnością badane z różnych punktów widzenia. Ze względu na ograniczone ramy eseju  dalszą część wywodów chciałbym skoncentrować wokół trzech  zasadniczych kwestii. Pierwszą z nich będzie próba przedstawienia wizerunków wzajemnych Polaków w historiografii rosyjskiej / radzieckiej / i Rosjan w dziejopisarstwie polskim. Drugi zasadniczy problemem wiąże się z próbą odpowiedzi na pytanie w jaki sposób obie strony  uzasadniały swoje  prawa do posiadania spornych obszarów oraz przy pomocy jakiej argumentacji  pragnęły  wpisać ich  historię  w  budowany  całościowy obraz dziejów Rosji i Polski ? Wreszcie po trzecie, chciałbym pokazać wpływ zmian politycznych i terytorialnych na kształt owych dwóch przenikających się  historiograficznych dyskursów.

Jako punkt wyjścia do dalszych rozważań zamierzam  uczynić poglądy dwóch czołowych historyków XIX wieku, autorów wielce wpływowych i poczytnych syntez dziejów Rosji i Polski – Mikołaja Karamzina i Joachima Lelewela. Ryzykując pewne uproszczenie, ilustrują one w sposób niemalże modelowy   historiograficzną  rywalizację polsko-rosyjską o tereny graniczne. W obu przypadkach kluczowe znaczenie miał sposób rozumienia przez obu historyków dwóch pojęć: dzieje Rosji i dzieje Polski.

M. Karamzin pierwszy oficjalny historiograf domu Romanowych wywierał ogromny wpływ na umysły współczesnych. Według Aleksandra Puszkina to on w swojej dwunastotomowej „Historii państwa rosyjskiego” odkrył dla Rosjan dawną Ruś, tak jak Kolumb Amerykę[8]. Z dawnej Rusi Kijowskiej uczynił kolebkę  Wielkiego Księstwa Moskiewskiego a potem Rosji. Także Karamzin powszechnie uważany jest za twórcę oficjalnej interpretacji dziejów Rosji, która opierać się miała na ideach „mądrego samodzierżawia i świętej wiary” /prawosławnej – R. S./[9]. Wreszcie to autor „Historii państwa rosyjskiego” postrzegany  jest przez część badaczy za twórcę  w pełni dojrzałej, historiograficznej wersji ideologii rosyjskiego imperializmu w stosunku do Polski.

Konflikt rosyjsko-polski Karamzin rozpatrywał w kilku płaszczyznach. Po pierwsze, mieścił się on w szeroko artykułowanych przeciwieństwach między Wschodem a Zachodem, postrzeganych jako nieprzekraczalne granice mentalne. Rosyjski badacz szedł w tym miejscu utartym śladem rosyjskiej myśli  definiującej się w opozycji do  Zachodu, akcentującej  przynależność Rosji do Euroazji, odrzucającej  np. ideę racjonalizmu  traktowanego jako obcy „duszy rosyjskiej”. Po drugie, miał on podłoże  religijne. Konflikt polsko-rosyjski był   sporem katolicyzmu z prawosławiem. Misją Rosji była obrona świętej wiary prawosławnej przed destrukcyjnymi wpływami Rzymu, powstrzymanie ekspansji katolicyzmu na wschód.  Po trzecie wreszcie, Karamzin zderzał ze sobą odmienne tradycje ustrojowe i prawne. Idealizując samodzierżawie, charakterystyczne dla warunków rosyjskich podporządkowanie jednostki państwu,  krytykował system Rzeczypospolitej. Odrzucał zawarte w nim idee wolnościowe, demokratyczne i parlamentarne.

Spór  polsko-rosyjski  był dla  Karamzina  bez mała odwieczną rywalizacją dwóch państw, walką na śmierć i życie, zaczynającą się za panowania Rurykowiczów i Piastów i trwającą do chwili obecnej / początek XIX w. /. Jego zdaniem, między Rosją a Europą nie było miejsca dla państwa polskiego. W tekście z 1819 r. Karamzin zauważał: „Odbudowa Polski będzie oznaczała upadek Rosji, albo też synowie nasi zbroczą swoją krwią ziemię polską i raz jeszcze wezmą szturmem Pragę !”[10]. W jego „Historii państwa rosyjskiego” dużo jest oskarżeń pod adresem Polaków. W duchu refleksji charakterologicznej,  pisał o nich jako o narodzie „osłabionym samowolą i chciwością panów”, podkreślał ich „bezczelność”, „przewrotność” i „bezmyślność”.

Prezentując rosyjskie prawa do terenów granicznych Karamzin odwoływał się do dwojakiej interpretacji – imperialnej i  narodowej. Używając tej pierwszej pisał: „Wzięliśmy Polskę mieczem – oto nasze prawo, któremu wszystkie państwa przecież zawdzięczają swoje istnienie, gdyż wszystkie powstały z podbojów. Polska jest prawowitą rosyjską własnością. Nie ma starych praw własności w polityce, inaczej musielibyśmy oddać Carstwo Kazańskie i Astrachańskie, Republikę Nowogrodzką, Wielkie Księstwo Riazańskie i tak dalej /…/. Wszystko albo nic. Dotąd naszą zasadą państwową było: ani piędzi ziemi, ani wrogowi, ani przyjacielowi /…/ taki jest nasz charakter narodowy”[11]. Jednocześnie Karamzinowi bliska była także  inna argumentacja. To on jako jeden z pierwszych rosyjskich dziejopisów zaakcentował, że fundamentalnym celem państwa rosyjskiego było „zbieranie ziem ruskich”. W tym kontekście udział Rosji w rozbiorach był jedynie jak pisał Karamzin w 1802 r. „zajęciem naszej dawnej własności”, przyłączeniem ziem rosyjskich, które znajdowały się pod polsko-litewskim zaborem[12]. W tym kontekście trzeba widzieć także akcentowaną przez rosyjskiego historyka rywalizację rosyjsko-polską o prymat na obszarze Słowiańszczyzny, co nadało jej sygnalizowany, szerszy kontekst cywilizacyjny. Zdaniem autora „Historii państwa rosyjskiego” Rosja rozstrzygnęła tę  rywalizację pod koniec XVIII w. i dla Polaków nie ma innej alternatywy jak uznanie dominacji ich   wschodniego sąsiada w obrębie rodziny słowiańskiej.

Pojęcie dzieje Rosji było dla Karamzina immanentnie złączone z kategorią imperium. Przez swoje położenie geopolityczne Rosja była skazana na ekspansję. Rosyjski historyk powiązał  przy tym tożsamość narodową z terytorialnością. To co podbite natychmiast uznawał za rosyjskie. Tak też potraktował wschodnie rubieże b. Rzeczypospolitej.

Polską „odpowiedzią” na koncepcje rozwijane przez Karamzina było pisarstwo historyczne J. Lelewela. Ten  historyk i działacz polityczny  zarazem  był twórcą oryginalnej interpretacji dziejów Polski opartej na ideach republikańskich, demokratycznych i rodzimych / słowiańskich /[13]. Podobnie  jak Karamzin, także Lelewel spoglądał na konflikt polsko-rosyjski z kilku punktów widzenia.

W sporze tym Polska reprezentowała idee Zachodu, zdobycze cywilizacji zachodnio-chrześcijańskiej.  Dla Lelewela, podobnie jak dla wielu jemu współczesnych Polaków, Wschód pozostawał obszarem na poły metafizycznego zła i symbolem zagrożenia dla ich własnej kultury. Idea Polski jako przedmurza Zachodu i obrońcy Europy miała silne zabarwienie religijne. Prowadziło to do konfliktu specyficznych „narodowych” wcieleń  katolicyzmu i prawosławia.  Naprzeciwko siebie stawały figury Polski jako Chrystusa narodów i idea Rosji  – narodu bogonoścy. Wreszcie Lelewel  silnie akcentował prawno-ustrojowe przeciwieństwa obu krajów. Ideą przewodnią dziejów Polski była, zdaniem Lelewela, koncepcja gminowładztwa / rządów ludu /, przechodząca różne przeobrażenia od  najdawniejszych czasów słowiańskich / instytucja wiecu /, przez demokrację szlachecką, po współczesne mu  XIX-wieczne formy parlamentarne  i konstytucyjne.  Polski dziejopis, z pogardą wypowiadał się o wszelkich formach despotii, o władzy absolutnej i dziedzicznej, pozostającej poza sferą społecznej kontroli. Były one obce polskiej tradycji. Pisząc o Wielkim Księstwie Moskiewskim polski historyk zauważał: „Absolutyzm, wsparty siłą tatarską, podniósł tam potworne oblicze, którego wzrok odrętwiał i martwymi czynił wolności i swobody słowiańsko-ruskie”[14].

Podobnie  zatem jak dla wielu innych polskich badaczy, także dla Lelewela, samowładztwo stanowiło istotę rosyjskiej historii.  Innym ważnym momentem obecnym w lelewelowskim spojrzeniu na Rosję było silnie akcentowanie jej obcości wobec centrum świata słowiańskiego. W opinii Lelewela w wyniku podboju tatarskiego Wielkie Księstwo Moskiewskie stało się „dzieckiem wyrodnym Rusi” i „odrostkiem wykrzywionym” Słowiańszczyzny[15]. Tym samym  polski historyk nie godził się na utożsamianie dziejów Rusi Kijowskiej z historią Rosji. Jego zdaniem Wielkie Księstwo Moskiewskie składało się przede wszystkim z elementów obcych lub zdeslawizowanych. Z tego punktu widzenia wojny jakie Rzeczpospolita od XVI wieku prowadziła z Rosją były wojnami nie tylko z despotyczną władzą, ale także działaniami prowadzonymi  w obronie prawdziwego, nieskażonego obcymi wpływami oblicza Słowiańszczyzny[16].

Na pytanie co jest treścią dziejów Polski ? Lelewel odpowiadał  w kategoriach historii całości państwa od czasów piastowskich, przez monarchię jagiellońską i elekcyjną aż do rozbiorów. Wielkość Polski utożsamiał z koncepcją jagiellońską, a więc z dziejami wielonarodowościowej Rzeczypospolitej. Lelewel odrzucał rosyjskie pretensje do ziem d. Rzeczypospolitej wskazując na kulturową i ustrojową obcość elementu rosyjskiego na tych obszarach. Katastrofę rozbiorów traktował jako klęskę państwa, ale nie narodu, rozumianego przede wszystkim w sensie polityczno-historycznym /szlachta/. Ta ostatnia po realizacji swego podstawowego celu – uobywatelnienia szerokich warstw społeczeństwa miała spowodować, że  Polska odrodzi się w sojuszu z Litwą i Rusią, jako integralnymi częściami wspólnej Rzeczypospolitej.

Zarysowane wyżej stanowiska Karamzina i Lelewela w sposób trwały zaciążyły na obrazie historiograficznych relacji polsko-rosyjskich w latach następnych. Stały  się na długie lata tą tradycją intelektualną i tym punktem odniesienie  do której odwoływali się kolejni historycy rosyjscy i polscy.

Do poglądów Karamzina nawiązywali w latach 30-tych i 40-tych  m. in.: Mikołaj Ustriałow, Michaił Pogodin, a następnie w II połowie XIX wieku  Dymitr Iłowajski. Jako reprezentanci nurtu oficjalnego w historiografii rosyjskiej  próbowali oni przenosić na grunt historii tzw. teorię oficjalnej ludowości autorstwa  hrabiego Siergieja Uwarowa, opartą na triadzie prawosławie – samowładztwo ­­– ludowość /narodowość/. Miała ona być uosobieniem „ducha rosyjskiego”. Jej zwolennicy głosili odwieczną, metafizyczną sprzeczność między Rosją a Zachodem, ich przeszłością, teraźniejszością i przyszłością. Ich zdaniem historia powinna potwierdzać wyższość odrębnej, rosyjskiej drogi rozwoju. W takim kontekście  Polska postrzegana była jako „wróg imperium”, „agent Zachodu”, „zdrajca sprawy rosyjskiej”, „Judasz Słowiańszczyzny” /określenie poety Fiodora Tiutczewa /. Chodziło o zerwanie związków Polski z Zachodem, a przede wszystkim z katolicyzmem. Szczególnie zainteresowanie Rosjan budziła właśnie  kwestia miejsca Polski w rodzinie słowiańskiej. W tym  przypadku historycy rosyjscy byli wyjątkowo zgodni. Polskie aspiracje do przewodzenia Słowiańszczyźnie traktowali jako uzurpację. W tym kontekście, nawet  daleki od nienawiści wobec Polaków,  M. Pogodin  pisał, że „jedyną możliwością uratowania polskiej narodowości, imienia polskiego jest zjednoczenie z Rosją”[17]. Polakom powszechnie zarzucano brak instynktu państwowego, skłonności do anarchii. Pisano o nich –  jak np. Ustriałow – jako o narodzie  „mało obeznanym  w zwyczajach obywatelskich, a jeszcze mniej z chwałą podbojów” [18].

Za jeden z fundamentalnych problemów wspomniani historycy uznawali sposób osadzenia w strukturze dziejów Rosji historii Rusi Zachodniej. W  opinii np. Ustriałowa  już w okresie rozbicia  dzielnicowego doszło do podziału  Rusi na Wschodnią i Zachodnią. Wschodnią zjednoczyli książęta pochodzący z rodu Ruryka, tworząc Wielkie Księstwo Moskiewskie,  Zachodnia zaś weszła w skład Wielkiego Księstwa Litewskiego pozostającego pod rządami Giedymina[19]. Ta ostatnia  od początku zdominowana była przez element ruski, a Litwini po prostu masowo przyjmowali ruską wiarę, język i zwyczaje. W odniesieniu do interesujących mnie obszarów, historia,  zdaniem Ustriałowa,  ułożyła się w prosty schemat. Na dwóch przeciwległych biegunach znalazły się  bardzo słabe państwo polskie i coraz potężniejsze  państwo moskiewskie, między nimi zaś znajdowało się państwo zachodnioruskie, od początku w  sposób żywiołowy i organiczny ciążące w stronę  Moskwy. Ten  nienaturalny układ mógł trwać,  ponieważ ciążenie Rusi Zachodniej do Moskwy było neutralizowane bezwzględnymi działaniami Polaków, świadomych faktu, że zerwanie związków z Rusią Zachodnią byłoby równoznaczne z upadkiem ich własnego państwa. Z tego punktu widzenia los państwa polskiego był niejako z góry przesądzony. Zdaniem Ustriałowa, już od końca XIV w. Polska nie była w stanie zachować samodzielności, co skazywało ją na związek najpierw z Wielkim Księstwem Litewskim a następnie z Rosją[20]. Tak oto w dziełach M. Ustriałowa wyłożona została teza, że „zbieranie ruskich ziem” nie dotyczyło tylko dziedzictwa Rurykowiczów – jak twierdził wcześniej Mikołaj Karamzin – ale także obszarów znajdujących się pod władzą Giedymina i jego następców.

Do podobnych wniosków dochodził kilkadziesiąt lat później D. Iłowajski, inaczej tylko trochę rozkładał akcenty. Podzielając pogląd Ustriałowa o   zasadniczych sprzecznościach, o państwowotwórczym  i geopolitycznym rodowodzie,  między Rzeczpospolitą Obojga Narodów a Rosją,  Iłowajski pisał zdecydowanie więcej  o narodowym tle owej rywalizacji. Było to związane m. in. ze wzrostem antypolskich nastrojów po stłumieniu powstania styczniowego[21].  Rosyjski historyk podkreślał  np. agresywną polonizację  dokonującą się na ziemiach  przyłączonych do Korony w wyniku  unii lubelskiej /1569/[22]. Gloryfikował Kozaczyznę jako ostoję ruskiego ludu, pisał o  „nieszczęśliwej Ukrainie, która konała pod podwójnym uciskiem, polskim i żydowskim”[23].

Do nieco innej argumentacji  odwoływał się  Sergiej Sołowjow, twórca tzw. szkoły państwowej w historiografii rosyjskiej. Rosyjski historyk traktował Polaków jako wrogów Rosji z dwóch powodów: religijnego / rywalizacja dwóch konfesji w ramach chrześcijaństwa /  i państwowego.  W jego opinii   konflikt polsko-rosyjski miał być  czymś naturalnym. Nawiązując do Hegla,  Sołowjow twierdził, że każdemu państwu przysługuje swoista misja dziejowa. W przypadku Polski miała nią być obrona zachodnich rubieży Słowiańszczyzny od zagrożenia niemieckiego. Jeśli chodzi o Rosję, jej zadaniem była obrona wschodu przed najazdami barbarzyńskich plemion azjatyckich.  Powodem rywalizacji polsko-rosyjskiej było sprzeniewierzenie się przez Polskę jej historycznemu powołaniu  / oddanie Śląska i Pomorza na łup germanizacji / i zwrócenie się ku wschodowi, ku zachodnim ziemiom ruskim[24]. Likwidując Rzeczpospolitą  Rosja przywróciła jedynie dziejowy porządek w ramach Słowiańszczyzny, zdeformowany za sprawą wiarołomstwa Polski.

Jednym z niewielu przedrewolucyjnych badaczy rosyjskich, którzy zakwestionowali zarówno system negatywnych  wyobrażeń o Polsce i Polakach, jak i spojrzeli krytycznie na rosyjską politykę aneksji terytorialnych był uczeń S. Sołowjowa – Wasilij Kluczewski[25]. W swoim „Kursie historii rosyjskiej” prezentując stosunki polsko-rosyjskie nie dopatrywał się w nich globalnego konfliktu kultur i religii.  Pozytywnie oceniał  np. przenikanie kultury polskiej na obszar Wielkiego Księstwa Moskiewskiego. Ambiwalentne było stanowisko Kluczewskiego wobec ekspansji Rosji na zachodzie.  Generalnie aprobował on te podboje, które Rosja dokonała do końca XVII w. Ich celem było zapewnienie krajowi granic naturalnych i  zjednoczenie ziem ruskich. Krytycznie natomiast odnosił się do udziału swojego kraju w rozbiorach Rzeczypospolitej pisząc: „interes Rosji wymagał przyłączenia Rusi Zachodniej, a nie zniszczenia Polski. Historia nakazywała Rosji odzyskać od Polski to, co było w niej ruskie, a nie dzielić się Polską z dwoma państwami niemieckimi”[26]. W opinii Kluczewskiego w ten sposób Rosja  nie tylko zmniejszyła własne bezpieczeństwo ale  także wydatnie osłabiła żywioł słowiański w Europie.  

Po stronie polskiej rozwijano koncepcje zarówno nawiązujące do J. Lelewela, jak i krytyczne wobec tego sposobu myślenia o historii Polski. Pisząc o tych pierwszych mam  na myśli  badaczy zaliczanych do tzw. szkoły lelewelowskiej w historiografii polskiej /Jędrzej Moraczewski, Henryk Schmitt / oraz  historyków związanych z powstałą w latach 80-tych XIX w. tzw. szkołą warszawską,  przede wszystkim Władysława Smoleńskiego i Tadeusza Korzona. W opozycji do myśli Lelewela  kształtowała się od końca lat 60-tych XIX tzw. krakowska szkoła historyczna /Józef Szujski, Michał Bobrzyński /, reprezentująca idee państwowe i monarchiczne. Należy jednak wyraźnie podkreślić, że  w kwestii  ogólnych poglądów na Rosję i Rosjan nie było między nimi znaczących różnic. Historycy polscy szczególnie silnie akcentowali cywilizacyjne przeciwieństwo polsko-rosyjskie, łącząc je z obroną polskich praw narodowych. J. Szujski pisał o Rosji jako wrogiej Zachodowi,  kontynuatorce „myśli orientalnej hierarchicznej despocji”[27]. W. Smoleński dodawał : „Wiemy, że nie mamy ani gorszych praw do istnienia, ani mniej sił żywotnych do utrzymania swej indywidualności  niż Rumunowie, Bułgarowie i Serby. Rosja nie strawi nas nigdy /…/ Stanowisko zdobyte pracą wielu wieków nie pozwoli Polakom abdykować na rzecz kultury niższej”[28]. Ten sam historyk w późniejszym tekście charakteryzował „cywilizację wschodnią” jako tę w której „człowiek nie wyrobi w sobie poczucia własnej wartości i w duszy jego zakorzenią się skłonności niskie, właściwe niewolnikom /…/[29].

W mocy pozostawały także poglądy kwestionujące słowiańskość Rosji. Najdalej posunął się tej sprawie  Franciszek Duchiński, który nawiązując do Maxa Müllera, zaliczył Rosjan do „pastersko-koczowniczych ludów turańskich” eliminując ich tym samym z rodziny narodów słowiańskich[30].  Polacy odrzucali także rosyjskie pretensje do przewodzenia Słowiańszczyźnie. Zdaniem J. Szujskiego to Polska była  „prawą panią i przodowniczką” Słowiańszczyzny, jej zachodnim przedmurzem. Do czasów jagiellońskich jej głównym nieprzyjacielem były Niemcy, później stała się nim Moskwa. 

Taki negatywny obraz Rosji pozostawał w ścisłym związku z dominującym wśród polskich badaczy wizerunkiem dziejów Polski. Punktem wyjścia pozostawało państwo  w granicach z 1772 r. W polskich elitach silnie zakorzeniła się  idea trójdzielnej Rzeczypospolitej, składającej się  z Korony, Litwy i Rusi[31]. Z tego punktu widzenia  polskie  prawa do tych dwóch ostatnich uważano za oczywiste, święte i nienaruszalne.

W zgodzie z tradycją lelewelowską, część historyków gloryfikowała  polską „misję cywilizacyjną” na wschodzie, dostrzegając jej początki  w II połowie XIV w. Podkreślano, że w przeciwieństwie do działań Rosji miała ona charakter pokojowy. Dowodząc przynależności Kresów do polskiej przestrzeni kulturowej, odwoływano się do argumentów  cywilizacyjnych / wzory łacińskie /, państwowych  / terytorium d. Rzeczypospolitej /, wreszcie etnicznych / kategoria polskiej „swojskości”/. J. Moraczewski pisząc o historii Rusi, podobnie jak Lelewel,  nie skrywał  dawnych tradycji ruskich na południowo-wschodnich terenach państwa polsko-litewskiego, ale również czynników, które przez długi czas zbliżały Ukrainę do Polski. Uważał, że ziemie te stanowią cywilizacyjną granicę między Europą a Azją[32].  Z kolei Schmitt w swych „Dziejach narodu polskiego” bardzo chętnie posługiwał się pojęciem Rusi polskiej, odróżnianej od Rusi moskiewskiej[33]. Dla potrzeb delimitacji terytorialnej Ukrainy stosował więc kryterium poniekąd „narodowe”.

Znaczenie wschodnich rubieży  podkreślali  także historycy związani z tzw. krakowską szkołą historyczną, choć zdecydowanie  odmiennie  oceniali problem  polskiego zaangażowania na tym obszarze. Zdaniem J. Szujskiego, polska działalność cywilizacyjna, unia z Litwą i przyłączenie Rusi pogłębiły kryzys wewnętrzny Rzeczypospolitej i oddaliły ją od wzorca zachodniego. Poglądy bliskie Szujskiemu wyrażał  M. Bobrzyński. Jego zdaniem żywioł polski roztopił się na rozległych obszarach wschodnich,  co w dalszej perspektywie stało się jedną z przyczyn rozbiorów. Jednak  zarówno Szujski, jak i Bobrzyński bronili idei integralności państwa w granicach sprzed rozbiorów.

Zdecydowana większość historyków polskich odrzucała zarysowaną wyżej argumentację dotyczącą przynależności obszarów wschodnich do państwa rosyjskiego. T. Korzon uważał, że nawet najwybitniejsi historycy rosyjscy, w tym S. Sołowjow, hołdowali ahistorycznej tezie o „zbieraniu ziem ruskich” przez Rosję, z polskiego punktu widzenia nie do zaakceptowania albowiem uzasadniającą dzieło rozbiorów. W jednej ze swoich wypowiedzi warszawski historyk pisał: „rosyjskie cesarstwo datuje się od Piotra /…/ /który/ był uprzednio carem Moskwy /…/ /zaś/ pierwszy car, Iwan IV, był pierwej wielkim kniaziem Moskwy, spadkobiercą Iwana Kality, który nie posiadał ani Kijowa, ani Ukrainy, ani Białej Rusi, ani Wilna, ani Litwy i Żmudzi, a zatem i następcom swoim przekazać nie mógł tego, czego sam nie miał. Więc Moskwa i Rosja zbierała to, czego nie zgubiła. A zbierała niekoniecznie kraje ruskie”[34].

Tak w ogólnych zarysach przedstawiał   historiograficzny spór polsko-rosyjski o ziemie graniczne  do czasów I wojny światowej. Jak z tego wynika obu środowiskom historycznym przyświecały przeciwstawne cele. Strona rosyjska posiłkując się argumentacją w duchu  „imperialnego nacjonalizmu” pragnęła doprowadzić do unifikacji  ziem d. Rzeczypospolitej z państwem i pozbawić Polaków prawa do przemawiania w ich imieniu. Dążono zatem do szeroko rozumianej depolonizacji zachodnich guberni.  Wydaje się, że poglądy formułowane w obrębie historiografii dobrze korespondowały z wewnętrzną dynamiką rozwoju rosyjskiego nacjonalizmu. Zauważalna była w nim pewna „dwutorowość”. Pierwszy nurt podążał szlakiem tradycji  państwowo-imperialnej opartej na tezie o podporządkowaniu  granic politycznych  granicom etnicznym i on to dominował mniej więcej do połowy XIX stulecia.  Drugi, nawiązujący do idei narodu-państwa, podkreślał zbieżność kryteriów politycznych  i  etnicznych. Ten z kolei silniej zaznaczył się w II połowie XIX w., szczególnie po powstaniu styczniowym[35]. W tym kontekście Małorusów /Ukraińców /  i Białorusów / Białorusinów /  traktowano jako „młodszych braci” Wielkorusów / Rosjan /, podkreślając ich językowe i religijne związki ze Słowiańszczyzną oraz z jej duchową i polityczną  przewodniczką  Rosją.

Polacy pozbawieni własnego państwa odwoływali się do innej strategii. Ich historyczna narracja na temat  obszarów Międzymorza miała podtrzymać rację istnienia narodu w granicach z 1772 r. oraz przedstawić polskie aspiracje do posiadania  Kresów na mocy praw historycznych i  polskiej wyższości cywilizacyjnej. Wymagało to przeciwstawienia się polityce rusyfikacji  zmierzającej do zatarcia śladów obecności kultury łacińskiej i polskości na  wschodzie. W przypadku Polski także zaznacza się związek  między interpretacjami historiograficznymi a procesami narodotwórczymi. W tym kontekście zwraca się uwagę na ewolucję narodu politycznego / historycznego / szlacheckiej Rzeczypospolitej  w kierunku narodu etniczno-kulturowego, którego koncepcja została sformułowana  ostatecznie na przełomie XIX i XX w. w myśli narodowo-demokratycznej. Inaczej mówiąc, nastąpiło  przemieszczenie „nowoczesnych” wyznaczników tożsamości  – języka i wspólnej kultury z peryferii / koncepcja narodu politycznego do centrum / koncepcja narodu kulturowego /. Do lat 60-tych XIX w. dominowało zatem traktowanie  Litwinów, Białorusinów czy Rusinów / Ukraińców / jako takich samych Polaków jak Wielkopolanie, Mazurzy czy mieszkańcy Małopolski, a więc w sensie historycznym. Momentem przełomowym okazało się w tym kontekście  powstanie styczniowe 1863/1864. W dokumentach władz powstańczych nieprzypadkowo odwoływano  się  do symboliki  orła / herb Polski – Korony /, pogoni / znak Litwy / i Michała Archanioła / herb Rusi – Ukrainy /, uznając te dwie ostatnie  „za części zupełnie równe z Koroną i wespół z nią jedną państwową część Polski stanowiące”, jednocześnie podkreślając prawa „pobratymczych ludów Litwy i Rusi”. W tym ostatnim przypadku siłą rzeczy uznawano, że ziemie te zamieszkują nie tylko Polacy.

W obu przypadkach zatem – polskim i rosyjskim, podkreśla się rolę napięć między politycznością / historycznością / a etnicznością. W całym XIX w. w przypadku Polski rozstrzyganym najczęściej  na korzyść polityczności, a w odniesieniu do Rosji zaś  stopniowo  raczej na rzecz etniczności.

Kolejny ważny etap w kreowaniu przez historiografię polską i rosyjską / czytaj także radziecką / własnych wizerunków historii obszarów granicznych rozpoczął się po I wojnie światowej. W przypadku dziejopisarstwa polskiego nastąpił wyraźny zwrot w stronę idei państwa. To ono miało wyznaczać nową wizję dziejów Polski. Jej kształt terytorialny w odniesieniu do granic wschodnich  był zwycięstwem programu inkorporacyjnego obozu Romana Dmowskiego i porażką koncepcji federacyjnej obozu Józefa Piłsudskiego[36]. Około 1/3 jego ludności stanowiły mniejszości[37].

Było rzeczą charakterystyczną, że  okres II Rzeczypospolitej w niewielkim stopniu zmienił  dotychczas dominujący negatywnie wartościowany i dość jednostronny wizerunek Rosjan. Do zasadniczych zmian w postrzeganiu wschodniego sąsiada  nie  przyczyniła się także  rewolucja w Rosji i dojście do władzy bolszewików. Można wręcz zaryzykować tezę, że dokonujący się na wschodzie, z ducha totalitarny,  wielki eksperyment społeczno – ustrojowy, wojna 1920 roku i towarzysząca jej kampania propagandowa, wzmocniły jeszcze u polskich badaczy narastające w nich uczucia niechęci, strachu  i obaw przed tą nową Rosją, która wyłoniła się z pożogi wojennej.

Twórcy polskiej myśl historycznej okresu dwudziestolecia międzywojennego w zdecydowanej większości nie odstąpili od  podkreślania cywilizacyjnego antagonizmu polsko-rosyjskiego jako podstawowego wyznacznika  kreowanego wizerunku Rosjan. Akcent położony został na kwestie religijne i społeczno-ustrojowe. Ów cywilizacyjny spór  szczególną rolę odgrywał w twórczości autora pierwszej w polskiej historiografii syntezy dziejów Rosji – Feliksa Konecznego. Polski historyk zaliczył Rosjan  do  azjatyckiej  „cywilizacji turańskiej”[38]. W interpretację o charakterze cywilizacyjnym wpisywały się także historiozoficzne rozważania na temat Rosji autorstwa  Jana Karola Korwina – Kochanowskiego. w.[39]. Jednak historykiem, którego koncepcje w największym stopniu zaważyły na funkcjonującym w historiografii wizerunku Rosjan był Jan  Kucharzewski, autor  monumentalnego siedmiotomowego dzieła „Od Białego Caratu do czerwonego”, wydanego w latach 1923-1935. Główna teza  pracy wyłożona została już w samym tytule. Według polskiego historyka generalnie Rosjan cechować miały: makiawelizm w metodach rządzenia, maksymalizm celów i środków, niewolnicza uległość wobec władzy, traktowana jako patriotyczny obowiązek, zaborczość wobec innych, brutalność i terror w metodach rządzenia, obcych wzorów. Jednocześnie w opinia Kucharzewskiego widoczna jest  pewna  ambiwalencja. Dostrzec ją można choćby wtedy gdy z jednej strony podkreślał on charakterystyczne dla Rosjan powierzchowne naśladownictwo, a z drugiej pisał o nich jako o narodzie „zabobonnie czczącym swe stare zwyczaje” i „uznającym wierność tradycji za nakaz wiary prawosławnej”[40].

W historiografii międzywojennej sygnalizowane idee propaństwowe znajdowały różny oddźwięk. Były one widoczne  m. in. w poszukiwaniu swego rodzaju linii przewodniej  w dotychczasowych dziejach Polski. W rywalizacji między zwolennikami Polski Jagiellońskiej a admiratorami Polski Piastowskiej zdecydowanie zwyciężyli ci pierwsi. Było to spowodowane kilkoma przyczynami. Po pierwsze, choć II Rzeczpospolita nie była prostą kontynuacją tej sprzed rozbiorów, to jednak w jej posiadaniu znalazły się znaczne obszary na wschodzie, będące kiedyś częścią Korony i Wielkiego Księstwa Litewskiego. Po drugie, istotny wpływ miały realia polityczne. Rządzący od 1926 r. obóz J. Piłsudskiego odwoływał się do kategorii państwa, przeciwny był ideologii nacjonalistycznej / z taką kojarzono koncepcję Polski Piastowskiej /. Ponadto środowisko piłsudczyków było silnie antyrosyjskie / antyradzieckie /, a program jagielloński stanowił dobrą historyczną egzemplifikację dla rozwijanego przez jego liderów dalej,  mimo decyzji traktatu ryskiego, programu federacyjnego.

Wybór wizji Polski Jagiellońskiej w decydujący sposób rzutował na historiograficzny wizerunek Kresów Wschodnich w pracach polskich badaczy. Symbolem trwałych związków państwa polskiego z ziemiami wschodnimi była dominująca w myśli historycznej dwudziestolecia międzywojennego idea jagiellońska. Pojęcie to pojawiło się w dyskursie historiograficznym na przełomie XIX i XX w. dla podkreślenia wspólnoty doświadczeń historycznych narodów wchodzących kiedyś w skład Rzeczypospolitej sprzed 1772 r. Jednak dopiero po 1918 r. nabrało ono większego znaczenia i wyraźnie propaństwowego przesłania. Generalnie ideę jagiellońską łączono z: 1. z  federacją państw i narodów przyznających się do jagiellońskiego dziedzictwa; 2. z państwem wielonarodowym  jako antytezą  idei jednolitego etnicznie państwa polskiego; 3. z polską ekspansją na wschód na ziemie etnicznie niepolskie. Zwolennikami tak rozumianej koncepcji byli  Oskar Halecki, Ludwik Kolankowski  i Witold Kamieniecki, a więc historycy związani z obozem władzy,  ale w tonie aprobatywnym pisali o niej także badacze dalecy od sanacji / Władysław Konopczyński /. Wszyscy oni godzili się, że wielonarodowe państwo polsko-litewskie było świadectwem dobrowolnego związku obu narodów, połączeniem, jak zapisano w akcie unii lubelskiej,  „wolnych z wolnymi i równych z równymi”. W. Konopczyński zauważał:

„Owa chrześcijańska zasada braterskiej miłości stała się regułą polityczną, jedynie przydatną w tych warunkach, gdzie jeden naród szlachecki objął patronat nad olbrzymimi krajami innego języka i wiary, którym narzucić swej woli nie mógł inaczej, jak tylko z dobrej woli i takiej samej chęci i miłości”[41].

Owa zasadnicza zgoda co do charakteru  unii, jej przesłania i dalszych konsekwencji dla narodów wchodzących w skład d. Rzeczypospolitej nie wykluczała zauważalnych niekiedy różnic między poszczególnymi historykami.   Halecki  w pracy „Dzieje unii jagiellońskiej” a także innych publikacjach, interpretował ideę jagiellońską w duchu federalistycznym, jako swoistą syntezę cywilizacyjną na obszarze od Bałtyku do Morza Czarnego. Widział w niej nie tylko ucieleśnienie mocarstwowych ambicji Polski, ale  także akcentował towarzyszące programowi jagiellońskiemu treści kulturowe, ustrojowe i religijne. Idea jagiellońska była zatem „czynnikiem zewnętrznego i wewnętrznego pokoju, pełniąc zarazem dla siebie i dla innych – coraz to skuteczniejszą straż u najdalszych rubieży zachodniego świata” [42]. Nieco inaczej zapatrywał się na tę problematykę L. Kolankowski. Ideę jagiellońską interpretował on w duchu inkorporacyjnym i akcentował przede wszystkim ideę jednolitego państwa jako zasadniczego spoiwa unii[43].

W historiografii rosyjskiej /radzieckiej / okres międzywojenny zaznaczył się początkowo przebudową jej podstaw  w zgodzie z teorią marksizmu, czy raczej marksizmu-leninizmu, a następnie jej przeobrażeniami w duchu mocarstwowym i nacjonalistycznym. W tym pierwszym okresie, trwającym  do początków lat 30-tych, interesujące mnie kwestie dotyczące wizerunku Polaków i historycznego statusu oraz przynależności  terenów granicznych uległy istotnym przewartościowaniom. Dokonało się to w atmosferze nasilającej się walki ideologicznej, o podłożu klasowym,  szczególnie widocznej  w 1920 r.

To właśnie od 1919 r.  najpierw w propagandzie, pojawiły się nowe określenia mające odzwierciedlać stosunek bolszewickiej władzy do Polski i Polaków. Mam na myśli takie pojęcia jak „polscy imperialiści”, „polski imperializm” czy „żandarmi europejskiej kontrrewolucji burżuazyjnej”. Nieco  później pojawiły się nowe, takie jak: „polscy panowie” i „białopolacy”. Ten pierwszy nawiązujący do rzeczownika „pańskość” miał symbolizować zarówno wyniosłość jak i klasową obcość Polaków. Z czasem powyższe określenia, silnie zabarwione ideologicznie, zaczęły przenikać także do języka kanonicznych tekstów ideologicznych takich jak „Historia Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii /bolszewików/. Krótki kurs” autorstwa samego Józefa Stalina, a stamtąd do  prac historyków[44].

Obok  jednak wymienionych wyżej nowych określeń, dalej  w mocy pozostawały stare, rodem z XIX stulecia. Tak więc w szeregu radzieckich prac  historycznych w dalszym ciągu podtrzymywano opinie o Polakach jako  o narodzie pozbawionym zmysłu państwowego, społeczeństwie pogrążającym się w anarchii, a jednocześnie ekspansywnym i zaborczym. Z oczywistych powodów były one najsilniej widoczne w tych tekstach, które dotyczyły okresu do 1795 r.  Podkreślano, szczególnie  w odniesieniu do polskiej szlachty, takie cechy Polaków jak: „grubiańskość”, „wyniosłość”, „skłonność do nieuzasadnionego okrucieństwa”[45]. Z tego punktu widzenia  radziecka historiografia  w sposobach definiowania Polaków była  mieszaniną starych klisz z okresu carskiego i nowych pochodzenia marksistowskiego,  klasowego.

Pierwszy z wymienionych przeze mnie wcześniej etapów w rozwoju radzieckiej historiografii, dobrze ilustrują poglądy czołowego rosyjskiego historyka-marksisty Michaiła Pokrowskiego. W kwestii przynależności  terenów granicznych do państwa rosyjskiego badacz ten odrzucił  tradycyjną ideę „zbierania ziem ruskich” na rzecz tezy o społeczno-gospodarczych przyczynach  przyłączenia  obszarów Litwy, Białorusi i Ukrainy do państwa rosyjskiego.  Dobrym przykładem może być w tym kontekście jego interpretacja  problemu ukraińskiego. Zdaniem Pokrowskiego  spór polsko-kozacki nie miał charakteru religijnego, ani narodowego. Jego podłoże było wyłącznie klasowe. Kozaków naddnieprzańskich zbliżała do Rosjan / rosyjskich pomieszczików / płaszczyzna gospodarcza. Była to zatem walka między „burżuazyjnym” /kozackim/ a „feudalnym” /pańskim, znów daje o sobie znać wizerunek „polskiego pana” – R.S./ sposobem gospodarowania na ziemi[46]. Podobną w duchu argumentację, aczkolwiek dotyczącą innego problemu – relacji Polski i Wielkiego Księstwa Litewskiego rozwijał inny radziecki historyk Władimir Piczeta[47].

W połowie lat trzydziestych  nastąpiła w historiografii radzieckiej rehabilitacja tradycji imperialnych, ze szczególnym uwzględnieniem carskiego ekspansjonizmu. W myśl tej nowej wizji  historia Rosji miała stać się swoistą prehistorią ZSRR, a naród  radziecki / czytaj rosyjski / miał kierować  zgodnym marszem ludzkości w stronę socjalizmu-komunizmu.  Rosja carska z „więzienia narodów” okazała  się nagle symbolem  „rodziny” integrującej różne narody, a carat na mocy  „specjalnych praw dialektyki” nabrał podwójnego oblicza – reakcyjnego w działaniach wewnętrznych  i postępowego w polityce zagranicznej. Miało to  istotny wpływ na postrzeganie historii obszarów granicznych.  Odtąd interpretacja  powstania wspólnoty wschodnich Słowian i jej historycznych losów  w ramach Rosji a następnie ZSRR, przestawała  być efektem działania  mniej lub bardziej przypadkowych sił, a nabierała charakteru prawidłowego, celowego i koniecznego procesu, dokonującego się na mocy  obiektywnych praw historycznych.

Widać to wyraźnie w konstruowanej  w obrębie historiografii radzieckiej wizji unii polsko-litewskich[48]. Uwagę czytelnika zwraca przede wszystkim specyficzne potraktowanie obu podmiotów porozumienia. Polska przedstawiana  była jako kraj suwerenny, gdy tymczasem Wielkie Księstwo Litewskie nosiło wszystkie znamiona państwa „sezonowego”, „tymczasowego”, stanowiącego cały czas część „ziem ruskich”[49]. Historycy radzieccy zdawali  się ignorować fakt równoprawnych stosunków między Koroną a Wielkim Księstwem Litewskim, a z czasem trwałego związku między oboma państwami i narodami. Z tego też względu, jak można się domyślać, nie używano  w analizowanych podręcznikach nazwy „Rzeczpospolita Obojga Narodów”, nie dostrzegano specyficznego dla tej państwowości problemu identyfikacji politycznej, narodowej i religijnej[50].  Trudno określić takie podejście inaczej niż mianem ahistorycznego. Najbardziej znamiennym przykładem może być w tym kontekście idea przyświecającą autorom  książki „Historia ZSRR” stawiająca sobie za cel prezentację dziejów społeczności i narodów zamieszkujących rozległe terytorium państwa radzieckiego przed jego faktycznym powstaniem[51].

Jeśli chodzi o stronę polską, to należy podkreślić, okres międzywojenny nie zmienił  w istotnym stopniu, ani odziedziczonych po okresie zaborów wyobrażeń o Rosjanach jako najważniejszych rywalach w walce o ziemie wschodnie, ani też o samych   Kresach Wschodnich.  Choć podkreślano ich odrębność  i w coraz większym stopniu zwracano uwagę na narodowe aspiracje mieszkańców ziem białoruskich,  litewskich i  ukraińskich, to w szerszym planie stanowiły one  dalej  nieusuwalną część dziejów  Polski.  W tym kontekście akcentowanie w historii  Polski znaczenia idei jagiellońskiej zwrócone było zarówno przeciwko ujęciom nacjonalistycznym, jak służyło krytyce polityce Moskwy opartej na brutalnej sile i podboju, nie liczącego się z aspiracjami narodów.

W przypadku historiografii rosyjskiej / radzieckiej / było nieco inaczej. Mimo narzucenia jej sztywnego teoretyczno-metodologicznego gorsetu marksistowsko-leninowskiego zasadnicza wymowa prac historycznych pozostała niezmienna. Zarówno interpretacja w  duchu społeczno-gospodarczym z naciskiem na konflikty klasowe, jak i tradycyjna koncepcja mocarstwowa odwołująca się do programu „zbierania ziem ruskich”, czy ich możliwe kombinacje, wszystkie one miały za zadanie nie tylko podważenie  polskich praw do zachodnich kresów imperium czy to carskiego czy radzieckiego, ale  także  wymazanie jakichkolwiek śladów polskości na tym obszarze.  

Wydarzenia II wojny światowej  po raz kolejny położyły się cieniem  na  historiograficznym sporze polsko-rosyjskim. Wejście Polski do „obozu bratnich krajów socjalistycznych” pociągnęło za sobą konieczność częściowej choćby zmiany wizerunku Polaków w radzieckiej historiografii.  Szczególnie widoczne było to w odniesieniu do XIX i XX wieku. Tematami priorytetowymi okazały się polsko-rosyjskie związki rewolucyjne i wspólna walka z caratem oraz współpraca na polu kultury. Podkreślano wspólne Rosjanom i Polakom korzenie słowiańskie, akcentowano tradycje prowadzonych razem walk z Niemcami / Grunwald, II wojna światowa /. Jednocześnie starano się minimalizować i tuszować  konflikty o podłożu narodowym.

W 1939, a następnie w 1945 roku, historycy radzieccy  po raz kolejny stanęli przed faktem konieczności uzasadnienia nowych granic imperium. Nie pierwszy raz  odwołano się do  swoistej  mieszaniny argumentacji klasowej i narodowej. Tłumacząc dlaczego ZSRR zajął wschodnie obszary II Rzeczypospolitej, zwykle przywoływano argumentację, która znalazła się w nocie wręczonej 17 września 1939 r., polskiemu ambasadorowi  w Moskwie. W historiografii powtarzano potem, że Armia Czerwona zajęła  wspomniane obszary broniąc pozostawioną własnemu losowi  bratnią ludność  białoruską i ukraińską  przed podwójnym zagrożeniem polskim  i niemieckim. Rosjanie „wyzwolili” mieszkające tam narody spod klasowego ucisku „polskich panów” oraz dokonali „ponownego przyłączenia” tych się  ziem wschodnich Słowian do wspólnej ojczyzny –  ZSRR.  Niekiedy  „oswobodzicielska misja” Armii Czerwonej dotyczyła także „setek tysięcy Polaków” i „dziesiątek tysięcy Litwinów, którzy uciekając przed Niemcami znaleźli schronienie w ZSRR”[52].

Wspomniana imperialna interpretacja  obowiązywała także w odniesieniu do historii nowożytnej[53]. W zasadniczych ramach powielała ona wzory znane nam już z okresów wcześniejszych. Radziecka interpretacja zwrócona była przede wszystkim  przeciwko Polakom, którym zarzucano dążenie do przymusowej polonizacji „ziem ruskich”, zwalczanie prawosławia oraz wyzysk klasowy ludu białoruskiego i ukraińskiego. Z tego punktu widzenia rozbiory Rzeczypospolitej były aktem sprawiedliwości dziejowej, albowiem po pierwsze Rosja nie zagarnęła „żadnych ziem etnicznie polskich”, a jedynie przyłączyła ziemie „rdzennie rosyjskie”.  Po drugie zaś dodawano, że / rozbiory – R. S./:  „doprowadziły do zjednoczenia większości  ziem ukraińskich i  wszystkich ziem białoruskich w ramach imperium rosyjskiego, co obiektywnie odpowiadało  interesom narodów ukraińskiego i białoruskiego”[54]. Warto jednak zauważyć, że tezy głoszone przez historyków radzieckich konsekwentnie zwrócone były  także przeciwko innym narodom byłej Rzeczypospolitej – Litwinom, Białorusinom czy Ukraińcom, którym odmawiano ich suwerennego, a nie dokonanego w sojuszu z narodem rosyjskim, wkładu w historię ich własnych państwowości – Rusi Kijowskiej, potem Rzeczypospolitej. Zagrażały one bowiem tezie o „jedności ziem ruskich” pod przewodnictwem Rosji.

Było rzeczą charakterystyczną, że  także wśród historyków emigracyjnych zasygnalizowana wyżej  interpretacja, podkreślająca misję Rosji jako jednoczycielki  „ziem ruskich” nie była kwestionowana. Świadczyć o tym mogą   m. in. dzieła takich badaczy jak: Iwan Łappo,  George Vernadsky czy Nicholas Riasanowsky[55].

II wojna światowa stanowiła zasadniczą cezurę w polskich  historycznych zainteresowaniach Kresami Wschodnimi. Z przyczyn pozanaukowych,  badania z zakresu dziejów Rosji i historii ZSRR  oraz stosunków polsko-rosyjskich i polsko-radzieckich były przez praktycznie cały okres istnienia PRL tematami tabu. Dominował w nich uwarunkowany politycznie, ideologicznie i metodologicznie schematyzm. Cechą charakterystyczną  tworzonych w kraju po 1945 r. interpretacji dziejów  wschodniego  w odniesieniu do okresu do 1917 r. była dominacja schematu „zła władza – dobre społeczeństwo” lub też „zły car – dobry lud”. Wszelkie wątpliwości rozwiązywano zazwyczaj przy pomocy  „reguły wielkiej repetycji” / określenie Michała Głowińskiego/. Jak pisze wspomniany badacz, jej istotę da się  sprowadzić do obligatoryjnej dyrektywy, że. „o Związku Radzieckim/ Rosji/ także o Rosjanach/, <<ludziach radzieckich>> można w Polsce Ludowej mówić to i tylko to, co oni  sami o sobie oficjalnie mówią, polskie mówienie na ten temat nie ma prawa być zatem niczym więcej niż powtórzeniem czy – gdyby się chciało rzecz ująć z innej perspektywy – przekładem”[56].

Inną przyczyną powodująca, że studia nad historią Kresów praktycznie zanikły, był nowy kształt terytorialny państwa, związany z dokonanym  w wyniku postanowień konferencji Wielkiej Trójki przesunięciem Polski na zachód. W ramach procesu zasadniczej reorientacji polskiej historiografii i poszukiwania dlań nowej linii rozwojowej, ostrej krytyce poddano  ideę jagiellońską, przede wszystkim ze względu na jej silnie antyrosyjską i antyradziecką wymowę.  Wizji jagiellońskiej przeciwstawiano  koncepcję Polski Piastowskiej. Szukając dla  Polski komunistycznej nowej historycznej genealogii nie unikano niekiedy rażących nadużyć. Jeden z publicystów pisał w związku z tym o „książęco-królewskiej, litewsko-polskiej idei jagiellońskiej” i „idei ludowej, piastowskiej”[57]. Ryzykując pewne uproszczenie, można powiedzieć, że w efekcie w całym okresie powojennym historia ziem wschodnich d. Rzeczypospolitej była marginalizowana i oceniana zgodnie z kryteriami obowiązującymi w historiografii radzieckiej[58].

Fakt ten szybko  dostrzeżono w środowisku polskich historyków na emigracji. S. Kościałkowski krytykując „Historię Polski” wydaną  w kraju pod auspicjami  Polskiej Akademii Nauk  pisał:

„Chodzi bowiem o to by w dzisiejszej epoce pojałtańskiej i powojennego imperializmu sowieckiego, ziemie te, oderwane przemocą od innych terenów Rzplitej i wcielone do ZSRR, oderwać też jak najszybciej od świadomego myślenia polskiego”[59].

Spoiwem łączącym środowisko emigracyjnych historyków było odmienne od historiografii krajowej pojmowanie samego pojęcia „dzieje Polski”. Mam w tym przypadku na myśli przede wszystkim towarzyszący mu kontekst terytorialny. Powszechnie  przeciwstawiano  się zawężaniu go  do obszarów Polski „etnograficznej”. Wspomniana kategoria  miała dla badaczy na obczyźnie wymiar historyczny. Jednocześnie akceptowano  synonimiczność kategorii „Polska” i „Rzeczpospolita” wywodząc  korzenie tego zjawiska już z XVII w.[60]. Historia Polski miała obejmować – jak pisał Władysław Wielhorski – „dzieje całości państwa; zarówno wcześniejsze, jakie przebiegały w średniowieczu na ziemiach etnicznych, gniazdowych narodu polskiego, jak i historię nowożytnej <<Rzeczypospolitej Obojga Narodów>>, utworzonej aktem Unii Lubelskiej w r. 1569”[61]. W sposób naturalny ten wizerunek Polski, choć z zastrzeżeniami, przenoszono także na wiek XIX i I połowę wieku XX. Ograniczenie  dziejów porozbiorowych do historii obszarów  współczesnej Polski Ludowej uznawano za zabieg ahistoryczny. Taka optyka w sposób naturalny włączała w pojęcie „dzieje Polski” historię jej obszarów wschodnich, czyniąc z nich jeden z fundamentów emigracyjnego rozumienia  „polskości”.

IV. Podsumowanie

Przedstawiony wyżej historiograficzny spór polsko-rosyjski czy rosyjsko-polski dotyczący z jednej strony  ziem wschodnich d. Rzeczypospolitej, z drugiej zaś zachodnich rubieży Rosji / ZSRR/ skłania do następujących wniosków.

Po pierwsze, idea My-Inni,  zrealizowana w tym przypadku  pod postacią opowieści o losach cywilizacji, religii, państw, dynastii i  narodów okazała się po raz kolejny  /czy tylko w tym przypadku ? / granicą nie do przekroczenia. W efekcie mieliśmy do czynienia z rywalizacją i   nakładaniem  się na siebie konkurencyjnych wizji tworzonych przez obie historiografie. Konflikt był zatem czymś nieuchronnym i  znajdował swoje odzwierciedlenie na trzech poziomach wiedzy historycznej. Mam na myśli poziom cywilizacyjny, strukturalny i wydarzeniowy. Ten  pierwszy związany  z kulturowym wymiarem wiedzy historycznej łączy się z fundamentalnym dla danej formacji kulturowej systemem wyobrażeń  o charakterze oraz kierunku zmienności ludzkiego świata, narzucając przez to rozwijającej się w jej ramach refleksji historycznej określone granice możliwego i niemożliwego. Odnosząc je do analizowanego wyżej obrazu  relacji polsko-rosyjskich, można powiedzieć, że mieszczą się one w szeroko artykułowanych różnicach między Wschodem a Zachodem / odmienne systemy wartości i co za tym idzie odmienne  sposoby organizacji życia zbiorowego/. Dla większości Polaków Wschód  pozostawał   /pozostaje ? / obszarem na poły metafizycznego zła i symbolem zagrożenia dla ich własnej kultury. Podobnie negatywnie i lekceważąco Rosjanie traktują Zachód. Nieco inny charakter mają animozje lokujące się na strukturalnym poziomie wiedzy historycznej. Najczęściej odnoszą się one  do konkretnych  instytucji życia społecznego – państwa, narodu, rasy czy panujących stosunków społecznych. W naszym przypadku, owe konfliktogenne systemy wyobrażeń koncentrowały  się wokół kilku zasadniczych kategorii. Z polskiego punktu widzenia były to takie antynomie jak np.: „rosyjska despotia”- „polski parlamentaryzm”, „wolność jednostki-„podporządkowanie jednostki państwu, „dobrowolny związek narodów”- „rosyjska zaborczość”, „Polska pierwszą obrończynią  Słowiańszczyzny”- „uzurpatorska Rosja, bezprawnie aspirująca do przywództwa wśród Słowian”. Z oczywistych powodów odpowiadały im rosyjskie o przeciwstawnych treściach: „system samodzierżawia –  „brak silnej władzy”, „jednostka w służbie państwa” – „polska anarchia”, „polska ekspansja”-„rosyjska opiekuńczość”, „Rosja opiekunem Słowian – „Polska Judaszem Słowiańszczyzny”. Wreszcie trzeci poziom konfliktu dotyczy warstwy wydarzeniowej wiedzy historycznej. Odnoszą się one najczęściej do wybranych epizodów z historii stosunków polsko-rosyjskich takich jak np. wojny Rzeczypospolitej z Moskwą w I połowie XVII wieku,  udziału i roli Rosji w rozbiorach  Rzeczypospolitej,  walk polsko-rosyjskich w XIX w., wojny 1920 r., zbrodni  katyńskiej, udziału Armii Czerwonej w wyzwoleniu Polski spod okupacji hitlerowskiej.

Po drugie, wydaje się, że mieliśmy do czynienia ze specyficznym, na tle innych, miejscem nakładania  się dwóch  historiograficznych dyskursów.  Spór toczył się bowiem niejako z wykluczeniem nie tyle obecności, co racji większości mieszkańców granicznych terytoriów – Litwinów, Białorusinów, Ukraińców. Obie strony rosyjska i polska starały występować w roli „starszego brata” i przez długi czas lekceważyły i marginalizowały odrębne wizje  historii  tworzone przez wspomniane narody. Ów krytykowany przez Litwinów i Ukraińców „paternalizm” był wyraźnie widoczny w obu historycznych opowieściach o terenach Międzymorza. Tworząc własny historiograficzny portret terytoriów granicznych,  Polacy i Rosjanie odwoływali się do wzajemnie wykluczających się tradycji. W przypadku polskim była nią, niewątpliwie przez lata idealizowana, wizja pokojowego współżycia  kultur, religii i narodów w ramach jednej wspólnej Rzeczypospolitej. Tradycja ta jednak, często postrzegana była w taki sposób jakby prawo do owego dziedzictwa mieli jedynie Polacy. Do odmiennej  historycznej argumentacji odwoływali się Rosjanie. Postrzegając jako kolebkę rosyjskiej państwowości Ruś Kijowską, historiografia carska a potem  radziecka, przesuwały środek ciężkości narodowej historii na zachód. W konsekwencji,  historycznym uzasadnieniem  rosyjskiej polityki ekspansji uczyniono koncepcję „zbierania ziem ruskich”. Wydaje się, że choćby ze względu na panujący w Rosji a potem w ZSRR system społeczno-polityczny, w jeszcze większym stopniu niż polska, historiografia rosyjska opierała się na idei „zawłaszczania” narodowych tradycji białoruskich i ukraińskich na potrzeby imperium. Sprzyjało temu charakterystyczne dla wschodniego myślenia imperialnego połączenie tożsamości narodowej z terytorialnością i uznawanie za rosyjskie wszystkich ziem, które kiedykolwiek wchodziły w skład państwa rosyjskiego. Nic zatem dziwnego, że w takim przypadku „wspólne” terytorium nie tyle było elementem łączącym, ale przede wszystkim  tworzyło bariery i konflikty. Z prac zdecydowanej większości polskich historyków wyłania się niewątpliwie  negatywny, czarny, momentami wręcz  rusofobiczny obraz Rosji i Rosjan. Podobnie było w przypadku historiografii rosyjskiej dotyczącej Polski i Polaków. Teksty nie mieszczące się w tym zasadniczym nurcie, zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie były marginalizowane[62].

Po trzecie, rodzi się pytanie o  przyszłość historiograficznego sporu polsko-rosyjskiego i rosyjsko-polskiego.  Teraźniejszość nie skłania do optymizmu. Co i rusz daje o sobie znać  odmienne „zaprogramowanie kulturowe” Polaków i Rosjan. Z tego co powiedziałem wyżej wynika, że absurdem byłoby domaganie od historyków uwolnienia się  od systemów kultury, które ich ukształtowały  i wyznaczanie historiografii jako realnego zadania – walki z owymi wzajemnymi, negatywnymi stereotypami i uprzedzeniami. Jest to tym trudniejsze, że  są  one nadzwyczaj płynne i dotyczą jednocześnie wielu sfer życia i ludzkiej aktywności. Są one nam po prostu dane i musimy nauczyć się z nimi żyć. Nieco inaczej rzecz się ma w przypadku postrzegania Innego na poziomie  strukturalnym.  W odniesieniu do tych zespołów wyobrażeń  historycy są nieco mniej bezradni, co nie znaczy, że są w stanie skutecznie je kreować lub dyskredytować.  Należałoby raczej powiedzieć, że w zetknięciu z nimi badacze winni mieć świadomość własnych ograniczeń poznawczych,  po to aby choć w części je zneutralizować. Stosunkowo najprościej można sobie wyobrazić   ingerencję historyka na poziomie tych uprzedzeń, które lokują się na wydarzeniowym poziomie wiedzy historycznej. Owe faktograficzne deformacje wynikają najczęściej z politycznych czy  ideologicznych uwarunkowań i  mogą być przedmiotem „negocjacji” w środowisku badaczy.

Spoglądając z takiej perspektywy wypadnie zgodzić się z diagnozą sformułowaną  w 2005 r.  przez polskiego historyka Jana Kieniewicza w ankiecie na temat Czy stosunki polsko-rosyjskie mogą być dobre ?:

„Warunkiem wstępnym jest uznanie inności, tożsamości, odrębnej przynależności cywilizacyjnej oraz zgoda na to, że Międzymorze nie będzie już obszarem rywalizacji o panowanie i dominację. Warunkiem wstępnym będzie też uznanie swych odrębnych historii. Walka o panowanie nad wschodnią częścią kontynentu Rzeczpospolita przegrała z Rosją. Rosja z kolei nie zdołała utrwalić ekspansji swej cywilizacji na tym obszarze. Przyznanie tej prawdy wymaga określenia roli, jaką rywalizujące państwa spełniały, a jakie sobie przypisywały. Jest nam nadal trudno rozmawiać o tym bez emocji. Akceptacja wzajemna wymaga wyzbycia się, lub przynajmniej zidentyfikowania kompleksów. Dopiero wtedy istnieje szansa na wzajemne wysłuchanie”[63].

Dopiero wtedy, można dopowiedzieć, jako historycy przestaniemy być „niewolnikami” swojego zbiorowego doświadczenia historycznego.

Bibliografia / wybrane pozycje dotyczące historiografii polskiej i rosyjskiej XIX i XX w., w językach polskim, rosyjskim i angielskim/

  1. J.N. Afanasjew (red.), Sovietskaja istoriografija ( Moskwa, 1996 ) .
  2. M. A. Ałpatow, Russkaja istoriczeskaja mysl i  Zapadna Evropa /XVIII – perwaja polovina XIX / ( Moskwa, 1985 ).
  3. K. Błachowska,  Narodziny imperium. Rozwój terytorialny państwa carów w ujęciu historyków rosyjskich XVIII i XIX wieku (Warszawa, 2001)
  4. Taż, Wiele historii jednego państwa. Obraz dziejów Wielkiego Księstwa Litewskiego do 1569 roku w ujęciu historyków polskich, rosyjskich, ukraińskich, litewskich i białoruskich w XIX wieku (Warszawa, 2009)
  5. C. E. Black (ed.) Rewriting Russian History (New York 1956 ).
  6. J. C. Black, Nicholas Karamzin and Russian Society in the Nineteenth Century: A Study in Russian Political and Historical Thought ( Toronto, 1975 ).
  7. P. Brock, J. Stanley, P. J. Wróbel (eds) Nation and History: Polish Historiography from Enlightenment to the Second World War ( Toronto, 2005 ).
  8. B. R. Byrnes, V. O Kliuchewskii. Historian of Russia ( Bloomington and Indianopolis, 1995).
  9. M. Filipowicz, Wobec Rosji. Studia z dziejów historiografii polskiej od końca XIX wieku po II wojnę światową ( Lublin 2000 ).

8. Tenże, Emigranci i Jankesi. O amerykańskich historykach Rosji (Lublin 2007)

9.A. F. Grabski, Zarys historii historiografii polskiej (Poznań, 2000).

10.A. F. Grabski, Dzieje historiografii (Poznań, 2003 ).

11.Tenże, Poland in G. Iggers, H. T. Parker (eds) International Handbook of Historical Studies. Contemporary Research and Theory ( London, 1980 ), pp. 301-324.

13. Istorik i włast: sowietskije istoriki stalinskoj epochi /pr. zb./ (Saratow, 2006).

14.W. W. Kutiawin, Polsza i Poliaki w sowremennych rossijskich uczebnikach istorii in A. de Lazari, R. Bäcker (red. ) Dusza polska i rosyjska. Spojrzenie współczesne ( Łódź, 2003), ss. 244-264.

15.W. Laquer, The Fate of the Revolution. Interpretations of Soviet History (New York 1967).

16.Lost Greatness and Past Oppression in East Central Europe: Representations of the       Imperial Experience in Historiography since 1918, F. Hadler, M. Mesenhöller /Hrsg./,( Leipzig 2007)

17.A. Mazour, Modern Russian Historiography (Princeton, 1958)

18.A. N. Miercałow (red.) Istorija i stalinizm ( Moskwa, 1991 )

19.A. Nowak, Od Imperium do Imperium. Spojrzenia na historię Europy Wschodniej, Kraków 2004.

20. Tenże, Historie politycznych tradycji. Piłsudski, Putin i inni (Kraków, 2007/

21.T. Sanders (ed.) Historiography of Imperial Russia: The Profession and Writing of History in Multinational State ( Armonk, New York, 1999).

22.A. L. Shapiro, Istoriografija s driewniejshych wremen do 1917 goda ( Moskwa, 1993 ).

23.Słownik historyków polskich (red.) M. Prosińska-Jackl (Warszawa, 1994).

24.M. H. Serejski, Europa a rozbiory Polski. Studium historiograficzne ( Warszwawa 1970 ).

25.A. Stępnik, Ukraina i stosunki polsko-ukraińskie w syntezach i podręcznikach dziejów ojczystych okresu porozbiorowego 1795-1918 ( Lublin, 1998 ).

26.R. Stobiecki, Między marksizmem a wielkoruskim szowinizmem. Elementy obrazu dziejów Polski w radzieckich podręcznikach doby stalinizmu /w:/ A. de Lazari, R. Bäcker   (red.) Dusza polska… ss. 229-243.

27.G. Wernadski, Russkaja istoriografija ( Moskwa, 1998 ).

28. A. Walicki, Zarys myśli rosyjskiej. Od oświecenia do renesansu religijno-filozoficznego ( Kraków, 2005)

29.P. S. Wandycz, Polska /w:/  J. Kłoczowski, P. Kras (red.) Historiografia krajów Europy Środkowo-Wschodniej ( Lublin 1997, pierwodruk „The American Historical Reviev” 97:2 (1992).

30.A. Wierzbicki, Wschód – Zachód w koncepcjach dziejów Polski. Z dziejów polskiej myśli historycznej w dobie porozbiorowej (Warszawa 1984 ).

31.Tenże, Groźni i  Wielcy. Polska myśl historyczna XIX i XX wieku wobec rosyjskiej despotii ( Warszawa, 2001 ).


[1] Pierwotna, angielska wersja tego tekstu National History and Imperial History: A Look at Polish-Russian Historiographical Disputes on the Borderlands in the Nineteenth and Twentienth Centuries ukazała się w tomie Disputed Territories and Shared Pasts. Overlapping National Histories in Modern Europe ed. by T. Frank and F. Hadler, Palgrave Macmillan , London 2011,  s. 125-151 /  jako VI tom serii Writing the Nation: National Historiographies and Making of Nation States in 19th and 20th Century Europe/.  Ze względu na objętość tekstu  ilość przypisów została ograniczona do minimum. Czytelnika zainteresowanego podjętą w  tekście tematyką odsyłam do zamieszczonej na końcu  bibliografii.

[2] Ze względu na ramy artykułu  poglądy historyków ukraińskich, litewskich i białoruskich i innych narodów zamieszkujących ziemie d. Rzeczyposolitej,  nie zostały uwzględnione. Wymagałoby to napisania zupełnie innego tekstu.

[3] Pogląd ten nawiązuje do tezy obecnej w literaturze dotyczącej  przeszłości rosyjskiej, że Rosja w swej nowożytnej historii nigdy nie była narodem  w zachodnim rozumieniu tego terminu, ale od początku była imperium. Zob. np. G. Hosking, Russia: People and Empire 1552-1917, London 1997.

[4] Trudno prześledzić zmiany w tym zakresie albowiem w Rosji carskiej przeprowadzono tylko jeden spis powszechny w 1897 r. Wykazał on, że w Kraju Północno-Zachodnim struktura narodowościowa wyglądała następująco: Białorusini /55%/, Żydzi /14 %/, Litwini /14%/, Polacy /5,6%/, Rosjanie /5%/, Łotysze i Ukraińcy /po 3%/.  Jeśli chodzi o Kraj Południowo-Zachodni  to dane te wyglądały następująco: Ukraińcy /61,7%/, Żydzi /13,4%/, Polacy /9,9%/, Rosjanie /2,7%/. W obu przypadkach historycy polscy podają, że liczby dotyczące ludności polskiej zostały celowo zaniżone. O pozycji Polaków na tych obszarach decydowała także w istotnym stopniu struktura  własności ziemskiej.  Np. na Wileńszczyźnie, Grodzieńszczyźnie i Kowieńszczyźnie w rękach polskich znajdowało się ponad 60%  ziemi. W innych rejonach było to ok. 50 %. Podobnie było w Kraju Południowo-Zachodnim. We wszystkich trzech guberniach – wołyńskiej, podolskiej i kijowskiej  do Polaków należała 1/3 wszystkich gruntów. To wszystko nie zmienia faktu, że na całym interesującym mnie obszarze Polacy i Rosjanie stanowili mniejszość. W okresie międzywojennym  w tej  części  II Rzeczypospolitej, która leżała na wschód od Bugu Ukraińcy i Białorusini stanowili zwykle powyżej 50 % mieszkańców. Wyjątek stanowiły  miasta.  Duże /Wilno, Lwów/ zamieszkałe były przez większość polską, średnie i małe zdominowane były przez ludność żydowską.

[5] J. Kolbuszewski, Kresy, Wrocław 2002, s. 12.

[6] Abstrahuję w tym miejscu od  głębszych różnic dotyczących pojęć Ruś / Rus/ i Rosja /Rossija/ oraz ruski /russkij/ i rosyjski /rossijskij/. W tym pierwszym przypadku mamy do czynienia z nieakceptowanym przez część historyków  m. in. ukraińskich i polskich zawłaszczeniem dziedzictwa Rusi Kijowskiej przez  Rosję. W tym drugim należy odróżnić  pojęcie russkij wiążące się z identyfikacją narodową od rossijskij mającym konotację państwową. Szerzej na ten temat Zob. E. Thompson, Trubadurzy imperium. Literatura rosyjska i kolonializm, Kraków 2000, wyd. angielskie Imperial Knowledge. Russian Literature and Colonialism, London 2000.  

[7] D. Beavois, Spory historyków /Francja, Rosja, Polska/  wokół Ukrainy-Rusi /w:/ Historia Europy Środkowo-Wschodniej, /red./ J. Kłoczowski, Lublin 2000, t. 2, s. 49. Zob. także wydanie francuskie, które ukazało się w serii Nouvelle Klio.

[8] Pierwsze wydanie syntezy ukazało się w 1818 r. / początkowo w ośmiu tomach /.Ostatni 12 tom ukazał się już po śmierci historyka w 1829 r.

[9] N. М. Karamzin,  Istorija gosudarstwa rossijskogo w 12-u tomach, t. I, Moskwa 1989, s. 22.

[10] N. M. Karamzin, Mnienije russkogo grażdanina /w:/ Nieizdannyje soczinienija i pieriepiska Nikołaja Michajłowicza Karamzina, wyd. M. Pogodin, Moskwa 1862, s. 6-8. Jest to zapiska z rozmowy historyka z carem Aleksandrem I w Carskim Siole  w październiku 1819 r. Była ona reakcją Karamzina na obietnice cara dotyczące ewentualnego przyłączenia do Królestwa Polskiego tzw. Ziem Zabranych.

[11] Tamże, s. 7.

[12] N.M. Karamzin, Istoriczeskoje pochwalnoje słowo Jekatierinie Wtoroj, Moskwa 1802, s. 27.

[13] Najbardziej dojrzałą formę lelewelowska koncepcja przybrała w pracy Uwagi nad dziejami Polski i ludu jej z 1844 r. /I wyd. Poznań 1855/.

[14] J. Lelewel, Dzieje Litwy i Rusi aż do unii z Polską w Lublinie 1569 zawartej /w:/ Tenże, Dzieła, t. 10, Warszawa 1969, s. 125.

[15] Tamże.

[16] Polski historyk takiego  stanu rzeczy nie traktował jako ostatecznego. W przyszłości   dopuszczał on  reslawizację Rosji  i wejście jej do bliżej nieokreślonej federacji narodów słowiańskich.

[17] Podaję za N. Fiłatowa, Polska w rosyjskiej myśli historycznej /w:/ Polacy i Rosjanie…, s. 25. W podobnym duchu wypowiadał się M. Ustriałow.

[18] N. G. Ustriałow,  Russkaja istorija, t. 2, s. 101.

[19] N. G. Ustriałow, Isliedowanije woprosa, kakoje miesto w russkoj istorii dołżno zanimat Wielikoje Kniażestwo Litowskoje. Soczinienije  czitannoje na torżestwiennom aktie w Gławnom Pedagogiczeskom Institutie 30 diekabrja 1838, Sankt Petersburg 1839, s. 16. Cyt. za K. Błachowska, Narodziny imperium. Rozwój terytorialny państwa carów  w ujęciu historyków rosyjskich XVIII i XIX wieku, Warszawa 2001, s. 137.

[20] N. G. Ustriałow, Russkaja istorija, Sankt Petersburg 1839, t. 5, s. 105.

[21]Jednym z  wielu przykładów mogą być wypowiedzi  Mikołaja Danilewskiego,  Jurija Samarina czy Mikołaja Strachowa.

[22] D. I. Iłowajskij, Istorija Rossii, Moskwa 1884, t. 3, s. 574. Ziemie te  z polskiego punktu widzenia – Podlasie, Podole, Wołyń i Ukrainę rosyjski historyk nazywał  Rusią Południowo-Zachodnią, a następnie Małorusią.

[23] Tenże, Istorija Rossii, Moskwa 1905, t. 5, s. 41.

[24] S. N. Sołowjow, Istorija Rossii s driewniejszych  wriemien, Moskwa 1965 /pierwodruk  Moskwa 1851-1879/ kniga 13, s. 435-436.

[25] Poza nim do tego grona zaliczyć można jeszcze Mikołaja  Kariejewa i Aleksandra Pogodina.

[26] W.  O. Kliuczewskij, Kurs russkoj istorii, cz. 5, Piotrogrod 1921, s. 34. Szczególnie rosyjski historyk krytykował zgodę Rosji na zajęcie przez Austrię Galicji, a więc terenów d. Rusi Kijowskiej.

[27] J. Szujski, Rzut oka na stanowisko Polski w historii powszechnej /pierwodruk 1860/. Cyt. za Tenże, O fałszywej historii jako mistrzyni fałszywej polityki. Rozprawy i artykuły /oprac./ H. Michalak, Warszawa 1991, s. 28.

[28] T. L / Władysław Smoleński /, Z domu niewoli…, Paryż 1891. Cyt. za A. F. Grabski, Poglądy Władysława Smoleńskiego na dzieje Polski /w:/ Tenże, Perspektywy przeszłości. Studia i szkice historiograficzne, Lublin 1983, s. 439.

[29] W. Smoleński, Historia Polski, Warszawa 1921, s. 27.

[30] Idee te F. H. Duchiński wyłożył w dziele  Zasady dziejów Polski i innych  krajów słowiańskich, cz.I-III, Paryż 1858-1861. Część pierwsza ukazała się w drugim wydaniu bez wstępu i z poprawkami pt. Zasady dziejów Polski i innych krajów słowiańskich i Moskwy, Paryż 1859.

[31] Koncepcja ta była silnie osadzona w tradycji. Jak wiadomo, po unii lubelskiej /1569/ powstała  z połączenia Korony i Wielkiego Księstwa Litewskiego  Rzeczpospolita Obojga Narodów  dzieliła się na  trzy prowincje czyli „narody”:  Wielkopolskę  /razem z Mazowszem /,  Małopolskę / razem z ziemiami ruskimi, Wołyniem, Podolem, Ukrainą i Podlasiem /  oraz Litwę / razem z Rusią Białą i Czarną /. M. in. w takim podziale uzewnętrzniał się federacyjny charakter państwa.

[32] J. Moraczewski, Dzieje Rzeczypospolitej polskiej, Poznań 1847 t. 4, s. 308.

[33] H. Schmitt, Dzieje narodu polskiego od najdawniejszych do najnowszych czasów opowiedziane przez […].. Lwów 1863, t. 1, s. 219.

[34] T. Korzon, Prof. Kariejew i jego poglądy na upadek Polski, „Kwartalnik Historyczny” 1889, t. III, s. 687-702 / tekst podpisany kryptonimem N./ Cyt. za T. Korzon, Odrodzenie w upadku. Wybór pism historycznych, Warszawa 1975, s. 444.

[35] Wielce charakterystyczna jest pod tym względem wypowiedź Michaiła Katkowa,  jednego z tych Rosjan, którzy reprezentowali twardy kurs w polityce wobec Polaków.  Kilka lat po powstaniu styczniowym, w  liście do Aleksandra II pisał on: „Narodowość polska sama z siebie nie byłaby wrogim Rosji pierwiastkiem politycznym na swoim własnym należącym do niej gruncie. Gdyby Polacy zadawalali się jedynie polskim narodem i trzymali się tylko własnych granic etnograficznych, to żaden spór między nimi a Rosją nie mógłby powstać. Problem polski nie polega na tym, aby uznać narodowość polską na terenach z dawien dawna zasiedlonych przez naród polski. Problem polski tkwi w roszczeniach także do ludności rdzennie rosyjskiej na tych ziemiach”. Podaję za A. Miller, Kresy Wschodnie Rzeczypospolitej czy Zachodnie Rubieże Imperium ? /w:/ Polacy i Rosjanie. 100 kluczowych pojęć /red./ A. Magdziak-Miszewska, Warszawa 2002, s. 119-120.

[36] Część Polaków z Kresów Wschodnich potraktowała traktat ryski wręcz jako „czwarty rozbiór kraju” i  zatratę całego wiekowego dorobku polskiej kultury na tym obszarze. W kwestii tej Polacy byli głęboko podzieleni. Część była zwolennikami przyłączenia m. in. Mińszczyzny, inni obawiali się, że inkorporacja zbyt wielkich obszarów na wschodzie doprowadzi do wzrostu antagonizmów narodowościowych i tendencji odśrodkowych.

[37] Według spisu z 1921 r. Polacy stanowili  65% ludności. Ukraińców było 16%, Żydów –10%, Białorusinów – 5%.  Proporcje te zmieniały się zasadniczo jeśli chodzi o tereny leżące na wschód od linii Bugu.  Np. na Polesiu, Wołyniu  czy Galicji Wschodniej  Ukraińcy i Białorusini przekraczali niekiedy 50%.

[38] Opierała się ona na następujących zasadach: 1. Braku uniwersalizmu religijnego /swoista mieszanina religijna/; 2. Militaryzmu w organizacji społecznej; 3. Oparcia państwowości na prawie prywatnym; 4. Braku pojęcia narodowości. Tenże, Polskie logos a ethos, Poznań 1921, s. 29-44. Poglądy na historię Rosji  F. Koneczny wyłożył w kilku pracach.  Dzieje Rosji t. 1  ukazały się w 1917 r. w Krakowie i obejmują okres do 1449 r. W 1921 r. opublikowane zostały Dzieje Rosji od najdawniejszych do najnowszych czasów, będące opracowaniem popularnym. Zostały one doprowadzone do 1914 r. Wreszcie w  1929 r. Koneczny wydał pracę Litwa a Moskwa w latach 1449-1492 /Dzieje Rosji, t. 2./. Ponadto  w 1984 r. w Londynie ukazała  książka Schyłek Iwana III 1492-1505 / Dzieje Rosji, t. 3/.

[39] Były one fragmentem rozwijanej przez tego badacza teorii „psychodziejowej”. W jej ramach  polski uczony wyróżniał tzw.  „typy dziejowe” /„dusze narodowe”/ wśród których  znalazła  się także „dusza  rosyjska”.  Cechowały  ją  szeroko rozumiana patologia i  opóźnienie w stosunku do „duszy Zachodu”, w rezultacie czego w XX stuleciu pozostawać miała ona ciągle na poziomie X w. Rosjanie pozostawali na poziomie koczownictwa, charakterystycznego dla „niedojrzałych” ludów osiadłych. J. K. Kochanowski, Polska w świetle psychiki własnej i obcej. Rozważania, Częstochowa 1925 / pierwodruk 1920/, s. 203, 209. Podobne stanowisko, choć nie w wersji tak skrajnej, reprezentował socjolog Florian Znaniecki. Zob. Tenże, Upadek cywilizacji zachodniej. Szkic z pogranicza filozofii kultury i socjologii, Poznań 1921.

[40] J. Kucharzewski, Od Białego Caratu do Czerwonego, t. 1, Epoka Mikołaja I, Warszawa 1923, s. 81.

[41] W. Konopczyński, Dzieje Polski nowożytnej, Warszawa 1986 / pierwodruk 1936 /, t. 1, s. 316.

[42] O. Halecki, Idea jagiellońska „Kwartalnik Historyczny” 1937, z. 1-2,  s. 486. Praca Dzieje unii jagiellońskiej, t.1-2, ukazała się w 1919 r.

[43] L. Kolankowski,  Polska Jagiellonów, Lwów 1936.

[44] Jeden z rozdziałów „Krótkiego kursu” poświęcony wojnie polsko-radzieckiej zatytułowany został „Najazd jaśniepanów polskich na Związek Radziecki”.

[45] Zob. np. Istorija SSSR /red./ A. Pankratowa, Moskwa 1952 / pierwodruk 1940/, wyd. polskie Warszawa 1954.

[46] M.N. Pokrowskij,  Izobrannyje proizwiedienija, Moskwa 1966,, t. 1, s. 474. 

[47] Tenże, Polsza na putiach kołonizacii Ukrainy i Biełorussi, „Istoriczeskoje Zapiski” 1940, t. 7, s. 59-90.

[48] Dobrym przykładem mogą być radzieckie podręczniki szkolne i akademickie powstające pod koniec lat trzydziestych. Pierwszym był  Kratkij kurs istorii SSSR przygotowany pod redakcją A.W. Szestakowa, opublikowany w 1937 r. Po II wojnie światowej – na przełomie lat 40-tych i 50-tych rozpoczęła się „międzynarodowa kariera” wspomnianych podręczników. Były one masowo tłumaczone na narodowe języki wszystkich krajów obozu komunistycznego. W Polsce, podobnie jak i w innych państwach bloku radzieckiego ich wprowadzenie do edukacji szkolnej było fragmentem polityki stalinizacji.

[49] W podręczniku Historia ZSRR napisano, że od XIV w. ziemie ruskie podzielone były na trzy części: Ruś północno-wschodnią, pozostającą pod władzą Wielkiej Ordy,  Ruś południowo-zachodnią, będącą częścią Litwy i Ruś Halicką zawładniętą przez Polskę, tamże, s. 106.

[50] Np.  w podręczniku  Istorija srednich wekow /red./ J. E Kosminskij, Moskwa 1940,   tylko raz użyto  w odniesieniu do państwa polsko-litewskiego pojęcia „Rzeczpospolita”, zaopatrując je w cudzysłów i dodając, że chodzi o „republikę”. Podaję za wyd. polskim Warszawa 1953,   s. 264.

[51] Narracja we wspomnianym podręczniku została doprowadzona jedynie do końca XIX, a więc nawet nie do początków państwa radzieckiego.

[52] Istoria Polszi w triech tomach /red./ W. D. Koroljuk, I.S. Miller, P.N. Trietjakow, t. 3, Moskwa 1958, s. 457.

[53] Przykładem mogą być syntezach akademickie, podręczniki szkolne i monografie.  Zob. np. wspomniana wyżej Istoria Polszi /nieco zmodyfikowane ujęcie   pojawiło się dopiero w Kratkoj Istorii Polszi /red./ F. G. Zujew, W.A. Swietłow, S. M. Falkowicz, Moskwa 1993/, M. Nieczkina, P. Lejbiengrub, Istorija SSSR / podręcznik dla klasy VII/, Moskwa 1984, I. Griekow, Oczerki po istorii mieżdunarodnych otnoszenij Wostocznoj Jewropy XIV-XVI ww., Moskwa 1963.

[54] Istoria Polszi, t. 2, s. 354.

[55] I. Łappo, Zapadnaja Rosssija i jewo sojedinienije s Polszoj w istoriczeskom proszłom, Praga 1924; Tenże, Litowsko-russkoje gosudarstwo w sostawie Reczi Pospolitoj, Praga 1929; G. Vernadsky, A History of Russia, Yale 1961, N. Riasanowsky, A History of Russia, 4 ed. Oxford 1984 . Ostatnio w przekładzie polskim ukazało się wydanie VII napisane  razem  M. Steinbergiem / Historia Rosji, Kraków 2009/.

[56] M. Głowiński, Język jako bariera /w:/ Polacy i Rosjanie. 100 kluczowych pojęć…,  s. 17.

[57] E. S. Rappaport, Polska jako państwo jednonarodowe / szkic analityczny ściśle polskiego składu ludności III Rzeczypospolitej /,”Myśl Współczesna” 1946, nr 2, s. 200.

[58] Przykładem takich praktyk mogą być publikowane w PRL syntezy dziejów Polski, w których zdecydowanie więcej miejsca poświęcano historii ziem zachodnich, nawet jeżeli nie znajdowały się one już wtedy w granicach państwa polskiego, niż  terenom na wschodzie. Najbardziej widoczne było to w odniesieniu do XIX stulecia, w obrazie którego Ziemie Zabrane były z reguły pomijane, lub  przeobrażenia na tym obszarze kwitowane były kilku zdaniami.

[59] S. Kościałkowski, Spostrzeżenia i uwagi krytyczne /I/, „Kultura” /Paryż/ 1957, nr 7-8, s. 50-51.

[60] Zob. np. W. Wielhorski, Wielkie Księstwo Litewskie w komunistycznej historii Polski “Teki Historyczne” 1957/1958, t. VIII, s. 30-31.

[61] Tamże, s. 30.

[62] Uwaga ta  nie ma charakteru uogólniającego. Nie  odnosi się np.  do zjawiska fascynacji kulturą rosyjską wśród inteligencji polskiej przełomu XIX i XX w. czy  propolskich sympatii inteligencji rosyjskiej w latach 70-tych XX w. Przykładem pisarstwa, które nie mieści się w tym schemacie mogą być prace A. Walickiego. Pisze o tym sam Walicki w wydanych ostatnio wspomnieniach Idee i ludzie. Próba autobiografii, Warszawa 2010.

[63]„Arcana” 2005, nr 64-65, s. 74.  Jak wiadomo, ostatnie dwa lata przyniosły  istotny przełom w dialogu historyków Polski i Rosji. Jego spektakularnym wyrazem jest publikacja sygnowana przez Polsko-Rosyjską Grupę do Spraw Trudnych , Białe plamy – czarne plamy. Sprawy trudne w polsko-rosyjskich stosunkach

1918–2008 /red./ A. D. Rotfeld, A. W. Torkunow, Warszawa 2010 / książka ukazała się także w języku rosyjskim/.