Łukasz Pomiankiewicz – „Prywatyzując Polskę” Elizabeth Dunn – recenzja

Łukasz Pomiankiewicz

„Prywatyzując Polskę” Elizabeth Dunn – recenzja

dunn_okladka_m

Streszczenie głównych wątków. Wnioski.

„Prywatyzując Polskę” to książka o tym, jak w Polsce zmieniała się rzeczywistość ustrojowa oraz o tym, jak owe zmiany wpłynęły na przekształcenia w stosunkach pracy oraz w mentalności Polaków. Jest to studium przypadku, w którym autorka opisuje transakcję zakupu przez Gerber Products Company rzeszowskich Zakładów Przemysłu Owocowo-Warzywnego „Alima”. Spędziwszy w Polsce szesnaście miesięcy, miała ona szansę zaobserwować, w jaki sposób zmieniało się życie pracowników Alimy oraz jakie przemiany następowały w skali makrospołecznej w początkach kapitalizmu.

Elizabeth Dunn zaczyna swoją książkę od wprowadzenia czytelnika w realia przemiany ustrojowej w Polsce po 1989 roku. Przeprowadzone przez autorkę badania stały się przyczynkiem do rozważań na temat ustroju kapitalistycznego oraz błędów w owym czasie popełnionych w naszym kraju. Za obiekt badań i analiz posłużyła firma produkującą przetwory owocowe, powstała z połączenia Alimy i Gerbera. Była to pierwsza w Polsce prywatyzacja państwowego przedsiębiorstwa. Dunn pokazuje łatwość, z jaką firma z zachodnim kapitałem mogła wejść na kształtujący się wtedy polski rynek i przejąć polski zakład. Opisuje też nadzieje przybyszów z Zachodu, którzy spodziewali się, że w prosty sposób przeprowadzą zmiany i dostosują polską Alimę do warunków przypominających realia amerykańskie. Autorka przypomina, jak na gruncie amerykańskim dokonano przejścia od fordyzmu (mającego wiele wspólnych cech z gospodarką socjalistyczną) do elastycznej akumulacji oraz pokazuje, że w Polsce chciano dokonać czegoś podobnego. Szybko miało się okazać, że nie będzie to proste. Amerykanie nie zamierzali jednak rezygnować. Właśnie z samą prywatyzacją wiąże się szereg zagadnień, które porusza Dunn. Głównym problemem okazał się status pracowników nowego zakładu. Początkowe oczekiwania robotników, że będą mieli wpływ na decyzje podejmowane w Alimie, zostały szybko rozwiane. Po wykupieniu przez Gerbera udziałów od pracowników firmy, Amerykanie przystąpili do systematycznego wdrażania własnej wizji jej prowadzenia – główny cel stanowiła prywatyzacja zakładu wraz z jego pracownikami. Ci z kolei stali się takim samym towarem, jak produkt, który wytwarzali: podlegali kryteriom oceny wydajności i kwalifikacji, a ich wartość określana była na podstawie ich przydatności w produkcji. Dunn podkreśla rozczarowanie wielu robotników, którzy inaczej wyobrażali sobie swoją rolę w miejscu pracy.

Jedynym sposobem wyrażenia własnego niezadowolenia z zaistniałej sytuacji było budowanie retoryki korupcji. Szybko pojawiły się zarzuty o korupcję przy prywatyzacji oraz wątpliwości co do sprawiedliwej i niezaniżonej wyceny Alimy. Była to jedyna możliwość artykulacji rozczarowania związków zawodowych tracących możliwość wpływu na zarządzanie firmą. Władze z kolei, aby uciąć podejrzenia o korupcję, użyły retoryki rozliczalności (accountability). Miało to tworzyć wrażenie, że proces prywatyzacyjny przebiega według ściśle określonych i obiektywnych reguł, a jedynym wyznacznikiem w wyborze właściciela jest racjonalność ekonomiczna oraz względy czysto obiektywne. To skutecznie odbierało możliwość jakichkolwiek zastrzeżeń ze strony pracowników oraz opinii publicznej.

W niedługim czasie właściciele firmy Gerber zaczęli wprowadzać zasadnicze zmiany w sposobie produkcji, organizacji dostawców oraz rynków zbytu dla własnego towaru. Dokonano restrukturyzacji pracy, wiele osób ją straciło, inni zostali zatrudnieni na nowych zasadach. Jednak największa zmiana nastąpiła w sposobie zarządzania przedsiębiorstwem. Wprowadzono międzynarodowe systemy oceny produkcji, efektywności i przydatności pracowników, jak również nowe rozwiązania w zakresie audytu, posługując się zachodnimi systemami rachunkowości IAS i US GAAP. Wyraźnie podkreślano tu, że system rachunkowości socjalistycznej ukrywał pewne fakty z zakresu produkcji oraz wartości materialnych zasobów Alimy. Celem zastosowania nowych technik audytu była rzeczowa i obiektywna wycena wszystkiego. Miało to uciszyć głosy mówiące o zbyt niskiej cenie zakupu Alimy przez Gerbera. W ten sposób ujęto wszystko w konkretne liczby, a pracownicy stali się zasobami firmy, obok maszyn i budynków. W krótkim czasie doprowadziło to do dużej liczby zwolnień oraz do upadku postrzegania miejsca pracy jako wspólnoty – od tej pory stało się ono areną konkurencji i walki o lepszą wydajność. Należy w tym miejscu dodać, że autorka nie ocenia żadnej ze stron. Pozostaje ona obiektywnym obserwatorem relacjonującym wydarzenia i kontrowersje związane z procesem prywatyzacyjnym.

Kolejny ważny fragment książki dotyczy kształtowania się marketingu niszowego na przykładzie kampanii reklamowej, którą Gerber zainicjował poprzez wypuszczenie nowego produktu – napoju „frugo”. Dunn opisała proces tworzenia w Polsce rynku niszowego, przybliżając czytelnikowi m.in. strategię, jaką zastosowano, aby dotrzeć do klienta, który nie został jeszcze „zagospodarowany przez rynek.” Kampania reklamowa kreśliła wyraźny podział na ludzi, którzy reprezentują minioną epokę: obrazowanych jako starzy, niekompetentni i nieelastyczni oraz ludzi młodych, nowe pokolenie: elastyczne, twórcze i silne. W ten sposób kształtowano wizerunek młodych, którzy pasują do „potransformacyjnych” realiów, a pijąc napój „frugo”, wybierają tę właśnie drogę. Dunn zauważa, jak łatwo przyszło Amerykanom znaleźć i skutecznie wypełnić rynkową lukę, pozyskując sobie klientów. Równie sprawnie udało się im wytworzyć nowy sposób myślenia, myślenia kapitalistycznego. Kult elastyczności stopniowo opanował wszystkich, którzy chcieli odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Idea pracy nad sobą, powiększania własnych kwalifikacji oraz zmiana postrzegania rzeczywistości ekonomicznej bardzo szybko zostały zaszczepiona wśród dużej części pracowników Alimy-Gerber. To swoiste zarządzanie sobą i postrzeganie siebie w kategoriach umiejętności, które można sprzedać pracodawcy, dotyczyło głównie menadżerów. Ci najłatwiej ze wszystkich przeszli transformację, zmieniając się z kierownika w prężnie działającego menadżera. W konsekwencji nastąpił podział pracowników na nowoczesnych i wydajnych, posiadających kompetencje, wyższe stanowiska i większe wynagrodzenie oraz na tych mało wydajnych, nieposiadających kompetencji, zajmujących niższe stanowiska i uzyskujących mniejsze zarobki. Autorka zwraca uwagę na niesprawiedliwe kryteria oceny przydatności i wydajności. Zauważa, że robotnicy produkcyjni dość arbitralnie zostali uznani za niewnoszących dużego wkładu do ogólnego zysku przedsiębiorstwa. Dunn negatywnie ocenia menedżerów i handlowców, którzy uważali robotników produkcyjnych za ludzi prostych czy wręcz gorszych. Wszystko to pokazuje, jak łatwo narzucono pracownikom nową dyscyplinę rynkową, nowe techniki zarządzania firmą oraz nowe sposoby kształtowania siebie, własnej tożsamości.

Bardzo ciekawe są również rozważania autorki na temat różnych opinii pracowników na temat socjalizmu. Na kilku przykładach próbuje ona udowodnić, że socjalizm – wbrew stereotypowi – nie kształtował ludzi jako niezaradnych, wręcz przeciwnie. Pokazuje, jak wiele sytuacji (np. przerwy w dostawach towaru lub braki w zaopatrzeniu) rozwijało zarówno kreatywność, jak również ową elastyczność, o której tak dużo mówili kapitaliści. Dobrze Polakom znane „kombinowanie” Dunn uznaje za cechę przydatną w kapitalizmie i wskazuje na jej brak np. w społeczeństwie amerykańskim. Jako socjolog opisuje ona w swojej książce również system powiązań i znajomości odziedziczonych po PRL-u, który wpływał na kształtowanie się kapitalizmu oraz na jego funkcjonowanie. Nie rozumieli tego przedstawiciele Gerbera, gdyż zjawisko wymiany korzyści, prezentów i przysług nie było im dotąd znane.

Innym ważnym zagadnieniem poruszanym przez autorkę jest kwestia wprowadzonej w Alimie kontroli jakości wytwarzanych produktów oraz budowanie nowych tożsamości kapitalistycznych.

Kolejnym novum zaszczepionym w Alimie było zrewolucjonizowanie dotychczasowego sposobu produkcji i kontroli jakości wytwarzanych produktów. Pracownicy musieli dostosować się do ścisłej procedury, która miała zapewniać klientom wysokiej jakości wyroby, a tym samym całkowite bezpieczeństwo ich dzieci. W ten sposób Gerber mógł przedstawiać się jako odpowiedzialna firma, w której wszystko jest podporządkowane celowi najwyższej jakości – w trosce o bezpieczeństwo najmłodszych i spokój ich matek. Kontroli i ocenie pracy podlegali też sami pracownicy. Do tego, co zostało już na ten temat powiedziane, należy dodać, iż autorka negatywnie odnosi się do zastosowanego w Alimie systemu punktowego przeliczania wartości pracownika. W systemie tym fachowość i odpowiedzialność stanowiska oceniano wyżej niż wysiłek fizyczny czy trudne warunki środowiska pracy. Dunn stwierdza, że wskutek powyższego bardzo szybko obniżył się status społeczny robotnika. Zaczęto go postrzegać jako kogoś gorszego, jako ucieleśnienie minionej epoki. To bardzo zaskoczyło samych robotników, którzy nie spodziewali się, że transformacja pójdzie w tę stronę i że dziedzictwo „Solidarności” zostanie tak szybko zapomniane.

Wysoką pozycję zaczęli z kolei zajmować menadżerowie i ludzie ogólnie pojętego biznesu. Moim zdaniem Dunn świetnie wychwyciła mechanizm przeobrażania się osób oraz proces ich dostosowywania się do wzorów panujących w danej grupie społecznej. Przywołana przez nią scenka z restauracji hotelowej, w której grupa biznesmenów obnosi się ze swoimi telefonami komórkowymi, jest najlepszym przykładem absorpcji wzorów narzucanych nam z Zachodu. To konstruowanie osób, mające na celu wytworzenie nowej grupy menadżerów, było czymś nowym w owym czasie. Dunn doskonale uchwyciła proces tworzenia odmiennych kreacji osób, które miały odróżniać się od reszty społeczeństwa. Nakreślony przez nią obraz powstawania dystynkcji społecznych odsłania, w jaki sposób w Polsce dochodziło do podziału społecznego i wyraźnego krystalizowania się klas społecznych, z dobrze widocznymi odmiennymi czynnikami statusu. Sami menadżerowie, stosując strategię zaniżania wartości robotników, ludzi pracy, bardzo łatwo budowali swój autorytet. Działo się to kosztem – niszczonego w ten sposób – autorytetu robotnika, tak oczywistego w czasach PRL-u. Wizerunek nowoczesnego menadżera był dopełniany przez propagowanie kultu kompetencji oraz konsumpcji dóbr. Człowiekiem nowoczesnym miała być od tej pory osoba wykształcona, pracująca umysłowo na odpowiedzialnym stanowisku, świadoma swoich celów i wartości oraz niegardząca dobrami konsumpcyjnymi, na które dziś jej nie stać. Niewykształcony i nieelastyczny robotnik powoli przestawał mieć znaczenie w hierarchii społecznej.

Nie mniej ważnym tematem, spośród tych poruszanych przez Dunn, jest kwestia obrazu rodziny. Autorka ukazuje, w jaki sposób rodzina oraz relacje rodzinne były przedstawiane przez Gerbera w celu wykreowania potrzeb konsumpcyjnych. Przybliża ona także, jak same pracownice postrzegały swoje role domowe. Zauważa tu bowiem istotną granicę między domem a miejscem pracy – wyraźny, jeszcze wtedy patriarchalny, podział ról, w którym kobieta pełni niemal wszystkie funkcje domowe – zarówno w rodzinach robotniczych, jak i np. w domach przedstawicieli handlowych czy menadżerów. Dunn, u której daje się wychwycić sympatie feministyczne, nie pochwala takiego typu relacji rodzinnych, jednocześnie jednak jest zafascynowana poświęceniem kobiet dla swoich dzieci oraz przyjmowaniem przez nie roli opiekunki ogniska domowego. Owo poświęcenie dostrzega obserwując np. przygotowywanie posiłków i troskę o zdrowie rodziny. W tym kontekście Dunn jako sztuczne ocenia zabiegi Gerbera, którego strategia polegała na przedstawianiu siebie jako jedynego eksperta w dziedzinie posiłków dla dzieci. Wiedza ekspercka i stosowane techniki kontroli jakości wydały się jej obce i mało znaczące wobec miłości, jaką dostrzegała w przygotowaniu własnych wyrobów przez matki. Wypływa stąd wniosek, że zmiany najtrudniej jest wprowadzić poprzez różnego rodzaju kapitalistyczne „sztuczki” w tradycyjnej rodzinie polskiej. Nawet dziś, gdy można mówić o kryzysie rodziny i gdy te sztuczki często działają, wiele wartości rodzinnych nie ulega zatraceniu. Autorka wyraża również nadzieję, ze nowe czasy rozluźnią nieco patriarchalnie ukształtowane role domowe, a status kobiet ulegnie poprawie. Proces ten niewątpliwie już w Polsce postępuje, choć moim zdaniem jest jeszcze sporo do zrobienia w tej kwestii.

Na zakończenie Dunn przedstawia ogólny obraz sytuacji Polski i Europy Wschodniej po transformacji. Opisuje, jak chętnie przyjęto w Polsce rozwiązania neoliberalne, jak na kontrze do socjalizmu polskie elity zachłysnęły się wizją „dobrego” kapitalizmu. Autorka zwraca uwagę na bezrefleksyjność towarzyszącą wprowadzaniu niektórych zmian. Pokazuje, jak neoliberalne rozwiązania przyjmowano „na wiarę”, bez dostrzegania skutków ubocznych (np. masowego bezrobocia) lub jak próbowano owe skutki racjonalizować i wpisywać w logikę nowego systemu. Swoisty dla tego okresu był mechanizm regulacji procesów rynkowych i przedstawianie ich jako wynikających z natury człowieka oraz natury stosunków ekonomicznych. Uwolnienie ekonomii od państwa i szeroko pojętej redystrybucji stało się głównym hasłem głoszonym przez neoliberałów. Wszystko racjonalizowano poprzez przywoływanie logiki rynku i jego praw. Podmioty, które się temu sprzeciwiały, były określane jako „spaczone”, populistyczne i roszczeniowe. Zdrowe podmioty miały wpisywać się w tę logikę, akceptując ją i stając się „niewidzialnymi” – wszystko, by urzeczywistnić ideał kapitalistycznych stosunków ekonomicznych. Autorka podkreśla, że sukces w owym czasie nie był udziałem wszystkich i że pojawiało się wiele grup społecznych niezadowolonych z wprowadzanych zmian. Byli nimi głównie robotnicy, którzy nie mogli pogodzić się ze zmniejszeniem własnego statusu. Nie chcieli oni zaakceptować swojego negatywnego wizerunku upowszechnianego przez ówczesne elity biznesowe, mające duży wpływ na zmianę mentalności ludzi i kreowanie nowych stylów życia, np. poprzez reklamę i media. Dunn wskazuje, że nie takich zmian spodziewali się robotnicy, którzy jeszcze niedawno walczyli po stronie „Solidarności” i że oni najbardziej musieli być w owym czasie sfrustrowani. Autorka uświadamia także, że robotnicy nie byli zwolennikami minionego ustroju i nie sprzeciwiali się prywatyzacji. Chodziło im jedynie o uznanie społecznego charakteru pracy. Wskazywali, że praca jest dla ludzi, a nie odwrotnie, że podstawowy stosunek pracy zachodzi między ludźmi, a nie między ludźmi a rzeczami. Podkreślali także społeczną naturę kapitału, sprzeciwiając się zawłaszczaniu zysków pracy przez właścicieli firmy. Dunn twierdzi, iż ta swoista walka o definicję pracy i stosunków ekonomicznych trwa do dziś, a przypadek polskiej zmiany ustrojowej może być przykładem dla krytyki bezrefleksyjnych rozwiązań neoliberalnej, wykluczającej ekonomii.

Część metodologiczna

Problem badawczy, cel

Głównym problemem badawczym, jaki postawiła sobie autorka omawianej książki, było „wyjaśnienie związków między mikropraktykami pracy oraz konstruowaniem osoby z jednej strony oraz zmiany na poziomie makro z drugiej”[1].Wszystko to w czasie przejścia polskiej gospodarki z centralnie planowanej do gospodarki rynkowej. Owo przejście było dla Dunn pretekstem do zbadania praktyk wdrażania nowych technik zarządzania w postkomunistycznej firmie oraz reakcji na te techniki pracowników, dla których stanowił one swoiste novum. Badaczka chciała także zaobserwować, jak Polska będzie się zmieniać i dostosowywać do nowych realiów – zarówno mentalnie, jak i na poziomie makrospołecznym. Interesowało ją, jakie utworzą się podziały klasowe, jakie stosunki pracy się ukształtują, kto zyska na transformacji, a kto straci i wreszcie jak będzie wyglądała zwykła, codzienna praca robotników w hali produkcyjnej oraz jakie nawiążą się między nimi relacje. To wszystko fascynowało Dunn i stało się głównym motywem do podjęcia wyzwania, jakim niewątpliwie była dla wykształconej kobiety praca w charakterze robotnicy oraz szesnastomiesięczny, pełen niewygód i poświęceń, pobyt w obcym kraju.

Założenia teoretyczne
Badania Elizabeth Dunn dotyczyły studium przypadku jednego postsocjalistycznego przedsiębiorstwa. Miały one charakter badań antropologicznych, a zatem oprócz postawienia problemu i wyznaczenia celu, Dunn nie przesądzała o prawdziwości żadnej konkretnej teorii, nie zakładała żadnych wcześniejszych tez czy hipotez. Niewątpliwie tłem teoretycznym może tu być wiedza Dunn z socjologii pracy, ekonomii, tranzytologii czy teorii zarządzania. Jednak, jak sama autorka wskazuje, w badaniach interesował ją antropologiczny wgląd w rzeczywistość, czyli spojrzenie na praktyczną realizację założeń różnych teorii oraz dostrzeżenie, jak się one sprawdzają w życiu konkretnych, spotykanych przez nią ludzi. Badania przeprowadzone przez Dunn ogólnie wpisują się w schemat badań terenowych, przyjmując przy tym szereg założeń wynikających z teorii badań etnograficznych.

Metody/techniki zbierania danych
Badaczka przebywała w Polsce przez okres szesnastu miesięcy, w latach 1995-1997, obserwując i uczestnicząc w życiu codziennym postkomunistycznego przedsiębiorstwa.

Dunn zatrudniła się w zakładach Alima-Gerber, żeby pracować na produkcji wraz z innymi robotnikami. Głównie pracowała przy taśmie, kontrolując jaskość i ewentualne uszkodzenia produkowanych soków, co stwarzało warunki do bezpośredniego kontaktu z innymi pracownicami. Główną metodą, jaką stosowała badaczka, była obserwacja uczestnicząca, zaś badanie pracy polegające na jej wykonywaniu stało się jej strategią. Uczestnicząc w pracy przedsiębiorstwa, przeprowadzała wywiady swobodne z pozostałymi pracownikami, co dało jej pełniejszy obraz miejsca i realiów Alimy Gerber. Obserwacja i wywiady nieustrukturalizowane były głównymi technikami zbierania danych w badaniach Dunn oraz stanowiły główne źródło informacji. Wywiady połączone z własnymi obserwacjami, ze zdobytym doświadczeniem oraz wcześniejszą wiedzą pozwoliły jej na wyciągnięcie wniosków odnośnie sformułowanego na wstępie problemu badawczego.

Wywiady były przeprowadzane w czasie pracy, ale głównie w trakcie przerw na herbatę, jedzenie czy papierosa. Wywiady prawie nigdy nie były ustrukturowane, najczęściej miały charakter luźnych rozmów w tzw. międzyczasie. Gwarantowało to atmosferę swobodnej nieskrępowanej rozmowy, z której można się więcej dowiedzieć. Główną przeszkodę stanowił w tym przypadku hałas na linii produkcyjnej, który podczas rozmów trzeba było przekrzykiwać. Autorka wskazuje, ze z czasem wytworzyły się między nią a pracownicami sympatie, dzięki czemu łatwiej jej było rozmawiać z nimi o pracy i życiu. Badaczka była często zapraszana do prywatnych domów swoich współpracownic, gdzie rozmawiała z nimi podczas ich prac domowych.

W przypadku spotkań z przedstawicielami handlowymi miała więcej czasu i sposobności do bardziej konkretnych i ustrukturowanych wywiadów. Jeździła razem z wspomnianymi przedstawicielami po różnych miejscach kraju, przypatrując się ich pracy. Oni sami byli też wtedy bardziej rozmowni i chętni do dłuższych wypowiedzi.
Kolejną grupą, z którą Dunn współpracowała, była średnia i wyższa kadra kierownicza. Z nimi miała możliwość dłuższych i spokojnych rozmów, często brała udział w organizowanych dla nich szkoleniach i innych pracach umysłowych.

Jedyną grupą, z którą autorka była w stanie przeprowadzić w pełni ustrukturyzowany wywiad, była grupa głównych menadżerów firmy, dziennikarzy oraz przedstawicieli administracji rządowej. Ci jednak nie chcieli odpowiadać na wszystkie pytania badaczki i nie zawsze, jej zdaniem, byli szczerzy oraz skłonni do pomocy.

Zasady doboru próby
Badaczka za miejsce badań wybrała firmę Alima Gerber, zatem jej próbę tworzyli wszyscy pracownicy w niej zatrudnieni – zarówno na produkcji, jak i na wyższych szczeblach; poza tym: przedstawiciele handlowi oraz kadra kierownicza, a także z rolnicy dostarczający owoców i warzyw dla Alimy. Mogła kontaktować się właściwie z każdym pracownikiem firmy, choć w przypadku osób na wyższych stanowiskach czasami potrzebowała specjalnych pozwoleń. Rozmawiała także z dziennikarzami, politykami zajmującymi się prywatyzacją oraz z menadżerami amerykańskiego Gerbera.

Metody analizy danych
Elizabeth Dunn w swoich badaniach stosowała głównie techniki analizy etnometodologicznej i konwersacyjnej. Dzięki przeprowadzonym wywiadom pozyskała szereg informacji o życiu pracowników Gerbera, sposobie funkcjonowania firmy, a także o wpływie zmian zachodzących w kraju na tworzenie się nowej kapitalistycznej mentalności. Dunn na bieżąco prowadziła zapiski z własnych obserwacji oraz wywiadów, co zapewniło jej solidną podstawę do późniejszej szerokiej i kompleksowej analizy. W rozmowach i obserwacjach starała się znajdować prawidłowości w zachowaniach i sposobie myślenia rozmówców. Mimo iż między niektórymi pracownikami a badaczką wytworzyła się więź, analizując dane pozostała ona obiektywna i wierna metodologicznym zasadom dobrej i rzetelnej pracy naukowej.

Ocena autora recenzji

Metodologiczna
Podstawą dla metodologicznej recenzji badań Elizabeth Dunn uczyniłem książkę autorstwa Martyna Hammersley’a i Paula Atkinsona pt. „Metody badań terenowych” Zawarto w niej rozważania na temat metodologii badań terenowych, etnograficznych, na temat poprawności zastosowań metod, na temat błędów i ich ograniczania. Chciałbym tu wymienić po kolei kwestie, jakie autorzy poruszają i odnieść je do badań przeprowadzonych przez Dunn. Pomoże to w ocenie ich poprawności.

Problem badawczy- projekt badawczy[2]
Autorzy wskazują na kwestię umiejętności dostrzegania problemów badawczych oraz właściwego doboru środowiska, w którym mogłyby one być on zbadane. W przypadku Dunn problem badawczy pojawił się wraz z transformacją ustrojową krajów Europy Wschodniej. Przejście do gospodarki rynkowej oraz zjawiska, jakie temu towarzyszyły, zainteresowały badaczkę. Jako środowisko wybrała „Alimę”, jedną z pierwszych sprywatyzowanych firm w Polsce. Można stwierdzić, że Alima i Polska były w owym czasie najlepszym miejscem do zweryfikowania postawionego problemu badawczego. Wybierając Alimę i dobierając próbę dla swoich badań, Dunn uwzględniła trzy ważne kategorie: czas, ludzi i kontekst. Czas i kontekst właściwie naturalnie wytworzyły próbę badawczą – podczas zmian zachodzących w Polsce po 1989 roku i kształtowania się młodej gospodarki kapitalistycznej. Dunn badała także ludzi związanych z Alimą pracujących na wszystkich szczeblach w strukturze, co dało jej szeroki ogląd i zapewniło próbie badawczej walor „reprezentatywności”. Wydaje mi się, że Dunn nie miała zbyt wielu problemów z doborem próby i miejsca badań, wszystko to nasuwało się wprost, niejako z kontekstu i istoty problemu badawczego.

Dostęp do informacji[3]

Z opisu Dunn wynika, że wejście w badane środowisko nie było dla niej łatwe. Początkowo spotykała się z niechęcią ludzi firmy. Dopiero wraz z upływem czasu jej pozycja uległa poprawie i zyskała sympatię współpracowników. Pomocne okazały się osoby, które wprowadziły ją w świat Alimy, stanowiły dla niej przyjaznych „odźwiernych”, umożliwiających jej zapoznanie się z realiami pracy i funkcjonowania zakładu. Dodatkowym atutem pracy Dunn – oprócz bezpośredniego uczestnictwa – jest czas, jaki spędziła na badaniach. Szesnaście miesięcy stanowi wystarczający okres, aby dostrzec to, czego w krótkich badaniach dopatrzeć się nie sposób. Jeśli chodzi o przychylność pracowników firmy na różnych piętrach hierarchii, to przynajmniej do szczebla administracyjnego Dunn uzyskała aprobatę wspomnianych odźwiernych, którzy pomagali jej w kontaktach i pozyskiwaniu informacji. Dopiero na wyższym szczeblu spotkała się z niechęcią wobec badań, co spowodowało trudności w uzyskaniu danych. Ponieważ cechowało ją otwarte nastawienie do badanych, w większości przypadków zyskała sobie ich sympatię. Tylko w stosunku do wyższych menadżerów musiała stosować techniki „podstępu” i „wyciągania” informacji. Znajomości, jakie nawiązywała, były raczej korzystne z punktu widzenia pozyskiwania danych i późniejszej ich analizy. Dunn nie wspomina o znajomościach, które zakłóciłyby jej pracę badawczą. Utrudniały ją raczej czynniki obiektywne, zewnętrzne, takie jak: hałas, zmęczenie, pogoda, częsty brak możliwości sporządzania notatek podczas przeprowadzania wywiadu. Na to wszystko wskazuje Dunn.

Relacje w terenie[4]
Hammersley i Atkinson zwracają uwagę, iż ważne są relacje badacza z ludźmi, których bada, znajomość z nimi oraz informacje, jakie może od nich uzyskać.

  • Pierwsze reakcje – jest się intruzem, ale w miarę upływu czasu pojawia się możliwość nawiązania przyjaźni z badanymi. To właśnie zrobiła Dunn – między badaczką a wieloma pracownikami nawiązała się nić sympatii.
  • Kreowanie własnego wizerunku – często podczas badań trzeba się dostosować do warunków panujących w danym środowisku, np. w kwestii ubioru. Dunn po prostu pracowała razem z badanymi, więc siłą rzeczy musiała się do nich upodobnić.
  • Cechy osobiste badacza – mogą przeszkadzać, ale też pomagać we wzajemnych relacjach z badanymi. W przypadku Dunn płeć pomogła jej w zaprzyjaźnieniu się z innymi pracownicami (kobietami).
  • Role w badaniach terenowych – według autorów najlepiej, gdy badacz jest obserwatorem uczestniczącym w życiu badanej grupy. Dunn nie tylko uczestniczyła, ale także zaangażowała się emocjonalnie. To pomogło jej lepiej zrozumieć życie pracownicze, wczuć się w nie oraz zyskać przez to sympatię badanych. Nie zajmowała pozycji marginalnej, a początkowy stres i presja po krótkim czasie minęły dzięki wsparciu uzyskanemu od badanych.
  • Zakończenie badań – rozstanie i wymienianie się kontaktami.

Słuchanie i zadawanie pytań[5]
Ta kwestia również została uznana za ważną przez Hammersley’a i Atkinsona. Autorzy dokonują rozróżnienia na wypowiedzi wywołane i spontaniczne. U Dunn mamy do czynienia z obydwoma typami wypowiedzi. W literaturze metodologicznej istnieje spór, który rodzaj jest lepszy. W przypadku Dunn oba dopełniają się wzajemnie, ich współwystępowanie było koniecznością, a na pewnym etapie stanowiło zjawisko zupełnie naturalne. Dobór informatorów przeprowadzony przez badaczkę również należy ocenić pozytywnie. W każdej grupie, w której pracowała, znalazła ludzi, którzy przekazali jej potrzebną wiedzę. Najczęściej stosowaną przez Dunn metodą był wywiad jako obserwacja uczestnicząca. Pracując z robotnikami, odwiedzając ich w domach, jeżdżąc z nimi po Polsce obserwowała jednocześnie ich życie i pracę – w efekcie mogła wyciągnąć stosowne wnioski. Sposób zadawania pytań był uzależniony od rodzaju badanego, od indywidualnych cech osoby, z którą badaczka rozmawiała. Do każdej sytuacji Dunn potrafiła się dostosować. Jedyną wadą , jaką można tu wskazać (na co zresztą sama zwraca uwagę), jest hałas podczas pracy, co przeszkadzało w komunikowaniu się. Nic nie wiemy o reaktywności, możemy się jedynie domyślać, że badaczka starała się ją ograniczać.

Rejestrowanie i porządkowanie danych. Pisanie[6]
Tutaj można pochwalić Dunn za systematyczność zapisu wniosków z obserwacji. Regularnie spisywała ona poczynione przez siebie uwagi oraz wątpliwości w dzienniku obserwacji. To dało jej później pełny obraz problemu i nie pozwalało na pominięcie wielu ważnych kwestii. Stosowała przeważnie wywiady bezpośrednie, które porządkowała i analizowała wieczorami po godzinach pracy. Badaczka podczas pracy spełniała wszystkie wymogi metodologiczne, a do zastosowanych przez nią technik opracowania i analizy danych nie można mieć zastrzeżeń. Ze swojej strony mogę pochwalić Dunn również za sposób, w jaki napisała książkę – za ciekawy, obrazowy język, który sprawia, że suche wnioski socjologiczne przedstawiają się czytelnikowi jako zrozumiałe, ważne, a przede wszystkim interesujące.

Dokumenty[7]
Z relacji Dunn można wywnioskować, iż zebrała i przestudiowała szereg dokumentów, które pozwoliły jej zbudować wyjściowe założenia badawcze. Dysponowała ona konkretną wiedzą teoretyczną, a dokumenty przeanalizowane w trakcie badań dały jej szerszy ogląd problemów i lepsze wnioski. Dunn systematycznie śledziła również sytuację polityczno-gospodarczą badanego kraju, co pomogło jej przedstawić obraz zmian społeczno-gospodarczo-politycznych także w skali makro.

Analiza danych[8]
Dunn już w punkcie wyjścia przestudiowała wiele książek i opracowań. Zbudowała wiedzę, która dała jej teoretyczną podstawę dla własnych badań. Analizując dane, posługiwała się w zasadzie już istniejącymi pojęciami i konstrukcjami teoretycznymi z zakresu tranzytologii, ekonomii, teorii zarządzania oraz nauk społecznych. Użyła ich do opisu zjawisk, które zaobserwowała oraz do interpretacji zgodnie z jej wnioskami. Jednym słowem własne analizy odniosła do już istniejących teorii. W swojej pracy krytykuje ona w wielu kwestiach neoliberalne teorie ekonomiczne, wykazując ich błędy oraz sprzeczności. Rzadko wprowadza własne pojęcia czy typologie. Opiera się raczej na już istniejących i wykazuje ich aktualność bądź błędność. Nie wystarczy, zdaniem Hammersley’a i Atkinsona, stwarzanie teorii, nie jest to też konieczne. Ważną rolę natomiast odgrywają opis i wyjaśnienie, co jest główną siłą analizy dokonanej przez Elizabeth Dunn. Porównując teorie z rzeczywistością, czyni ją ona bardziej refleksywną, opartą na jakościowych metodach. Jej założenia metodologiczne dalekie są od pozytywistycznych rozwiązań, a owa refleksywność jest dodatkowym walorem omawianej pracy.

Problemy etyczne[9]
Hammersley i Atkinson poświęcają cały rozdział tematowi problemów etycznych związanych z prowadzeniem badań. Myślę, że Dunn nie popełniła w tej kwestii żadnego błędu. Nie można jej zarzucić wykorzystywania czy manipulowania respondentami. Nie szkodziła nikomu, nie ograniczała niczyjej wolności, a wszelkie kontakty z badanymi wynikały z ich świadomej zgody.

Podsumowując tę część, pragnę wyrazić swoją pozytywną opinię na temat badań Elizabeth Dunn. Na szacunek zasługuje zarówno sposób ich przeprowadzenia, jak i rozległość oraz różnorodność wniosków. Pod względem oceny metodologicznej nie można mieć do badaczki wielu zastrzeżeń. Swoją pracę wykonała rzetelnie i zgodnie z prawidłami „sztuki socjologicznej”. Jej badania były kompleksowe i nie zadowalały się powierzchownością wniosków. Uderzające jest zaangażowanie badaczki we własny projekt. Ogrom zainwestowanego czasu, odwaga i poświęcenie Dunn zasługują na pochwałę, nie tylko w oczach socjologa.

Socjologiczna.

Oceniając książkę pod względem socjologicznym, nie mogę pominąć mojego uznania dla Dunn za podjęcie się takiego a nie innego tematu. Chciałbym pochwalić autorkę za wybór problemu badawczego, który mimo swej ważkości i atrakcyjności nie zainteresował żadnego polskiego socjologa. Można się zastanowić, dlaczego w Polsce nikt w nie chciał się podjąć podobnego wyzwania naukowego, dlaczego dopiero Amerykanka musiała zrobić takie badania i powiedzieć Polakom to, o czym nie bardzo chcieli wiedzieć. A o tym, że faktycznie nie chcieli, najlepiej świadczy fakt, iż dopiero w dwadzieścia lat po transformacji książka Dunn została przetłumaczona na język polski i wydana przez Wydawnictwo „Krytyki Politycznej”. Nie jest celem tej pracy odpowiedzieć na powyższe pytanie. W każdymx razie pozostaje faktem, iż omawiana rozprawa nie wyszła spod pióra żadnego polskiego autora, tylko została napisana przez amerykańską antropolog. Tym większe moje uznanie dla niej i wykonanych przez nią badań. Książka Elizabeth Dunn dostarcza nam ogromnej wiedzy o mechanizmach wprowadzania kapitalizmu w Polsce i zmianie mentalności Polaków w owym czasie. Oferuje ona obraz polskiej transformacji, jakiego nie znajdziemy w głównym nurcie rozważań na ten temat. Może właśnie dlatego, że nie jest Polką, autorce łatwiej jest spojrzeć na opisywane kwestie obiektywnym okiem, okiem kogoś z zewnątrz. Jej książka jest niezwykle cenna dla każdego, kto pragnie lepszego zrozumienia tego, co się w owym czasie działo w Polsce. Wszystkie tematy, które podejmuje Dunn, a które wymienione są w pierwszej części recenzji, mają dużą wartość poznawczą dla socjologii. Moim zdaniem jest to świetnie napisane studium przypadku, które może być inspiracją dla badań z zakresu socjologii pracy, ekonomii i innych dziedzin nauk społecznych. Autorka dostarcza alternatywy wszystkim tym, którzy postrzegali ówczesną rzeczywistość społeczno-ekonomiczną jako jedyną drogę, jaka Polska mogła pójść. Książka ta może być przyczynkiem do krytyki współczesnych stosunków ekonomicznych, nakłaniać do bardziej społecznych rozwiązań w zarządzaniu społeczeństwem, a także wskazywać, jakich błędów należy unikać w przyszłości. Jest nie tylko świetnym źródłem wiedzy dla socjologa, ale także dla każdego, kogo interesują kwestie poruszane przez autorkę, dlatego poleciłbym ją także takim osobom.

[1] Dunn E., „Prywatyzując Polskę”, przeł. Przemysław Sadura; Wyd. Krytyki Politycznej; Warszawa 2008, s. 38;
[2] Hammersley M, Atkinson P., „Metody badań terenowych” przeł. Sławomir Dymczak, Wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2000, s.34-63;
[3] Tamże, s.64-88;
[4] Tamże, s.89-130;
[5] Tamże, s.130-162;
[6] Tamże, s.181-209; 245-267;
[7] Tamże, s.163-180;
[8] Tamże, s.11-33; 210-244;
[9] Tamże, s.268-292;

Bibliografia

  1. Dunn E., „Prywatyzując Polskę. O bobofrutach, wielkim biznesie i restrukturyzacji pracy.”, przeł. Przemysław Sadura; Wyd. Krytyki Politycznej; Warszawa 2008;
  2. Hammersley M, Atkinson P., „Metody badań terenowych”, przeł. Sławomir Dymczak, Wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2000;