Tomasz Tokarz – Problem subiektywizmu w konstruowaniu narracji historycznej

„Kultura i Historia” nr 8/2005

Tomasz Tokarz
Problem subiektywizmu
w konstruowaniu narracji historycznej

Uprawianie historii postrzegane jest często jako żmudny proces rekonstruowania faktów w wyniku skrupulatnych badań źródłowych. Gromadzenie informacji jest jednak tylko częścią pracy historyka. Konieczne jest uporządkowanie posiadanych wiadomości, nadanie im określonej struktury, przekształcenie w spójne całości. Typowym dla historii sposobem prezentowania informacji jest opowieść – narracja historyczna.

W kwestii relacji narracji do rzeczywistości, którą ma zadanie reprezentować można wyróżnić dwa stanowiska: antyrealistyczne i realistyczne. Przedstawicielem pierwszego z nich jest Hayden White. W swym najważniejszym dziele – „Metahistory” (1973) oraz w późniejszych artykułach wskazywał, że rzeczywistość nie ma struktury narracyjnej, lecz stanowi strumień chaotycznych, pozbawionych sensu zdarzeń. Narracja jest według niego jedynie sztuczną formą, jaką historyk narzuca amorficznej przeszłości. „Żaden zespół przypadkowo określonych wydarzeń historycznych – przekonywał White – nie może sam z siebie ułożyć się w opowieść; w najlepszym razie może on dostarczyć historykom elementów do tej budowy”. (White 2000, s. 83) W podobny sposób wypowiadał się Franklin Ankersmit w „Narrative Logic” (1983). Wskazywał, że nie istnieje coś takiego jak “istota przeszłości” zatem narracja nie może być traktowana jako jej odbicie. Koncepty budowane dla oddania struktury zdarzeń (tzw. substancje narracyjne) nie odnoszą się do rzeczywistości, lecz są tylko konstrukcjami historyka. Stanowisko realistyczne reprezentują m.in. Paul Ricoeur (1988) i David Carr (1986). Wskazują, że narracyjny charakter tworzonego tekstu wypływa z charakteru samych zdarzeń. Rzeczywistość składa się bowiem z łańcuchów działań ludzkich, posiadających strukturę narracyjną (mających początek, rozwinięcie, zakończenie). Historyk za pomocą narracji nie narzuca rzeczywistości sztucznej formy, lecz po prostu na nowo interpretuje już znarratywizowany fragment przeszłości.

Nawet jeżeli przyjmiemy, że rzeczywistość posiada narracyjną strukturę (a ten pogląd jest mi bliższy), to i tak trudno postrzegać narrację jedynie jako bierne narzędzie służące opisywaniu przeszłości. Proces przekształcania faktów w narracje ma charakter twórczy. Na podstawie tego samego zbioru danych można zbudować różne opowieści. Ich kształt zależy od szeregu indywidualnych wyborów podejmowanych przez historyka. Narracja jest narzędziem, za pomocą którego autor dokonuje interpretacji przeszłości. Historyk przystępując do próby opisu danego fragmentu przeszłości jest uzależniony od różnego rodzaju czynników. Z jednej strony wchodzą w grę partykularne cechy konstytuujące jego tożsamość tj. światopogląd, posiadana wiedza (historyczna lub ogólna), wrodzone lub nabyte czynniki psychobiologiczne (intuicja, inteligencja, poziom empatii), z drugiej – rozmaite wpływy zewnętrzne (ideologia, dominujące wzorce metodologiczne itd.).

Należy podkreślić, że trudno wytyczyć wyraźne granice oddzielające etap gromadzenia faktów i proces ich narratywizacji. Nie jest tak, że autor najpierw zbiera informacje, a dopiero później przeprowadza ich strukturalizację. Narracja powstaje w trakcie gromadzenia danych, stopniowo nabierając kształtu w umyśle historyka. Co więcej, narracja jest w pewnym stopniu prefigurowana zanim historyk przystąpi do badań. Historyk – wskazywał Michael Oakeshott – zaczyna od interpretacji, którą na nowo interpretuje (za: Schaff 1970, s. 237). Historyk jeszcze przed rozpoczęciem kwerendy źródłowej posiada pewne wyobrażenie określonego fragmentu przeszłości. Zbudowane jest ono na podstawie posiadanej wiedzy, w oparciu o przyjęty model teoretyczny, akceptowany światopogląd. Badania źródłowe uzupełniają to wyobrażenie, modyfikują je lub nawet prowadzą do jego odrzucenia. Może jednak dojść do takiej sytuacji, że historyk będzie konstruować fakty w ten sposób, by potwierdziły przyjęty wcześniej obraz przeszłości.

Kluczowym etapem budowania narracji jest selekcja posiadanych informacji. Każdy fragment przeszłości składa się z niezliczonej sumy faktów, o których możemy (przynajmniej teoretycznie) zdobyć nieskończoną liczbę danych. Historyk dysponuje tylko ich niewielką częścią, jednak i tak nie wszystkie decyduje się umieścić w narracji. Historia polega na wyborze. Historyk przeprowadzając selekcję może kierować się różnego rodzaju kryteriami: tematycznymi, estetycznymi, kompozycyjnymi itd. Przede wszystkim jednak opiera się na przekonaniu, iż pewne fakty są ważniejsze od innych. O ważności informacji decyduje sam historyk przez wprowadzenie ich (lub nie) do konstruowanych przez siebie narracji. (por.: Carr 1997, s. 20-21) Podobne mechanizmy zachodzą podczas hierarchizacji już wyselekcjonowanych informacji. Historyk nie wszystkim faktom poświęca tyle samo uwagi. Z niektórych czyni oś narracji, o innych tylko wspomina. Twórcza rola historyka zaznacza się także podczas strukturalizacji faktów. Historyk tworząc narrację prezentuje fakty w określonych kontekstach, buduje między nimi relacje (np. przyczynowo-skutkowe), konstruuje sieci wzajemnych zależności. Rzeczywistość jest wielopłaszczyznowa, wielowątkowa, o wiele bardziej złożona niż jej obraz jaki otrzymujemy w narracjach poszczególnych historyków. Taki czy inny sposób strukturalizacji faktów zależy nie tylko od wiedzy zaczerpniętej ze źródeł. Często jest pochodną partykularnego punktu widzenia. Charles Beard wskazywał, że historyk tworząc narrację dokonuje swoistego aktu wiary co do istnienia lub nie określonych powiązań między faktami. (za: Buksiński 1979, s. 45)

Historyk tworząc tekst musi dbać nie tylko o uszeregowanie faktów w określone całości narracyjne. Jednym z głównych zadań narracji historycznej jest tłumaczenie minionej rzeczywistości, czynienie jej zrozumiałą, bardziej oswojoną. Historyk dokonuje wyjaśnień przyczyn zaistnienia określonych faktów czy motywacji działań jednostek lub grup. Problem polega na tym, że każdemu faktowi można przypisać (przynajmniej teoretycznie) dowolną liczbę potencjalnych przyczyn (hipotez przyczynowych). Historyk część z nich świadomie odrzuca, uznając je albo za hipotezy fałszywe, albo za nieznaczące. Te, które pozostawia układa w hierarchie ważności: wskazuje przyczyny decydujące i poboczne. W trakcie wyjaśnień mogą wystąpić różnego rodzaju deformacje. Historyk może chociażby błędnie oszacować ważność przyczyn. Na przykład przesadnie akcentując znaczenie czynników bezpośrednio poprzedzających dane zdarzenie, kosztem czynników wcześniejszych, oddziałujących przez dłuższy czas. (Dymkowski 2003, s. 141). Przejawem tego jest np. stwierdzenie, że główną przyczyną wybuchu I wojny światowej był zamach na arcyksięcia Ferdynanda. Z drugiej strony można także bezzasadnie koncentrować się na czynnikach długotrwałych, lekceważąc czynniki bezpośrednie (impuls, emocje, działanie w szoku itd.), czy nawet zwykły przypadek. Podczas prób wyjaśniania faktów czy procesów dziejowych może wystąpić zjawisko także iluzorycznej korelacji, polegające na dostrzeganiu związków między wydarzeniami tam, gdzie ich de facto nie było (Tamże, s. 137). Na szczególne trudności napotyka historyk podejmując próbę wyjaśnień motywacji działań postaci historycznych. Z oczywistych względów nie może poddać ich zachowań bezpośredniej obserwacji. Wyjaśniając zachowania bohaterów historycznych opiera się oczywiście na danych źródłowych, czasem odwołuje się do fachowej wiedzy psychologicznej. Jednak w wielu wypadkach znaczną rolę odgrywają tutaj subiektywne odczucia historyka tj. intuicja czy wyobraźnia. Podczas wyjaśniania może wystąpić chociażby mechanizm projekcji: historyk przypisywać może badanej postaci takie motywacje, jakimi sam by się kierował znajdując się w analogicznej sytuacji.

Jednym z czynników wpływających na taki czy inny sposób przekształcania faktów w narracje jest wiedza, którą dysponuje historyk. Trudno przystępować do analizy danego zjawiska bez posiadania o nim chociażby elementarnego zasobu informacji. Jednak wiedza może czasem “przeszkadzać” w adekwatnym przedstawieniu przeszłości. Maciej Dymkowski zwraca uwagę na możliwość wystąpienia zjawiska określanego mianem “pełzającego determinizmu” (creeping determinism). Jego istotą jest tendencja do orzekania konieczności wystąpienia pewnych zjawisk na podstawie posiadanych informacji wiedzy o ich zaistnieniu. (Dymkowski 2003, s. 134) Wiedza o tym co się wydarzyło wcześniej utrudnia wyobrażenie sobie alternatywnych rozwiązań. Pojawia się rozumowanie: “tak musiało się stać”. Można tutaj odwołać się do eksperymentu B. Fischhoffa, który wykazał, że gdy oceniający znają wynik jakiegoś wydarzenia skłonni są uważać jego zaistnienie jako łatwe do przewidzenia. W konsekwencji dochodzi do pomijania tzw. “historii niebyłych”. Niektóre rozwiązania automatycznie zostają wykluczone lub zostaje im przypisane przesadnie niskie prawdopodobieństwo zajścia. Zdarzenia, które wystąpiły uznawane są przez historyków za “konieczne”. W efekcie bywają tendencyjnie “wmontowywane” w określone łańcuchy przyczynowo-skutkowe. (za: Dymkowski 2003, s. 136)
Innym czynnikiem wpływającym na proces budowania narracji jest zaplecze teoretyczne historyka. Opisywanie przeszłości odbywa się w oparciu o pewien system odniesienia. Historyk próbując dokonać interpretacji przeszłości przyjmuje jakąś teorię dotyczącą rozwoju dziejowego czy zachowań ludzkich. Lucien Febvre wskazywał: „Wiedza naukowa nie jest możliwa bez teorii, która ja wyprzedza, bez teorii z góry obranej” (za: Schaft, s. 243). W podobny sposób wypowiadał się Adam Schaft: „Gdybyśmy – w roli historyków – stanęli wobec przeszłości bez żadnej koncepcji, bez żadnej teorii czy hipotezy (formułowanej świadomie, jak to zwykle robi uczony, czy też żywiołowo narzuconej przez praktykę, jak to się dzieje zwykle w życiu codziennym) to bylibyśmy bezradni zetknąwszy się chaosem nieskończonej ilości wydarzeń, procesów, ich wytworów, z których każde może potencjalnie pretendować do roli faktu historycznego”. (tamże, s. 240)

Historyk (w sposób mniej lub bardziej świadomy) umieszcza przeszłą rzeczywistość w swego rodzaju siatce teoretycznej. Oczywiście autor nie musi opierać się tylko na jednej teorii. Historyk funkcjonując w określonej kulturze, styka się z istniejącym w jej obrębie zestawem modeli postrzegania rzeczywistości, pojęć, konceptów: etycznych, filozoficznych, politycznych, ekonomicznych, socjologicznych, psychologicznych itd. Może dokonywać spośród nich wyborów, kompilować je, modyfikować, dostosowywać do własnych potrzeb. Konglomerat przyjętych modeli postrzegania świata tworzy zaplecze teoretyczne historyka, na którym opiera się tworząc narrację. Teoretycznych ram odniesienia może być tyle, ilu historyków.

Duże znaczenie w tworzeniu narracji mają przyjmowane przez historyka modele postrzegania dziejów i składających się na nie działań ludzkich. Jerzy Topolski zalicza je do tzw. mitów fundamentalnych (Topolski 1998, s. 207-216). Można tutaj wskazać m.in. na mit aktywizmu, pogląd, wg którego czynnikiem decydującym o biegu dziejów są świadome, celowe działania jednostek lub grup. Odwrotnością tego mitu jest mit kauzalizmu, przekonanie, że wszelkie zdarzenia/zachowania można w pełni wyjaśnić przez podanie ich przyczynowych związków i współzależności (społecznych, kulturowych, biologicznych). Uleganie temu mitowi prowadzi do eliminowania lub umniejszania roli świadomych, celowych działań ludzkich w procesie historycznym. Wiąże się z nim mit determinizmu, czyli wiara w istnienie bezosobowych sił sterujących procesem historycznym, a tym samym działaniami ludzkimi (Opatrzność, prawa dziejowe u Hegla i Marksa, namiętności u Freuda itd.). Deterministycznemu postrzeganiu świata może także towarzyszyć finalizm, przekonanie, iż dzieje w sposób nieunikniony zmierzają do realizacji jakiegoś celu (np. do rewolucji i zwycięstwa komunizmu czy do tryumfu liberalnej demokracji) oraz fatalizm: pogląd, iż istnieje z góry określony plan rozwoju dziejów, a zatem wszystkie zachodzące wydarzenia są nieuchronne, stanowią przejaw historycznej konieczności. Przejawy myślenia deterministycznego można odnaleźć także w micie postępu, opierającym się na założeniu, iż rzeczywistość przekształca się w sposób progresywny, a tym samym możliwe jest wartościowanie poszczególnych kultur (czy etapów w obrębie jednej kultury) według poziomu ich cywilizacyjnego rozwoju.

Założenia teoretyczne oddziałują na wszystkie etapy pracy historyka. Ważną rolę odgrywają chociażby w procesie selekcji czy hierarchizacji faktów. To co u historyków jednej szkoły było pomijane jako wydarzenie bez znaczenia, u innych nabiera cech znaczącego faktu historycznego.

Przyjmowane założenia teoretyczne szczególnie silnie oddziałują na proces wyjaśniania. Jak wspomniałem historyk spośród nieskończonej ilości wydarzeń i relacji poprzedzających dane wydarzenie dokonuje wyboru czynników sprawczych. Tłumacząc zachowania jednostek czy grup historyk odwołuje się, świadomie czy nieświadomie, do jakiejś teorii (np. do którejś z koncepcji psychoanalitycznych). Jest dość oczywiste, że inaczej motywacje działań ludzkich wyjaśniać będzie marksista, inaczej freudysta, inaczej jeszcze zwolennik woluntaryzmu. Pierwszy będzie zwracał uwagę przede wszystkim na motywacje ekonomiczne, drugi na nieuświadomione instynkty, trzeci wierzyć będzie w celowe i uświadomione działanie jednostki – podmiotu dziejów.

Duży wpływ na sposób narratywizacji faktów ma światopogląd historyka, na który składa się przyjmowana przez niego wizja świata, wyznawane wartości, cele, do których dąży, złożony zespół uprzedzeń i predylekcji, fobii, stereotypów, skłonności itd. Niebagatelną rolę w pracy historyka odgrywają jego poglądy polityczne. Ich wpływ jest szczególnie uchwytny, kiedy przedmiotem badań są wydarzenia z epoki współczesnej historykowi.

Światopogląd historyka ma wpływ na dokonywany proces selekcji i hierarchizacji informacji faktograficznych. I tak na przykład historycy sowieccy za kluczowy fakt uznawali wybuch rewolucji październikowej. To wydarzenie stanowiło punkt wyjścia lub element docelowy konstruowanych przez nich narracji. Bardzo często zdarza się także sytuacja, że historycy selekcjonują i hierarchizują fakty przez pryzmat ich znaczenia dla dziejów własnego narodu. Drobnym, lokalnym wydarzeniom (np. bitwa pod Płowcami czy bunt dzieci we Wrześni) nadawana jest wówczas ranga znaczącego faktu historycznego.

Zaplecze światopoglądowe oddziałuje także podczas wyjaśniania motywów działań jednostek czy grup. Genezę stalinizmu można interpretować na różne sposoby w zależności od przyjętego światopoglądu, opcji politycznej, ideowej itd. Dla stalinisty będzie to po prostu skuteczny sposób zarządzania państwem mający na celu zwiększenie jego potencjału ekonomiczno-militarnego; trockista widzieć w nim będzie przejaw “zdrady rewolucji” przez jednostkę opętaną żądza władzy; konserwatysta znajdzie w nim potwierdzenie swych teorii o zgubnych efektach radykalnych eksperymentów na organizmie społecznym; myśliciel katolicki dostrzeże w stalinizmie nieuchronny etap w rozwoju marksizmu; “rusofob” wreszcie potraktuje go jako typowy dla Rosjan (czyli oparty na przemocy) sposób zarządzania państwem itd. Podobnie zresztą wygląda kwestia interpretacji nazizmu.

Światopogląd stanowi dla historyka wewnętrzny punkt odniesienia. Można wskazać także na odniesienia zewnętrzne. Historyk nie działa w społecznej próżni. Należy do różnych grup (kulturowej, narodowej, zawodowej itd.), z których każda posiada określoną (mniej lub bardziej sformalizowaną i wyartykułowaną) ideologię. Ich wpływ na sposób myślenia historyka (a tym samym na proces interpretowania przeszłości) jest tym większy, im silniej utożsamia się on z określoną grupą.

Szczególnym rodzajem ideologii jest ideologia zawodowa historyków. Opiera się ona na dominującym paradygmacie. W jego skład wchodzą pewne symboliczne generalizacje, założenia metafizyczne, wartości respektowane przez naukowców, wzorce rozwiązywania problemów (Kuhn, 2001). W metodologii historii najsilniej zakorzeniony jest do tej pory paradygmat pozytywistyczny (empirystyczny) z jego charakterystycznymi kategoriami: realizmu ontologicznego, esencjalizmu, prawdy obiektywnej, teorii odbicia, kumulacji wiedzy itd.

Jak wspomniałem grupy, do których należy historyk narzucają mu obowiązujący w ich obrębie system wartości, przekazują pożądane wzorce zachowań. Komplikacje pojawiają się wówczas, kiedy ideologia zewnętrzna stoi w sprzeczności z indywidualnym systemem wartości historyka. Sytuacje takie mogą prowadzić do konfliktów, napięć, moralnych rozterek. Skutkiem tego jest albo bojkot wartości grupowych (nawet za cenę odrzucenia przez grupę) albo przyjęcie postawy konformistycznej, prowadzącej do nieujawniania własnych opinii w obawie przed sankcjami społecznymi.

W związku z powyższym pojawia się pytanie: w jakim stopniu narracja jest indywidualnym dziełem historyka, a jakim – stanowi jedynie produkt społeczny (kulturowy)? Odpowiedź zależy od tego, jak potraktujemy problem tożsamości podmiotu. Dla marksistów świadomość jednostki była po prostu wytworem określonych warunków społeczno-ekonomicznych. Radykalną konsekwencją takiego sposobu myślenia stała się teza o “śmierci podmiotu”, stanowiącą jedno z kluczowych haseł filozofii postmodernistycznej. Jak pisał jeden z przedstawicieli postmodernizmu: „Ów konstrukt [podmiot] jest po prostu filozoficzną i kulturową mistyfikacją, wynalezioną po to, by wmawiać ludziom, że “mają” własną podmiotowość i niepowtarzalną osobowa tożsamość”. (Jameson 1997, s. 196) Podważenie autonomii podmiotu prowadziło w efekcie do eliminacji autora jako świadomego twórcy. Stał się tylko nośnikiem znaczeń zdeterminowanych przez kulturę.

Tego rodzaju stanowisko jest mi obce. Narrację postrzegam raczej jako indywidualną kreację historyka. Oczywiście “ja” historyka ukształtowane zostało pod wpływem oddziaływania określonej kultury. Podstawowe wartości przekazano mu w procesie socjalizacji. Nie oznacza to jednak, iż historyka należy traktować jedynie jako bierne narzędzie, za pomocą którego dana społeczność propaguje swe wartości. Historyk jest w stanie (przynajmniej częściowo) oderwać się od społecznych uwarunkowań. To, że historycy ukształtowani zostali przez określoną kulturę oraz ulegają identycznym wpływom zewnętrznym nie prowadzi przecież do tego, ze tworzone przez nich narracje są identyczne. Często zawierają zupełnie odmienne interpretacje.

Czynniki subiektywno-kulturowe, którym ulega historyk konstruujący narrację prowadzą niejednokrotnie do różnego rodzaju deformacji. Mogą one występować z różnym natężeniem. Każdego historyka cechuje większe czy mniejsze dążenie do strukturalizacji wiedzy, jej uporządkowania, w celu uzyskania spójnego, całościowego obrazu. Jest ono wynikiem potrzeby uczynienia rzeczywistości zrozumiałą, oswojoną, wprowadzenia ładu w chaotyczny zbiór faktów. Czasem taka postawa prowadzi do zbytnich uproszczeń. Potrzeba konceptualnego uporządkowania świata sprzyja przyswajaniu ideologii, które w prosty sposób tłumaczą świat. Przykład marksizmu jest tutaj aż nadto wymowny.

Czynnikiem sprzyjającymi deformacji może być zbytnia podatność na bodźce zewnętrzne, prowadząca do bezrefleksyjnego ulegania opiniom autorytetów lub przeciwnie – dogmatyzacja przekonań, niechęć do przyjmowania interpretacji innych niż własna. Elementem prowadzącym do deformacji jest również zaangażowanie emocjonalne historyka. Stara zasada, aby przystępować do badań sine ira et studio wydaje się tyleż szlachetna, co trudna do realizacji. Szczególnie wtedy kiedy badania dotyczą zagadnień, z którymi historyk czuje się z różnych względów związany (np. wspólnoty, z którą się utożsamia lub zdarzeń, w których uczestniczył).

Wydawałoby się, że historyk może się zabezpieczyć przed deformacjami jeśli będzie świadomy możliwości ich zaistnienia. Jak jednak zwraca uwagę Maciej Dymkowski świadomość istnienia psychologicznych czy socjologicznych uwarunkowań procesu poznania historycznego wcale nie musi powodować redukcji jego tendencyjności: człowiek chętniej upatruje deformacji poznawczych u innych ludzi, niż u siebie. Nawet odebranie informacji jasno wskazującej na możliwość ulegania złudzeniu nie przesadza jeszcze o tym, iż ten, kto ja otrzyma, zostanie na nie uodporniony. (Dymkowski 2003, s. 133).

Jak starałem się ukazać historyk odgrywa aktywną rolę w procesie przekładu faktów w opowieści. W każdej historii odciśnięte jest piętno indywidualności autora. Historyk przystępuje do badań z pewnym bagażem doświadczeń. Jego umysł nie jest czystą, niezapisaną kartką. Obrazy obecne w narracjach są niejednokrotnie pochodną określonych założeń (co do świata, człowieka, przeszłości) przyjmowanych, mniej lub bardziej świadomie, przez ich autorów. Historyk poprzez narrację przedstawia nie tylko swe wyobrażenie przeszłości , lecz przekazuje również (choć zazwyczaj nie w sposób bezpośredni) własną wizję świata i człowieka. Narracja jest dla niego narzędziem intelektualnej, ideologicznej, estetycznej ekspresji.

Pojawia się w tym momencie podstawowe pytanie. Jeżeli w tworzeniu narracji historycznych tak dużą rolę odgrywają subiektywne wybory historyka to w jakim stopniu można mówić o prawdziwości poszczególnych narracji? „Należy podkreślić, że – jak pisał Topolski – narracje nie są prostą sumą zawartych w nich zdań. To, że poszczególne informacje w narracji mogą być prawdziwe, nie przesądza jeszcze o prawdziwości narracji jako całości”. (Topolski 1996, s. 377). Struktura rzeczywistości jest niezwykle złożona. Historyk nie jest w stanie uchwycić jej w sposób pełny, wyczerpujący, nie jest w stanie dotrzeć do wszystkich faktów, z których jest zbudowana. Poza tym historyk nie ma bezpośredniego dostępu do przedmiotu swoich badań. Przeszłość przeminęła, nie można poddać jej obserwacji. Jak pisał Robin Collingwood: „nasze wyobrażenia o niej nie mogą być nigdy zweryfikowane w taki sposób, w jaki weryfikujemy hipotezy naukowe” (za: Rosner 2003, s. 59). Jedynym łącznikiem między dziejami a historykiem są źródła. Jednak uzyskiwany w ten sposób kontakt z przeszłością jest – jak pisze Jerzy Topolski – jedynie “luźny”, “metaforyczny” (1996, s. 385). Na podstawie źródeł możemy co prawda zrekonstruować pojedyncze fakty, nie uzyskujemy natomiast gotowego wzoru ich przekładu w narracje. Nie mamy możliwości porównania poszczególnych narracji z przeszłością samą-w-sobie, a tym samym nasze próby oceny, która z nich w większym stopniu koresponduje z przedstawianym fragmentem minionej rzeczywistości stają się bardzo utrudnione.

Takie ujęcie nie oznacza jednak, że powinniśmy w odniesieniu do narracji porzucić pojęcie prawdy. Można bowiem zgodzić się z Jerzym Maternickim wskazującym, że „za prawdziwy można uznać każdy ciąg twierdzeń historycznych, który jest zgodny z modelem rzeczywistości dziejowej możliwym do skonstruowania na podstawie istniejącej bazy źródłowej, w sposób respektujący powszechnie przyjęte zasady postępowania badawczego, a także wymagania warsztatu naukowego historyków”. (Maternicki 1998, s. 50).
W konsekwencji oznacza to zaakceptowanie tezy, że istnieje wiele poprawnych (adekwatnych) sposobów narratywizacji danego fragmentu przeszłości. Teoretycznie może być tyle prawdziwych historii, ilu historyków. Takie stwierdzenie wcale nie musi oznaczać przyjęcia stanowiska relatywistycznego. Jak zauważają autorki rozprawy “Powiedzieć prawdę o historii” punkt widzenia zawsze będzie warunkował wyniki badań historycznych. Żadna dająca się pomyśleć definicja obiektywności nie może wykluczyć, iż badacze przeszłości będą mieli zawsze do czynienia z więcej niż jedną dokładną wersją zdarzeń. Fakt, iż może ich być wiele, nie pozbawia pojęcia dokładności jego treści; wskazuje tylko na konieczność czytania przez ludzi wielu różnych przekazów o minionych procesach i śledzenia, w jakie ciągi zdarzeń układają się z biegiem czasu ich konsekwencje. (Appleby i in. 2000, s. 273) Według Edwarda Carra z faktu, że góra przyjmuje różne kształty pod różnymi kątami nie wynika, że obiektywnie nie ma żadnego kształtu albo ma nieskończoną liczbę kształtów (Carr 1997, s. 38).

Na koniec pojawia się jeszcze jedno pytanie: czy historyk, świadomy konstruktywistycznego charakteru narracji, powinien zrezygnować z posługiwania się nimi przy przedstawianiu wiedzy o przeszłości? W moim przekonaniu nie jest to uzasadnione. Historię można oczywiście prezentować w inny sposób, chociażby za pomocą rocznika – zbioru “suchych”, uszeregowanych chronologicznie faktów. Jednak nawet jeżeli uznamy, iż otrzymany w ten sposób obraz przeszłości jest bardziej zgodny z obiektywnie istniejącą rzeczywistością (a takiej gwarancji wcale nie ma), to i tak rocznik nie jest w stanie zastąpić narracji. Głównym zadaniem historii nie jest przecież fotografowanie przeszłości. Przekazywanie wiedzy o minionych wydarzeniach nie może być traktowane jako wartość sama w sobie. Historyk ma inne, ważniejsze zadania. „Dzisiejsze czasy – pisze Ewa Domańska – wymagają od historyka (…) aby był nie tylko historykiem w tradycyjnym tego słowa znaczeniu, ale także filozofem, pisarzem, krytykiem, a przede wszystkim indywidualnością, która niosąc na swoich barkach nie tylko doświadczenia swojego własnego życia, ale doświadczenia ludzi badanych przez niego epok, potrafi udzielić odpowiedzi na najbardziej podstawowe pytania, pytania o wartości ludzkie”. (Domańska 1994, s. 26) Te zadania mogą być osiągnięte tylko za pomocą narracji. Podmiotowy charakter nie jest zatem czynnikiem dyskwalifikującym narrację historyczną; przeciwnie – właśnie on decyduje o jej wartościowości.

BIBLIOGRAFIA

Ankersmit F. A. 1983, Narrative Logic. A Semantic of the Historian’s Language, The Hague-Boston-London.

Appleby J., Hunt L., Jacob M. 2000, Powiedzieć prawdę o historii, Zysk i S-ka, Poznań.

Buksiński T. 1979, Problem obiektywności wiedzy historycznej. Dyskusja w historiografii amerykańskiej pierwszej połowy XX wieku, PWN, Warszawa-Poznań.

Carr D. 1986, Time, Narrative nad History, Indiana University Press, Bloomington.

Carr E. H. 1997, Historia. Czym jest, Zysk i ska, Poznań.

Domańska E. 1994, Filozoficzne rozdroża historii, w: Domańska E., Topolski J., Wrzosek W., Między modernizmem a postmodernizmem. Historiografia wobec zmian w filozofii historii, Wydawnictwo UAM, Poznań.

Dymkowski M. 2003, Wprowadzenie do psychologii historycznej, Gdańskie Towarzystwo Psychologiczne, Gdańsk.

Jameson F. 1997, Postmodernizm i społeczeństwo konsumpcyjne, w: Nycz R. (red.), Postmodernizm, Wyd. Baran i Suszczyński, Kraków.

Kuhn T. S. 2001, Struktura rewolucji naukowych, Altheia, Warszawa.

Maternicki J. 1998, Edukacja historyczna młodzieży: problemy i kontrowersje u progu XXI wieku, Towarzystwo Naukowe Organizacji i Kierownictwa “Dom Organizatora”, Toruń.

Pomorski J. (red.) 1990, Metodologiczne problemy narracji historycznej, Wydawnictwo UMCS, Lublin.

Radomski A. 1999, Kultura, tekst, historiografia, Wydawnictwo UMCS, Lublin.

Ricoeur P. 1988, Time and Narrative, The Univesity of Chicago Press, Chicago-London.

Rosner K. 2003, Narracja, tożsamość i czas, Universitas, Kraków.

Schaff A. 1970, Historyk i prawda, Książka i Wiedza, Warszawa.

Topolski J. 1994, Tendencje postmodernistyczne w historiografii, w: T. Kostyrko (red.), Dokąd zmierza współczesna humanistyka, Instytut Kultury, Warszawa.

Topolski J. 1996, Jak się pisze i rozumie historię. Tajemnice narracji historycznej, Rytm, Warszawa.

Topolski J. 2001, Wprowadzenie do historii, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań.

White H., 1973, Metahistory. The Historical Imagination in Nineteenth Century Europe, Johns Hopkins University Press, Baltimore-London.

White H., 2000, Poetyka pisarstwa historycznego, Universitas, Kraków.

——————————————————————————————–
Materiał udostępniany na zasadach licencji
Creative Commons 2.5 Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne

——————————————————————————————–