Jakub Trzebiatowski – Klasyczne koncepcje socjalizacji. Socjologia wobec fenomenu „stawania się” osobowości

Streszczenie

Artykuł prezentuje przegląd klasycznych koncepcji socjalizacji. Jak zauważono, źródeł teoretycznych analiz procesów socjalizacji poszukiwać należy we wczesnych intuicjach psychologicznych i socjologicznych. Spośród teorii psychologicznych wskazano na psychoanalizę, behawioryzm i psychologię poznawczą. Na ich gruncie autorzy poszukiwali „endogennych” mechanizmów uspołecznienia. Socjologowie, gdzie omówiono teorię socjalizacji w perspektywie symboliczno interakcyjnej koncepcji G. H. Meada oraz funkcjonalno – strukturalnej T. Parsonsa skłonni byli upatrywać głównej siły sprawczej procesu socjalizacji w perspektywie „egzogennej” – rzeczywistości ponadindywidualnej.

Abstract

Article reveals classical conceptions of socialization. Source of theoretical analysis of socialization should search in early psychological and sociological conceptions. Among psychological theories, pointed to psychoanalysis, behaviorism and cognitive psychology. According to psychological theories, mechanisms of socialization depend on human nature. However, sociologists particularly G. H. Mead (symbolic interactionist) and Talcott Parsons (structural functionalist) concluded that mechanisms of socialization grounded in social system.

Wprowadzenie

Socjalizacja pierwotna, czyli wprowadzanie i nauka życia pośród ludzi jest jednym z najistotniejszych procesów w trakcie jednostkowej biografii. Aktor1 nie może w tym procesie nie uczestniczyć czy po prostu nie wyrazić na niego zgody. Po pierwsze z racji tego, że nie potrafi jeszcze mówić, a struktury jego osobowości nie są jeszcze na tyle wykształcone, aby umożliwić werbalne wyrażenie protestu po drugie zaś dlatego, że rodzina bądź inne społeczne instytucje na to nie pozwolą.

Najprostszą i najbardziej ogólną definicję socjalizacji sformułowaną na potrzeby tego wprowadzenia można określić jako proces narodzin jednostkowej osobowości oraz przygotowanie jej do życia w zbiorowości. Uczestnictwo w życiu społecznym, które w pierwszych latach uspołeczniania realizuje się w znacznej mierze poprzez interakcje w rodzinie pochodzenia (będącej jednocześnie częścią i przedstawicielem społeczeństwa globalnego) umożliwia aktorowi wykształcenie osobowości, zapewniając dostęp do wielowiekowego dziedzictwa społeczno – kulturowego.

Zapytać jednak można czy większą rolę w „stawaniu” się jednostki na społecznej scenie przypisać należy indywidualnym, podmiotowym aktom czy też większy udział w tym procesie należy przypisać systemowi społecznemu? Tak sformułowane pytanie może stanowić fundament, na gruncie którego autor starał się będzie usystematyzować dociekania najwybitniejszych teoretyków dotyczące uspołecznienia.

Socjalizacja – wczesne intuicje

Początków badań procesów socjalizacji poszukiwać należy u praźródeł nauk społecznych. Liczne pytania o to, jak człowiek staje się człowiekiem podejmowane były na gruncie humanistyki niemalże od samego początku jej istnienia.

Jednym z pierwszych badaczy, który użył terminu socjalizacja w rozprawie naukowej był amerykański socjolog E.A. Ross (Tillmann 2005:33). W opublikowanej w 1896 roku pracy traktującej o mechanizmach kontroli społecznej scharakteryzował socjalizację jako proces „(…) formowania uczuć i pragnień jednostek, aby odpowiadały one potrzebom grupy” (Ross cyt. za Tillmann 2005:33).

Niemniej stwierdzić należy, że uczeni już wcześniej podejmowali w rozważaniach problematykę mniej lub bardziej związaną z uspołecznieniem.

Teoretykiem, którego poglądy zasługują na uwagę z punktu widzenia historii procesów socjalizacji i istoty natury ludzkiej jako takiej jest K. Marks.

Dla K. Marksa jedną z najbardziej charakterystycznych cech ludzkiej natury było istnienie świadomości. To właśnie za jej sprawą ludzie potrafią przewidywać, planować i kontrolować własne działania. Jak podkreślał „(…) zwierzę jest bezpośrednio tożsame ze swoją działalnością życiową (…) człowiek czyni samą swą działalność życiową przedmiotem własnej woli i świadomości” (Marks, Engels 1960:553. zob. też Marks 1967).

Innymi słowy świadomość jest cechą swoistą gatunku ludzkiego – za jej pośrednictwem działający posiedli przymioty takie jak zdolność separowania się od własnych działań czy też umiejętność podejmowania decyzji. Autor podobnie jak później F. Znaniecki w koncepcji współczynnika humanistycznego (zob. Znaniecki 2001a:258) twierdził, że świadomości nie powinno się badać w oderwaniu od konkretnych, działających na społecznej scenie jednostek.

Marksowska koncepcja natury ludzkiej zakładała zatem istnienie dialektycznej relacji pomiędzy jednostkową aktywnością zwrotnie oddziaływującej na świadomość, która „(…) jest od samego początku wytworem społecznym i pozostaje nim tak długo, jak długo w ogóle istnieją ludzie” (Marks 1967:189).

K. Marks był przekonany nie tylko o społecznym charakterze natury ludzkiej, ale także o konieczności kształtowania tej natury w procesie społecznym. W innym wypadku aktor nie miałaby szansy wykształcenia „podarowanych” przez naturę rozmaitych cech i zdolności. Człowiek nie może zatem „stać się ludzkim” bez obecności innych ludzi. Jak stwierdzał „(…) człowiek to w najbardziej dosłownym sensie zoon politikon, nie tylko zwierzę społeczne, ale i zwierzę, które może rozwinąć się w jednostkę tylko w społeczeństwie” (Marks 1986:84).

O ile K. Marks nie poświęcił wiele miejsca w swoich analizach badaniom procesów socjalizacji to E. Durkheim – jeden z praojców socjologii był jednym z prekursorów rozważań nad istotą uspołecznienia (zob. Szacki 1964). To właśnie dzięki E. Durkheimowi pojęcie socjalizacji zyskało akceptację i na stałe zadomowiło się na gruncie nauk społecznych (Tillmann 2005:35). Dla autora „Zasad metody socjologicznej” na naturę ludzką składa się wiele elementów, pośród których najważniejsza rola przypada popędom biologicznym. Do innych pierwiastków konstytuujących ludzką naturę E. Durkheim zaliczał afekty – uczucia takie jak miłość czy sympatię, które jego zdaniem odgrywały ważną rolę w rozmaitych sytuacjach i zjawiskach społecznych. Autor pozostawił jednak dociekania natury owych „społecznych uczuć” i procesom z nimi związanym psychologom.

Zdaniem E. Durkheima podmiotowa natura ma charakter społeczny w innym bowiem wypadku nie byłoby możliwości powstania obyczajów, prawa czy instytucji. Działający angażując się w kształtowanie rozmaitych zjawisk konstytuujących tkankę społeczną nie czynią tego wszelako z altruistycznych pobudek (Ritzer 2005:145). Według badacza natura ludzka jest przesiąknięta egoizmem i jeżeli aktorzy nie posiedliby władzy nad owymi egoistycznymi popędami mogłyby one zagrozić im samym i w konsekwencji istnieniu całych społeczeństw. Zapanować nad nimi można jedynie dzięki przestrzeganiu zasad wspólnej moralności.

Autor „La Suicide” uważał, że wyzwolenia od egoistycznych popędów działający powinien poszukiwać „na zewnątrz”, aniżeli „wewnątrz” własnej psychiki. Funkcję taką spełniać miała zbiorowa świadomość ułatwiająca ich powściąganie – zarówno w wymiarze makrospołecznym (kultura), ale i mikrospołecznym (na poziomie działających podmiotów). Stąd też, dociekania francuskiego socjologa znalazły wyraz w zagadnieniach internalizacji norm moralnych odbywającej się za pośrednictwem takich procesów jak socjalizacja.

Jak podkreślał, uspołecznienie to proces, podczas którego aktor przyswaja zwyczaje grup dzięki czemu zdobywa fizyczne, intelektualne ale także – i to było dla badacza najistotniejsze – moralne kwalifikacje, które są konieczne, aby mógł funkcjonować na arenie teatru codziennego (Ritzer 2005:144 – 146).

Wówczas tak definiowany proces zapewnić miał osiągnięcie trzech podstawowych celów, po pierwsze tylko za pośrednictwem socjalizacji aktor nauczyć się może kontrolować egoistyczne popędy, po drugie – „społeczeństwo” w ten sposób skłonić może działającego by czynił to świadomie i dobrowolnie oraz po trzecie, wytworzyć w jednostce poczucie odpowiedzialności wobec szerszej wspólnoty i panujących w niej norm moralnych. Społeczeństwo bowiem, jak zauważał „(…) może istnieć tylko w i poprzez indywidualne sumienia, musi w nas wnikać i w nas się organizować; w ten sposób staje się integralnym składnikiem naszej istoty” (Durkheim 1990:299).

E. Durkheim był niewątpliwie jednym z prekursorów analiz procesów uspołecznienia. Jako jeden z pierwszych teoretyków zwrócił uwagę na fakt, że „aspołeczna” i „egoistyczna” jednostka dzięki internalizacji moralności zbiorowej zyskuje moc powściągania popędów i instynktów mających charakter zarówno endogenny (których źródła należało poszukiwać w świecie społecznym), jak i egzogenny (których źródłem było ciało).

Pomimo faktu, że to dzięki E. Durkheimowi pojęcie socjalizacji zyskiwało coraz większą akceptację i popularność nie tylko w kręgu socjologów, ale i innych badaczy na gruncie nauk społecznych, mimo także niewątpliwych zalet durkheimowskiej koncepcji wydaje się ona współcześnie mało wartościowa (Tillmann 2005:35). Mowa w niej przede wszystkim o podporządkowaniu działających oczekiwaniom i wymaganiom społecznym. Taka perspektywa procesu socjalizacji kładła nacisk na podmiotową adaptację i asymilację społeczno – kulturową pomijając indywidualny, twórczy aspekt kreowania tożsamości. W konsekwencji osobowość postrzegana była przede wszystkim jako rezultat społeczno – kulturowych wpływów (Por. Hurrelmann 1994).

Dalszy rozwój teorii socjalizacji związany był przede wszystkim z dojrzewaniem psychologii i socjologii. Pod koniec XIX wieku krystalizować się poczęły orientacje starające się wyjaśnić relację aktora z jego najbliższym środowiskiem. W tym też mniej więcej czasie, Z. Freud przedstawił własną wizję osobowości. Pierwsze rozprawy Z. Freuda „(…) poświecone były analizie symptomów histerycznych i wyróżnienia niektórych kategorii osobowości. Odnosiły się więc do jednostki ludzkiej, jej aparatu psychicznego, doświadczeń z okresu dziecięcego, a zakres ujmowanych w tych pracach relacji społecznych nie wykraczał poza paraseksualne związki syna z matką i córki z ojcem” (Obuchowski 1984:10).

Psychoanaliza w swoich założeniach nie miała być teorią uspołecznienia. Podstawową ambicją Z. Freuda było raczej wykorzystanie orientacji psychoanalitycznej w praktyce klinicznej. Autor koncentrował się „(…) na tych objawach nieświadomości, które występują w życiu codziennym. Starał się wyjaśnić, że nic w naszym życiu psychicznym nie pojawia się przypadkiem” (Obuchowski 1984:20). Zatem „(…) i można westchnąć uświadamiając sobie, że są tacy, którym dane jest wydobywać z wiru własnych uczuć, właściwie bez wysiłku, najgłębsze poznanie, ku któremu my wszyscy inni musimy torować sobie drogę poprzez dręczącą niepewność, po omacku” (Freud 1965:167). Jakkolwiek tradycja psychoanalityczna zaakcentowała znaczenie doświadczeń wczesnego dzieciństwa oraz przyczyniła się w znacznym stopniu do pogłębienia wiedzy o istocie ludzkich motywacji – to jak stwierdzał T. Parsons, staje się ona mało użyteczna w obliczu mikrostrukturalnych i socjokulturowych uwarunkowań rozwoju osobowości (Por. Parsons 1969:111 – 149). W opozycji do freudowskiej psychoanalizy powstała inna psychologiczna orientacja nazwana behawioryzmem. Twórcą kierunku był J. B. Watson, który w 1913 roku opublikował pracę zatytułowaną „Psychologia z punktu widzenia behawiorysty” (zob. Watson 1913:158 – 177). Autor na początku pracy badawczej wykluczył możliwość badania świadomości gdyż jak twierdził, zjawisko takie w ogóle nie istnieje (por. Wann 2002). Z tego też powodu skoncentrować się należało jego zdaniem na obserwacji bodźców i reakcji fizjologicznych jednostkowego organizmu.

Jako, że założenia teorii instynktów wykluczały istnienie procesów świadomych badaniem należało obejmować tylko to co obserwowalne i mierzalne. Jak można zauważyć zachowanie dla behawiorysty było niczym innym jak sumą fizjologicznych odpowiedzi i związanych z nią reakcji powstających dzięki sprzężeniom zwrotnym pomiędzy jednostkowym organizmem i jego środowiskiem. Refleksyjność natomiast postrzegana była jako reakcja organizmu na określone zewnętrzne i wewnętrzne bodźce. W zbliżony sposób badacze definiowali osobowość i podmiotowy rozwój – jako odpowiedź organizmu na działające na niego i aktywujące określone reakcje – bodźce. Zmienność odpowiedzi na dane bodźce rozumiano natomiast jako wynik nauki nowych reakcji.

W latach dwudziestych ubiegłego wieku powstała pozostająca w opozycji wobec freudowskiej wizji rozwoju osobowości – teoria rozwoju poznawczego J. Piageta (Por. Piaget, Inhelder 1993). Piaget będący spadkobiercą tradycji E. Durkheima skoncentrował się na procesach rozwojowych zachodzących w najwcześniejszych okresach jednostkowej biografii (dzieciństwo, dorastanie, wczesna młodość) (zob. Piaget, Inhelder 1993: 113 – 118).

Zdaniem badacza osobowość powinna być ujmowana w kategoriach „struktur poznawczych”, które rozwijają się w trakcie interakcji działającego ze środowiskiem zaś jej rozwój następuje w wyniku stopniowego nabywania i utrwalania rozmaitych umiejętności, które umożliwią funkcjonowanie w świecie społecznym.

Jak można zauważyć, punktem wspólnym „(…) psychoanalizy, teorii uczenia się i psychologii poznawczej, jest ten sam obszar przedmiotowy: jako teorie psychologiczne zajmują się one jednostką i jej przemianami, które każdorazowo postrzegane są w odniesieniu od bezpośrednich warunków środowiska” (Tillmann 2005:106).

Niemniej koncepcje te nie uwzględniały w wystarczającym stopniu czynników społecznych wpływających na proces socjalizacji, a wręcz momentami wręcz je pomijały. Bez wątpienia jednak miały one wpływ na dalszy rozwój teorii socjalizacji na gruncie socjologii (niektóre spośród intuicji psychoanalitycznych zostały zaadoptowane przez T. Parsonsa czy J. Habermasa, zaś teoria instynktów inspirowała fundatorów teorii działań – C. Cooleya czy G. H. Meada).

Socjologowie związani ze „szkołą chicagowską” w odpowiedzi na zyskujące coraz większą popularność koncepcje behawioralne postulowali, że zachowanie aktorów należy rozpatrywać w kontekście otoczenia społecznego oraz przynależności do określonych grup społecznych.

Jak argumentował jeden z fundatorów symbolicznego interakcjonizmu – R. E. Park „człowiek nie rodzi się ludzkim”, a „dopiero się nim staje” w trakcie procesów społecznych (Park, Burgess 1921 – 1970:135). Także inni badacze związani ze szkołą chicagowską – prekursorzy interakcjonizmu „(…) zarówno Cooley, jak i Mead odrzucali behawiorystyczną koncepcję człowieka – pogląd, że ludzie ślepo i nieświadomie reagują na bodźce zewnętrzne” (Ritzer 2004:45).

Aby być konsekwentnym zaznaczyć należy, że zarówno Cooley, jaki Mead zaadoptowali niektóre pośród elementów teorii instynktów. G. H. Mead prezentował zbliżone stanowisko w kwestii wpływu nagród i kar wpływających na zachowanie się aktorów na społecznej scenie. Podkreślał jednak w przeciwieństwie do behawiorystów, że należy zająć się badaniem świadomości.

„(…) Tutaj występuje podobieństwo między nim a Cooleyem. Jednak podczas gdy stanowisko Cooleya nie spełniało kryteriów naukowości, Mead zapowiadał bardziej naukową koncepcję świadomości, posługiwał się bowiem naukowymi zasadami i metodami behawioryzmu” (Ritzer 2004:46).

W odróżnieniu od psychoanalityków, behawiorystów czy psychologów rozwojowych przedstawiciele szkoły chicagowskiej upatrywali źródeł poznania natury ludzkiej nie tyle w kategoriach „daru naturalnego”, a raczej fenomenu, który powstaje dzięki uczestnictwu w życiu społecznym. Intuicje te zainspirowane zostały między innymi wpływami ruchu pragmatystycznego (Szacki 1983:579 – 610).

Punktem zwrotnym był tutaj „(…) związany z pragmatystyczną filozofią przewrót w psychologii i – dużo powolniejszy – proces kształtowania się swoistej orientacji socjologicznej zwanej dzisiaj jako symboliczny interakcjonizm” (Szacki 1983:579), którego fundamentalne założenia „(…) wiążą się ściśle z pragmatyzmem, mniej może w sformułowaniu rzeczywistego jego twórcy C. Pierce (1839 – 1914), a raczej z interpretacją W. Jamesa (1842 – 1910) i J. Deweya (1859 – 1952)” (Ziółkowski 1981:27).

Koncepcja natury ludzkiej W. Jamesa i J. Deweya „uwalniała jednostkę” od deterministycznego punktu widzenia zgodnie z którym, działający był ujmowany z jednej strony w kategoriach epifenomenu zjawisk przyrodniczych, z drugiej zaś był czystą kartą – „tabula rasa” i z tego powodu miałby bez sprzeciwu poddawać się oddziaływaniom społecznym.

Wpływy pragmatyzmu „(…) widoczne są w twórczości C. Cooleya (1864 – 1929), W. Thomasa (1863 – 1947) i wreszcie G. H. Meada (1863 – 1931). Ten ostatni zwłaszcza był w znacznej mierze filozofem, próbującym poprzez psychologię społeczną zrealizować niezwykle ambitny zamiar filozoficzny – wyjaśnienia w kontekście tez pragmatyzmu genezy i natury społecznego bytu człowieka” (Ziółkowski 1981:27).

Natura ludzka i proces kształtowania osobowości są jednymi z wielu podejmowanych przez pragmatystów i wczesnych interakcjonistów zagadnień. Można jednak jak się wydaje wskazać na pewien wspólny obszar zainteresowań wokół którego, w latach dwudziestych i trzydziestych ubiegłego wieku koncentrowały się wysiłki badawcze.

Przedstawicieli „pierwszej” szkoły chicagowskiej połączyła próba odpowiedzi na pytanie o ontogenezę tego, co wrodzone oraz tego, co nabyte – wyuczone w procesie społecznym. Tak też autorzy starając się zbadać siły motywujące aktorów do działania (i tym działaniem kierujące) z czasem coraz mniejszą rolę przypisywali czynnikom stricte biologicznym (Ziółkowski 1981:27) uznając za niezbędne – w przeciwieństwie do rzeczników zyskującej wówczas coraz większą popularność teorii behawioralnej zwrócenie się w stronę badania procesów świadomych.

Niemniej zaznaczyć należy, jak już wspominano, że G. H. Mead, C. Cooley czy I. W. Thomas przejęli niektóre elementy teorii instynktów (choćby analizę relacji dialektycznie na siebie oddziaływujących aktorów w sytuacjach społecznych). Podkreślali jednak jednocześnie konieczność badania procesów świadomych i nie zgadzali się z tezami behawiorystów, że aktor pozostaje „fizjologiczną sumą reakcji” na konkretne bodźce.

Zauważyć zatem można, że wspominanych autorów, a więc Jamesa, Deweya, Cooleya, Thomasa i Meada, a także jak stwierdza M. Ziółkowski – poprzez współautorstwo Chłopa polskiego – F. Znanieckiego uznać należy za fundatorów wyrosłego na gruncie filozofii pragmatyzmu symbolicznego interakcjonizmu (Hałas 2006:37).

Dorobek F. Znanieckiego obejmujący nie tylko okres jego twórczości w trakcie pobytu w Stanach Zjednoczonych Ameryki (1914 – 1920) ale wówczas, kiedy po powrocie do Polski objął katedrę w Poznaniu (1920) na stałe wpisuje się do historii badań osobowości oraz procesów socjalizacji (Por. Chałasiński 1958:195).

Zdaniem F. Znanieckiego pojęcie natury wrodzonej rozumianej jako zespół genetycznie przekazywanych mechanizmów determinujących przyszłe zachowanie aktora w ogóle nie istnieje i tym samym nie może mieć znaczenia dla badań osobowości.

Nie istnieją „(…) wrodzone dążności lub skłonności społeczne. Wszystkie wrodzone odruchy i instynkty funkcjonują wyłącznie w zakresie przystosowania organizmu do przedmiotów materialnego otoczenia” (Znaniecki 2001a:102) natomiast aktorzy „(…) jako przedmioty działań społecznych nie są dla działającego osobnika zwykłymi przedmiotami materialnymi, lecz istotami świadomymi, doświadczającymi i czynnymi, choć jednym z najważniejszych ich składników jest materialny organizm” (Znaniecki 2001a:102).

F. Znaniecki z jednej strony więc dystansuje się od behawiorystycznej koncepcji osobowości, z drugiej zaś podkreśla znaczenie ludzkiego organizmu, który jest, jak stwierdza sine qua kulturalnego życia człowieka (Znaniecki 2001a).

Badacz postulował, aby podstawową nauką traktującą o uspołecznieniu została socjologia. (…) Nie może być innej teorii wychowania prócz socjologicznej” (Znaniecki 2001b:17). Podobnie jak E. Durkheim, F. Znaniecki podkreślał istotę znaczenia socjalizacji, która przyczynia się do zachowania równowagi społecznej oraz kształtowania podmiotowego środowiska. Zdaniem autora w trakcie socjalizacji już u schyłku okresu niemowlęcego aktor internalizuje pewne schematy działań, następnie przyswaja normy społeczne by w końcu począć postrzegać swoją osobę jako odgrywającą role, którą narzuca mu dany krąg społeczny.

Jak można zauważyć, z początkiem lat trzydziestych ubiegłego stulecia dzięki dorobkowi teorii psychologicznych takich jak psychoanaliza, behawioryzm i psychologia rozwojowa oraz intuicji interakcjonistów symbolicznych podmiotowa osobowość coraz częściej postrzegała była w kategoriach dialektycznej relacji pomiędzy cechami wrodzonymi, a charakterem oddziaływującego i stymulującego jej rozwój, świata społecznego.

Porzucenie skrajnej perspektywy „redukcjonistycznego psychologizmu” nie spowodowało przy tym faktu pomijania właściwości psychofizycznych organizmu regulujących zachowanie aktorów na społecznej scenie. Pośród biologicznych fundamentów osobowości autorzy wskazywali na cechy anatomiczne i procesy fizjologiczne zachodzące w organizmie oraz właściwości mózgu i układu nerwowego (Mead 1975).

Niemniej badacze podkreślali, że cechy psychobiologiczne nie są jedynym i wystarczającym warunkiem rozwoju osobowości. Za takimi intuicjami przemawiały między innymi ustalenia przedstawicieli szkoły chicagowskiej, którzy zakładali, że osobowość jest rezultatem relacji pomiędzy podmiotową „pracą nad osobowością”, cechami wrodzonymi oraz oddziaływaniami świata społecznego.

Takiej tezy dowodził między innymi R. E. Park obserwujący dzieci po urodzeniu porzucone bądź zaginione, które utraciły kontakt z najbliższym środowiskiem społecznym (Por. Park, Burgess 1970:135 –140). Z obserwacji tych wynikało, że działający socjalizowani w społecznościach zwierzęcych poza brakiem podstawowych dla życia codziennego przymiotów (takich na przykład jak umiejętność porozumienia się) pozbawieni byli podstawowych „ludzkich cech” czyli możliwości dokonywania autorefleksji czy też konstruowania podmiotowej tożsamości.

W podobnym tonie wypowiadał się G. H. Mead stwierdzając, że autorefleksja i świadomość własnej odrębności – niepowtarzalnej tożsamości powstaje w wyniku uczestnictwa w życiu społecznym „(…) umysł wyraża się i przejawia tylko w obrębie (lub ramach) środowiska danej grupy społecznej” (Mead 1975:310).

Jak można zauważyć, intuicje autorów takich jak E. Durkheim, J. B. Watson, Z. Freud, J. Piaget oraz koncepcje reprezentantów szkoły chicagowskiej między innymi C. Cooleya, G. H. Meada czy R. E. Parka były fundamentem późniejszych teorii socjalizacji nie tylko na gruncie interakcjonizmu symbolicznego, ale też zyskującego coraz większą popularność funkcjonalizmu strukturalnego.

Wzrost zainteresowania orientacją funkcjonalną w latach trzydziestych ubiegłego stulecia spowodowany był nie tylko sporami pośród samych rzeczników teorii działań (pomiędzy kojarzonym z ośrodkiem w Chicago H. Blumerem i M. Kuhnem z uniwersytetu w stanie Iowa), ale wynikał z coraz bardziej zaznaczającego się podziału powstałego na gruncie metodologii (zdaniem M. Kuhna interakcjonizm powinien się zajmować głównie myślami i działaniami jednostek koncentrując się wokół zastosowania „bardziej naukowych” – pozytywistycznych metod badawczych, z kolei H. Blumer opowiadał się za „interakcyjnymi” metodami badań, jak na przykład obserwacja uczestnicząca) (Ritzer 2004:45).

Ponadto interakcjonizm symboliczny pozostawał „(…) tradycją niezbyt ściśle określoną, w przeważającej mierze ustną” (Ritzer 2004:46). Pomimo prób systematyzacji przez H. Blumera założeń teoria działań pozostawała zatem kierunkiem nie dość wyrazistym. Można zaryzykować stwierdzenie, że między innymi z tego powodu wielu badaczy uległo czarowi świetnie się wówczas zapowiadającego funkcjonalizmu strukturalnego.

Zyskując dominację na „giełdzie teorii” funkcjonalizm stał się równocześnie przedmiotem wielu analiz krytycznych (Por. C. W. Mills 2007). Z biegiem lat krytyka stawała się ostrzejsza by osiągnąć swoje apogeum na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Podkreślić jednak należy, że to właśnie przede wszystkim funkcjonaliści w latach sześćdziesiątych podejmowali badania nad instytucjonalnymi kontekstami socjalizacji, takimi jak szkoła czy grupy rówieśnicze. Coraz większą rolę odgrywać zaczęły prace empiryczno – statystyczne koncentrujące się między innymi wokół problematyki ról płciowych (zob. Parsons 1954, 1959, 1960).

Wówczas większą uwagę autorzy poczęli przywiązywać do analiz wpływu pochodzenia rozpatrywanego w kontekście oddziaływań struktury społecznej. Badano jak pochodzenie z określonej warstwy społecznej wpływa na osiąganie sukcesów w szkole czy internalizację wartości systemu społecznego (por. Parsons 1953).

Ten okres badań uspołecznienia przynosi także wzrastające zainteresowanie punktem społecznego startu, wyjściową pozycją aktora – „dialektycznym mianownikiem” miejsca, jakości i kontekstu procesu socjalizowania, który może w istotny sposób wpływać na podmiotowe losy biograficzne. Problematyka ta zostanie jednak poruszona w dalszej części tekstu.

Interakcyjna koncepcja socjalizacji G. H. Meada

Interakcjoniści sceptycznie odnosili się do stanowiska funkcjonalistów zgodnie z którym aktorzy mieliby być ograniczani przestrzenią nieczułych na ich działanie struktur rzeczywistości dnia codziennego. Odrzucali także stanowisko statycznego i biernego uczestnictwa charakteryzującego się nikłym wpływem na społeczną rzeczywistość. Teoria działań opowiadała się za perspektywą według założeń której, aktor obdarzony darem jaźni – symbolicznego wyobrażania i budowania znaczeń konstruował różnorodne fragmenty indywidualnego świata posiadając wpływ na jego kształt.

W przeciwieństwie do strukturalnego funkcjonalizmu nie posiada symboliczny interakcjonizm „klasycznego” fundatora, którego poglądy wyłożone w jednym czy kilku tomach mogłyby zostać uznane za tezy programowe (Hałas 2006:32; zob. Szacki 1983). Wynikało to prawdopodobnie z niechęci interakcjonistów do konstruowania „wielkich teoretycznych gmachów”.

Reprezentanci teorii działań koncentrowali się raczej na analizie mniejszych fragmentów świata społecznego. Jakkolwiek interakcjonizm „(…) zamiast konstruowania wielkich budowli formalnej myśli, utworzył mozaikę mniejszych etnograficznych studiów” (Rock) to niedogodnością takiego podejścia był brak przez pewien czas jednoznacznego określenia orientacji oraz sformułowania przejrzystego programu teoretycznego (por. Ziółkowski 1981; Konecki 2000; Hałas 2001, 2006).

Jeżeli przyjąć, że problematyka uspołecznienia jest „(…) główną osią teoretyczną kierunku, wszystkie inne poruszane przezeń problemy zorganizowane są wokół tej osi” tworząc „rozbudowaną koncepcję kształtowania się osobowości społecznej (czy też jaźni – self)” (Ziółkowski 1981:48) to za doskonały punkt wyjścia dociekań stanowić może prezentacja myśli G. H. Meada, który był nie tylko jednym z fundatorów teorii działań, ale i „(…) najważniejszą postacią dla dalszego rozwoju symbolicznego interakcjonizmu” (Ziółkowski 1981:29).

Koncepcja socjalizacji G. H. Meada – narodziny podmiotowej osobowości (która jednocześnie traktowana może być w kategoriach zestawu tez – założeń teorii działań) przedstawiona zostanie w postaci kompleksu dialektycznie ze zintegrowanych procesów: Działanie (gest – symbol znaczący) – Interakcja symboliczna – Osobowość (świadomość – umysł – jaźń: „uogólniony inny” oraz „I” i „Me”) – Społeczeństwo.

Działanie (act) jest nieredukowalnym, najmniejszym elementem koncepcji cechującym podmiotową aktywność. Zdaniem autora nie posiada ono znaczącego wpływu na procesy społeczne. G. H. Mead posługuje się w tym wypadku przykładem uczucia głodu. Istotniejsze jest wówczas analizowanie przeżyć i stanów wewnętrznych podmiotu, które motywują do zaspokojenia potrzeby (Ritzer 2004:267).

O ile „jednostka działania” (act) jest kategorią psychologiczną ponieważ dotyczy indywidualnej aktywności (która nie musi mieć wpływu na procesy społeczne) o tyle działanie społeczne – jeżeli na przykład dwoje aktorów za pośrednictwem „gier interakcyjnych” zaplanowałoby polowanie na mamuta – zakwalifikować należy do klasy analiz socjologicznych.

Zasadniczym mechanizmem, fundamentem działania społecznego, który sprzyja i umożliwia zaistnienie procesu społecznego uczynił autor „Umysłu, osobowości i społeczeństwa” gest, który zdefiniował jako aktywność działającego będącą „zaproszeniem” partnera do interakcji.

Gesty podzielić można zdaniem G. H. Meada na nieznaczące i znaczące. Te pierwsze są z reguły nieświadomymi, instynktownymi, przedrefleksyjnymi odpowiedziami na zachowanie partnera interakcji. Gesty znaczące natomiast cechuje refleksyjność. Aktor zastanawia się jakiego gestu użyć, aby spowodować oczekiwaną reakcję. Wtedy też można mówić o konwersacji gestów. Szczególne zaś miejsce w hierarchii gestów przypada gestowi „wokalnemu”, który wraz z gestami znaczącymi umożliwił narodziny języka.

Gest wokalny ma tą wyjątkową właściwość, że adresowany jest „zwrotnie” do nadawcy. Można to zilustrować przykładem aktora uczestniczącego w hiszpańskiej corridzie. Jeżeli komunikuje partnerowi interakcji, że zbliża się w jego stronę rozwścieczony byk jednocześnie motywuje „własną osobę” do natychmiastowej ucieczki.

Badacz nadał gestom znaczącą rolę ponieważ „(…) zakres działania gestów, jest zakresem w obrębie którego nastąpiło powstanie i odbywał się rozwój inteligencji człowieka przez procesy symbolizacji doświadczenia, które umożliwiły gesty, szczególnie gesty wokalne. Specjalizacja ludzkiego zwierzęcia w zakresie gestów była ostatecznie odpowiedzialna za powstanie i rozwój obecnego społeczeństwa ludzkiego” (Mead 1975:25).

Symbol znaczący tym się różni do gestu, że o ile gesty nieznaczące wykonują także zwierzęta, o tyle symbole znaczące są charakterystyczne tylko i wyłącznie dla ludzi. Gest wokalny staje się natomiast symbolem znaczącym wtedy, kiedy uczestniczący w interakcji aktor za jego pośrednictwem spowoduje podobną reakcję partnera, jak też w stosunku do samego siebie (przykład corridy).

Źródłem symboli znaczących jest „(…) związek między danym bodźcem (gestem) i następującymi po nim fazami działania społecznego, którego ten gest jest wczesną (jeśli nie początkową) fazą. Znaczenie jest więc wytworem obiektywnie istniejącego związku między pewnymi fazami działania społecznego; nie jest natomiast psychicznym dodatkiem do tego działania” (Mead 1975:108).

Jako specyficzny zbiór symboli znaczących postrzegany może być język, którym działający posługują się w celu wywołania reakcji uczestników interakcji. Symbole „(…) jako takie są prostymi sposobami wywoływania reakcji. Nie są to tylko słowa, lecz słowa, które odpowiadają pewnym reakcjom; łącząc pewien zbiór symboli w sposób nieunikniony łączymy pewien zbiór reakcji” (Mead 1975:371).

Jak można zauważyć, z rozważań autora „Umysłu, osobowości i społeczeństwa” wyłania się istotna właściwość świata społecznego. Aktorzy angażując się w interakcje mają do dyspozycji zbiór symboli znaczących wywołujących określoną odpowiedź. Odpowiedź tą czy też reakcję, język systematyzuje i porządkuje (dzięki czemu interakcja zyskuje wymiar symboliczny).

Symbole znaczące mają jeszcze jedną, wyjątkową cechę. „Istnienie inteligencji lub umysłu jest możliwe tylko w kategoriach gestów jako symboli znaczących, ponieważ myślenie, które jest po prostu zinterioryzowaną konwersacją, jaką jednostka prowadzi sama ze sobą, może występować tylko w kategoriach gestów” (Mead 1975:71).

Według G. H. Meada umysł (w dalszej kolejności zaś osobowość oraz jaźń) powstaje za pośrednictwem wewnętrznego, nieustającego dialogu, konwersacji którą działający prowadzą sami ze sobą. Owa rozmowa, która odbywa się za pomocą gestów to zdaniem autora proces myślowy – przejaw refleksyjnej samoświadomości (aktor zdaje sobie sprawę, że prowadzi dialog sam ze sobą). W innym bowiem wypadku, gdyby nie uświadamiał sobie, że prowadzi wewnętrzny monolog (dialog) byłby to jedynie przejaw świadomości.

Fenomen „świadomości” można zdaniem badacza charakteryzować w dwóch wymiarach. Po pierwsze, jest to subiektywna świadomość aktora konstytuowana za pośrednictwem neurofizjologicznych wrażeń zmysłowych (takich jak na przykład ból) po drugie zaś, jej „poziom refleksyjny” warunkuje funkcje poznawcze (stanowiąc część procesu społecznego).

Zatem świadomość analizować należy przede wszystkim przez pryzmat tego co społeczne. Psychologiczny jej aspekt odgrywał dla G. H. Meada drugorzędną rolę. Podobnie jest ze znaczeniem, które być może i powstaje dzięki procesom psychicznym, ale jego źródłem jest rzeczywistość społeczna. Proces psychiczny postrzegany w kategoriach neurofizjologicznych jest jedynie warunkiem sine qua ponieważ podmiotowa świadomość nie jest konieczna, aby w świecie społecznym zaistniało znaczenie.

Umysł podobnie jak świadomość jest procesem i to procesem społecznym. Zdaniem badacza nie powstaje jedynie w wyniku „reakcji neurochemicznych”, za pośrednictwem których aktor może definiować i odczytywać rozmaite treści. Podkreślić więc należy, że to nie proces społeczny jest „produktem” umysłu a odwrotnie – umysł jest wtórny względem zjawisk społecznych. Podstawowa różnica pomiędzy umysłem i świadomością jest taka, że dzięki umysłowi działający zyskuje moc planowania i przewidywania rozmaitych reakcji. Świadomość natomiast powinna być postrzegana w kategoriach pewnego rodzaju „odbiornika fal społecznych”. Świadomość kognitywizuje, umysł działa.

Istotną częścią rozważań autora „Umysłu, osobowości i społeczeństwa” z punktu widzenia problematyki artykułu jest ten ich fragment, który prezentuje fenomen jaźni.

Jaźń będąca epifenomenem uczestnictwa w teatrze dnia codziennego (i tylko dzięki temu może zaistnieć) jest elementem osobowości, który stanowi lustro procesu społecznego. Za jej sprawą aktor potrafi postrzegać samego siebie w kategoriach przedmiotu będąc jednocześnie podmiotem.

Jednostkowa jaźń „(…) rozwija się stopniowo; w chwili narodzin nie istnieje, lecz powstaje w procesie społecznego doświadczenia i działania. Rozwija się w danej jednostce jako rezultat jej związków z całością procesów społecznych i z innymi jednostkami uczestniczącymi w tym procesie” (Mead 1975:189).

Jak zauważa G. H. Mead jaźń bez udziału innych ludzi nie mogłaby się narodzić. Warunkiem powstania jaźni jest wcześniejsze ukształtowanie się świadomości następnie zaś, umysłu. Zjawiska te nie muszą przebiegać według takiej sekwencji, mają one charakter dialektyczny. W tym wypadku chodzi raczej o podkreślenie, że warunkiem ukształtowania się jaźni jest wcześniejsze powstanie umysłu.

Jaźń jest „(…) w mniejszej mierze substancją, a w większej – procesem, w którym konwersacja za pomocą gestów została zinternalizowana w formie organicznej. Proces ten nie istnieje sam przez się, ale jest po prostu fazą całej organizacji społecznej, której część stanowi jednostka. Organizacja społecznego działania zostaje wprowadzona do organizmu i wtedy staje się umysłem jednostki” (Mead 1975:248).

Za jeden z najważniejszych mechanizmów jaźni uznać należy zdolność eksplorowania intersubiektywnego świata znaczeń parterów interakcji. Innymi słowy, działający może postrzegać świat społeczny oczami innych, zachowywać się tak jak oni, planować działania oraz pełnić różnorodne role. Tak więc podczas socjalizacji jednostka uczy się reagować w trakcie interakcji na to, co „(…) zrobi jej partner, a następnie na tej podstawie przyjąć jego postawę. Może w ten sposób zanalizować swoje działanie i zrekonstruować je” (Mead 1975:338).

W trakcie uspołecznienia najpierw kształtuje się świadomość, następnie umysł, aby ostatecznie powstała jaźń. Jak stwierdza autor jaźń „(…) powstaje więc w rozwoju zachowania formy społecznej, która potrafi przyjąć postawę innych, zaangażowanych w tym samym zbiorowym działaniu” (Mead 1975:459).

Warto obecnie przyjrzeć się krok po kroku w jaki sposób dochodzi do narodzin osobowości czyli dialektycznej relacji między świadomością, umysłem i jaźnią.

W procesie „stawania się” osobowości wyróżnić można dwa etapy. Po pierwsze, działający rozpoczyna przyjmować postawy innych i stara się odgrywać ich role. Wówczas wykształca umiejętność równoległego postrzegania własnej osoby w kategoriach przedmiotu i podmiotu. Drugi etap to nauka pełnienia określonych ról. Działający uświadamia sobie, że role występują wobec siebie w strukturalnych związkach i poznaje hierarchię ich ważności. Następnie w miarę postępowania uspołecznienia uczy się przypisywać im różne cechy (niemożliwe jest – za wyjątkiem pewnych sytuacji jednoczesne pełnienie roli mężczyzny i kobiety), aby w konsekwencji zinternalizować stopień istotności ról (rola ucznia występuje w stosunku podrzędności względem roli nauczyciela). Pierwszy z tych etapów G. H. Mead nazywa fazą zabawy, drugi natomiast fazą gry.

W fazie zabawy aktorzy nie mają jeszcze wyraźnie wykrystalizowanego poczucia „ja” w stosunku do „my”. Uczą się posługiwania określonym językiem, używania tych samych jednostek miar oraz przede wszystkim przyjmują normy i wartości określonego obszaru kulturowego, który stanie się tłem losów biograficznych (zob. Mead 1975:54).

Proces ten „(…) powstał z sytuacji podobnych do zabawy dzieci w jedno z rodziców, drugie w nauczyciela – byty jednakowo niejasne, znajdujące się obok nich, od których dzieci są zależne. Są to osobowości przyjmowane przez dzieci, role przez nie grane, i które w tej mierze kształtują osobowości” (Mead 1975:213).

Faza gry jest zatem „(…) ilustracją sytuacji, która daje początek zorganizowanej osobowości. W takiej mierze, w jakiej dziecko rzeczywiście przyjmuje postawę innego i pozwala, by ta postawa określała, co ono zrobi w odniesieniu do wspólnego celu, staje się organicznym członkiem społeczeństwa” (Mead 1975:220). Autor zaznacza, że ten etap kształtowania osobowości aktywowany może zostać ponownie na różnych etapach realizującej się historii biograficznej.

Nauka pełnienia określonych ról związana jest z możliwościami poznawczymi aktora. Wówczas najważniejsze jest, że „(…) w takiej grze odkrywamy zorganizowanego innego, uogólnionego innego, który tkwi w naturze samego dziecka i który się wyraża w jego bezpośredniej reakcji. To zorganizowane działanie istniejące w samej naturze dziecka regulując jego szczególną reakcję daje jedność i organizację jego osobowości” (Mead 1975:221).

Aby elementy osobowości konstruowanej podczas socjalizacji mogły zostać zintegrowane działający powinien zinternalizować „uogólnionego innego”. „Zorganizowaną wspólnotę lub grupę społeczną, która daje jednostce jedność osobowości, można nazwać uogólnionym innym. Postawa uogólnionego innego jest postawą całej wspólnoty” (Mead 1975:214).

„Uogólniony inny” to zinternalizowany w trakcie socjalizacji proces społeczny obejmujący takie elementy jak kompleks postaw grup oraz sposoby postępowania, które konstytuują podmiotową jaźń.

Jak należy stwierdzić, „uogólniony inny” z punktu widzenia problematyki socjalizacji jest jednym z istotniejszych fragmentów analiz G. H. Meada. Zaznaczyć jednocześnie można, że koncepcja „uogólnionego innego” jest w pewien sposób tożsama z tą częścią funkcjonalnych analiz T. Parsonsa, w których zauważa, że ponadindywidualny ład strukturalny powstaje za pośrednictwem „wzorów stosunków między działającymi podmiotami jako odtwórcami ról” (Parsons cyt. za Tillmann 2005:121).

O ile jednak uspołecznienie w rozumieniu T. Parsonsa powodowało, że wymagania i oczekiwania społeczne konstytuujące zręby osobowości pozbawiają jednostkę możliwości kreowania tożsamości (przed procesem socjalizacji aktor zastaje gotowy system, którego elementy ma zrekonstruować) tak G. H. Mead pozostawia działającemu znacznie szerszy zakres podmiotowej autonomii (nawet pomimo faktu, że jednym z zadań „uogólnionego innego” jest pełnienie funkcji regulacyjnych – u T. Parsonsa rolę taką spełniały mechanizmy kontroli społecznej).

G. H. Mead zauważa, że niemalże każda grupa społeczna może zostać scharakteryzowana za pomocą „uogólnionego innego”. Zatem podkreślić należy fakt istnienia „wielości uogólnionych innych” jako że, aktor w trakcie losów biograficznych uczestniczy w życiu wielu grup społecznych. Podobnie też postrzegać można koncepcję roli społecznej. Pomimo, że w świadomości ponadindywidualnej istnieje ogólna koncepcja przepisów ról (na przykład roli matki czy ojca) to sposoby ich pełnienia mogą się od siebie (niekiedy dość istotnie) różnić.

Kolejnym elementem prezentowanego schematu teorii socjalizacji G. H. Meada jest fenomen jaźni. Jaźń składa się z dwóch pozostających ze sobą w dialektycznej relacji elementów: dynamicznego „I” („ja podmiotowego”) oraz stabilizującego „Me” („ja przedmiotowego”) (zob. Mead 1975:283 – 286).

„Ja podmiotowe” („I”) to ten fragment jaźni, który jest odpowiedzialny za zachowanie aktora w trakcie „gier interakcyjnych”. Autor nadaje mu status nieobliczalnego i spontanicznego (Ritzer 2004:274). Te cechy „ja podmiotowego” powodują, że jednostkowe zachowanie pozostaje nieprzewidywalne. Jedyną zaś szansą, aby przekonać się jaki jest charakter „ja podmiotowego” jest retrospekcyjna analiza postępowania danego aktora.

Drugim „pierwiastkiem” jaźni jest „ja przedmiotowe” („Me”) czyli ta jej część, która zawiera w sobie „uogólnionego innego” i pozostaje w opozycji do „ja przedmiotowego” . Podstawowym jego celem jest hamowanie nazbyt nonkonformistycznego wpływu „ja podmiotowego” i tym samym stabilizowanie systemu osobowości. W przeciwieństwie do „ja podmiotowego” działający w pełni świadomie korzysta w codziennym życiu z „ja przedmiotowego”. Dzięki niemu może planować działania i przewidywać do pewnego stopnia ich skutki.

W konsekwencji jaźń postrzegać można jako dialektyczny proces pomiędzy „ja podmiotowym” i „ja przedmiotowym” (bądź jak to określa Mead konwersacją pomiędzy „ja podmiotowym” i „ja przedmiotowym”). W zależności od przewagi danego pierwiastka aktor może być aktywny – „pełen inwencji twórczej”, a jego działania cechować nonkonformizm (taka sytuacja będzie miała miejsce w wypadku przewagi „ja przedmiotowego”). Jeżeli natomiast przewagę osiągnie „ja przedmiotowe” działania jednostki charakteryzować będzie niechęć do zmian, stagnacja i konformizm ( w wypadku dominacji „ja podmiotowego”).

Elementem zamykającym schemat zgodnie z którym dokonano prezentacji teorii G. H. Meada jest osobowość na której strukturę składa się poza jaźnią, umysł i świadomość. Wszystkie te aspekty są ze sobą dialektycznie połączone – jaźń to inaczej refleksyjna inteligencja aktora, która jest funkcją umysłu, natomiast zwrotne współdziałanie wspomnianych części osobowości – interakcja pomiędzy „I”, „Me”, „Self” i „Mind” umożliwia działającemu sprawne funkcjonowanie na arenie świata społecznego (Hurrlemann 1994:45).

Owe sprawne funkcjonowanie w teatrze codzienności cechować powinna z jednej strony wyjątkowość, oryginalność i niepowtarzalność – co realizować się może dzięki „ja podmiotowemu” z drugiej zaś, osobowość działającego musi zawierać pewną część pierwiastka („Me”), aby bezkonfliktowo mógł zaakceptować wymagania systemu (będąc nimi motywowany) podejmując wymiany interakcyjne.

Aby podsumować omawianie koncepcji uspołeczniania G. H. Meada można zauważyć, że w trakcie socjalizacji jaźń aktora „wypełnia się” tkanką społeczną. Społeczeństwo, które pozostawało dotąd „na zewnątrz” reprezentowane na przykład przez rodzinę pochodzenia (bądź innych „znaczących innych”) internalizowane jest w podmiotowej jaźni pod postacią „uogólnionego innego” („ja przedmiotowego”).

Proces ten „(…) nie istnieje sam przez się, ale jest po prostu fazą całej organizacji społecznej, której część stanowi jednostka. Organizacja społecznego działania zostaje wprowadzona do organizmu i wtedy staje się umysłem jednostki” (Mead 1975:248).

Teoria socjalizacji G. H. Meada zakłada zatem „(…) wewnętrzny, psychiczny, podstawowy wzorzec przyjmowania ról, rozwijający się bezpośrednio z interakcji, jako warunek wstępny każdego indywidualnego działania” (Hurrlemann 1994:45). Owe wzory jednak „(…) muszą zostać uprzednio wytworzone” (Hurrlemann 1994:45) (w koncepcji T. Parsonsa źródłem tych wzorów jest kultura). Aktorzy podczas uspołecznia poznają i internalizują kompleksy symboli znaczących, które wywołują określoną interakcyjną odpowiedź. „W społeczności istnieją pewne sposoby postępowania – w danych sytuacjach – które są w istocie identyczne u wszystkich jednostek i które wywołujemy u innych, postępując w pewien sposób” (Mead 1975:310).

Interakcja w tym wypadku nie jest jednak funkcją czy zmienną, a raczej procesem. Jej dynamika, zmienność i otwarty charakter wynika z autonomiczności „ja podmiotowego” i pomimo nakazów uogólnionego innego (czy „uogólnionych innych” będących fragmentem „ja podmiotowego”) pozostawia działającemu większy margines swobody linii postępowania (pełnienia ról), aniżeli perspektywa funkcjonalna.

Procesualność interakcji nie oznacza, że pewne sytuacje czy zachowania w rolach nie będą się powtarzały. Dany wzór interakcji oraz sposobów pełnienia w ich trakcie wyznacza tylko ogólne ramy jednostkowych poczynań. Definiowanie sytuacji i decyzja co do określonych sposobów odgrywania ról zależy od indywidualnych preferencji (dzięki „ja podmiotowemu”).

Koncepcja socjalizacji G. H. Meada tym więc różni się od teorii T. Parsonsa, że aktor nie poddaje się bezrefleksyjnie woli „uogólnionego innego”, a już na pewno jego osobowość nie staje się tożsama, jak postulował T. Parsons z aksjonormatywnym fragmentem ponadindywidualnej struktury. Ten aspekt rozważań zostanie jednak rozwinięty w dalszej części opracowania.

Socjalizacja w perspektywie funkcjonalnej koncepcji T. Parsonsa

W latach pięćdziesiątych ubiegłego stulecia funkcjonalizm strukturalny stał się dominującą perspektywą teoretyczną nie tylko w socjologii, ale i naukach społecznych. Pośród najwybitniejszych rzeczników orientacji wskazać należy w pierwszej kolejności Talcotta Parsonsa, którego dorobek wydaje się najbardziej spójny i uporządkowany. Jak należy ponadto zauważyć, T. Parsons problematyce socjalizacji poświęcił w swoich pracach najwięcej miejsca (zob. Parsons 1955, 1964).

Karierę naukową T. Parsonsa, można podzielić „umownie” na cztery okresy w trakcie których opracował fundamenty czteropoziomowego gmachu teoretycznego.

W pierwszym okresie trwającym do roku 1937 powstał pierwszy poziom jego „globalnego gmachu” poświęcony teorii działania. Opublikowana zostaje wówczas praca „The Structure of Social Action” (1937) na kartach, której przedstawił założenia programu konstruowania „wielkiej teorii” (systematycznie realizowanego w trakcie dalszych lat). Zgodnie z założeniami tego programu teoria socjologiczna powinna składać się z ograniczonej liczby ściśle zintegrowanych twierdzeń, które przejrzyście, ale i zarazem precyzyjnie wyjaśniać miałyby prawidłowości świata społecznego. System owych twierdzeń i pojęć charakteryzujący możliwie jak najmniejszy wycinek rzeczywistości społecznej – na przykład klasę szkolną (zob. Parsons 1969:171 – 202) miał być równocześnie nieredukowalnym do mniejszych części elementem konstytuującym teoretyczną konstrukcję w perspektywie globalnej.

Pierwszym krokiem na drodze ku „systemowi wielkiej teorii” Parsonsa stała się adaptacja i przeformułowanie fundamentów weberowskiej teorii działania (zob. Weber 2002:5 – 40; por. Bendix 1975). Zaznaczyć w tym wypadku należy, iż wiele pomysłów badacz zaczerpnął z dzieł autorów reprezentujących klasyczny nurt socjologii europejskiej, a w szczególności E. Durkheima czy M. Webera.

Jak zauważa A. Kłoskowska Parsons „(…) rozwinął zatem swoją teorię socjologiczną opierając się na bardzo różnorodnych elementach. Zsyntetyzował je, przyjmując za fundament teoretyczny koncepcję działania, jako ogólnej płaszczyzny odniesień służącej analizie zjawisk społecznych” (Kłoskowska 1968:8).

Drugi okres twórczości autora (1938 – 1952) zwiastował odejście od teorii działania i sformułowanie koncepcji zmiennych wzoru (pattern variables). Wtedy też podjął problematykę wartości i motywacji aktorów stawianych wobec wymogów konkretnych sytuacji i przedstawił związane z nimi trzy typy działań (Tuner 2004:35). Jak zauważa G. Ritzer – o ile badacz definitywnie rozstał się z teorią działania i porzucił na jakiś czas analizy procesów „stanów świadomości” towarzyszącym podejmowanym przez aktorów działaniom, to nie udało mu się w trakcie trwającej blisko trzydzieści lat kariery zrezygnować z rozważań nad koncepcją wyboru podejmowanego przez działających, znajdujących się pod ograniczającym wpływem wielkich struktur (Ritzer 2004:298).

Zwieńczeniem drugiego okresu kariery było ukończenie prac nad koncepcją zmiennych wzoru „pattern variables” inspirowanych tönniesowskimi przeciwstawnymi wobec siebie „Gemeinschaft und Gesellschaft” (zob. Tönnies 1959). Podstawowym zadaniem, jakie uczony postawił przed „zmiennymi wzoru” stać się miała możliwość charakterystyki wyborów dokonywanych na poziomie osobowości, szacowanie oczekiwań związanych z rolą w systemie społecznym oraz dokonywanie rozróżnienia wzorów normatywnych w systemie kultury. „Zmienne wzoru” miałyby więc być użyte jako istotny instrument badania procesów świadomych oraz narzędzie pozwalające określać jednostkową orientację w konkretnej sytuacji społecznej. Wówczas „pattern variables” w zależności „(…) od typu analizowanego systemu umożliwiały dokonanie przybliżonej kategoryzacji decyzji działających oraz kulturowo zdeterminowanych orientacji na wartości lub wreszcie wymogów normatywnych stawianych przed pozycjami – rolami” (Tuner 2004:37).

Warto postawić pytanie dlaczego sformułowane przez badacza pary alternatywnych wobec siebie cech, spełniać miały w jego koncepcji tak istotną rolę skoro z powodzeniem wskazać można kilkanaście par odmiennych, biegunowych charakterystyk dokonując analizy działania społecznego. Zdaniem A. Kłoskowskiej takie choćby pary jak: dominacja versus podporządkowanie czy też bierność versus aktywność równie dobrze zastąpiłyby te, wyróżnione przez uczonego (Kłoskowska 1968:12). Jakkolwiek „zmienne wzoru” nie były związane bezpośrednio z problematyką socjalizacji to stanowiły one jak się wydaje zapowiedź zwrócenia się w jej stronę w kolejnych latach.

Trzeci okres w twórczości T. Parsonsa, który datuje się na lata 1952 – 1956 to próba włączenia dotychczasowego dorobku, jakim była teoria działania w obręb analiz funkcjonalnych. W tym też czasie autor stwierdził, że jego systemy działania można opisać posługując się czterema rodzajami imperatywów, które nazwał kolejno: adaptacją (Adaptation), osiąganiem celów (Goal), integracją (Integration) i kultywowaniem wzorów (Latency) (Tuner 2004:40 – 45) (zob. Parsons 1951, 1955, 1964).

Wszystkie imperatywy były już przedmiotem analiz w programowej pracy z 1951 roku „The Social System” wówczas jednak autor wiązał je raczej z zagadnieniem integracji (por. Parsons 1972). Ponowne zaś zwrócenie się w następnych latach w stronę imperatywów zwiastować miało przeniesie akcentu z analizowania struktur jako takich ku badaniu ich funkcji. Przyporządkowanie natomiast konkretnych imperatywów systemom działania wieńczyć miało prace nad „globalnym gmachem teoretycznym” (Tuner 2004:40).

Gdy spojrzeć na konstrukcję T. Parsonsa z pewnej perspektywy dostrzec można kompozycję systemu działania w której, kultura, osobowość, struktura społeczna oraz organizm składają się na podsystemy przed którymi stoi zadanie spełniania wymogów jednego z imperatywów funkcjonalnych (AGIL). Podsystem organizmu odpowiedzialny był przede wszystkim za adaptację (A). Stał się on jednocześnie pomostem między zasobami środowiska, które rozparcelowywane są do innych podsystemów. Podsystem osobowości miał za zadanie ustalanie i osiąganie celów (G). Podsystem społeczny odpowiedzialny za integrację (I) stanowił matrycę statusów – ról spajając wzory systemu kulturowego, natomiast podsystem kultury, powinien eliminować napięcia i podtrzymywać wzory instytucjonalne (L) (Tuner 2004:40 – 42).

Parsonsowski schemat wymogów funkcjonalnych (AGIL), tak jak jego koncepcja zmiennych wzoru miała objaśniać procesy społeczne, niezależnie od poziomu analizy w hierarchii systemów działania (systemu kultury – systemu społecznego – systemu osobowości i systemu organizmu behawioralnego).

Zdaniem C. Morse’a „(…) cztery funkcjonalne wymogi, czyli problemy, działają zarówno na poziomie mikroanalitycznym, jak i mikroanalitycznym. Na mikropoziomie mają określać fazy, przez które indywidualni aktorzy muszą przejść w trakcie cyklu działania zarówno w małym systemie działania, jak i w systemie działania jako całości. Na makropoziomie służą: a) przydzielaniu ról między czterema funkcjonalnymi podsystemami danego systemu oraz b) porządkowaniu przepływów wejścia – wyjścia miedzy tymi systemami” (Morse).

Czwarty okres przypada na koniec lat pięćdziesiątych ubiegłego stulecia. Wtedy też badacz postanowił ponownie poddać analizie wyróżnione w „The Structure of Social Action” cztery systemy działania – system osobowości, kultury, struktury społecznej oraz organizmu i przyjrzeć się dogłębniej aniżeli to uczynił dotychczas, relacjom pomiędzy nimi występującym. W tym okresie konstruowania „gmachu teoretycznego” analizie poddał także systemy działania, które zintegrował z imperatywami funkcjonalnymi (Tuner 2004:42).

Jak zasygnalizowano, najwięcej uwagi T. Parsons poświęcił zagadnieniom socjalizacji w trakcie „trzeciego okresu” twórczości. Wówczas powstała jego koncepcja systemów działania, która w dalszej części analiz rozpatrywana zostanie przede wszystkim pod kątem procesów socjalizacji. Zabieg taki wydaje się być uzasadniony z kilku względów, po pierwsze omawianie socjalizacji bez odniesienia do systemów działania pozbawione zostałoby niezbędnego w wypadku parsonsowskich rozważań „tła” i tym samym mogłoby być postrzegane jako mało przejrzyste.

Jedną bowiem z cech teorii T. Parsonsa było zjawisko emergencji przejawiającej się w rozpatrywaniu zjawisk począwszy od elementów najmniej skomplikowanych podążając w kierunku tych bardziej złożonych. Cech wyższych systemów nie dało się więc wyjaśniać posługując się cechami systemów niższych. Z tego powodu uspołecznienie zostanie zaprezentowane na tle „globalnego systemu działania”.

Zaznaczyć ponadto należy, że choćby z szacunku i zamiłowania autora do elegancji, przejrzystości i przede wszystkim uporządkowania należy rozpatrywać poszczególne elementy koncepcji socjalizacji odnosząc je do holistycznej wizji teoretycznej konstrukcji. Jak zauważa N. Elias „(…) badanie doraźnie izolowanych elementów jest przydatne tylko wtedy, gdy jego rezultaty są ciągle odnoszone do modelu wyjściowego systemu” (Elias 2003:120).

W teorii systemów działania na „wierzchołku” usytuowana została kultura, tuż za nią system społeczny, następnie system osobowości oraz system organizmu behawioralnego. Wszystkie systemy spełniać miały określone funkcje. Tak też, kolejno: system kultury odpowiedzialny był za podtrzymywanie wzorów działania, jednocześnie dostarczając działającym norm i wartości; system społeczny pełnił funkcję integracyjną i nadzorował zawierające się w nim podsystemy; zadanie systemu osobowości polegało przede wszystkim na określaniu i osiąganiu rozmaitych celów; funkcją zaś systemu organizmu behawioralnego była adaptacja i akomodacja do wymagań świata zewnętrznego (Por. Parsons 1952b, 1955).

System kulturowy był dla autora „The Social Action” najważniejszym poziomem i można było odnaleźć wiele tego uzasadnień. Po pierwsze, system kulturowy integrował rozmaite części rzeczywistości społecznej i stąd, zawierał się w każdym z pozostałych systemów. W systemie społecznym można było go poszukiwać w zinternalizowanych przez działających normach i wartościach.

„Zdolności integracyjne” systemu kultury wynikały z dwóch jego cech, posiadał wymiar subiektywny oraz był zbiorem znaków, idei i wiedzy dzięki czemu zyskiwał symboliczny charakter. Za pośrednictwem wspomnianych cech znajdował odzwierciedlenie w systemach: osobowości i społecznym, nie będąc jednocześnie przez nie zdominowanym. System kultury nie istniał jednak tylko o tyle, o ile stanowił jakąś część innych systemów, posiadał własną autonomię, która była na tyle szeroka, że pozwalała być „siłą nadzorującą” inne systemy działania.

Tuż poniżej systemu kulturowego badacz ulokował system społeczny. Najbardziej elementarnymi jego częściami był proces interakcji między ego i alter ego (Por. Parsons 1952b). Jak można zauważyć system był zbiorem aktów interakcyjnych, które mają społeczne pochodzenie, podejmujący zaś interakcje aktorzy starają się optymalizować swoje gratyfikacje działając na gruncie zbioru wspólnych symboli.

„Elementarną jednostką” umożliwiającą jego analizę uczynił T. Parsons skonstruowane przez siebie pojęcie statusu – roli. Był to dość osobliwy zabieg z jego strony bowiem pojęcie statusu – roli nie odnosiło się przy tym bezpośrednio ani do interakcji, ani do działającego. Ponadto status – rola czyli pozycja aktora w strukturze społecznej w przeciwieństwie do pojęcia interakcji pozbawiała aktora subiektywnego aspektu działań (Ritzer 2004:303). Elementarną „(…) jednostką wszystkich systemów społecznych jest wprawdzie indywiduum jako działający podmiot, ale indywiduum to jest związane wzorami ról i strukturami instytucjonalnymi” (Parsons cyt. za Tillmann 2005:121).

Jak zaznaczono, badacz nie poświęcił „działającym” wiele uwagi. Jeżeli analizował sytuację „konkretnego aktora” to rozpatrywał ją w perspektywie relacji strukturalnej (status – rola). Interesowały go przede wszystkim „(…) wielkie systemy oraz ich wzajemne stosunki (funkcjonalizm wspólnotowy). Nawet, kiedy wspomniał o aktorach, ujmował ich z punktu widzenia systemu” (Ritzer, 2004:304).

Pomimo koncentracji wokół „struktur wielkich systemów” autor „The Social Action” całkowicie nie pomijał kluczowego z punktu widzenia problematyki dialektyki relacji działających wobec struktur (i odwrotnie). W tym wypadku można dokonać prezentacji jego poglądów odnoszących się bezpośrednio do socjalizacji ponieważ zdaniem T. Parsonsa miała ona służyć jako język – kod, którym należy się posługiwać w celu wyjaśnienia relacji aktora względem ponadindywidualnej struktury.

Nawet pomimo faktu, że autor ową relację analizował raczej z perspektywy systemowego szczytu, aniżeli punktu widzenia działających na społecznej scenie aktorów to spostrzeżenia te są o tyle cenne, o ile Parsons jako jeden z pierwszych badaczy podkreślał konieczność wnikliwej eksploracji zagadnień relacji aktorów ze strukturą społeczną (w której jest za pośrednictwem uspołecznienia „uwięziony”).

Intuicja dotycząca „strukturalnego więzienia” pozwala spojrzeć w przenośni na „proces” (socjalizacji) w trakcie którego aktor przypisany zostaje do pewnego fragmentu struktury w ramach którego odbywał będzie „wyrok” (pełnione role). O ile bowiem zdaniem T. Parsonsa uspołecznienie ma zakończyć się sukcesem działający powinien całkowicie przyswoić systemowe normy i wartości, które jest równoznaczne z realizowaniem celów systemowych (Por. Parsons 1952a, 1955, 1969).

Wówczas fragment struktury będący przed procesem (socjalizacji) czymś zewnętrznym w stosunku do aktora w jej trakcie staje się wewnętrzną, zinternalizowaną częścią jego osobowości. Jeżeli zaś zaistniałaby sytuacja, w której aktorzy nie zinternalizowaliby „systemowego programu” struktura nie mogłaby zaspokajać podmiotowych potrzeb. Uspołecznienie wymusza więc posłuszeństwo i bezrefleksyjną zgodę wobec zasad, które dyktuje struktura (Por. Parsons 1952a, 1955, 1969).

Nieodparcie nasuwa się wniosek, jak zresztą zauważa autor, że sytuacja taka zakłada „(…) że nie tylko normy moralne, lecz wszystkie składniki wspólnej kultury są zinternalizowane jako część struktury osobowości” (Parsons 1969:47). W takim razie, jak można stwierdzić, aktor traktowany może być w sposób tożsamy z symbolicznym, aksjonormatywnym wycinkiem ponadindywidualnej struktury.

Warto postawić pytanie co wydarzy się wtedy, kiedy działający nie zechce podporządkować się systemowym regułom. Jak zaznacza badacz – do dewiacji czyli niedostosowania do systemowych zasad dochodzi rzadko bowiem internalizowane we wczesnym dzieciństwie normy oraz wartości są stosunkowo trwałe (Por. Parsons 1955, 1969). Wobec braku woli internalizacji „propozycji zestawu określonych ról” uruchomione zostaną mechanizmy kontroli społecznej co jednoznaczne będzie z niepowodzeniem socjalizacji. Innymi słowy, socjalizacja i kontrola społeczna postrzegane były przez autora za siły zapewniające systemowi ład, równowagę i porządek.

Jak zauważa badacz system zapewnia jednak wystarczającą liczbę ról społecznych, w trakcie odgrywania których, indywidualne potrzeby aktora mogą zostać zaspokojone. W ten sposób „(…) usługi świadczone przez poszczególne osoby stają się zasobem ruchomym, w obrębie którego może być dokonywany selektywny wybór, a z drugiej strony, z punktu widzenia jednostki poszukującej statusu środowisko społeczne staje się zbiorem alternatywnych możliwości” (Parsons 1969:31).

Za „systemowe medium” integrujące aktora z ponadindywidualną strukturą postrzegał badacz rolę społeczną, którą usytuował pomiędzy systemem społecznym a systemem osobowości. Z punktu widzenia teorii socjalizacji pełnienie ról ma istotne znaczenie gdyż pozwala zintegrować „(…) podsystem działającego podmiotu, jako psychologicznej, zachowującej się w określony sposób całości, z właściwą strukturą społeczną” (Parsons cyt. za Tillmann 2005:124).

Jeżeli dla T. Parsonsa „elementarną jednostką” analizy systemu społecznego jest (pełniący role) działający to ponadindywidualna struktura konstytuowana jest za pośrednictwem „kompleksów trwałych wzorów stosunków” pomiędzy nimi. Owe wzory są „produktem” strukturalnym, a powstają dzięki organizacjom oraz instytucjom, które je modyfikują i utrwalają (Parsons 1969:52).

W zależności od typu instytucji (rodzina, szkoła, zakład pracy, zakład karny, szpital i tym podobne) oczekiwania wobec realizowania wzorów pełnienia ról w teatrze dnia codziennego znacznie się od siebie różnią. Zaznaczyć jednak należy, że aktorzy role pełnić powinni zgodnie z wymaganiami danego podsystemu. W innym wypadku jednostkowa aktywność w roli mogłaby wprowadzić chaos (zakłócić systemową homeostazę).

Interesujące, że „trwałe wzory stosunków” – ekspresje pełnionych ról posiadają moc funkcjonalnego integrowania obu stron „interakcyjnej zależności”. Jeżeli aktor nie będzie odgrywał ról według normatywnie określonych przepisów jego zachowanie nie będzie dla instytucji przewidywalne. Wówczas podmiot nie tylko nie zaspokoi indywidualnych potrzeb, ale prawdopodobnie dostanie się w „korekcyjne tryby machiny” kontroli.

Socjalizację zdaniem badacza postrzegać można więc w kategoriach elementarnych mechanizmów (obok kontroli społecznej) zapewniających systemową homeostazę i integrację, a zadanie wobec jakiego stawiany jest socjalizowany polega na „(…) nabywaniu takich orientacji, jakie są wymagane dla zadowalającego działania w rolach” (Parsons cyt. za Tillmann 2005:125).

Aby socjalizacja przebiegała pomyślnie, a działający pełnił role zgodnie z normatywnymi przepisami i wartościami (jednocześnie licząc na systemową nagrodę czyli zaspokojenie indywidualnych potrzeb) internalizowane orientacje powinny stać się jego wewnętrzną motywacją. W tym wypadku warto odwołać się do koncepcji „zmiennych wzoru” (pattern variables), które pomimo tego, że powstały wcześniej aniżeli koncepcja systemów działania z powodzeniem można włączyć do teorii socjalizacji (gdyż służyć one mogą w pewnym stopniu jako „recepta na udaną socjalizację”).

O ile uspołecznienie można postrzegać jako proces internalizacji dyspozycji, wzorów i matryc pełnienia ról społecznych ponieważ „(…) podstawową jednostką wszystkich systemów społecznych jest wprawdzie indywiduum jako działający podmiot, ale indywiduum to jest związane wzorami ról i strukturami instytucjonalnymi” (Parsons cyt. za Tillmann 2005:121) to w jego trakcie jednostkowa osobowość staje się tożsama z fragmentem ponadindywidualnej struktury. Autor podkreśla, że jest to przypadek o charakterze idealno – typologicznym, ale jego zdaniem najbardziej pożądany bowiem skuteczny proces socjalizacji powoduje, że rola „(…) nie jest czymś, co działający podmiot odgrywa, lecz tym, czym on jest” (Parsons cyt. za Tillmann 2005:125).

Konstruowanie podmiotowej osobowości polega więc na internalizacji kompleksu „względnie stabilnych wzorów stosunków między indywiduami” (Parsons cyt. za Tillmann 2005:124) transmitowanych za pośrednictwem organizacji i instytucji. Dzięki temu następuje „(…) wtopienie tych wzorów w strukturę własnej osobowości” (Parsons 1969:54).

W chwili, kiedy aktor dorasta, a paleta jego potrzeb zaczyna się różnicować zadaniem rodziców powinno stać takie ukształtowanie potrzeb, aby mogły być zaspokajane poprzez działanie dziecka w określonych rolach, które oferowane są przez system. Wtedy też następuje integracja wzoru (wzorów) kulturowych „(…) z systemem uczuciowym osobowości” (Parsons 1969:54).

System społeczny należy zatem traktować jako sieć ról konstytuujących strukturalną tkankę, który jest jednocześnie źródłem określonych wzorów i matryc postępowania. Pierwotnym zaś źródłem „względnie stabilnych wzorów stosunków między indywiduami” (Parsons cyt. za Tillmann 2005:124) (matryc czy też wzorów ról) jest w tym wypadku system kultury.

Jak można zauważyć, w koncepcji socjalizacji T. Parsonsa aktorzy nie tyle kreują własną podmiotowość ile raczej ją internalizują. Wynika to przede wszystkim z faktu, że „(…) trudność wytworzenia wzoru kulturowego jest tak wielka, że dziecko potrafi podołać temu zadaniu tylko przez interakcję z innymi ludźmi, którzy wzór ten już w sobie wykształcili” (Parsons 1969:54).

Wówczas aktor nabywa dyspozycję „(…) do odgrywania w systemie interakcji społecznych pewnej odpowiedzialnej (responsible) roli; musi zrozumieć, że uczucia innych ludzi wobec niego zależą od zgodności zachowania jego i innych z pewnymi wzajemnie obowiązującymi regułami zachowania (standards of conduct)” (Parsons 1969:52).

Perspektywa socjalizacji przedstawiona przez T. Parsonsa pozbawia działającego wpływu na to kim jest i jakie role spełniał będzie w przyszłości. Autor nie poświecił wystarczającej uwagi procesowi kształtowania się „(…) indywidualności jako integralnego składnika procesu socjalizacji” (Hurrlemann 1994:41). Przedstawia wizję systemu, który selekcjonuje, ustala hierarchię i reprodukuje ponadindywidualny ład poprzez transmisję „względnie stabilnych wzorów stosunków między indywiduami” (Parsons cyt. za Tillmann 2005:124). Proces uspołecznienia powoduje, że wymagania i oczekiwania społeczne konstytuujące „stającą się” osobowość ograniczają możliwość podmiotowego jej kreowania. Przed procesem socjalizacji aktor zastaje gotowy system, którego elementy ma zrekonstruować.

W tak scharakteryzowanym procesie socjalizacji brak więc jest miejsca na podmiotową autonomię oraz możliwość indywidualnego konstruowania osobowości. Aktorzy o ile nie są ograniczani koniecznością zaspokajania potrzeb, to ulegają wpływowi wszechobecnej i wszechogarniającej kontroli ze strony różnych podsystemów. Podobna jest wizja roli społecznej, którą postrzegać należy w kategoriach normatywnych oczekiwań ponadindywidualnej struktury wobec działających, przekazywanych za pośrednictwem rozmaitych grup i instytucji (jako, że rola spełnia funkcję integrującą system społeczny i system podmiotowej osobowości). W taki sposób zdefiniowana rola jest konstrukcją statyczną i mało elastyczną. Funkcjonalna perspektywa roli spowodowała więc sytuację, w której nastąpiło „(…) poważne zredukowanie jej znaczenia i nieuwzględnienie jej innych aspektów, które, wprost przeciwnie, mają bardzo dynamiczny i twórczy charakter” (Kaufmann 2004:187).

Zaznaczyć należy, iż T. Parsons nie zgadzał się ze stwierdzeniem, że aktor kosztem uspołecznienia za systemowe funkcjonalne oczekiwania „zapłaci” rezygnacją z możliwości kształtowania własnej podmiotowości. Dowodził, że „(…) chociaż główne treści i struktury osobowości pochodzą z oddziaływania systemów społecznych i kultury (za pośrednictwem socjalizacji), osobowość jest jednak systemem niezależnym, a to dzięki jej powiązaniom z potrzebami własnego organizmu i dzięki unikalności własnych doświadczeń życiowych; osobowość nie jest tylko epifenomenem struktury społecznej” (Parsons 1969:115).

W miarę wyłaniania się i nabierania kształtów teoria uspołecznienia T. Parsonsa zyskiwała z jednej strony, spójność, uporządkowanie i „elegancję”, z drugiej natomiast podstawowym jej celem stawało się coraz częściej potwierdzanie zasadności jej istnienia – o czym świadczą przybierające na sile ataki innych autorów. Dość osobliwym wydaje się fakt, że inny teoretyk orientacji strukturalnej – R. K. Merton przestrzegał wielokrotnie T. Parsonsa przed tworzeniem z takim zapałem „gmachu wielkiej teorii”. W odróżnieniu R. K. Merton przypisywał większą wagę badaniom empirycznym opartych na koncepcjach „średniego zasięgu”, które jego zdaniem lepiej wyjaśniały rzeczywistość społeczną (por. Merton 2002).

Zdaniem R. K. Mertona koncentrowanie się na „(…) całościowym systemie teorii socjologicznej, w którym ustalenia odnoszące się do każdego aspektu zachowań społecznych, organizacji i zmiany, natychmiast znajdują z góry przeznaczone dla siebie miejsce, stanowią tak zabawne przedsięwzięcie i tak samo niewiele obiecują, jak te wszechobejmujące systemy filozoficzne, które poszły w zasłużone zapomnienie” (Merton 2002:67).

Jak można zauważyć „(…) wprawdzie tylko nieliczni zgadzają się ze wszystkimi aspektami teorii Parsonsa, jednak rzadko się zdarza, by ktokolwiek polemizował z tezą, iż Parsons stał się dominującą postacią XX stulecia” (Tuner 2004:32). Wydaje się, że doskonałą puentą dociekań może być nieco inna percepcja uwagi J. H. Tunera – T. Parsons stał się dominującą postacią XX stulecia jednak tylko nieliczni zgadzają się ze wszystkimi aspektami jego teorii.

Podsumowanie

Źródeł teoretyczno – empirycznych analiz procesów socjalizacji poszukiwać należy we wczesnych intuicjach psychologicznych i socjologicznych. Wspólną cechą wszystkich omówionych orientacji była próba ustalenia w jaki sposób „człowiek staje się ludzkim” i jaka jest natura tego procesu.

Spośród teorii psychologicznych wskazano na psychoanalizę, behawioryzm i psychologię poznawczą. Na ich gruncie autorzy poszukiwali „endogennych” mechanizmów uspołecznienia. Socjologowie natomiast skłonni byli upatrywać głównej siły sprawczej procesu socjalizacji w perspektywie „egzogennej” – rzeczywistości ponadindywidualnej. Przywołać tu choćby można Durkheima, który „(…) nie wychodzi od określonej koncepcji natury ludzkiej, by z niej wydedukować socjologię. Odwrotnie, wychodząc od socjologii chciał osiągnąć coraz lepsze zrozumienie natury ludzkiej” (Ritzer 2004:144).

W świetle prezentowanych poglądów autorów zarówno na gruncie paradygmatu normatywnego (T. Parsons) i interpretacyjnego (G. H. Mead) zauważyć należy, że proces kształtowania się osobowości ma miejsce w wyniku uczestnictwa aktora w teatrze dnia codziennego i nie może zaistnieć poza rzeczywistością życia grupowego.

Społeczna natura działającego, a tym samym podmiotowa osobowość w trakcie uspołeczniania „(…) rozwija się stopniowo; w chwili narodzin nie istnieje, lecz powstaje w procesie społecznego doświadczenia i działania. Rozwija się w danej jednostce jako rezultat jej związków z całością procesów społecznych i z innymi jednostkami uczestniczącymi w tym procesie” (Mead 1975:189).

BIBLIOGRAFIA

Bendix R., Max Weber – Portret uczonego, Warszawa 1975
Chałasiński J., Elementy socjologicznej teorii wychowania. W: Społeczeństwo i wychowanie, Warszawa 1958
Durkheim E., Elementarne formy życia religijnego, Warszawa 1990
Elias N., Zaangażowanie i neutralność, Warszawa 2003 Freud Z., Nieukontentowanie w kulturze. W: Baczko B. (red). Filozofia i Socjologia XX wieku. Wyd. 2, cz. I, Warszawa 1965
Hałas E., Symbole w interakcji, Warszawa 2001
Hałas E., Interakcjonizm symboliczny, Warszawa 2006
Hurrelmann K., Struktura społeczna a rozwój osobowości. Wprowadzenie do teorii socjalizacji, Poznań 1994
Kaufmann J. C., Ego – socjologia jednostki, Warszawa 2004
Kłoskowska A., Teoria socjologiczna Talcotta Parsonsa, w: Parsons T., Struktura społeczna a osobowość, Warszawa 1968 Marks K., Engels F., Dzieła, tom I, Warszawa 1960
Marks K., Kapitał. Krytyka ekonomii politycznej, tom I, Warszawa 1967
Marks K., Kapitał. Zarys krytyki ekonomii politycznej, Warszawa 1986
Mead G. H., Umysł, osobowość i społeczeństwo, Warszawa 1975
Merton R. K., Teoria socjologiczna a struktura społeczna, Warszawa 2002
Miller R., Socjalizacja, wychowanie, psychoterapia, Warszawa 1981
Mills C. W., Wyobraźnia socjologiczna, Warszawa 2007
Obuchowski K, Przedmowa do III wydania w przekładzie polskim. W: Freud Z., Wstęp do psychoanalizy, Warszawa 1984 Park R. E., Burgess E. W., Introduction to the Science of Sociology (1921), Chicago 1970
Parsons T., Working Papers In The Theory of Action (wraz z R. F. Balesem i E. A. Shilsem). New York 1952a.
Parsons T., Some Commensts on the state of the General Theory of Action. American Sociological Review 1952b, vol. 18, nr 6
Parsons T., A Revised Analytical Approach to the Theory of Social Stratification. W: Class, Status and Power: A Reader in Social Stratification pod red. Bendixa R (ed.), Lipset S. M. (ed.) New York 1953
Parsons T., Family, Socialization and Interaction Process (wraz z R. F. Balesem, J. Oldsem, M. Zelditchem i P. E. Slaterem). New York 1955 Parsons T., The Mass Media and the Structure of American Society. Journal of Social Issues 1960, vol. XVI nr 3
Parsons T., Struktura społeczna a rozwój osobowości, Warszawa 1969 Piaget J., Inhelder B., Psychologia dziecka, Siedmiogród 199
Ritzer G., Klasyczna teoria socjologiczna, Poznań 2004 Szacki J., Durkheim, Warszawa 1964 Szacki J., Historia Myśli Socjologicznej, Warszawa 1983 Tillmann K. J., Teorie socjalizacji, Warszawa 2005
Tönnies F., Wspólnota i społeczeństwo jako typy więzi międzyludzkich, Poznań 1959
Tuner J. H., Struktura teorii socjologicznej, Warszawa 2004
Watson J. B., Psychology as the behaviorist views it. W: Psychological Review (T.20) 1913
Watson J. B., Behawioryzm oraz psychologia, jak widzi ją behawiorysta, Warszawa 1990
Weber M., Gospodarka i społeczeństwo. Zarys socjologii rozumiejącej. Warszawa 2002
Ziółkowski M., Znaczenie, interakcja, rozumienie, Warszawa 1981
Znaniecki F., Ludzie teraźniejsi a cywilizacja przyszłości, Warszawa 2001a
Znaniecki F., Socjologia wychowania, Warszawa 2001b