Joanna Wrycza-Bekier: Witam, Dzień dobry czy Szanowny Panie Profesorze? Etykieta w e-mailowej korespondencji studentów z wykładowcą

Abstrakt:

Środowisko akademickie często daje wyraz irytacji sposobem formułowania e-maili przez studentów, zarzucając im brak znajomości zasad etykiety językowej. Aby zweryfikować krytyczną opinię wykładowców na temat studenckich e-maili, autorka artykułu poddała analizie ponad 110 e-maili wysłanych do niej przez studentów kulturoznawstwa Uniwersytetu Gdańskiego w latach 2008-2012. Przedmiotem refleksji stał się sposób formułowania przez studentów poszczególnych elementów strukturalnych e-maila (nagłówka, tekstu głównego, formuły finalnej). W ocenie wyników badań wzięto pod uwagę także kontekst kulturowy. W świetle tego porównania zasady polskiej etykiety językowej wydają się surowe.

Wyniki badań doprowadziły do wniosków, które wykroczyły poza początkowe założenia. E-mail zaczął jawić się jako komunikat nawiązujący do różnych form przekazu, a tym samym – wymagający zastosowania różnych norm. Konsekwencją było pytanie, czy e-maile powinno się pisać zgodnie z zasadami tworzenia tradycyjnych listów (jak sugerują nauczyciele akademiccy, oburzeni niestosownością studenckich e-maili) i czy te normy miałyby obowiązywać wobec wszelkich e-maili, także tych powstających w środowisko pozauczelnianym.

Abstract:

Academic teachers often express their annoyance about the way their students formulate e-mails, indicating that the students lack the knowledge of the language etiquette. To verify this critical opinion, the author of this article has analyzed more than 110 e-mails sent to her by the students of Cultural Studies at the University of Gdansk in the four years period (between 2008 and 2012). The specific structural elements of an e-mail (header, body text, the final formula) as well as the cultural context has been taken into consideration.

The research results led to the conclusions that went beyond the initial assumptions. E-mail began to be perceived as a message referring to the various forms of communication, and thus – requiring the use of different language standards. The consequence was the question of whether e-mails should be written in accordance with the traditional letters writing principles (as it is suggested by academics), and whether these standards would apply to any e-mail, including those written beyond the academic environment.

 

Wstęp

Choć w komunikacji internetowej zaobserwować można wiele przemijających mód, e-mail od wielu lat skutecznie się im opiera. Mimo że inne formy komunikacji elektronicznej wydawać się mogą sprawniejsze czy bardziej atrakcyjne, to właśnie e-mail pozwala najskuteczniej osiągnąć zaplanowany cel komunikacyjny zwłaszcza wtedy, gdy nadawcy zależy na bezpośrednim, nie anonimowym kontakcie z wybranym adresatem.

Tym bardziej dziwi fakt, że jak dotąd nie ustaliły się zaakceptowane powszechnie normy pisania e-maili. Nasuwa się wyjaśnienie, iż internauci zainteresowani są przede wszystkim sprawnym porozumiewaniem się, nie zaś starannym formułowaniem komunikatów. Jednak w pewnych sytuacjach niedbale skonstruowany e-mail (np. zawierający nieodpowiednio dobraną formę grzecznościową) może zrazić odbiorcę i tym samym utrudnić komunikację.

O tym, jak dalece idące konsekwencje może nieść ze sobą taka nieudana próba nawiązania kontaktu świadczy dobitnie wypowiedź Michała Rusinka, który ogłosił na Facebooku, iż nie odpowiada na studenckie e-maile rozpoczynające się od słowa Witam. W Internecie zawrzało, a pod opublikowanym na portalu Gazeta.pl wywiadem z Rusinkiem rozpętała się burzliwa dyskusja, która w momencie ukończenia tego artykułu liczyła sobie ponad 1300 komentarzy. Punktem wyjścia dyskusji była wprawdzie jedynie forma nagłówka e-maila (a konkretnie skrytykowane przez Rusinka Witam), ale autorzy komentarzy poruszali także wiele innych zagadnień związanych z pisaniem e-maili, uwzględniając specyfikę kulturową, zawodową czy różnice wiekowe. Komentujący wskazali liczne zastosowania e-maila, które były dotychczas pomijane w literaturze poświęconej korespondencji e-mailowej. Dyskusja ta, w dużej mierze merytoryczna nie obyła się jednak bez tak charakterystycznych dla komunikacji internetowej wypowiedzi bezwartościowych, obraźliwych, a nawet wulgarnych. Z pewnością jednak swym tłumnym udziałem w dyskusji internauci dowiedli, że sposób formułowania e-maili jest im nieobojętny.

Nie bez znaczenia jest fakt, że dyskusję sprowokował wykładowca uniwersytecki. Środowisko akademickie często daje wyraz irytacji sposobem formułowania e-maili przez studentów. Na poparcie tej tezy przywołane zostaną w artykule opinie wspomnianego już Michała Rusinka, a także Bogusława Śliwierskiego oraz Małgorzaty Marcjanik. Stanowisko tej ostatniej będzie jednocześnie punktem odniesienia, gdyż powoływali się na nie zarówno Rusinek jak i Śliwierski.

Aby zweryfikować krytyczną opinię wykładowców na temat studenckich e-maili, autorka artykułu poddała analizie ponad 110 e-maili wysłanych do niej przez studentów kulturoznawstwa Uniwersytetu Gdańskiego w latach 2008-2012. Przedmiotem refleksji stał się sposób formułowania przez studentów poszczególnych elementów strukturalnych e-maila (nagłówka, tekstu głównego, formuły finalnej). Trzeba zauważyć, że studenci kierunków humianistycznych (a do tej kategorii należy badana grupa) zwykle reprezentują wysoki poziom kultury językowej. Prawdopodobnie analiza e-maili napisanych przez studentów innych kierunków studiów mogłaby przynieść inne rezultaty. Jako że korespondencja e-mailowa zwykle ma charakter prywatny, jest ona trudna do zbadania i z tego powodu trudno o w pełni reprezentacyjny materiał badawczy.

W ocenie wyników badań wzięto także pod uwagę także kontekst kulturowy. To, co w polskiej kulturze jest odbierane jako niegrzeczne, może uchodzić za neutralne w innej. Do takich wniosków skłania porównanie źródeł, pochodzących z różnych kręgów kulturowych. Są to Grzeczność w komunikacji językowej Marcjanik, E-mailowy savoir-vivre amerykańskiej autorki Samanthy Miller oraz dwa niemieckojęzyczne artykuły „Hallöchen Herr Professor!” Überlegungen zur Normierungsproblematik in der E-Mail-Kommunikation am Beispiel des Hochschulkontextes („Siemanko Panie Profesorze!” O normie językowej w komunikacji e-mailowej na przykładzie szkolnictwa wyższego)i E-Mail Gruselkabinett (E-mailowy gabinet grozy). Zróżnicowany kontekst kulturowy zadecydował o rozbieżnym pojmowaniu norm pisania e-maili. Najbardziej konserwatywną okazała się propozycja polskiej autorki, najbardziej liberalną – amerykańska, zaś propozycja niemiecka sytuowała się bliżej amerykańskiej.

Wyniki badań doprowadziły do wniosków, które wykroczyły poza początkowe założenia. W świetle przeprowadzonej analizy, e-mail zaczął się jawić jako komunikat nawiązujący do różnych form przekazu, a tym samym – wymagający zastosowania różnych norm. Konsekwencją było pytanie, czy e-maile powinno się pisać zgodnie z zasadami tworzenia tradycyjnych listów (jak sugerują nauczyciele akademiccy, oburzeni niestosownością studenckich e-maili) i czy te normy miałyby obowiązywać wobec wszelkich e-maili, także tych powstających w środowisko pozauczelnianym.

  1. Brak czy nadmiar norm?

Dlaczego tak trudno unormować zasady pisania e-maili? Przede wszystkim, trzeba zauważyć, że problemem nie jest brak norm, lecz raczej wręcz przeciwnie: ich nadmiar. E-mail nawiązuje do bardzo wielu form wyrazu. Oscyluje pomiędzy przekazem ustnym a pisemnym, bywa skierowany do jednego lub wielu adresatów. Różne normy pisania i mówienia mieszają się ze sobą, można wręcz stwierdzić, że w e-mailu wszystko jest dozwolone.

Trudności w ustaleniu norm pisania e-maili tłumaczy się tym, że jest to nowa forma komunikacji o niewykształconych cechach gatunkowych. (Marcjanik 2007, 70) To wyjaśnienie wydaje się jednak niewystarczające. Owszem, w porównaniu z listem historia e-maila jawi się jako niezwykle krótka, jednak na tle innych form komunikacji internetowej jest ona długa. Dzieje komunikacji elektronicznej mkną w zawrotnym tempie, internauci muszą dzielić swoją uwagę na różne „nowinki” komunikacyjne, nie koncentrując się szczególnie na żadnej z nich. Nie wydaje się, żeby w najbliższej przyszłości wykształciły się cechy gatunkowe e-maila. Można się raczej spodziewać, że właściwościwszelkich internetowych form komunikacji (w tym także e-maila) będą się coraz bardziej rozmywały i mieszały ze sobą. Na unormowanie zasad pisania e-maila nie jest więc za wcześnie, lecz raczej – za późno.

W znacznie bardziej zadowalający sposób wyjaśniają ten problem Hoffmann, Keller i Pfeiffer w artykule „Hallöchen Herr Professor!” Überlegungen zur Normierungsproblematik in der E-Mail-Kommunikation am Beispiel des Hochschulkontextes. Autorki przekonują, że przeszkodą w unormowaniu pisania e-maili jest fakt, iż korespondencja e-mailowa przebiega zazwyczaj pomiędzy dwiema osobami. Można więc przypuszczać, że normy się tworzą, a osoby korespondujące ze sobą często uczą się od siebie nawzajem, lecz ta wiedza się nie upowszechnia. Tym bardziej wartościowa wydaje się wspomniana dyskusja na portalu Gazeta.pl, gdyż jest ona otwartą wymianą poglądów na temat pisania e-maili.

  1. E-mail wobec grzeczności językowej

Nie zawsze łatwo ocenić, czy dane zachowanie narusza normy grzeczności językowej. Jest to temat bardzo delikatny, a przy tym odczuwany subiektywnie.

Aby komunikować się grzecznie należy wziąć pod uwagę: hierarchię między nadawcą i odbiorcą, wiek odbiorcy, płeć, stopień znajomości, czasami: upodobania, temperament, styl konwersacyjny czy historię znajomości. (Marcjanik 2007: 18) W wypadku korespondencji z wykładowcą student uwzględnić powinien hierarchię między nadawcą i odbiorcą, wiek i płeć odbiorcy, a w niektórych przypadkach także i historię znajomości (np. w przypadku korespondencji seminarzysta-promotor).

Marcjanik sytuuje grzeczność językową w obrębie triady aksjologicznej dobro-piękno-prawda. Oto w jaki sposób autorka rozwija tę myśl:

Aby sprawnie posługiwać się językiem i osiągać zamierzone, nie oszukańcze cele komunikacyjne, należy mówić tak, by odbiorca (rozmówca, czytelnik, słuchacz, telewidz):

– czuł się w kontakcie z nadawcą dobrze, to znaczy był przez niego akceptowany i szanowany,

– odbierał adresowany do niego tekst wypowiedzi jako estetyczny (w tym językowo poprawny i nieobraźliwy),

– czuł, że nadawca mówi prawdziwie, szczerze, nie realizując przy tym celów dla odbiorcy niejasnych (by nadawca swoim mówieniem nie wzbudzał u odbiorcy podejrzliwości). (Marcjanik 2007: 11)

Czy wartości te zostają zachowane w korespondencji student-wykładowca? Warto w tym miejscu przytoczyć dwie opinie wykładowców na temat studenckich e-maili. Oto wspomniana już wypowiedź Michała Rusinka:

Istnieje coś takiego w retoryce jak stosowność. Chodzi o to, żeby dostosować styl komunikowania się do osoby, z którą się koresponduje. “Witam” jest przeźroczyste, bezpłciowe, do nikogo się nie dostosowuje. Podejrzewam, że “witam” wprowadziła do języka polskiego – oczywiście języka polskiego w wersji internetowej – korporacyjna poprawność. Jest więc miałkie, nie wiadomo do kogo kierowane. “Witam” kojarzy mi się z tymi akwizytorami, którzy nagabują ludzi na ulicach chcąc im sprzedać “znakomitą pastę do zębów”. Podchodzą do człowieka i mówią “witam”, brrr; wygląda to tak, jakby ktoś ich tego nauczył. A przecież na tej ulicy oni nie mają swojej przestrzeni, w której mogą nas powitać. Co innego straganiarz na targu – on ma przestrzeń przy swoim stoisku i zaprasza mnie do niej mówiąc “witam”.1

W podobnym tonie wypowiada się Bogusław Śliwierski we wpisie na swoim blogu zatytułowanym Akademicki savoir-vivre:

Moim studentom, notabene studentom pedagogiki, a więc tym, którzy mają w przyszłości wychowywać innych czy też kształtować ich kulturę osobistą, jest obojętne, w jakiej formie zwracają się do swojego nauczyciela akademickiego, a więc do swojego przełożonego.2

Śliwierski pisze, iż w studenckich e-mailach drażni go brak zwrotu otwierającego i odpowiednio dobranych form grzecznościowych.

Przytoczone powyżej wypowiedzi na temat studenckich e-maili wskazują, że przynajmniej dwa spośród trzech warunków grzeczności językowej zostały naruszone. Odbiorca (wykładowca) nie czuje się oni w kontakcie z nadawcą (studentem) dobrze, nie czuje się szanowany ani akceptowany oraz odbiera skierowany do niego komunikat jako nieestetyczny, językowo niepoprawny. Trudno wyrokować, czy problem dotyczy też trzeciego elementu triady, a więc prawdy. Przytoczone powyżej wypowiedzi nie sugerują, jakoby wykładowcy odbierali studenckie e-maile jako fałszywe czy wzbudzające podejrzliwość.

Czy istotnie studenckie e-maile zasługują na tak surową krytykę? Analiza 110 e-maili studenckich pozwoliła ustalić, w jakim stopniu poszczególne elementy strukturalne (nagłówek, tekst główny, formuła finalna) naruszają zasady grzeczności językowej.

  1. Nagłówek

Nagłówek e-maila jest jednocześnie jego najbardziej „wrażliwym” miejscem. Właściwe zainicjowanie kontaktu często decyduje o sukcesie komunikacyjnym. To właśnie nagłówek Witam stał się obiektem krytyki Rusinka i punktem zapalnym burzliwej dyskusji internetowej.

Spośród poddanych badaniu e-maili najwięcej (39) rozpoczynało się od Witam, w tym 20 razy zakończonego przecinkiem, a 8 razy-wykrzyknikiem. Zgodnie z zasadami polskiej interpunkcji tekst główny e-maila po nagłówku Witam zakończonym wykrzyknikiem powinien rozpoczynać się z wielkiej litery (i zasada ta została zachowana we wszystkich ośmiu e-mailach). Natomiast, gdy Witam zwieńczone jest przecinkiem, następujący po nim tekst pisać należy z małej litery (autorzy siedmiu spośród dwudziestu e-maili nie zastosowali właściwej interpunkcji). Pięciokrotnie nagłówek wystąpił w formie rozbudowanej: Witam serdecznie i raz Witam Panią Doktor oraz Witam serdecznie Pani Doktor.

Na drugim miejscu znalazło się Dzień dobry, które otwierało aż 26 studenckich e-maili, w tym raz zakończone wykrzyknikiem, raz w formie Dzień dobry pani doktor i raz Dzień dobry po raz kolejny. Autorzy dwunastu spośród dwudziestu pięciu e-maili, w których po Dzień dobry następował przecinek, poprawnie rozpoczęli tekst z małej litery.

Za odmianę Dzień dobry można uznać nagłówek Dobry wieczór, który pojawił się w badanej korespondencji 10 razy, w tym raz z wykrzyknikiem i trzykrotnie w formie rozbudowanej: Dobry wieczór Pani Doktor. Jeden spośród nagłówków zasługuje na szczególną uwagę, ponieważ jego autor zdecydował się na formę mieszaną, jednocześnie zmniejszającą i zachowującą dystans z nadawcą, dlatego rozpoczął swojego e-maila od słów Dzień dobry, Szanowna Pani Doktor.

Nagłówek Dzień dobry/Dobry wieczór otwierał łącznie 36 e-maili, a więc osiągnął prawie taką samą częstotliwość jak Witam. Jeśli zaś włączyć Witam oraz Dzień dobry/Dobry wieczór do jednej kategorii nagłówków zmniejszających dystans, to trzeba powiedzieć, że ich przewaga nad nagłówkami zachowującymi dystans była przytłaczająca; aż 81 na 110 e-maili rozpoczynało się w ten sposób.

Natomiast nagłówek zawierający przymiotnik grzecznościowy Szanowna wystąpił zaledwie w osiemnastu e-mailach, z czego 14 razy w formie Szanowna Pani Doktor (w tym słowo doktor dwukrotnie napisano z małej litery, a raz w formie skrótu dr), trzykrotnie w forma skróconej Szanowna Pani i raz w bardzo rozbudowanej, choć niepoprawnej formie Szanowna Pani dr Joanno Wrycza-Bekier.

Czy znacząca przewaga e-maili rozpoczynających się od nagłówków zmniejszających dystans świadczy o tym, że studenci dowiedli braku grzeczności językowej? Jeśli za punkt odniesienia wziąć stanowisko Marcjanik, trzeba by odpowiedzieć na to pytanie twierdząco.

Marcjanik doradza, byformę nagłówka starannie dobrać do adresata. Jeśli osoba, do której się zwracamy posiada wyższy status pragmatyczny lub gdy nie znamy osoby, do której się zwracamy, należy używać zwrotu grzecznościowego Szanowna Pani/Panie/Państwo. Zdaniem autorki, w ten sposób możemy rozpocząć e-maila skierowanego zarówno do osoby prywatnej, z którą jesteśmy w relacji na pan, pani, jak i do kogoś, z kim jesteśmy w relacji służbowej, a także do osoby, do której zwracamy się w tej formie po raz pierwszy. (Marcjanik 2007, 72) Listy lub e-maile do osób mających tytuły naukowe, pełniących prestiżowe funkcje zawodowe lub społeczne powinny być rozpoczynane nagłówkiem zawierającym nazwę danego tytułu, funkcji, stanowiska wraz z przymiotnikiem grzecznościowym szanowny/szanowna. (Marcjanik 2007: 84) Autorka przestrzega, iż niestosowne jest łączenie form nagłówka typowego dla relacji na tyz relacjami typowymi dla pan, pani (takie jak: Witam; Witam, Pani Profesor; Witam Panią; Droga Pani Profesor). (Marcjanik 2007: 73)

W badanej korespondencji nadawca (student) zwraca się do osoby posiadającej wyższy status pragmatyczny oraz tytuł naukowy. W takiej sytuacji jedyny stosowny, zdaniem Marcjanik, nagłówek powinien brzmieć: Szanowna Pani Doktor. Oznaczałoby to, że jedynie 14 spośród 110 e-maili rozpoczynało się od właściwej formy grzecznościowej. Tak niska frekwencja wskazuje na to, że zasada ta ma niewielką szansę, by stać się powszechną normą.

Warto w tym miejscu zauważyć, że zasady etykiety w korespondencji student-wykładowca mogą się różnić w zależności od kontekstu kulturowego. W przytoczonych przez profesora niemieckiego uniwersytetu Thomasa Hoerena studenckich e-mailach na porządku dziennym są takie nagłówki jak: Cześć, drogi Profesorze J; Cześć Panie Hoeren; Siemanko (Hallöchen)Panie Hoeren; Hej Prof. czy po prostu Hej!3 Język zacytowanych przez Hoerena e-maili może dziwić czy wręcz szokować, z pewnością daje nam jednak obraz tego, jak dalece bardziej swobodne są normy uniwersyteckiej etykiety niemieckim kręgu kulturowym.4

W przytoczonych przez Hoffmann, Keller i Pfeiffer studenckich e-mailach nagłówki są wprawdzie dużo mniej bezpośrednie, największą częstotliwość osiąga Cześć (Hallo), ale tylko raz pojawia się zwrot Szanowna Pani (Sehr geehrte Frau), po którym następuje nazwisko wykładowcy niepoprzedzone tytułem naukowym. (Hoffmann i in., 2011) Autorki doradzają, by w wypadku, gdy nagłówek nie odpowiada adresatowi, odpowiedzieć nadawcy stosując formę z „półki wyższej” i w ten sposób kształtować jego wrażliwość na etykietę językową. Skuteczność tej metody autorki dowiodły, przytaczając przykłady korespondencji, w której studenci dostosowywali formy grzecznościowe do tych, stosowanych przez wykładowców w skierowanych do nich e-mailach. (Hoffmann i in., 2011).

Jak więc widać, zasady etykiety językowej obowiązującej na polskich uczelniach są surowe. Czy istotnie w korespondencji student-wykładowca nagłówki typu Witam czy Dzień dobry należy uznać za niedopuszczalne? I czy tę zasadę można rozszerzyć na korespondencję pozauczelnianą? W rozstrzygnięciu tego problemu pomocne okażą się wybrane komentarze, jakie padły w dyskusji na portalu Gazeta.pl. Przyjrzyjmy się zatem bliżej wszystkim rodzajom nagłówków występujących w badanych studenckich e-mailach.

  1. Nagłówek Witam

Nagłówek Witam stał się obiektem bardzo zdecydowanej krytyki Rusinka. Podobne zdanie znajdziemy na blogu profesora Bogusława Śliwierskiego. Obaj autorzy na poparcie swej krytyki przytaczają stanowisko Marcjanik, uargumentowane sposób następujący:

Jest to zachowanie grzecznościowe na razie uznawane za niestosowne (być może w przyszłości skodyfikowane zostanie jako zgodne z normą), ponieważ użycie tej formy zakłada wyższą rangę nadawcy. Może więc zwrócić się w ten sposób przełożony do podwładnego, wykładowca do studenta, ale nie odwrotnie. Osobie zajmującej niższą pozycję „przysługuje” wyłącznie forma Dzień dobry, z ewentualnym rozszerzeniem o formy tzw. adresatywne (np. Dzień dobry, panie dyrektorze). (Marcjanik 2007, 52-53)

Autorka nie uznaje Witam za formę niepoprawną (wręcz przeciwnie, przyznaje, że ma ona długą tradycję), lecz przysługującą jedynie osobie o wyższej randze pragmatycznej, zwracającej się w ten sposób do osoby o randze niższej. Odwrócenie tej relacji jest, zdaniem autorki, niestosowne nie tylko w komunikacji e-mailowej, ale także i sms-owej, a nawet bezpośredniej rozmowie.

Marcjanik stwierdza, iż Witam zakłada wyższość nadawcy wobec odbiorcy. Tę konstatację autorka pozostawia jednak bez satysfakcjonującego wyjaśnienia. Wyższość tę prawdopodobnie ma sugerować pierwsza osoba liczby pojedynczej („ja witam”), jednak można mieć wątpliwości, czy jest to wystarczający argument za postulowaną przez autorkę wyższością.

Jak kontynuuje autorka, stosownie użyta forma Witam/Witamy dotyczy tylko takich sytuacji jak powitanie gości przez gospodarzy czy powitanie odbiorców radiowych i telewizyjnych wypowiadane przez prowadzących audycje.5 Można wywnioskować, że w tych dwóch sytuacjach mamy do czynienia z dozwolonym objawianiem wyższości – nawet jeśli zaburza ono hierarchię, wynikającą z różnic w randze pragmatycznej. Przyjrzyjmy się zatem bliżej tym dwóm zastosowaniom słowa Witam.

Gdy gospodarz wita gości na progu swego domu, jego wyższość jest przelotna, sytuacyjna, może w każdej chwili ulec odwróceniu (kiedy nastąpi rewizyta i gość stanie się gospodarzem), a ponadto umowna, bo bazująca na przyjętej konwencji grzecznościowej. Warto jednak zwrócić uwagę, iż słowo Witam wypowiadane przez gospodarza na progu swego domu jest (a w każdym razie powinno być) objawem serdeczności, a nie ‒ nawet dozwolonej ‒ wyższości.

Inny dopuszczalny, zdaniem autorki, kontekst użycia słowa Witam to sytuacja, w której prezenter (gospodarz programu telewizyjnego) wita się z widzami i/lub gośćmi programu. Można tu mówić o relacji nierównorzędności wynikającej z faktu, że w tego typu formie komunikacji odbiorcy przysługuje zwykle rola całkowicie pasywna. Jednak, podobnie jak w poprzednim przypadku, jest to nierównorzędność umowna, przelotna, a dodatkowo: niemająca oparcia w rzeczywistości. Wciąż jednak nie do utrzymania jest argument o rzekomej wyższości sugerowanej przez słowo Witam. Używając tego słowa, prezenterzy starają się spoufalić z odbiorcą, a nie pogłębiać dystans.

Teza, głosząca, iż słowo Witam sugeruje wyższość jest więc trudna do utrzymania, a w każdym razie nie została w pełni satysfakcjonująco uzasadniona przez autorkę. Nie można jednocześnie całkowicie odrzucić zasady, iż słowo to jest niestosowne w nagłówku e-maila. Autorka w swej pracy wielokrotnie odwołuje się do realiów akademickich i podaje wiele przykładów niewłaściwego zwracania się studentów do wykładowców. Jej stanowisko współgra z wypowiedziami Rusinka czy Śliwierskiego. Autorzy uważają więc, że studenci rozpoczynając w ten sposób e-mail do wykładowcy zachowują się niegrzecznie i naruszają zasady etykiety. I jest to wystarczający argument za tym, by uznać formę Witam za niestosowną w korespondencji student-wykładowca oraz, zgodnie z sugestią autorów, zastąpić ją zwrotem grzecznościowym Szanowny Panie/Pani (tytuł naukowy).

Na tym jednak problem się nie kończy. Autorzy ci, odwołując się do realiów akademickich uznajązasadę rozpoczynania e-maili od słów Szanowny Panie/Pani za obowiązującą także i we wszelkich innych sytuacjach, w których nadawca koresponduje z osobą reprezentującą wyższą rangę pragmatyczną bądź taką, z którą jest się na pan/pani, także i wtedy, gdy jej nie zna.

Trzeba zauważyć, że w przypadku komunikacji internetowej relacja nierównorzędności nie zawsze jest oczywista. Często nadawca nie zna też płci czy wieku odbiorcy, z którym, rzecz jasna, nie wiąże go żadna historia znajomości. Wpływa to na wzmocnienie tendencji do skracania dystansu wszechobecnej we współczesnej komunikacji. Jak pokazuje burzliwa dyskusja pod artykułem na portalu Gazeta.pl, propozycja zastąpienia nagłówków takich jak Witam zwrotem grzecznościowym Szanowny Panie/Pani nie zyskuje akceptacji i raczej nie ma szans, by się utrwalić.

Rusinek określił słowo Witam jako przeźroczyste, bezpłciowe, miałkie, nie wiadomo do kogo kierowane. Ci, którzy poparli tę opinię należeli do mniejszości (ok. 10% komentarzy) i wypowiadali się w bardzo podobny sposób, a więc przedkładając emocje nad rzeczowe argumenty. Słowo Witam określano mianem chwastu i koszmarka językowego. Pisano, że jest protekcjonalne, niekulturalne, obcesowe, obrzydliwe, bezczelne wręcz krzywdzące. Oto kilka wybranych opinii:

Witam jest obcesowe, brakuje tylko na końcu „Żegnam”

Gdy dostaję od kogoś bliskiego maila zaczynającego się od „witam”, to robi się bardzo przykro. Czuję się potraktowany przedmiotowo, obco, ozięble. Mam wrażenie, że jestem tylko narzędziem niezbędnym do załatwienia cudzej sprawy z e-maila. Używanie tego słowa jest krzywdzące dla rozmówcy. Używanie tego słowa jest krzywdzące dla rozmówcy.

Czuję w słowie „witam” wyższość, pozycję z drugiej strony biurka. Myślę, że lepiej wcale się nie witać niż używać witam.

Witam jest nieosobiste. Kiedy dostaję maile i listy z takim powitaniem, czuję się dotknięta i odechciewa mi się odpisywać. To przykład naśladowania zimnych i niezobowiązujących zwyczajów z Zachodu.

Większość przeciwników Witam podkreślała, że w słowie tym wyczuwają oziębłość, razi ich bezosobowość i zdawkowość. Jest to dość zastanawiające, ponieważ funkcjonujące w komunikacji interpersonalnej Witam (wypowiadane np. przez gospodarza domu do gości) jest objawem serdeczności, ciepła. W komunikacji interpersonalno-medialnej cały pozytywny ładunek emocjonalny znika, ustępując miejsca obojętności czy wręcz oziębłości. Niestety, niewielu spośród komentujących podjęło się próby uzasadnienia swoich negatywnych odczuć wobec słowa Witam. Niektórzy uważali, że Witam sugeruje wyższość nadawcy (co korespondowałoby z koncepcją Marcjanik), inni zaś, wręcz przeciwnie, uznawali słowo to za zbyt poufałe.

To drugie wyjaśnienie wydaje się bardziej satysfakcjonujące, gdyż tłumaczy, dlaczego Witam traci cały swój pozytywny ładunek emocjonalny w komunikacji interpresonalno-medialnej. Prawdopodobnie pozytywne wartościowanie tego słowa wynika ze skorelowania go z konkretną sytuacją komunikacyjną. Kiedy tymi słowy wita się z nami gospodarz na progu swego domu, odbieramy sytuację jako spójną; poufałość, serdeczność są tu naturalnymi elementami powitania. Natomiast w komunikacji interpresonalno-medialnej, gdy przy pomocy słowa Witam zwraca się do nas bezpośrednio obca osoba, odbieramy takie powitanie jako zbyt poufałe, a przez to fałszywe i w konsekwencji pojawia się wrażenie oziębłości.6

Fakt, iż argumenty przeciw Witam miały charakter emocjonalny nie przekreśla ich wartości. Jak już zostało powiedziane, grzeczność językowa jest odczuwana subiektywnie. Autorzy powyższych wypowiedzi dobitnie wskazali, że nie czują się dobrze w kontakcie z kimś, kto rozpoczyna skierowanego do nich e-maila od słowa Witam. Trzeba także dodać, że przeciwnicy słowa Witam stanowili znaczącą mniejszość, a spora część spośród nich przedstawiała się jako nauczyciele akademiccy. Autorzy krytycznych opinii nie zaproponowali żadnych własnych propozycji otwarcia e-maila – a konkretnie takich, które uwzględniałaby kontakt przelotny.

Olbrzymia większość osób dyskutujących na forum opowiedziała się za formą Witam. Trzeba przy tym dodać, że tylko ich niewielka część poparła to słowo w sposób zdecydowany. Argumenty za Witam można podzielić na kilka kategorii:

neutralność emocjonalnie jako zaleta (pozwala otworzyć i zakończyć e-mail, nie znacząc dosłownie nic prócz objawów neutralnej grzeczności; jest to forma obojętna, bez zażyłości, a przez to wygodna).

uniwersalność (jest formą pośrednią między zwracaniem się na „ty” i „per Pan”; doskonale nadaje się do kontaktów przelotnych; to forma bezpieczna zwłaszcza wtedy, gdy nie zna się płci odbiorcy; bezosobowość słowa „witam” jest w pewnym sensie celowa, np. wtedy gdy ten sam list wysyła się do wielu osób).

skrótowość („Witam” ma wielką zaletę – tylko 5 liter; „Szanowni Państwo” wydaje mi się przesadą w liście składającym się z 1 zdania)

serdeczność (witam jest radosne, jakby ktoś nas witał z otwartymi ramionami i zapraszał do przeczytania swojego maila; pozytywnie ośmiela odbiorców; ciepłe; świadczy o sympatii; witam ich szczerze i radośnie, pokazuję, że jestem otwarty, nie dyrektorski i zasadniczy).

O ile argumenty przeciw słowu Witam miały w większości charakter emocjonalny, o tyle w jego obronie padło wiele rzeczowych argumentów. Zwłaszcza te przemawiające za praktycznością i uniwersalnością słowa Witam wydają się przekonujące. Specyfika komunikacji internetowej powoduje, że w pewnych sytuacjach bezpośredni zwrot do adresata jest czasami niemożliwy (np. gdy wysyłamy jednego e-maila do wielu osób, wśród których są nasi bliscy, ale i dalsi znajomi). Wówczas zdawkowość, neutralność emocjonalna słowa Witam staje się celowa. Co ciekawe, w opinii niektórych słowo Witam zawiera pozytywny ładunek emocjonalny (jest więc odbierane w podobny sposób jak w komunikacji interpersonalnej).

Największa grupa spośród osób dyskutujących na forum zajęła stanowisko pośrednie. Przyznali, iż choć Witam w pełni nie odpowiada ich potrzebom komunikacyjnym, to jednak w pewnych sytuacjach jest najlepszym możliwym rozwiązaniem, kompromisem pomiędzy oficjalnością a serdecznością. Autorzy tych komentarzy poparli stanowisko Rusinka tylko częściowo. Podkreślali, że nie czują się urażone nagłówkiem Witam w otrzymywanych e-mailach, jednak jako nadawcy odczuwają pewien dyskomfort w związku z koniecznością użycia tego słowa, choć w pewnych sytuacjach nie można niczym innym zastąpić.

Oto kilka wypowiedzi, które pojawiły się na forum:

W dalszym ciągu nie wiem, jak mam rozpocząć list do kogoś, kto nie jest profesorem, dyrektorem, czy kimś podobnym, sprawuje funkcje/stanowisko zbliżone do mojego i znam go na tyle, że Szanowny Panie brzmi sztucznie, ale nie jestem z nim na Ty.

Witam – choć nie jest szczególnie wyrafinowanym zwrotem, to jest na tyle miałkie i bezpłciowe, że świetnie nadaje się tam, gdzie nie wiadomo, jak się odezwać, by nikogo nie urazić, ani zbytnio się nie zdystansować wobec odbiorcy. Jest to bezcenne przynajmniej do czasu, aż relacje społeczne między obiektami interakcji będą klarowne dla obu stron.

Ja często piszę na początku wiadomości „witam”, chociaż tego nie lubię, z prostego względu – nie mogę znaleźć nic odpowiedniejszego.

W pewnej sytuacji Witam jest najlepsze, np. sprzedaż na Allegro.

Komentarze te wskazują, że w Internecie powstaje wiele przelotnych relacji (takich jak np. wielokrotnie wspominana przez komentujących korespondencja ze sprzedawcą w serwisie aukcyjnym Allegro), które wymagają zdawkowej komunikacji. W takich właśnie sytuacjach Witam okazuje się przydatne.

3.2. Nagłówek Dzień dobry/Dobry wieczór

Innym nagłówkiem, zmniejszającym dystans oraz bardzo popularnym w studenckich e-mailach jest Dzień dobry/Dobry wieczór. Marcjanik ocenia ten nagłówek pozytywnie, choć jego użycie rezerwuje jedynie dla dobrych znajomych. Zdaniem autorki, nagłówek ten nie zyskał takiej popularności jak Witam, ponieważ jest dłuższy oraz nie demonstruje indywidualizmu. (Marcjanik 2007: 73)

Nagłówek Dzień dobry nie znalazł poparcia wśród uczestników internetowej dyskusji, którzy wskazywali niepraktyczność tego zwrotu. Nigdy nie wiadomo, kiedy nadawca przeczyta list i czy w danej sytuacji odpowiedniejsze okaże się Dobry wieczór. Czasami niestosowność nagłówka może wynikać z różnicy czasu.

Oto kilka wypowiedzi na forum:

Dzień dobry jest oficjalne, mówimy je żeby nie wyjść na gburów, nic ze sobą nie niesie, jest obojętne, bezpłciowe, aroganckie, anonimowe.

Dzień dobry wydaje się egoistyczne. Nadawca nie dostosowuje się do warunków odbiorcy.

Odbiorca może znajdować się w dowolnym miejscu na świecie i u niego wcale nie musi być „wieczór”.

Analiza studenckich e-maili pokazuje jednak, że nagłówek Dzień dobry/Dobry wieczór pomimo swej niepraktyczności zyskuje na popularności. Jest nieco mniej bezpośredni od sformułowanego w pierwszej osobie liczby pojedynczej Witam i dzięki temu pozwala zachować dystans, mniejszy jednak od tego, jaki sugeruje zwrot Szanowny Panie.

3.3. Nagłówek Szanowny Panie/Szanowna Pani

Największe oburzenie komentujących wzbudziło jednak uznanie zwrotu Szanowny Panie/Szanowna Pani za uniwersalny sposób otwarcia e-maila. Pisali oni, że takie rozwiązanie jest konserwatywne, nie przystające do specyfiki komunikacji internetowej, a zwrottenopisywali jako zbyt oficjalny, archaiczny, staroświecki, wręcz śmieszny. Niektórzy zwracali uwagę na to, że ta forma grzecznościowa wydaje im się oziębła (co ciekawe, ten sam argument padł przeciwko Witam). Najbardziej zastanawiające jest jednak to, że zdaniem autorów niektórych komentarzy, zwrot Szanowny Panie wzbudza podejrzliwość, ponieważ w ten sposób rozpoczyna się e-maile reklamowe bądź takie, w których wyjaśnia się np. przyczyny opóźnienia projektu. Można więc w tym wypadku mówić o naruszeniu trzeciej zasady triady aksjologicznej, a więc prawdy. Odbiorca traktuje skierowany do niego komunikat jako nieprawdziwy, nieszczery, realizujący niejasne cele.

Oto przykładowe wypowiedzi:

Jeśli klient zaczyna korespondencję od „Witam”, a my odpowiadamy mu serią szablonowych sformułowań per Drogi/Szanowny Pan, to pachnie taka odpowiedź protekcjonalizmem, chęcią zdystansowania się, wieje chłodem.

Często korespondencja zaczynająca się od Szanowny Panie zawiera wyjaśnienia przyczyn opóźnienia projektu, zmiany ceny.

Dla mnie społeczność internetowa jest jak użytkownicy CB Radio. Niby się nie znamy, ale wszyscy jesteśmy koleżankami i kolegami.

Wypowiedzi te współgrają z opinią amerykańskiej autorki, która w swej książce Emailowy savoir-vivre pisze, iż zwrot Szanowny(a) Panie/Pani jest w pewnych sytuacjach bezpieczny, jednak niektórym odbiorcom może wydawać się zbyt formalny, dlatego lepiej zastąpić go „cudownie uniwersalnymi” pozdrowieniami typu Dzień dobry czy Witam. (Miller 2003, 14-15)7

Wybór nagłówka Szanowny Panie w przypadku, gdy zwracamy się do kogoś po raz pierwszy jest wprawdzie rozwiązaniem najbardziej eleganckim, jednak, jak udowadnia analiza komentarzy na forum, większość odbiorców tej elegancji nie oczekuje, a wręcz odbiera ją jako sztuczną i traktuje podejrzliwie. Jednocześnie, dyskusja na portalu Gazeta.pl pokazała także, że wielu internautów używa Witam z konieczności i braku satysfakcjonującej alternatywy.

Propozycje nowych nagłówków, które uwzględniałyby specyfikę komunikacji internetowej nie pojawiły się w krytycznych wypowiedziach Rusinka, Śliwierskiego czy Marcjanik.

Ta ostatnia zaproponowała wprawdzie brak nagłówka za godny polecenia sposób otwarcia e-maila. Miałoby to usprawnić komunikację nie tylko w przypadku, gdy dany list stanowi kolejną replikę w sekwencji list-odpowiedź, ale również wtedy, gdy inicjujemy korespondencję, a relacja łącząca nas z odbiorcą nie wymaga bezwzględnie formy wyrażającej szacunek. (Marcjanik 2007, 73-74) O dziwo, prezentująca na ogół liberalne poglądy Miller krytykuje takie rozwiązanie. Uważa, iż brak pozdrowienia w nagłówku e-maila może utrudnić nawiązaniem bliższego i bardziej osobistego kontaktu. (Miller 2003, 14)

Autorzy komentarzy na portalu Gazeta.pl zaproponowali następujące propozycje otwarcia e-maila: Witka, Sie ma, Serwus, Cze, Cześć, Czołem, Drogi Kolego, Drogi Panie Stanisławie. Nie wydaje się, żeby którakolwiek z tych propozycji mogła dorównać popularnością nagłówkowi Witam. Jakkolwiek ciekawa propozycja by się nie pojawiła, byłaby spóźniona i prawdopodobnie nie miałaby szansy zakorzenić się w praktyce, dzieląc los wielu neologizmów, którymi próbowano zastąpić wyrazy zapożyczone.

  1. Tekst główny

W tekście głównym e-maila najbardziej kłopotliwe pod względem grzecznościowym jest pierwsze zdanie. Marcjanik doradza, by w zdaniu tym nawiązać informacyjny kontakt z odbiorcą, nawiązując do wspólnej wiedzy, po to by umożliwić mu skuteczne przyswojenie nowej informacji. (Marcjanik 2007, 74)

Jednym ze sposobów informacyjnego nawiązania kontaktu jest akt przedstawienia się odbiorcy w sposób opisowy. Tak rozpoczynała się niewielka część studenckich e-maili, prawdopodobnie, dlatego że będąc słuchaczami prowadzonych przez autorkę zajęć stacjonarnych nie odczuwali oni potrzeby przedstawiania się. Kilka e-maili rozpoczynało się jednak od słów:

Nazywam się Anna Kowalska, jestem studentką III roku kulturoznawstwa…

To właśnie ja jestem studentką, z którą rozmawiała Pani na początku semestru…

Z tej strony Anna Kowalska z grupy 1…

Drugi sposób nawiązania kontaktu to nazwanie celu, w jakim zwracamy się do odbiorcy. Studenci często formułowali pierwsze zdanie e-maila, precyzując cel korespondencji. Oto kilka przykładów:

Nawiązując do naszej rozmowy w sprawie kolokwium..

Zgłaszałam się do Pani w sprawie odrabiania zajęć z antropologii, na które nie mogę chodzić….

Zwracam się z prośbą o możliwość poprawy kolokwium z Antropologii mediów…

Pozwoliłam sobie napisać do Pani, ponieważ chciałam poprosić o udzielenie mi informacji dotyczącej moich nieobecności…

Piszę do Pani w sprawie Pani wtorkowych konsultacji…

Piszę do Pani w następującej sprawie…

Piszę z taką sprawą…

Mam do Pani pytanie…

Większa popularność drugiego sposobu otwarcia e-maila potwierdza, że e-mail formą szybkiego kontaktu, nadawca więc od razu przechodzi do rzeczy.

Grzeczność nakazuje także, by w tekście głównym e-maila unikać błędów stylistycznych, ortograficznych czy interpunkcyjnych. W badanych e-mailach błędy tego typu pojawiały się niezwykle rzadko, prawdopodobnie dlatego, że ich autorzy – studenci kierunku humanistycznego zwykle są uwrażliwieni na estetykę językową.

Wątpliwości grzecznościowe może budzić obecność emotikonów w studenckich e-mailach. Marcjanik rezerwuje ich użycie tylko dla osób w młodszym wieku, a i w tym wypadku zaleca powściągliwość. Zauważa, że autorzy e-maili często nadużywają emotikonów i angielskich akronimów, co może być niezrozumiałe dla starszych użytkowników Internetu (Marcjanik 2007: 75).

Miller traktuje emotikony bardziej liberalnie. Pisze, że choć niektórzy piętnuję emotikony jako dziecinne, to jednak i dorośli powinni się z nimi pogodzić, a nawet je pokochać. Zdaniem Miller emotikony to „stenograficzny zapis uczuć i gwarancja, że dwuznaczna informacja lub komentarz zostaną zrozumiane zgodnie z intencją”. (Miller 2003, 22) Emotikon symbolizujący uśmiech łagodzi wypowiedź; pokazuje, że mówiąc, nadawca ma uśmiech na twarzy. Miller konkluduje:

Buźki sprawiają, że świat poczty elektronicznej staje otworem przed satyrą, humorem i ironią. A świat bez satyry, humoru i ironii nie byłby wart, by w nim żyć. (Miller 2003: 23)

Miller zwraca jednak uwagę na to, że użycie emotikonów nie zawsze jest stosowne i dlatego próbuje odpowiedzieć na sformułowane przy ich pomocy pytanie: Dlaczego :-) sprawiają, że tak wielu ludzi jest :-(? Kluczem do właściwego stosowania emotikonów jest umiar. Należy używać ich tam, gdzie to konieczne, bezpośrednio po wypowiedziach, które ich wymagają. Jeden emotikon w e-mailu w zupełności wystarczy. Większa ich ilość może spowodować, że odbiorca uzna, iż nadawca jest infantylny. Ponadto, jak doradza Miller, należy ograniczać się do powszechnie znanych emotikonów oraz traktować je jako środek wyrazu, a nie ozdobnik. Jeśli emotikony mogłoby być źle zinterpretowane, zawsze można napisać to, co za ich pomocą zamierzało się przekazać. Przydatne mogą się okazać takie zwroty jak: „a mówię to z uśmiechem” lub „że pozwolę sobie na odrobinę ironii; dzięki za wyrozumiałość”. (Miller 2003, 24-25)

W badanych e-mailach studenckich emotikon symbolizujący uśmiech :) wystąpił jedynie pięć razy. Wydaje się więc, że studenci potraktowali tę korespondencję bardzo formalnie. Jak jednak pokazuje lektura wspomnianego artykułu E-mail Gruselkabinett Thomasa Hoerena, nie we wszystkich kręgach kulturowych studenci są równie powściągliwi w korespondencji z wykładowcą.

Czytając cytowane przez Hoerena studenckie e-maile trudno wyjść ze zdziwienia, że studenci mogą zwracać się w ten sposób do profesora. E-maile roją się od emotikonów, akronimów czy wyrażeń kolokwialnych. Hoeren daleki jest jednak od konserwatyzmu w ocenie studenckich e-maili. Przyznaje, że nauczyciel akademicki jest ze względu na swój zawód zobowiązany do tego, zrozumieć slang młodzieżowy, a nawet go podchwycić.

Analiza porównawcza pokazuje, że e-maile napisane przez polskich studentów są sformułowane w sposób bardzo estetyczny i grzeczny, jeśli porównać je z e-mailami ich niemieckich rówieśników.

  1. Formuła finalna

Formuła pożegnalna e-maila wzbudza znacznie mniej kontrowersji niż nagłówek. Może to dziwić zwłaszcza w obliczu faktu, że e-maile bardzo często kończą się słowem Pozdrawiam, występującym podobnie jak Witam w pierwszej osobie liczby pojedynczej, co – zgodnie z wcześniej zaprezentowaną koncepcją – powinno także sugerować niepożądaną wyższość nadawcy wobec odbiorcy.

Rusinek nie krytykuje jednak Pozdrawiam w sposób równie zdecydowany jak Witam:

Mam kłopot ze słowem „pozdrawiam”, bo się zdewaluowało. Nie ma już dziś w nim serdeczności. Ale może być „pozdrawiam i łączę wyrazy szacunku”.8

Autor dopuszcza więc użycie Pozdrawiam jedynie pod warunkiem, że pojawi się w towarzystwie formuły wyrażającej szacunek i dystans Łączę wyrazy szacunku. Marcjanik konsekwentnie uznaje Pozdrawiam za niestosowne. Zdaniem autorki, list oraz e-mail powinien kończyć się zwrotem grzecznościowym w formie, która jest uzależniona od relacji między nadawcą a odbiorcą. W przypadku korespondencji studenta z wykładowcą dopuszczalne formuły finalne mogłyby więc brzmieć: Łączę wyrazy szacunku, Proszę przyjąć wyrazy szacunku, Z poważaniem, a nie: Pozdrawiam czy nawet Serdecznie pozdrawiam. Zdaniem Marcjanik, zakończenie typu Łączę wyrazy szacunku można połączyć z pozdrowieniami tylko pod warunkiem, jeśli nadawcę i odbiorcę łączy dłuższa znajomość i sympatia (np. Łączę wyrazy szacunku i serdecznie pozdrawiam). (Marcjanik 2007, 74-75)

Miller w formułach finalnych ceni natomiast pomysłowość. Sądzi, że zastąpienie tradycyjnej formuły finalnej akronimem, takim jak C-ya L&R (see you later) czy TTFN (ta-ta for now) świadczy o kreatywności nadawców. Zalecenie to nie dotyczy e-maili służbowych, które, zdaniem autorki, zakończyć wypada standardowymi zwrotami, takimi jak Z poważaniem czy nieco mniej formalnym Pozdrawiam lub Życzę miłego dnia. (Miller 2003, 20) Warto zauważyć, że autorka stawia niemal w jednym rzędzie zwroty takie jak Z poważaniem czy Pozdrawiam, które zdaniem Marcjanik pochodzą one z innej „półki” grzecznościowej.

Spośród badanych 110 e-maili studenckich aż 65 zawierało formułę pożegnalną Pozdrawiam, z czego 34 razy z przecinkiem, po którym następowało imię i nazwisko nadawcy (np. Pozdrawiam, Anna Kowalska) i raz z wykrzyknikiem (Pozdrawiam!). W pozostałych po słowie Pozdrawiam nie umieszczano żadnego znaku interpunkcyjnego, co zresztą jest poprawne. Nie ma potrzeby umieszczania przecinka po formule finalnej, przed podpisem nadawcy.9

Aż 17 razy czasownik pozdrawiam pojawił się w towarzystwie przysłówka serdecznie (w tym: dziesięciokrotnie w formie Pozdrawiam serdecznie i siedmiokrotnie Serdecznie pozdrawiam) lub też pozdrowienie zostało rozszerzone o podziękowanie (np. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam czy Pozdrawiam i dziękuję za odpowiedź). Ponadto w jednym e-mailu pojawiła się formuła Z pozdrowieniami.

Na drugim miejscu pod względem frekwencji znalazł się zwrot Z poważaniem, który w badanych e-mailach wystąpił 26 razy, w tym 18 razy z przecinkiem i 8 razy bez znaku interpunkcyjnego. Marcjanik ocenia tę formułę, pochodzącą zresztą z pism urzędowych jako zbyt formalną i oschłą. Zaleca, aby rozważyć, czy odpowiada ona relacjom łączącym nas z określonym adresatem. (Marcjanik 2007, 74-75). Ogromna popularność oschłej formuły finalnej Z poważaniem może dziwić zwłaszcza w obliczy faktu, iż, jak pokazała przytaczana dyskusja, to właśnie oziębłość nagłówka Witam budzi wiele negatywnych odczuć. Dowodzi to tezy, iż nagłówek jest najbardziej wrażliwą częścią e-maila. Popularność Z poważaniem może wynikać z nieznajomości innych formuł finalnych lub też z braku zainteresowania ich właściwym doborem.

Najbardziej elegancka pod względem grzecznościowym formuła Z wyrazami szacunku pojawiła się w e-mailach studenckich jedynie czterokrotnie, a dwukrotnie następował po niej przecinek. W jednym z e-maili wystąpiła też formuła Z poszanowaniem. W pozostałych 14 e-mailach brakowało jakiejkolwiek formuły pożegnalnej (po tekście głównym następowało imię i nazwisko studenta) lub też w jej miejscu znalazły się następujące zwroty: Dziękuję z góry za odpowiedź, Dziękuję za wyrozumiałość i szybką odpowiedź, Uprzejmie proszę o kontakt i przepraszam za kłopot, Byłabym wdzięczna za odpowiedź.

Natomiast w e-mailach cytowanych przez niemieckich autorów w miejscu formuły finalnej pojawiają się znów bardzo swobodne sformułowania i akronimy jak With kisses (Całuski), YW/EM (You’re welcome/E-mail me) czy LG (akronim od niemieckiego Liebe GruesseSerdecznie pozdrowienia).

Warto omówić jeszcze jeden ważny aspekt, a więc kwestię zgodności nagłówka z formułą finalną. Jak pisze Marcjanik, powinny być one ujednolicone. Jeśli więc e-mail rozpoczyna się od nagłówka wyrażającego dystans (np. Szanowna Pani Doktor), to powinien zawierać stosowną formę zakończenia: Łączę wyrazy szacunku, Z wyrazami szacunku (i poważania). (Marcjanik 2007, 74-75).

Zasada odpowiedniości została zachowana w ogromnej większości badanych e-maili. Pojawiały się jednak odstępstwa. I tak aż 14 razy nagłówek zmniejszający dystans wiązał się z formułą finalną wyrażającą dystans (sześciokrotnie w parze: Dzień dobry ‒ Z poważaniem, pięciokrotnie: Witam (serdecznie) ‒ Z poważaniem i trzykrotnie: Dzień dobry (Dobry wieczór)Z wyrazami szacunku). Jedynie pięciokrotnie sytuacja ta uległa odwróceniu: w e-mailach rozpoczynających się od nagłówka Szanowna Pani Doktor występowała formuła finalna: Pozdrawiam (serdecznie).

Jak pokazują badania, niektórzy studenci nie mogą się zdecydować, czy pisany przez nich e-mail ma być bardziej czy mniej formalny. I te wahania uwidaczniają się w niewłaściwym skorelowaniu nagłówka i formuły finalnej.

  1. Czy e-mail to list elektroniczny?

Kluczem do rozstrzygnięcia wielu rozterek grzecznościowych jest ustalenie, czym właściwie jest e-mail. Choć powszechnie słowo to stosuje się wymiennie z określeniem list elektroniczny, to jednak takie rozumienie jest nieprecyzyjne, niepełne i prowadzi do wielu nieporozumień.

Badacze zwykle zwracają uwagę na to, iż materialność listu jest jego wyróżnikiem wobec e-maila. Marcjanik wskazuje na wiele zalet tradycyjnego listu, których nie jest w stanie zastąpić e-mail. Podkreśla, że listy papierowe mają w sobie coś z magii, dają poczujcie bliskości emocjonalnej, a ponadto do osób w starszym wieku lub o dużym prestiżu społecznym w innej formie zwrócić się nie wypada. (Marcjanik 2007, 82-83). Także Hoffmann, Keller i Pfeiffer piszą, że listy w odróżnieniu od e-maili symbolizują bliskość, intymność, zaufanie. Zdaniem autorów e-mail w porównaniu z listem często wydaje się nieosobisty (zresztą, jak pokazuje doświadczenie niebezpiecznie jest powierzać intymne tajemnice internetowym łączom), napisany z niewielkim wysiłkiem, szybko wysłany i przeczytany. (Hoffmann i in. 2011).

Materialność listu nie jest jednak jedynym źródłem jego odmienności wobec e-maila. Gdyby tak było, można by przyjąć, iż e-mail to nie papierowy odpowiednik listu, a to właśnie główna przyczyna wszelkich nieporozumień, także i tych dotyczących e-mailowej etykiety.

W pracy Marcjanik e-mail funkcjonuje jako list elektroniczny. Autorka przyznaje wprawdzie, że jest e-mail formą hybrydową, nawiązującą zarówno do listu tradycyjnego, jak i do bezpośredniej rozmowy, jednak w zaleceniach grzecznościowych proponuje tę hybrydowość ujednolicić i uczynić e-mail pełnym odpowiednikiem listu. (Marcjanik 2007: 70)

Bardziej pogłębioną analizę e-maila proponują Hoffmann, Keller i Pfeiffer. W świetle zaproponowanej przez autorki typologii, studenckie e-maile nawiązują do rozmaitych form przekazu, a są to: e-telegram, SMS, notka informacyjna, dopisek na marginesie, pismo przewodnie, formularz, komunikat, czat, sprawozdanie, komentarz, podanie o pracę, prośba, podziękowanie, przeprosiny, pogawędka, odpowiedź na pytanie, anegdota, refleksja, autorefleksja. (Hoffmann i in. 2011) Także i autorzy komentarzy na portalu Gazeta.pl porównywali e-mail do rozmowy telefonicznej, SMS-a, depeszy, telegramu, notki, informacji, powiadomienia czy też luźnej wymiany zdań.

Analiza studenckich e-maili potwierdza, że nawiązują one do wielu form przekazu. Największą grupę spośród badanych studenckich e-mali (45) można określić mianem pisma przewodniego. Jest krótkie, z reguły jedno- lub kilkuzdaniowe pismo towarzyszące innym dokumentom, które dołącza się wtedy, gdy mogą być one niezrozumiałe dla odbiorcy lub gdy wymagają dodatkowych informacji uzupełniających. Duża frekwencja tej formy wiąże się z tym, że studenci wysyłali do autorki prace zaliczeniowe w formie elektronicznej. E-maile te zawierały zwykle tylko jedno zdanie z informacją, że w załączniku znajduje się praca zaliczeniowa. Wyjaśnienie to właściwie nie było konieczne, dlatego niektórzy wysyłali sam załącznik, za to inni prawdopodobnie uznali, że umieszczając krótką informację, okażą szacunek odbiorcy.

E-maile nawiązujące do pisma przewodniego przypominały jeszcze komunikację pisemną (choć bardzo zdawkową i oszczędną), pozostałym typom badanych e-maili znacznie bliżej było do komunikacji ustnej, np. rozmowy telefonicznej. W tej kategorii najczęściej pojawiły się e-maile zawierające jedno, krótkie pytanie. Mogło ono dotyczyć warunków zaliczenia, terminów konsultacji. Studenci upewniali się, czy praca wysłana we wcześniejszym e-mailu dotarła lub czy tekst, który znaleźli w bibliotece jest zgodny z wymaganym na liście lektur.

Na kolejnym miejscu uplasowało się usprawiedliwienie często połączone z przeprosinami. Studenci wyjaśniali przyczyny nieobecności lub opóźnienia w złożeniu pracy semestralnej.

Następna w kolejności była prośba – o kontakt, o możliwość poprawy kolokwium czy zaliczania zajęć w trybie eksternistycznym z powodu podjęcia pracy lub rozpoczęcia studiów na drugim kierunku.

Wśród rzadziej występujących typów e-maili można wyróżnić podziękowanie (za odpowiedź, wyjaśnienie) czy też życzenia (z okazji świąt, obrony pracy doktorskiej).

Omówione powyżej rodzaje e-maili często mieszały się ze sobą (np. zawierały jednocześnie usprawiedliwienie i pytanie).

W ogromnej większości studenckie e-maile nawiązywały do komunikacji ustnej i nie przypominały w niczym tradycyjnych listów. Zasady językowej etykiety językowej mogłyby więc w tym przypadku ulec rozluźnieniu. Jednak z powodu niechęci nauczycieli akademickich wobec wszelkich prób zmniejszania dystansu, w korespondencji student-wykładowca należy pozostać przy zwrotach grzecznościowych zaczerpniętych z tradycyjnych listów.

Wykładowcy, zamiast oburzać się na niestosowność studenckich e-maili, mogliby potraktować je raczej jako pretekst do edukowania studentów w zakresie etykiety językowej, a więc pisząc do studentów formułować takie e-maile, jakie chcieliby otrzymywać. Istnieje duże prawdopodobieństwo, iż studenci dostosują formy grzecznościowe do tych, używanych przez wykładowców w skierowanych do nich e-mailach.

Wnioski

Trudności związane z unormowaniem zasad pisania e-maili wynikają z dwóch przyczyn. Po pierwsze, e-mail nawiązuje do wielu form wyrazu, wobec których należałoby zastosować różne normy. Po drugie, przeszkodą w ustaleniu etykiety jest fakt, iż korespondencja e-mailowa przebiega zazwyczaj pomiędzy dwiema osobami. Można więc przypuszczać, że normy się tworzą, lecz nie upowszechniają.

Wyniki przeprowadzonego pokazują, iż e-maile pisane przez polskich studentów są znacznie grzeczniejsze od tych pisanych przez ich rówieśników z innych kręgów kulturowych. Do naruszenia zasad grzeczności językowej dochodzi właściwie jedynie w zakresie nagłówków i formuł finalnych i to tylko pod warunkiem, że uznamy e-mail za odpowiednik tradycyjnego listu.

W ogromnej większości studenckie e-maile nawiązuje do komunikacji ustnej a nie pisemnej i raczej nie są odpowiednikami tradycyjnych listów. Jednak grzeczność językowa odczuwana jest bardzo subiektywnie i dlatego w ocenie tego, co jest grzeczne, a co nie, należy wziąć pod uwagę opinię odbiorcy. Nauczyciele akademiccy w swoich krytycznych wypowiedziach dobitnie wskazują, że chcą, by studenckie e-maile były sformułowane zgodnie z zasadami tworzenia tradycyjnych listów. Tę normę pozostaje więc przyjąć jako obowiązującą w korespondencji student-wykładowca.

Nie można jednak uznać wytworzonych w środowisku akademickim norm za jedynie słuszne we wszelkiej korespondencji e-mailowej, a więc i tej pozauczelnianej. Przelotność kontaktów internetowych prowadzi do marginalizacji eleganckich zwrotów grzecznościowych na rzecz form krótkich i zdawkowych. Ponadto, e-maile w ogromnej większości nawiązują do komunikacji ustnej i zasady znane z korespondencji pisemnej wydają się w tym kontekście zbyt sztywne. Należy oczekiwać, że postępująca tendencja do zmniejszania dystansu raczej się pogłębi, nie zatrzyma, a już na pewno nie odwróci.

Bibliografia:

Hoffmann, Nicole; Keller, Katrin; Pfeiffer, Anke; 2011, „Hallöchen Herr Professor!”: Überlegungen zur Normierungsproblematik in der E-Mail-Kommunikation am Beispiel des Hochschulkontextes; w: Medien Pädagogik. Zeitschrift für Theorie und Praxis der Medienbildung, http://www.medienpaed.com/2011/keller1105.pdf, 03.12.2012

Hoeren, Thomas; E-Mail-Gruselkabinett. Hallöchen, Herr Professor!, http://www.spiegel.de/unispiegel/wunderbar/e-mail-gruselkabinett-halloechen-herr-professor-a-424426.html, 03.12.2012

Marcjanik, Małgorzata; 2007, Grzeczność w komunikacji językowej, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.

Miller, Samantha; 2003, E-mailowy savoir-vivre, przeł. Jolanta Kasprzak-Śliwińska, Poznań: Dom wydawniczy Rebis.

Biogram:

Joanna Wrycza-Bekier, dr ‒ jest doktorem nauk humanistycznych, wykłada w Katedrze Kulturoznawstwa Uniwersytetu Gdańskiego. Opublikowała książki: Galaktyka Języka Internetu (Novae Res, 2008), Webwriting. Profesjonalne tworzenie tekstów dla Internetu (Helion-Onepress, 2010), Szkoła twórczego pisania (Helion-Editio, 2011) oraz Kreatywna praca dyplomowa (Helion-Septem, 2011), a także liczne artykuły na temat internetowego słowa pisanego. Prowadzi blog poradnikowy http://poradnikpisania.pl

1http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,44425,11588022,Jest_slowo_Witam_na_poczatku_listu__To_nie_odpowiadam.html

 

2 http://sliwerski-pedagog.blogspot.com/2010/01/akademicki-savoir-vivre.html

 

3 http://www.spiegel.de/unispiegel/wunderbar/e-mail-gruselkabinett-halloechen-herr-professor-a-424426.html

 

4 Warto zauważyć, iż artykuł został opublikowany w roku 2006. Biorąc pod uwagę pogłębiającą się tendencję do zmniejszania dystansu w komunikacji można przypuszczać, że e-maile niemieckich studentów do wykładowców są obecnie jeszcze bardziej bezpośrednie.

 

5 http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=9799

 

6 Co ciekawe, wrażenie to nie powstaje, gdy zwraca się do nas zupełnie nam obcy prezenter, gospodarz programu telewizyjnego. Najprawdopodobniej dlatego, że nie jest to zwrot bezpośredni. Zwykle prezenter zwraca się do całej grupy odbiorców (np. Witam Państwa). W relacji odbiorcy zazwyczaj pozostają bierni i nie odbierają tej sytuacji jako rzeczywistej próby nawiązania kontaktu.

 

7 Trzeba zauważyć, że Miller, w odróżnieniu od pozostałych przytaczanych autorów, nie koncentruje się na korespondencji typu student-wykładowca. Można jednak tę korespondencję objąć zasadami, obowiązującymi w e-mailach służbowych, które zostały szczegółowo opisane przez Miller.

 

8 http://wyborcza.pl/1,75475,11588022,Jest_slowo_Witam_na_poczatku_listu__To_nie_odpowiadam.html

 

9 http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=8312