Ewa Drygalska – Zgadnij, kto przyjdzie na obiad, czyli historia związków międzyrasowych w Stanach Zjednoczonych

Abstrakt

Artykuł próbą interpretacji filmu Stanleya Kramera pod tytułem Zgadnij, kto przyjdzie na obiad z 1967, w szerszym kontekście walki Afroamerykanów o prawa obywatelskie oraz kwestii małżeństw mieszanych w Stanach Zjednoczonych. Zastanawiam się w nim w jaki sposób kultura popularna i kino odbijały ówczesne problemy społeczne, jak kształtowała się reprezentacja społeczności czarnych w mediach, jakie konsekwencje wywołał film Kramera, jak wpisuje się w rozwój kinematografii afro-amerykańskiej.

Abstract

This article is an attempt to interpret and analyze Stanley’s Kramer opus magnum Guess Who’s Coming to Dinner(1967) in the broad context of the Civil Rights Movement, interracial marriages and miscegenation. I wonder how social racial problems and unequality have been reflected in the popular culture and cinema. What interest me most in the paper is the representation of the African Americans in the media, social and political consequences of Kramer’s commercial blockbuster and how the movie places itself in the history of American cinema.

Jednym z najbardziej znanych filmów amerykańskiego reżysera Stanleya Kramera (1913-2001) jest nagrodzony dwoma Oscarami Zgadnij, kto przyjdzie na obiad (Guess who’s coming to dinner) nakręcony w 1967 dramat obyczajowy. Zaczyna się niewinnie: w pierwszej scenie z samolotu wysiada para młodych ludzi: przystojny Afroamerykanin i piękna dziewczyna o miedzianych włosach. Roześmiani i szczęśliwi wchodzą do taksówki, która jak się domyślamy, ma ich zabrać do domu. Młodzi zakochani, jak to często bywa w uroczych początkach znajomości nie mogę od siebie oderwać rąk i zaczynają się namiętnie całować na tylnym siedzeniu. W tym obrazku nie byłoby nic niezwykłego, gdyby nie dziwne zachowanie taksówkarza, który zszokowany wpatruje się w parę poprzez przednie samochodowe lusterko. Mamy jednak rok 1967 i reakcja kierowcy jest jak najbardziej uzasadniona, bo Stany Zjednoczone przechodzą właśnie okres burzliwej transformacji społecznej i walki o prawa obywatelskie dla mniejszości rasowych.  Już z rozmowy młodych w trakcie podróży dowiadujemy się, że sprawa między nimi jest na tyle poważna, iż dziewczyna postanawia przedstawić swojego ukochanego rodzicom. Pierwszy dialog, który pada w filmie zapowiada zbliżający się kłopot, którego zakochana dziewczyna zdaje się nie dostrzegać. Mężczyzna mówi do niej: „Powinniśmy ich najpierw uprzedzić. Być może mylisz się co do nich. Możesz przeżyć największy szok swojego życia”. Jednak młoda, 23-letnia kobieta z pełnym przekonaniem odpowiada mu: „Nie ma żadnego problemu”. Czyżby? W następnych 100 minutach filmu okaże się jednak, że problem jest i to dużo poważniejszy niż mogłoby to wynikać z gatunkowego ciężaru komedii obyczajowej.  Gdy młodzi ludzie przybędą już do domu rodziców, w ciągu 12 godzin w pięknej kalifornijskiej rezydencji państwa Drayton rozegra się psychodrama. Kramer w 1967 roku doskonale uchwycił pewien moment kulturowy w Stanach Zjednoczonych, gdy dosłownie za chwilę wybuchnie kontrkultura a razem z nią apogeum walki o prawa obywatelskie i ich ostateczne zwycięstwo z segregacją rasową. Zgadnij, kto przyjdzie na obiad jest jednocześnie filmem niewinnym i naiwnym oraz rewolucyjnym i kontrowersyjnym. W niniejszym artykule postaram się odnaleźć te cechy w samej warstwie tekstualnej filmu, ale również po za nim.

Stanley Kramer i scenarzysta filmu William Rose, umieszczają swoją historię w środowisku amerykańskiej liberalnej klasy wyższej, rodzice Joey (Katherine Houghton) to: właścicielka galerii sztuki współczesnej Christina – w tej roli nagrodzona Oscarem Katherine Hepburn – oraz Matt (Spencer Tracy) – opiniotwórczy wydawca gazety,  liberał  publicznie opowiadający się przeciwko dyskryminacji. Epicentrum problemu stanowi doktor John Wade Prentice, świetnie wykształcony (ukończony Uniwersytet Hopkinsa z wyróżnieniem, docentura na Yale), lekarz medycyny tropikalnej, wicedyrektor Światowej Organizacji Zdrowia, autor książek, oddający się powołaniu leczenia dzieci w Afryce. Do tego wszystkiego wdowiec, którego ukochana żona i syn zginęli w tragicznym wypadku. Joey i John poznają się na Hawajach, gdzie doktor prowadził wykłady, i momentalnie zakochują w sobie. Po 10 dniach znajomości postanawiają się pobrać i zamieszkać razem w Genewie. Z takim obrazem sytuacji Joey zderza swoich rodziców, którzy muszą w ekspresowym tempie zmierzyć się nie tylko z szokiem dotyczącym rychłego ślubu córki z nowo poznanym mężczyzną, ale również z jego kolorem skóry. Dodatkowych komplikacji całej sprawie nadaje fakt, że doktor Prendice stawia rodzicom narzeczonej ultimatum – albo pobłogosławią oni związek, albo zrezygnuje on z planów małżeństwa, nie chcąc prowokować rodzinnych waśni. Z barierą rasową muszą sobie poradzić nie tylko Draytonie, ale również państwo Prendice – rodzice doktora. Zostają oni zaproszeni przez przyszłą panią Prendice na kolację, zupełnie nie spodziewając się, że ich przyszła synowa nie wywodzi się z czarnej społeczności. Mamy więc do czynienia z podwójnym splątaniem rasowym i dramatem dwóch rodzin, które różni wszystko: od koloru skóry do pozycji społecznej (rodzice doktora to emerytowany listonosz i pani domu). Najbardziej radykalną postawę w całym filmie zajmuje postać czarnej służącej-mamki Tillie Binks (Isabel Sanford), która traktuje przybysza z wyraźną wrogością i nie potrafi zaakceptować ich związku. Ideę mieszanego rasowo małżeństwa kwituje: „Prawa obywatelskie to jedno, ale to, to coś zupełnie innego”. Po drugiej stronie ideologicznej barykady staje zaś katolicki ksiądz, przyjaciel rodziny Monsignor Ryan (Cecil Kellaway), który z całkowitą aprobatą przyjmuje wiadomość o małżeństwie młodych i kąśliwymi, acz bardzo szczerymi i trafnymi uwagami próbuje przekonać Matta do zaaprobowania związku. Postać księdza była zilustrowaniem oficjalnego stanowiska kościoła katolickiego w kwestii mieszanych małżeństw. Właśnie w roku 1967 roku magazyn „America” publikuje formalne stanowisko kościoła, który popiera mieszane małżeństwa i argumentuje je prawem do wolnego wyboru każdego człowieka, w co prawo stanowe nie powinno ingerować. (Cannady, 2005, 4)

Obie matki – zarówno pani Drayton jak i pani Prentice – po pierwszym szoku, szybko dają się przekonać i wzruszyć romantyczną historii dwojga młodych. To ojcowie pozostają niewzruszeni na swoich pozycjach, uznając pomysł małżeństwa za niedorzeczny, nierozsądny i katastrofalny w skutkach. Przed szczególnie trudną decyzją stoi Matt, który uznawany jest przez otoczenie i najbliższych za postępowego liberała. Ksiądz Ryan przypomina mu o tym mówiąc: „To bardzo interesujące i dość zabawne. Widzieć jak pseudo-liberał staje twarzą w twarz ze swoimi zasadami. Zawsze czułem, że pod fasadą walczącego liberała kryje się reakcyjny bigot czający się by się wydostać.” Scenariusz tego filmu stawia więc pytania nie tylko o naszą tolerancję w stosunku do innych, ale również o to, jak sami hołdujemy własnym zasadom. Czy rasizm znajduje się tam, na głębokim Południu, w prześladowaniach i linczach, czy też dyskryminacja ma miejsce także tu, w naszym własnym domu, gdy nas samych dotyka problem barier rasowych.

Matka dziewczyny staje twarzą w twarz z konsekwencjami sposobu wychowania i wartościami jakie sama w córce krzewiła; „Joey ma 23 lata i jest dokładnie tym, na kogo ją wychowaliśmy. Odpowiadaliśmy na jej pytania, mówiliśmy, że to nieprawda, że biali są lepsi od czarnych, żółtych czy czerwonych. Że ci, którzy tak myślą, czy to z głupoty, czy z nienawiści zawsze się mylą. Tak jej mówiliśmy. I nie dodawaliśmy: Ale nigdy nie zakochuj się w kolorowym”.  Gdy wreszcie po wielu godzinach rozmyślań i rozmów z żoną, córką, rodzicami doktora oraz księdzem, bohater Spencera Tracy dochodzi do wniosku, że miłość jest najważniejsza, wygłasza porywające i wzruszające przemówienie do całej rodziny, w którym w sentymentalnym hollywoodzkim stylu błogosławi obojgu, opisując jednocześnie kondycję narodu amerykańskiego w sprawach rasowych. „Jestem pewien, że wiecie co was czeka. Sto milionów ludzi w tym kraju będzie zszokowanych i oburzonych wami obojgiem. Będziecie musieli to dźwigać każdego dnia, może do końca życia. Możecie ignorować tych ludzi, albo nawet współczuć im ich fanatyzmu, ślepej nienawiści i głupich lęków, ale przede wszystkim będziecie musieli trzymać się mocno i mówić „Pieprzyć Ich!”. (…) Jesteście dwojgiem wspaniałych ludzi, którzy zakochali się w sobie i napotkali problem pigmentacji. To wszystko.”

Zgadnij, kto przyjdzie na obiad posługiwał się hollywoodzką formułą filmu problemowego (problem picture lub message film), typową dla produkcji lat 40. i wielkich studiów filmowych. Film problemowy, czy też film z przesłaniem, miał za zadanie przedstawienie ważkiego społecznie tematu, odartego jednak z politycznych treści i kontekstu, zredukowanego do konfliktu między bohaterami, z obowiązkowym sentymentalnym zakończeniem. To obraz Bez wyjścia (No way out, 1950) Josepha Mankiewicza rozpoczął cykl filmów problemowych oraz jednocześnie karierę Sidneya Poitier. Fabuła tego filmu opowiadała o młodym czarnoskórym lekarzu, który próbuje ratować życie dwójce rannych opryszków przywiezionych do szpitala, w którym pracuje. Jeden z mężczyzn umiera, a drugi oskarża lekarza o morderstwo. Doktor musi więc walczyć o swoje dobre imię i wolność. W międzyczasie gangster, który niesłusznie oskarżył bohatera granego przez Poitier organizuje rasistowskie ataki na dzielnice zamieszkane przez czarnych. Film odzwierciedlał powojenny klimat panujący w amerykańskich miastach, zamieszki oraz rasizm. Wyrafinowany, dobrze napisany Bez wyjścia kończy się happy endem, w którym doktor udowadnia swoją niewinność, a do miasta powraca równowaga.  Taka strategia narracyjna pozwoliła Hollywood trzymać się z dala od politycznych i społecznych zawirowań i zaangażowania, również w przypadku Zgadnij, kto przyjdzie na obiad. Konserwatywny status quo utrzymywany w formule kina gatunkowego miał za zadanie podtrzymywać panujący społecznie i politycznie układ stosunków rasowych w Stanach Zjednoczonych. W dominującym nurcie kina posłużono się manewrem wyparcia, ponieważ problem uprzedzenia nie dotyczy tyle rodziców dziewczyny, którzy akceptują w końcu przyszłego teścia, lecz rodziców Poitier, którzy nie mogą przywyknąć do idei, że Katherine Hepburn i Spencer Tracy zaakceptowali ich jako równych sobie. Problem konfliktu rasowego i mieszanego małżeństwa staje się jeszcze bardziej zawikłany, gdy do głosu dochodzi jeszcze konflikt pokoleniowy pomiędzy Poitier i ojcem. Jednakże, po zażegnaniu kłótni i sentymentalnym poszukiwaniu duszy, „problem” zostaje rozwiązany – odtąd żyli długo i szczęśliwie. (Guerrero, 1993, 77) Poprzez postawienie postaci Sidneya Poitier na szczycie społecznej i zawodowej klasy profesjonalistów, do której mogła aspirować tak niewielka część społeczności Afroamerykańskiej oraz poprzez umiejscowienie fabuły w środowisku najbogatszych białych Amerykanów, film redukuje społeczny wymiar konfliktu rasowego wyłącznie do kwestii koloru skóry, unikając zupełnie historycznych, społecznych i ekonomicznych czynników odpowiedzialnych za sytuację osób kolorowych w USA. Joey poznają się na Hawajach, wielojęzykowym i wielokulturowym miejscu, gdzie przyzwolenie na mieszane pary było czymś normalnym. Akcja filmu rozgrywa się w okolicy Zatoki San Francisco, być może najbardziej otwartej metropolii w Stanach Zjednoczonych. Wszystko po to, by usunąć wszelkie możliwe zewnętrzne przyczyny rasizmu i powody, dla których młodzi nie mogliby się pobrać oraz żyć długo i szczęśliwie. Twórcy filmu pominęli jednak fakt, iż na przykład w sąsiadującym z San Francisco Oakland swoją siedzibę w 1967 roku miały Czarne Pantery, radykalne i separatystyczne ugrupowanie, które równie mocno jak biali konserwatyści sprzeciwiałoby się takiemu małżeństwu. Stanley Kramer mówiąc o filmie stwierdził, iż celowo pozbył się wszystkich innych czynników, które mogłyby warunkować decyzję rodziców dziewczyny. Reżyserowi zależało na ukazaniu problemu dotyczącego jedynie (lub aż) koloru skóry, nie zaś kwestii ekonomicznych, społecznych czy kulturowych.

Zgadnij, kto przyjdzie na obiad pozostaje mimo wszystko ważnym filmem w dziejach amerykańskiej kinematografii. Chociażby przez fakt, iż była to ostatnia rola Spencera Tracy i duet z Katherine Hepburn, zawodową i życiową partnerką aktora. Tracy na planie filmu był już bardzo chory, granie przychodziło mu z trudem. W niespełna dwa tygodnie po zakończeniu zdjęć Tracy zmarł nie doczekawszy się premiery filmu. Jednak najważniejszy wydaje się fakt, iż Zgadnij, kto przyjdzie na obiad jest filmem-symbolem. Dla jednych jest on kamieniem milowym w przełamywaniu segregacji rasowej w kulturze popularnej, dla innych pozostaje skrycie rasistowskim i stereotypowym przykładem kina tworzonego przez białych i dla białych.

Jak mało który film w długiej historii kina, Zgadnij, kto przyjdzie na obiad był i ciągle jest w stanie wywoływać tak ogromne kontrowersje i opozycyjne reakcje. Aby zrozumieć wagę tego dzieła nie wystarczy odwołać się do analizy czy interpretacji samego tylko materiału filmowego. W przypadku tego konkretnego filmu niezbędne będzie osadzenie tego produktu fabryki snów w kontekście historyczno-społecznym ówczesnego okresu.

Niewątpliwie film Kramera nakręcony w 1967 roku był pierwszym mainstreamowym dziełem traktującym o miłości-  i co ważniejsze – małżeństwie pomiędzy białą kobietą i czarnym mężczyzną. Dlatego też dla części społeczeństwa amerykańskiego jest symbolem walki o prawa obywatelskie i pozytywnym przykładem realizacji polityki asymilacji osób kolorowych z resztą białego społeczeństwa. Taktykę biernego oporu i integracji głoszoną przez Martina Luthera Kinga, który był także gorącym zwolennikiem mieszanych małżeństw, mimo małego realnego wpływu na zmianę społecznego myślenia, popierała przeważająca większość Afroamerykanów. (Tindall, Shi, 2002, 1263) Film spodobał się także białej, liberalnej części społeczeństwa, która gotowa była zniesienie kulturowego i politycznego apartheidu. Spory sukces komercyjny filmu udowodnił, że Zgadnij pojawiło się w idealnym momencie i w dobrze wyważonych proporcjach. Dzieło Kramera nie starało się wyważać uchylonych drzwi, starało się raczej metodą małych kroków dotrzeć do świadomości obywateli w wierze, że zrozumieją oni, co jest dobre, a co złe. Obsadzenie Sidneya Poitier w roli doktora Prentice’a było celowym zabiegiem, który miał zacierać różnice pomiędzy białymi i Afroamerykanami, a nie je podkreślać. Za te wszystkie wybory i decyzje, które z jednej strony zapewniły filmowi komercyjny sukces, Kramer był krytykowany zwłaszcza przez czarnoskórych nacjonalistów, radykalnych separatystów, afroamerykańską elitę intelektualną i część białej krytyki filmowej. Wielu czarnych aktywistów uważało liberalne, integracjonistyczne filmy lat 60. za krzywdzące dla czarnoskórych oraz traktowało gwiazdy takie jak Sidney Poitier z pogardą.

Mimo zarzutów o konformizm Kramera z dokumentów źródłowych z tamtego okresu możemy się dowiedzieć, że dla części amerykańskiego społeczeństwa, film okazał się zbyt radykalny w portretowaniu związku miłosnego pomiędzy czarnymi i białymi.  Periodyk filmowy „Variety”, przytacza reakcje publiczności z czterech amerykańskich miast po premierze Zgadnij, kto przyjdzie na obiad. W Atlancie, która od zawsze uważana była za jedno z najbardziej liberalnych południowych miast, recenzje filmu były w większości przychylne. Podkreślano ogromną frekwencję w kinach – głównie ze strony młodzieży, zarówno białej jak i kolorowej. Wśród pochlebnych opinii zdarzały się jednak głosy takie jak ten – wydawcy czasopisma „North Side News”:

„Czarni partnerzy kolorowych dziewcząt zazdrośnie patrzyli na blondynki i brunetki, idące pod rękę z białymi studentami collage’ów, których umysły napęczniały od ochoty na ocenę celującą z otwartego myślenia.  To fabuła tego obrazu przyciągnęła te hordy do kin, wiele z nich stoi teraz w opozycji do swoich rodziców, którzy nie chcą dopuścić do zniszczenia białej rasy poprzez zachęcania tępych Murzynów do głosowania”.

Cincinnnati, marzec 1968, Zgadnij, kto przyjdzie na obiad wytwórni Columbia z Sidneyem Poitier osiągnęło rekordowe przyjęcie w południowym Ohio.  W Cincinnati, gdzie w zeszłym roku doszło do zamieszek, film zapełnił trzy tysiące miejsc w kinie Albee, gdzie mieszana rasowo publiczność biła drzwiami i oknami by zobaczyć opowieść o Murzynie zaręczonym z białą dziewczyną.”

Chicago: Ku Klux Klan planował zaatakowanie kina, w którym odbywał się seans Zgadnij, kto przyjdzie na obiad bombami zawierającymi gaz łzawiący. Atak był planowany jako wściekła reakcja na film portretujący romans w wyższych sferach pomiędzy Sidneyem Poitier i Katherine Houghton.

Lexington, październik 1967: „Około dwudziestu do dwudziestu pięciu zamaskowanych członków Klanu pikietowało przed kinem drive-in przekonując ludzi, by nie wspierało filmu Columbii Zgadnij, kto przyjdzie na obiad.. Protestujący mieli ze sobą transparenty głoszące hasła: «Walcz o swoje prawa» i «Mamo, Tato, To Może Przytrafić się i Wam». (Ross, 2002, 273)

Jaki klimat społeczny panował wokół związków mieszanych w ówczesnym czasie? Niejednoznaczny, w różnych stanach panowało odmienne prawodawstwo, jednak już od początków państwowości amerykańskiej związki takie stykały się ze zdecydowanym oporem większości społeczeństwa. Kwestia małżeństw mieszanych w Stanach Zjednoczonych pojawiła się już w momencie, gdy pierwsi osadnicy zakładali amerykańskie kolonie w Nowym Świecie w XVII wieku. W roku 1664 stan Maryland wprowadził zakaz małżeństw mieszanych, pomiędzy niewolnikami a kolonistami, nie mogąc znaleźć odpowiedzi na pytanie czy owoc takiego związku powinien być uważany za wolnego człowieka, czy też własność prywatną. W następnych latach, także Massachusetts, Pensylwania, Północna i Południowa Karolina zakazały związków pomiędzy białymi i kolorowymi. Stan Virginia, który trzy wieki później przegra walkę w Sądzie Najwyższym i ustanowi kamień milowy w prawach obywatelskich, w 1691 oficjalnie potępia mieszane małżeństwa i nazywa ich dzieci „ohydną mieszanką”. Stosunki seksualne pomiędzy osobami o różnym kolorze skóry uznane były za dewiację i ktokolwiek dopuszczał się takich praktyk, był narażony na formalne sankcje, aresztowanie lub społeczne wykluczenie. Dużo częściej jednak dochodziło do aktów seksualnych pomiędzy białymi właścicielami wielkich plantacji i czarnymi kobietami. Gwałty i nadużywanie przemocy były na porządku dziennym. Międzyrasowy seks był przywilejem białych mężczyzn, z kolei białe kobiety były karane za jakiekolwiek erotyczne kontakty z niewolnikami. Priorytetem stała się ochrona niewinności białych kobiet, łącznie z linczami na czarnych mężczyznach, którym udowodniono, iż pożądali żon swoich panów. Łatwo zauważyć pewną hipokryzję w podejściu do krzyżowania się ras i wyraźne oddzielenie kwestii seksu od małżeństwa. W 1940 roku, gdy w 31 stanach zakazane były mieszane związki, tylko w sześciu z nich wprowadzony był zakaz kontaktów seksualnych pomiędzy białymi i czarnymi. Gdy Trzynasta Poprawka do amerykańskiej Konstytucji znosi niewolnictwo, sytuacja czarnych, szczególnie w stanach południowych, wcale nie poprawia się. Stany te bowiem wprowadzają swoje autonomiczne „Czarne Kodeksy”, które między innymi wprowadzają całkowity zakaz oficjalnych związków osób różnych ras. Mimo prób rządu federalnego, aby unieważnić te zapisy, nie udało się odebrać stanom ich prawa do własnej legislatury. Kodeksy prawne były tylko pokłosiem powszechnego przekonania, iż czarni oraz rdzenni Amerykanie należą do gorszej rasy oraz że nie wolno dopuścić do mieszania się krwi. Oczywiście pomimo zakazów i sankcji, rodziły się dzieci takich związków. Istniała więc coraz silniejsza potrzeba by określić kategorie rasowe, w coraz bardziej krzyżującym się społeczeństwie

W osiemnastym wieku podjęto pierwsze próby definicji rasy białej i czarnej, gdy znowu stan Virginia określił w 1787 roku, że każda osoba w jednej czwartej czarna, lub mająca dziadków pochodzenia afrykańskiego jest uznana automatycznie za osobę kolorową. Wkrótce zapisy te zaostrzyły się i aby zostać uznanym za obywatela białego, należało wykluczyć jakiekolwiek inne pochodzenie, niż kaukaskie. Nawet przysłowiowa „kropla krwi” czarnej, czyli np. praprapra dziadkowie, definiowała kogoś jako czarnego.

Ustawodawstwo dotyczące mieszanych związków mimo drobnych poprawek nie zmieniło się radykalnie aż do lat 60. XX wieku. W 1960 roku podczas gdy cenzus wykazywał 51,409 czarno-białych par, na południu Ameryki takie małżeństwa ciągle pozostawały poza prawem. Dopiero wraz z kontrrewolucją i silnym ruchem na rzecz praw obywatelskich zmienił się legalny status wielu par. Prawne usankcjonowanie związków małżeńskich znacznie zwiększyło procent czarno-białych par, których ilość tylko podczas dekady 1960-70 zwiększyła się o 26 procent. Większość z nich jednak zamieszkiwała stany północne Ameryki. Południe pozostawało silnie rasistowskie pod tym względem aż do drugiej połowy lat 60. Jeszcze w 1955 roku opinią publiczną wstrząsnęła informacja o zamordowaniu 14-letniego Emmetta Till, który flirtował z białą dziewczyną w Mississippi. Maż 21-letniej kobiety i jego kuzyn zaciągnęli Tilla do stodoły, gdzie został pobity, pozbawiony jednego oka i w końcu zastrzelony. Mordercy zostali postawieni przed sądem, ale mimo  oczywistych dowodów, uniewinnieni. Sędziowie przysięgli orzekający na korzyść oprawców stwierdzili po procesie, iż byli przekonani o winie oskarżonych, jednak nie uważali aby dożywocie lub kara śmierci (jedynie możliwe wyroki za takie przestępstwo w tym stanie) było odpowiednią karą za zabicie Murzyna. To brutalne morderstwo na tle rasowym zwróciło oczy opinii publicznej w całych Stanach. Uznaje się, iż sprawa Emmetta Tilla była zapłonem do rozwoju ruchu na rzecz praw obywatelskich i późniejszych wydarzeń takich jak protest Rosy Parks przeciwko segregacji w środkach publicznego transportu czy przełomowa sprawa znana jako Loving vs. Virginia.

W tym samym roku, w którym odbyła się premiera filmu Kramera, Sąd Najwyższy ogłosił wyrok, który zmienił losy małżeństw mieszanych w Stanach Zjednoczonych. W 1958 roku biały Richard Loving i Afroamerykanka Mildred Jeter, zamieszkujący stan Virginia, postanowili się pobrać i w tym celu pojechali do sąsiedniego Washington D.C. gdzie mogli legalnie zawrzeć małżeństwo. Gdy wrócili do domu, zostali aresztowani i skazani przez lokalny sąd na rok więzienia lub opuszczenie stanu na 25 lat. Kontynuowali jednak walkę o swoje prawa i w końcu, w 1967 roku sędzia Earl Warren unieważnił decyzję sądu niższej instancji i wprowadził precedens mówiący, że zakaz małżeństw osób różnych ras jest sprzeczny z Konstytucją.[1] W wyniku zniesienia ostatnich praw segregacyjnych ilość małżeństw mieszanych potroiła się pomiędzy rokiem 1960 i 1990. W początkach XXI wieku, takie związki stanowiły 53 procent wszystkich zawieranych małżeństw.[2] Wygrana Państwa Loving obiegła całą Amerykę,  która coraz chętniej opisywała historie miłosne, które rozgrywały się pomiędzy osobami różnych ras. Popularną parą w roku 1967,  której ślubne zdjęcie pojawiło się na okładce „Timesa”, była Peggy Rusk (córka ówczesnego sekretarza stanu) i czarny Guy Smith.  O tym jak szerokim echem w kręgach politycznych i społecznych odbiło się to wydarzenie może świadczyć fakt, że Dean Rusk – numer jeden w gabinecie prezydenta Lyndona Johnsona – złożył oficjalną rezygnację na ręce prezydenta, której ten ostatecznie nie przyjął. Jednak fakt pojawienia się takiej propozycji pokazuje, jak wielkiej presji obyczajowej poddani byli Amerykanie w kwestii mieszanych małżeństw. Departament Stanu otrzymał setki listów potępiających rodzinę Rusków, a w prasie ukazywały się oświadczenia biznesmenów i ludzi polityki, którzy „woleliby zabić swoje dzieci niż dopuścić do takiego małżeństwa. (Time, 1967)

Polityczne strategie ruchów Afroamerykańskich historycznie zawsze oscylowały wokół dwóch przeciwnych biegunów: impulsu do integracji z systemem oraz potrzeby separacji od niego. Około 1967 roku było już jasne, że dużo większą popularność zyskuje opcja prowadząca ku separacji i kulturowemu nacjonalizmowi. Z perspektywy społecznej i kwestii reprezentacji czarnych w kulturze, lata 1967/1968 były dla Afroamerykanów okresem pełnym napięć, dramatycznych zwrotów akcji, przeciwieństw i agresywnej walki o równe prawa. Fala miejskich zamieszek, rozruchów i powstań rozpoczęła się w 1965 roku, datując tym samym rozłam w Ruchu na Rzecz Praw Obywatelskich. Wśród czarnej społeczności, które otrzymały wreszcie pełnię praw wyborczych, ale jednocześnie zostały zmarginalizowane ekonomicznie, wybuchła ogromna frustracja. Aby zrozumieć motywy tych wydarzeń warto cofnąć się o kilka lat wstecz. 2 lipca 1964 roku prezydent Lyndon Johnson podpisał ustawę o prawach obywatelskich, najdalej idący w tej dziedzinie akt prawny w dziejach Kongresu. Zakazywała ona dyskryminacji w hotelach, restauracjach i innych obiektach użyteczności publicznej. Zarówno programy wspierane przez władze federalne, jak i prywatni przedsiębiorcy mieli wyeliminować dyskryminację. Komisja do spraw przestrzegania równości w zatrudnieniu miała stać na straży przestrzegania zakazu dyskryminacji ze względu na rasę, religię, pochodzenie etniczne lub płeć. Na początku 1965 roku Johnson wystąpił w Kongresie z przejmującym apelem intonując pieść ruchu obrońców praw obywatelskich We shall overcome. Przyjęto Ustawę o prawach wyborczych, która gwarantowała to prawo wszystkim obywatelom. Tylko do końca tego roku zarejestrowano na listach wyborczych pół miliona czarnych głosujących.

U szczytu odnoszonych sukcesów ruch praw obywatelskich zaczął się dzielić. 11 sierpnia 1965 roku, niespełna tydzień po uchwaleniu ustawy o prawach wyborczych, w dzielnicy Watts w Los Angeles zamieszkanej głównie przez ubogą czarną ludność, wybuchły gwałtowne zamieszki. Zginęły 34 osoby, prawie 4000 tysiące trafiło do więzienia. Liberalni komentatorzy byli zaskoczeni i zbici z tropu, do niepokojów doszło bowiem w momencie największych legislacyjnych zwycięstw czarnej społeczności od czasów rekonstrukcji. W dodatku krajowa Liga Miejska uznała Los Angeles za miasto, gdzie czarnym mieszkańcom Stanów Zjednoczonych żyje się najlepiej i gdzie najbardziej chcieliby zamieszkać. Biali liberałowie starali się jakoś zrozumieć tę sytuację, ale wydarzenia potoczyły się własnym torem. Latem 1966 roku zamieszki rasowe wybuchły w Chicago, Clevland i 40 innych miastach. Po roku płomienie ogarnęły Newark i Detroit. To ostatnie miasto stało się najbardziej widomym przykładem przemocy: czołgi przemierzały ulice, a żołnierze 101 Dywizji Powietrznej za pomocą broni maszynowej rozprawiali się ze snajperami kryjącymi się w budynkach. Strażacy próbujący gasić pożary byli obrzucani cegłami i butelkami przez samych mieszkańców płonących domów. Patrząc z perspektywy czasu, nietrudno dojść do wniosku, że Ruch Praw Obywatelskich musiał koncentrować się na problemach czarnej ludności wiejskie.  W połowie lat 60. około 70 procent Afroamerykanów zamieszkiwało wielkie miasta, z czego większość żyła w śródmiejskich gettach, do których nie zawitało powojenne ożywienie. „Gdy dziś analizujemy ówczesne wydarzenia, wydaje się rzeczą oczywistą, że taktyka biernego oporu, którą reprezentował Ruch i jego lider – Martin Luther King, mogła sprawdzać się na rolniczym Południu, jednak nie zdawała egzaminu w miastach na Północy. Tam problemem była segregacja de facto, wynikająca z miejsca zamieszkania, a nie, jak na Południu segregacja de iure, której zniesienie wymagało odpowiednich zmian w prawie.” (Tindall, Shi, 2002, 1262 )  Białe grupy etniczne z Północy nie miały, w odróżnieniu od białych z Południa, wspólnego z czarnymi dziedzictwa kulturowego. W liście do magazynu „Esquire” pewien czytelnik pisał: „Niewykluczone, że rabunki, zamieszki i podpalenia to w gruncie rzeczy nic innego jak radykalna forma miejskiego odrodzenia, będąca odpowiedzią nie tylko na frustrację zrodzoną w gettach, ale na niepowodzenie wszystkich zwyczajnych sposobów zamierzających do zmiany sytuacji. Jest jak zachowanie człowieka, który zrozpaczony obojętnością lekarzy, sam próbuje wydrzeć nowotwór ze swego ciała.” (Tindall, Shi, 2002, 1262 ) W odróżnieniu od zamieszek z przeszłości, tym razem rozruchy w miastach inicjowali sami czarni. Sami ściągali na siebie przemoc i zniszczenie, próbując położyć kres czemuś, z czym nie potrafili się pogodzić i czego ustawy dotyczące praw obywatelskich najwyraźniej nie były w stanie zmienić. Przemoc osiągnęła swój punkt kulminacyjny pomiędzy rokiem 1967 i 68, gdy przez 298 miast przetoczyło się ponad 380 zamieszek, o największym nasileniu w Detroit i Newark. Uwarunkowane były one głównie narastającym od dawna uczuciem niezadowolenia i kulturowej separacji, a wzmocnione falą protestów wśród Chicanos, Hipisów, kobiet, nastrojami antywojennymi i budzącą się kontrkulturą.

W 1966 roku nowym hasłem stała się „czarna siła” (Black Power). Radykalnie nastawieni członkowie Studenckiego Komitetu Koordynacyjnego Biernego Oporu (SNCC) odeszli od głoszonych przez Luthera Kinga teorii walki bez uciekania się do przemocy. W 1966 roku na czele Komitetu stanął Stokely Carmichael, dwudziestopięcioletni absolwent Howard University. Uczynił on separatystyczną filozofię czarnej siły oficjalną ideologią organizacji i wydalił białych z SNCC. „Odrzucamy american dream zdefiniowane przez białych, musimy stworzyć w tym kraju rzeczywistość określaną przez Afroamerykanów” stwierdził autor dokumentu przedstawiającego stanowisko SNCC. H. Rap Brown, który w 1967 roku zajął miejsce Carmichaela, nawoływał czarnych żeby „postarali się o broń” i „zabijali białasów”. (Tindall, Shi, 2002, 1262 ) Sam Carmichael przeszedł tymczasem do partii Czarnych Panter określającej się jako ugrupowanie miejskich rewolucjonistów. Najbardziej znanym przedstawicielem ruchu czarnej siły był oczywiście Malcom X (jego prawdziwe nazwisko brzmiało Little, „X” miało symbolizować zagubione imię afrykańskie). Malcom X dorastał w biednym getcie, wśród przemocy. Jako dorosły aktywista promował nauki Elijaha Muhammada, proroka Czarnych Muzułmanów oraz siebie samego nazywał ekstremistą.

Choć głośna i przyciągająca uwagę, „czarna siła” była popierana jedynie przez 15 procent Afroamerykanów. Większość społeczności utożsamiała się z pokojową filozofią Martina Luthera Kinga i organizacją Narodowego Stowarzyszenia na rzecz Rozwoju Ludności Kolorowej (NAACP). Wielebny King ostro krytykował czarny separatyzm i potępiał użycie przemocy, jako środka do emancypacji i przemian społecznych. Black Power mimo małej liczby zwolenników i militarnego charakteru odbiła swoje niezaprzeczalne piętno na kulturze. Dzięki niej Afroamerykanie poczuli się dumni ze swojego koloru skóry, co zaowocowało wybuchem czarnej kultury popularnej w kinie, teatrze i zwłaszcza muzyce. To właśnie Malcom X wypromował określenie „Afroamerykanie”, które według niego miało symbolizować dumę z ich pochodzenia. W tamtym okresie zaczęła się również formować kategoria bycia czarnym i tego, co to oznacza dla tożsamości i samoświadomości. Według brytyjskiego badacza Stuarta Halla, „czarne” było polityczną kategorią stworzoną jako konsekwencja pewnej symboliki i walki ideologicznej. Efektem tej walki była zmiana w percepcji własnej rasy, nowe procesy tożsamościowe i stanie się „widzialnym” w kulturze. (Ross, 1996) Czarni, zwłaszcza zaś czarna elita intelektualna, wyrażała swoje frustracji z powodu stereotypowych i krzywdzących portretów życia Afroamerykanów jakie dominowały w kinie hollywoodzkim, co wiązało się z kulturową marginalizacją czarnej społeczności.

Budząca się nowa czarna świadomość i poczucie tożsamości, zachwiała ugruntowaną pozycją gwiazdy kina, jaką cieszył się Sidney Poitier. Lata 1967 i 68 były dla tego aktora latami ogromnych sukcesów, ale i porażek. W roku 1967 Poitier był największą gwiazdą box-officów amerykańskich, gdy na ekranach kin wyświetlano jednocześnie, aż trzy tytuły z jego udziałem: In the Heat of The Night, To Sir with Love i Zgadnij, kto przyjdzie na obiad. W ciągu kilku lat, honoraria Poitier potroiły się: z 300 do 700 tysięcy dolarów. W samym tylko 1968 roku aktor zarobił ponad dziewięć milionów dolarów. Już od lat 50. Poitier cieszył się niepodważalnym statusem gwiazdy i z czasem stał się bohaterem okresu integracji w Stanach Zjednoczonych. We wszystkich swoich filmach aktor grał postaci dobrze wykształcone i inteligentne, porozumiewał się poprawną angielszczyzną, ubierał się odpowiednio i miał jak najlepsze maniery. Bohaterowie kreowani przez Poitier nie byli impulsywni, nie stanowili zagrożenia dla systemu, nie nosili ze sobą kulturowego bagażu getta. Z tych też powodów aktor wpisywał się dobrze w standardy białej klasy średniej oraz aspirującej do tego miana części społeczności Afroamerykańskiej. (Bogle, 2010, 178)

Z czasem pierwsza afroamerykańska gwiazda filmowa, kreująca wizerunek „hebanowego świętego” (ebony saint) stawała się coraz mniej przystawalna dla większości społeczności murzyńskiej. Nie przemawiał on do aspiracji i gniewu nowego nurtu intelektualnego wśród Afroamerykanów – New Black Consciousness. Krytycy oraz publiczność zaczynali powoli wyśmiewać mało przekonujące i płytkie postaci, które kreował Poitier. Co więcej, zaczęto dostrzegać zafałszowaną seksualności postaci, w które wcielał się aktor. W środowiskach czarnego nacjonalizmu, który nawoływał do wyzwolonego i nowego myślenia o czarnej męskości, Poitier był ucieleśnieniem białych fantazji o okiełznaniu czarnego człowieka. (Guerrero, 1993, 70)

Filmem, który prawdopodobnie najwyraźniej pokazuje kontrowersje wokół wizerunku Sidneya Poitier i czarnej męskości w ogóle był by właśnie Zgadnij, kto przyjdzie na obiad. Z perspektywy rynku i wytwórni filmowych był to ogromny sukces komercyjny, plasując się na drugim miejscu najlepiej sprzedających się filmów roku 1968. Film zyskał także uznanie części krytyków związanych z branżą filmową, co zapewniło filmowy pięć nominacji do Oscara i dwie wygrane statuetki: dla Katherine Hepburn oraz Williama Rose za najlepszy scenariusz.

Sidney Poitier już wcześniej nieśmiało flirtował z tematem ówcześnie „zakazanej miłości” w dwa lata starszym filmie W cieniu dobrego drzewa (A Patch of Blue 1965) w reżyserii Guya Greena, który napisał także scenariusz do tego obrazu. Film był ekranizacją powieści australijskiej pisarki Elizabeth Kata pod tytułem Be Ready with Bells and Drums. W tym rozdzierającym melodramacie spotykają się dwie osoby pochodzące z pozornie różnych światów, które różni wszystko: wiek, pochodzenie, płeć, rasa a przede wszystkim sposób patrzenia na świat. Selina D’Arcey jest ubogą, niewykształconą młodą dziewczyną, która jest niewidoma, w dodatku gnębiona przez rozwiązłą matkę i dziadka alkoholika. Cała rodzina mieszka w skromnym pokoju służącym za całe mieszkanie, w ubogiej kamienicy wynajmowanej głównie przez imigrantów. Selina mimo swoich 18 lat nie potrafi samodzielnie wyjść na ulicę, nigdy nie używała telefonu, nie umie czytać. Przez swoich podopiecznych jest wykorzystywana jako darmowa siła robocza i popychadło do wyładowywania swoich frustracji. Jedyną rozrywką są dla niej popołudnia w parku, gdzie siada zawsze pod tytułowym drzewem i chłonie toczące się wokół niej życie. Pewnego dnia spotyka Gordona, który wzruszony bezradnością dziewczyny i jej trudną sytuacją postanawia jej pomóc. Odtąd oboje będą spędzać razem każdą wolną chwilę, a Gordon – dorosły mężczyzna – będzie Selinie służył jako przewodnik, nauczyciel i jak się okaże pierwsza miłość. Dziwna para przyciągnie atencję wielu osób i rasizm pojawi się zarówno ze strony matki dziewczyny jak i brata Gordona, obiecującego młodego lekarza. Przyjaźń pomiędzy dwojgiem i rodzące się uczucie (miłość, wzruszenie, współczucie, wdzięczność?) ograniczone zostały jedynie do kilku niewinnych pocałunków inicjowanych oczywiście przez niewidomą. Sidney Poitier dzielnie opiera się zalotom dziewczyny, wysyłając ją do szkoły z internatem, by ta miała szansę na normalne życie. Czarnoskóry aktor podobnie jak w większości swoich filmów jest tutaj ucieleśnieniem bezinteresownej dobroci i taktu. Mimo niewinności filmu, publiczność amerykańska, zwłaszcza ta z Południa Stanów Zjednoczonych nie zaakceptowałaby wynikających z niego kontrowersji i sceny pocałunków zostały wycięte podczas wyświetlania filmu w kinach w stanach na Południu.[3] Hollywood jednak doceniło kameralny melodramat, potwierdzający tezę, iż miłość jest ślepa i uhonorowało Shelley Winters w roli matki statuetką Oscara za rolę drugoplanową a Elizabeth Hartman przyznając nominację za rolę pierwszoplanową. W cieniu dobrego drzewa podobnie jak wiele innych filmów z tego okresu starało się zrealizować polityczny program integracji czarnoskórych. Nieporadność Hollywood w przedstawianiu dramatycznych lat walki o prawa obywatelskie doprowadziła do alternatywnego modelu asymilacyjnego jakie wypracowało sobie kino; poprzez pokazanie Afroamerykanów z najlepszej strony, niemalże jako superbohaterów. Największą gwiazdą takich filmów był właśnie Sidney Poitier. Branża filmowa powoli wprowadzała na ekrany kin i do świadomości Amerykanów czarnoskórych bohaterów, którzy zajmowali podobne miejsce w strukturze społecznej, co biali.  Jako czarnoskóry lekarz medycyny Poitier pojawia się po raz pierwszy w 1962 roku filmem Pressure Point, gdzie gra on więziennego psychiatrę pomagającego więźniowi o sympatiach pro-nazistowskich.  Dwa lata wcześniej, Poitier stawiał czoła desegregacji w amerykańskiej Armii, która oficjalnie nastąpiła w 1951 roku. Jako sierżant Eddie Towler w All the Young Men (1960) aktor sprawdził się jako idealny dowódca małego plutonu składającego się jedynie z białych żołnierzy.

Za takie role Sidney Poitier był uwielbiany przez branżę filmową i białą klasę średnią o pro-liberalnych poglądach, popierającą Martina Luthera Kinga. Z kolei wśród czarnych intelektualistów i aktywistów był on potępiany, jako ulegający stereotypom i typowym reprezentacjom czarnych w kinie amerykańskim.  Z czasem nawet białe opiniotwórcze media zaczęły krytykować bohaterów Poitier za ich uległość i całkowite odrealnienie. W sławnym artykule z 1967 roku Why Does White America Love Sidney Poitier So?, który ukazał się w „The New York Times”, jego autor zarzuca aktorowi cukierkowaty wizerunek, uległość stereotypom i powtarzalność ról, która sprawia iż realny Poitier zlał się całkowicie ze swoimi ekranowymi bohaterami. (Mason, 1967)  Postać tego aktora widziano jako współczesne wcielenie Toma – prostolinijnego, oddanego, dobrego służącego, którego genezy historycy filmu doszukują się w filmie Chatka wujka Toma (1910). (Bogle, 2010, 4)

Głosy badaczy kina i kultury podkreślają, że ponieważ Poitier portretuje czarnego mężczyznę, który uparcie dąży do bycia białym, i ponieważ w filmie brakuje jakiejkolwiek reprezentacji świata Afroamerykanów, Zgadnij był całkowicie oderwany od współczesnej walki o prawa społeczne i polityczne jaka odbywała się po za salami kinowymi. Konflikt w filmie został przeniesiony z kwestii rasy na konflikt między czarnymi pokoleniami, gdy Poitier oznajmia ojcu, że nie będzie się poddawał samo ograniczającym barierom jakie ustanowiło wcześniejsze pokolenie. W sytuacji odwrotnej – pomiędzy Spencerem Tracy i jego córką – konflikt zostaje zażegnany dzięki banałom o zwyciężającej wszystko miłości, co prowadzi film do standardowego, romantycznego morału. Łatwo też zauważyć, że w Zgadnij dominuje biały punkt widzenia na rozwiązanie kwestii rasy. Kramer aranżuje w swoim filmie sztuczną i praktycznie niemożliwą w praktyce sytuację, tylko po to by pokazać kwestię rasizmu w czystej postaci, bez jakichkolwiek czynników ekonomicznych i rasowych. Problem jednak polega na tym, że taki czysty nieskażony rasizm właściwie nie istniał. Część amerykańskiego społeczeństwa odrzucała osoby kolorowe nie ze względu na ich inny odcień skóry, ale raczej na różnice kulturowe jakie istniały i istnieją pomiędzy białymi i Afroamerykanami. Poitier jako elokwentny, wykształcony, doskonale wychowany dżentelmen, który zupełnie przypadkowo urodził się w rodzinie murzyńskiej miał służyć jako pozytywna fantazja białych na temat idealnego, akceptowalnego Afroamerykanina. W momencie, gdy ekranowa persona Sidneya Poitier zaczęła odrywać się od rzeczywistości społecznej, również system gwiazd jakiego aktor był częścią, zaczął się kruszyć. Obok wielkich gwiazd aktorskich, na ekranach zaczęli pojawiać się czarni sportowcy, najczęściej gracze futbolowi, którzy grali główne role w niskobudżetowych filmach akcji. Ten typ macho męskości stał się prekursorem dla superbohaterów kina blaxploitation, które miało się niedługo pojawić. Nowy wizerunek czarnego silnego mężczyzny miał stanowić doskonałe przeciwieństwo aseksualnego, dobrze ułożonego i grzecznego Sidneya Poitier. Postaci takie jaki Jim Brown –  sportowiec-idol czarnej społeczności – pozwalały sobie na ekranie, na to czego zawsze brakowało Poitier, mogły grać bohaterów silnych, ekspresywnych i otwarcie prezentujących swoją seksualność, łamiąc dominujące w Hollywood tabu seksualne. Przełomowy sukces Browna w takich filmach jak z tego okresu jak: Parszywa dwunastka (1967), Tick, Tick, Tick (1970) czy The Grasshopper (1970), złamanie dominujących kodeksów filmowych dotyczących przemocy i seksu, uplasowało Jimiego Browna i innych sportowców-aktorów w dialektycznej opozycji do wszystkiego, co reprezentował sobą Sidney Poitier na ekranie.

Z dzisiejszej perspektywy Zgadnij, kto przyjdzie na obiad wydaje się filmem anachronicznym, sentymentalnym, eskapistycznym. Bardziej broadwayowski niż filmowy, przesycony cukierkowatymi dialogami, sentymentalny. To wszystko prawda, trudno nawet nie zgodzić się z opinią jednego z krytyków magazynu „Time”, że film jest jak „kopiasta łyżka cukru, mająca pomóc w przełknięciu gorzkiego lekarstwa” (Harris, Toplin, 2007, 711) jakim miałby być problem rasizmu i mieszanych małżeństw. Jednak w 1967 roku, przed erą kina blaxploitation i filmami kontestacji kulturowej, dzieło Kramera było rewolucyjne w swojej wymowie. Zaoferowało ono swoim widzom nie tylko pierwszy międzyrasowy pocałunek, ale także kontrowersyjne przesłanie sprytnie ukryte w dramatycznej formule kina gatunkowego. Gdyby Kramer stworzył dzieło buntownicze, agresywne i bardzo odważnie odnoszące się do kwestii rasowych, gdyby zbliżył historię filmu do ziemi i smutnych amerykańskich realiów owego czasu, film zostałby odrzucony przez mniej progresywną widownię i nie dotarłby nigdy do świadomości tych, którym pozytywny obraz czarnoskórego przyszłego zięcia był potrzebny. Zgadnij, kto przyjdzie na obiad był adresowany do rodziców, do dziadków, do ludzi w poprzedniego pokolenia, dla których zmiany w społeczeństwie amerykańskim były bardzo trudne. Młodzi ludzie, studenci i nastolatki za chwilę będą walczyć z establishmentem, przeżywać lato dzieci kwiatów, próbować LSD i feminizmu. Im nie potrzebna była lekcja tolerancji. Była potrzeba ludziom pokolenia Stanleya Kramera, Spencera Tracy i Katherine Hepburn.

Bibliografia:

Magnuson-Cannady, Melissa; 2005, My Daughter Married a Negro: Interracial Relationships in the United States as Portrayed in Popular Media, 1950-1975,w:  UW-L Journal of Undergraduate Research, nr VIII

Guerrero, Ed;  1993, Framing Blackness. The African American Image in Film, Philadelphia, Temple University Press

Tindall, George Brown.Shi, David E.; 2002, Historia Stanów Zjednoczonych, Poznań, Zysk i S-ka

Ross, Steven J.; 2002, Movies and American Society, Oxford, Blackwell Publishing

Races: A Marriage of Enlightenment; 1967, w: Time,  http://www.time.com/time/magazine/article/0,9171,899834-2,00.html (20.08.2011)

Ross, Karen; 1996, Black and White Media. Black Images in Popular Film and Television, Cambridge

Mason, Clifford;  Why Does White America Love Sidney Poitier So?, w: The New York Times, http://www.nytimes.com/packages/html/movies/bestpictures/heat-ar.html (20.08.2011)

Harris, Glen Anthony, Toplin, Robert Brent; 2007,  Guess Who’s Coming to Dinner?: A Clash of Interpretations Regarding Stanley Kramer’s Film on the Subject of Interracial Marriage, w: Journal of Popular Culture, nr 4 (40)

[1] http://law2.umkc.edu/faculty/projects/ftrials/conlaw/loving.html

[2] http://www.census.gov/population/www/socdemo/hh-fam/cps2010.html

[3] http://www.imdb.com/title/tt0059573/trivia (20.08.2010)